29 lip 2013

Rosja: nowe samoloty przychodzą, stare pozostają

Znalazłem ciekawą informację agencji Interfax-AWN, że od ponad półtora roku lotnictwo DOSAAF Rosji nie otrzymuje od wojsk lotniczych samolotów i śmigłowców, pomimo że wcześniej takie przekazania były zaplanowane. Przy masowych dostawach dla Sił Powietrznych nowych samolotów i smigłowców jest to wyjątkowo dziwne. Lotnictwo Rosji od kilku lat jest intensywnie modernizowane, otrzymuje po kilkaset nowych samolotów i smigłowców rocznie. Do 2020 roku Moskwa planuje doposażyć lotnictwo wojskowe w 600 nowych samolotów i 1000 nowych smigłowców. Rosja zwiększa wydatki zbrojeniowe najszybciej na świecie.
Normalna procedura w czasie pokoju jest w Rosji taka że samoloty i śmigłowce zbliżające się do końca resursu są przekazywane do DOSAAF (paramilitarnej organizacji szkolenia kandydatów dla armii) pod warunkiem że wykona ona remont tych statków powietrznych na własny koszt.Obecnie średni wiek samolotów i smigłowców DOSAAF przekracza 20 lat. W 2011 roku lotnictwo DOSAAF otrzymało z Sił Powietrznych Rosji 15 samolotów L-410 i 30 śmigłowców, jednak od 2012 roku do tej pory żadnych dostaw nie było. Remont samolotu L-410 kosztuje DOSAAF około 20 mln. rubli a śmigłowca Mi-8 10-15 milionów.
Lotnictwo DOSAAF posiada 1289 samolotów i śmigłowców z których sprwnych jest jednak tylko 480-500.
 Normalnie w czasie pokoju jest tak, że kiedy przychodzą nowe samoloty i śmigłowce, stare wycofuje się ze służby.
W czasach zimnej wojny wstrzymywanie wycofywania starego wyposażenia zdarzało się w podczas wzrostów napięcia i intensyfikowania przygotowań do wojny kiedy czas osągania gotowości bojowej był skrócony. Nie trzeba było wtedy sięgać do rezerw organizacji paramilitarnych bo sprzęt pozostawał w magazynach wojska.  Jest to kolejny dowód ze Putin coś szykuje.

22 lip 2013

Powrót do dywizji czyli "Dzień M"

Okazuje się że Rosja znowu tworzy dywizje pancerne i zmechanizowane. W 2009 roku tzw. reforma Sierdiukowa zniosła szczebel dywizji pozostawiając brygady i armie. Na początku obecnego roku min. Szojgu ogłosił że zostaną ponownie sformowane dywizje czemu niezbyt przychylnie przyglądał się prezydent Putin ale decyzji nie cofnął. Zaczęto od odtworzenia 2 Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej i 4 Kantemirowskiej Dywizji Pancernej, obie bazują na zachód od Moskwy w pobliżu wielkiego ośrodka szkolenia poligonowego Alabino, unowocześnianego ostatnio przez Niemców.

 Pojawiły się też nieoficjalne informacje że więcej brygad będzie przekształcanych znowu w dywizje. Sytuacja jest dosyć dziwna bo rosyjskie ministerstwo obrony milczy na temat dalszych planów, w przeciwieństwie do okresu kiedy dywizje likwidowano. Wtedy informowano szeroko i dogłębnie.

Oby nie okazało się to metodą. Jak pisał Sun-Tzu w swoim traktacie "Sztuka wojny": "jeśli jesteś słaby, krzycz że jesteś silny, jeśli jesteś silny, udawaj słabego".
 Jeśli opierać się na analogii którą opisał W. Suworow w "Dniu M", rozwijanie nowych wyższych związków taktycznych może być sygnałem przygotowań do wojny. W przeddzień wojny z Hitlerem, to właśnie w Rosji rozpoczęto formowanienie nowych dywizji i armii.

Ciekawe jest na jakim poziomie mają być usytuowane nowe dywizje. Są sygnały od rosyjskich komentatorów, że ma to być powrót do dywizji w armiach. Jeśli tak, to byłoby to niezbyt rozsądne, chyba że rzeczywiście Kreml stwierdził że będzie duża wojna i rozpoczął do niej przygotowania. Niezbyt rozsądne bo oprócz tego że oznaczałoby to że wszystkie pieniądze włożone w tworzenie brygad wyrzucono w błoto, to jeszcze wraca się do struktury niezbyt elastycznej (choć lepiej przystosowanej do prowadzenia długotwałych działań bojowych). W takim układzie w armiach byłoby 2-3 dywizje i 1-2 brygady. Trzeba by przystąpić do aktywacji baz składowania i remontu sprzętu i przekształcania ich w dywizje. Ilośc sprzętu wymagającego remontu przed wprowadzeniem do służby jest kolosalna.

Inny wariant, to formowanie dywizji na szczeblu okręgów wojskowych. Takich okręgów jest obecnie 4 na terytorium Rosji i utworzenie w nich kilku nowych dywizji nie stanowiłoby problemu. Co więcej, taka struktura dodałaby elastyczności strukturze dowództw strategicznych. Każdemu z nich podlegałoby kilka armii o strukturze brygadowej i 1-2 dywizje jako odwód przeznaczony do wzmocnienia szczególnie ważnych kierunków operacyjnych. Jest to prawdopodobne tym bardziej że na szczeblu centralnym odwodem jest armia powietrzno-desantowa złożona z kilku dywizji, dywizje w okręgach są więc logicznym powtórzeniem tej struktury o szczebel niżej. Zresztą pierwotnie w reformie Sierdiukowa zakładano pozostawić niektóre dywizje.

Ciekawą wiadomością jaka wypłyneła przy tej okazji jest to że rosyjski Sztab Generalny od jakiegoś czasu monitował o powrót do struktury zawierającej dywizje motywując to tym, że rośnie prawdopodobieństwo wybuchu dużej wojny.

Znaczący jest też kierunek (zachód) od którego zaczęto odtwarzanie dywizji. Przykre ale i znamienne jest, że w tym samym czasie w naszym biednym kraju, ludzie nieodpowiedzialni rozpoczęli demontaż systemu dowodzenia armią.

18 lip 2013

Uczczenie 22 lipca przez strzał w mózg armii

Jak podało dziś Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, ustawę likwidującą dotychczasowy system dowodzenia Siłami Zbrojnymi prezydent Komorowski podpisze w dniu 22 lipca. Jak wiadomo 22 lipca był świętowany w PRL jako dzień przyjęcia komunistycznego "manifestu PKWN" który ustanawiał Krajową Radę Narodową jako jedyne legalne źródło władzy i odmawiał legitymacji Rządowi RP na uchodźstwie.

Komorowski od początku swojego urzędowania wykazuje się bardzo specyficznymi "gafami" szydzącymi z Polski i Polaków jak i z godności urzędu który piastuje.

Pomysł likwidacji jednoosobowego systemu dowodzenia opartego na Sztabie Generalnym, przeforsował szef BBN, papierowy generał S. Koziej. Ten "teoretyk wojskowości", absolwent kursu w Moskwie i działacz partii komunistycznej który nigdy nie dowodził nawet batalionem, uważany jest przez zwykłych żołnierzy za grabarza polskiej obronności. Pełniąc swoją obecną funkcję, utrzymuje robocze kontakty z funkcjonariuszem KGB generałem Patruszewem a jego pomysły mogą przyprawić o kolkę wywołaną spazmami śmiechu. W czasie wojny w Iraku komentując w telewizji oblężenie Bagdadu twierdził że armia amerykańska będzie zdobywać miasto za pomocą śmigłowców. Okazało się to pudłem, amerykanie działali klasycznie, za pomocą piechoty wpieranej czołgami. Obecnie udało mu się, z pominięciem procedur, wdrożyć w praktykę swoją koncepcję "przeskoku generacyjnego" i forsuje wymianę samolotów Su-22 na bezpilotowce. Twierdzi przy tym że mają one porównywalne możliwości, co jest kłamstwem bo nie ma obecnie, nawet w stadium prototypu, bezpilotowca zdolnego przenosić 4 tony uzbrojenia albo podjąć walkę powietrzną tak jak Su-22 czy inny załogowy samolot bojowy.

Nowy system dowodzenia charakteryzuje się rozmyciem odpowiedzialności i niejasnym podziałem zadań. Obecny Sztab Generalny ma zostać okrojony do obecnego zarządu planowania strategicznego a jego kompetencje dowódcze przekazane do Dowództwa Generalnego i do Dowództwa Operacyjnego. W trakcie przejścia ustawy przez legislaturę okazało się że jest ona sprzeczna z Konstytucją RP, gdyż ta zawiera zapis że prezydent mianuje dowódców rodzajów Sił Zbrojnych a ustawa te stanowiska likwidowała. Problem szybko rozwiązano, przez dodanie do nazwy nowych dowództw sformułowania "Rodzajów Sił Zbrojnych". I tak Dowództwo Generalne nazwano "Dowództwem Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych" a Dowództwo Operacyjne - "Dowództwem Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych". Tak bezczelnej machlojki Polska nie pamietała od czasów słynnego "lub czasopisma", ale tamta nie przeszła.
 W sposób oczywisty jest to sprzeczne z intencją autorów Ustawy Zasadniczej w której mowa jest w artykule 134, o rodzajach Sił Zbrojnych jako oddzielnych grupach jednostek działajacych w tym samym środowisku (WL na lądzie, MW na morzu i SP w powietrzu oraz Wojskach Specjalnych wykonujących specyficzne zadania na lądzie i morzu). Rządowi Tuska brakuje jednak większości w sejmie żeby zmienić konstytucję, stąd uciekł się do sztuczki z nazwami.

W rezultacie przyjęcia ustawy, od 1 stycznia 2014 roku Wojskiem Polskim będzie dowodziło 3 równorzędnych generałów jednocześnie: Szef Sztabu Generalnego ma być odpowiedzialny za planowanie strategiczne, programowanie rozwoju i doradzanie ministrowi obrony. Dowódca Generalny - za dowodzenie w czasie pokoju, szkolenie i "bieżące funkcjonowanie Sił Zbrojnych" (co też jest definicją pod którą można podpiąc wszystko) a Dowódca Operacyjny ma "dowodzić operacyjnie" w czasie pokoju i wojny oraz rozwijać stanowisko dowodzenia Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych którego powinien powołać prezydent w razie wybuchu wojny.

Jedną z postawowych zasad w wojsku jest zasada "ten sam szkoli i ten sam dowodzi na polu walki". Teraz ta zasada zostaje złamana. Chodzi o to że dowódca mający przyjąć odpowiedzialność za rezultat walki, bitwy, operacji czy wojny, inaczej będzie podchodził do szkolenia swoich podwładnych niż ten, który wie że i tak przekaże ich innemu.  Z kolei dowódca przeznaczony do dowodzenia w razie wojny, powinien wiedzieć co potrafią jego żołnierze, znać ich możliwości a te najlepiej się sprawdza szkoląc ich. Teraz zarówno Dowódca Generalny jak i Dowódca Operacyjny w razie porażki będą mogli powiedzieć "to nie ja, to kolega".

Przyjmując tę ustawę, parlament i prezydent odbierają żołnierzom ich największe prawo, wyrażające się w starym wojskowym przysłowiu że "żołnierz ma wiele obowiązków ale ma też jedno, niezbywalne prawo - ma prawo być dobrze dowodzonym. Podpisując zmiany już nazwane "reformą Kozieja", prezydent Komorowski to prawo polskim żołnierzom odbierze.

Wiadomo że natura ludzka jest ułomna stopnie generalskie osiągają ludzie najbardziej ambitni. Istnienie 3 równorzędnych stanowisk na czele armii może spowodować wzajemne animozje a być może i podstawianie sobie nogi i kopanie dołków pod konkurentem o wzgledy ministra i prezydenta. Dlatego struktura dowodzenia powinna być tak skonstruowana żeby te ułomności ludzkie likwidować a nie je wzmacniać.

Wszystko to powoduje że rozwiązania zapisane w nowej ustawie są najgorszymi z możliwych. W razie nagłej agresji na Polskę, żołnierze nie będą wiedzieli kto nimi dowodzi a przyszli politycy i historycy będą się spierać kto jest odpowiedzialny za klęskę.

Oficjalnie mówiono że manifest PKWN został ogłoszony w Chełmie przez "grupę polskich patriotów". W rzeczywistości został napisany i wydrukowany w Moskwie przez sowietów. Czy będziemy czekali też 40 lat żeby się dowiedzieć jak było z "reformą Kozieja"? Jedno nie ulega wątpliwości już dziś, reforma wprowadzająca organiczny zamęt w systemie dowodzenia będzie bardzo korzystna dla potencjalnego przeciwnika naszej armii. Dla Sztabu Generalnego WP, jednolitego dowództwa Wojska Polskiego rozumianego jako organ zdolny jeszcze przez kilka miesięcy dowodzić sprawnie obroną Polski, będzie to strzał w potylicę.


13 lip 2013

Gigantyczne niezapowiedziane manewry, tuż po ćwiczeniach z Chińczykami

Dzisiaj w nocy, niecały dzień po zakończeniu wspólnych ćwiczeń morskich z Chińczykami, Moskwa rozpoczęła kolejne ze swojej serii niezapowiedzianych manewrów, tym razem we Wschodnim Okręgu Wojskowym. Jak początkowo podano, bierze w nich udział 160 tys. żołnierzy, 1000 czołgów, 130 samolotów i helikopterów oraz 70 okrętów.  Rozkaz rozpoczęcia manewrów wydał na polecenie prezydenta Putina minister Szojgu o godzinie pierwszej czasu moskiewskiego, w nocy z piątku na sobotę.

W ramach tego "niezapowiedzianego sprawdzenia gotowości bojowej" przerzucono wojska wraz z uzbrojeniem (w tym czołgi, bwp, transportery opancerzone) na odległość średnio 3 tys. km między innymi z Chabarowska na wybrzeże Morza Japońskiego do portu Wanino. Stamtąd wojska przeprawiono za pomocą promów na Sachalin. W ćwiczeniach bierze udział lotnictwo dalekiego zasięgu i transportowe. Wiadomo że wystąpiły problemy z tankowaniem samolotów  na cywilnych lotniskach rozśrodkowania, mówił o tym minister Szojgu kierujący sprawdzianem z Centralnego Stanowiska Dowodzenia w Moskwie. Zarządzający lotniskami domagali się zapłaty za paliwo. Dowódca lotnictwa poinformował że odpowiednie fundusze na ten cel są w dyspozycji jego podwładnych. W niektórych epizodach ćwiczenia, w roli umownego przeciwnika mają wziąć również udział  jednostki Nowosybirskiego zgrupowania wojsk Centralnego Okręgu Wojskowego.

Rosyjskie media podkreślają że obecne ćwiczenia są częścią strategii mającej na celu wzmocnienie rosyjskich sił zbrojnych. W rzeczywistości nikt nie urządza tak szeroko zakrojonych ćwiczeń bez równie szeroko zakrojonych planów użycia sił zbrojnych. Wojska Wschodniego Okręgu Wojskowego składają się z czterech armii lądowych. Być może celem tej serii "niezapowiedzianych ćwiczeń" jest stopniowe przyzwyczajanie sąsiednich krajów do nagłego podnoszenia gotowości bojowej wojsk rosyjskich aby, w chwili gdy zostanie wydany rozkaz ataku, uzyskać efekt zaskoczenia. Przy tym można się tylko domyślać o których sąsiadów Rosji chodzi, na pewno nie są to Chiny. Wielkość ćwiczeń szybko rośnie i można się spodziewać że po Wschodnim Okręgu Wojskowym tak duże ćwiczenia będą przeprowadzone w Zachodnim Okręgu Wojskowym czyli na granicy między innymi z Polską i krajami bałtyckimi. Warto zwrócić uwagę na datę obecnych niezapowiedzianych manewrów - środek sezonu urlopowego, noc, początek weekendu. Gdyby to wydarzyło się przy granicy z Polską, większość naszej armii, nie mówiąc już o decydentach politycznych byłaby złapana z "opuszczonymi spodniami".

 Pierwsze od 20 lat "niezapowiedziane sprawdzenie gotowości" na tak dużą skalę miało miejsce w lutym tego roku w Centralnym Okręgu Wojskowym wzięło w nim wtedy udział 7 tys. żołnierzy. Obecne niezapowiedziane manewry są rekordowe jeśli chodzi o liczbę żołnierzy i jednostek uzbrojenia. Mają one potrwać tydzień. Skala tych manewrów jest niewyobrażalna i przewyższa wszystko co działo się od czasów podobnych ćwiczeń armii sowieckiej w 1979 roku w czasie wojny chińsko-wietnamskiej i w 1980 roku w czasie wydarzeń w Polsce. Po południu propaganda rosyjska spuściła z tonu i pisze "tylko" o "ponad 80 tysiącach" żołnierzy przy niezmienionej ilości sprzętu i uzbrojenia - (być może chodzi tu o pierwszy etap ćwiczeń) ale i tak nikt dzisiaj na świecie nie przeprowadza tak wielkich ćwiczeń. Dla porównania w niedawno zakończonych ćwiczeniach wojsk USA i 19 innych krajów w Jordanii łącznie wzięło udział 8 tys. żołnierzy.

Sojusz z Chinami

W dnaich 5 - 12 lipca odbywały się wspólne chińsko-rosyjskie manewry wojskowe sił morskich. Były to pierwsze wspólne ćwiczenia obu marynarek wojennych na tak dużą skalę. Ćwiczenia odbywały się w rejonie Morza Japońskiego w rejonie Wysp Kurylskich o które toczy się spór pomiędzy Rosją a Japonią. Rosja zaanektowała wyspy w 1945 roku już po zakończeniu II Wojny Światowej. Podczas manewrów chińska marynarka miała użyć 4 niszczycieli, 5 fregat i 1 okrętu zaopatrzeniowego. Ze strony rosyjskiej miało wziąć udział 12 jednostek pływających, w tym 1 okręt podwodny i 3 samoloty morskie. W ćwiczeniu brało udział także 5 śmigłowców.

Manewry odbywały się w okresie napięcia między Pekinem a Tokio w związku ze sporem o wyspy Senkaku (chińska nazwa Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim. Pierwsze chińsko-rosyjskie ćwiczenia morskie odbyły się w zeszłym roku. Agencja Associated Press podkreślała, że nigdy dotąd Chiny nie prowadziły ćwiczeń morskich na tak wielką skalę wspólnie z zagranicznym partnerem.

Wybór czasu i miejsca przeprowadzenia manewrów wskazuje że obie strony wykorzystują je nie tylko dla podniesienia zdolności wojsk do współdziałania ale też dla uzyskania efektu politycznego - wzajemnego wspierania się w rywalizacji z państwami trzecimi. 

Tego lata odbędą się jeszcze jedne zaplanowane manewry chińsko-rosyjskie. W dniach 27 lipca do 5 sierpnia na Uralu odbędą się kolejne już doroczne chińsko-rosyjskie manewry "antyterrorystyczne".
Celem tych działań jest dalsze zacieśnienie współpracy wojskowej pomiędzy oboma krajami. Tego typu przedsięwzięcia militarno-polityczne odbywają się systematycznie od 2005 roku, na mocy Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Jest to organizacja polityczno-wojskowa zawiązana przez Rosję, Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan.



Podsumowanie:

Po zakończeniu "niezapowiedzianego sprawdzenia gotowości" we Wschodnim Okręgu Wojskowym, rosyjskie ministerstwo obrony wydało podsumowanie w którym poinformowało że w manewrach wzięło udział:

-  12 związków szczebla operacyjnego: 
5 armii ogólnowojskowych (5, 29, 35, 41 armie), 4 dowództwa sił powietrznych (lotnictwa dalekiego zasięgu, lotnictwa transportowego oraz 2 i 3 dowództwa sił powietrznych i obrony powietrznej) i 3 dowództwa marynarki wojennej (Służby Pograncznej, Połączone Dowództwo Wojsk i Sił na Pónocnym Wschodzie FR i Nadmorska Flotylla Różnorodnych Sił).

- 47 związków taktycznych:
35 związków taktycznych wojsk lądowych (18DKmA, 36, 37, 38, 39, 59, 60, 64, 70, 74 brygady zmechanizowne, 5 Brygada Pancerna, 11 i 83 brygady desantowo-szturmowe, 155 Brygada Piechoty Morskiej, 54, 75, 80, 101, 104 brygady dowodzenia, 200, 305 brygady artylerii, 20, 103, brygady rakiet, 338 Brygada Rakietowo-artyleryjska, 8, 140 brygady rakiet przeciwlotniczych, 1, 16 brygady wojsk obrony radiochemicznej i biologicznej, 91 Brygada wojsk drogowych;
4 związki taktyczne sił powietrznych (6952, 6955, 6980, 6983 bazy lotnicze); 8 związków taktycznych marynarki wojennej (10 i 25 dywizje okrętów podwodnych, 114 Brygada Okrętów Ochrony Rejonu Wodnego,
19 Brygada Okrętów Podwodnych, 165 Brygada Okrętów Nawodnych, 100 Brygada Okrętów Desantowych, 36 Dywizja Okrętów, 520 Brzegowa Brygada Rakietowo-artyleryjska.

W ćwiczeniu wzięło udział 160 tys. żołnierzy, 130 saolotów i smigłowców, 70 okrętów, 12 tysięcy wozów bojowych i samochodów.

Do przewozu wojsk użyto 30 samolotów lotnictwa transportowego, wykonano 167 samoloto-lotów, przewieziono 8,5 tys. żołnierzy, 415 jednostek uzbrojenia i techniki wojskowej, 700 ton środków materiałowych;
Użyto 562 wagonów kolejowych, przwieziono 482 jedn. uzbr. i techniki wojskowej, 320 ton środków materiałowych;  Dla przewozy morzem 64 Brygady Żmechanizowanej uzyto 7 promów.

Rozwinięto 45 polowych punktów dowodzenia z tego pomocniczych: 2 okręgowych i 3 armijnych, głównych: 5 armijnych i 35 brygadowych;
Rozwinięto 380 składów polowych; Utworzono pływający most kolejowy o długości 200 m. powołano w trybie alarmowym 1000 rezerwistów (głównie brygady drogowej i batalionów drogowych i remontowo-ewakuacyjnych).