13 sie 2013

Przygotowania do dużej wojny?


Pomimo braku dowodów na przekroczenie "czerwonej linii" jakim w/g Waszyngtonu miałoby być użycie przez władze Syrii broni chemicznej, siły zbrojne USA prowadzą systematycznie przygotowania do możliwej dużej operacji lotniczej nad tym krajem w postaci utworzenia strefy zakazu lotów.

W dniu 11 sierpnia gen. Mark Welsh, szef sztabu US Air Force, zakończył tygodniową wizytę w Izraelu gdzie spotkał się z wysokimi dowódcami wojskowymi izraelskiej armii w tym z szefem Sztabu Generalnego Beny Gantz'em.

Szczegóły wizyty nie są znane poza tym że amerykański dowódca dokonał przeglądu wszystkich izraelskich baz sił powierznych. Wizyta odbyła się w dużej dyskrecji z powodu, jak poinformowali amerykanie, dużego napiecia na Bliskim Wschodzie. Omówiono wspólne zadania w świetle aktualnej sytuacji w regionie zgodnie z potrzebami IDF i ustanowiono nowe kanały komunikacji (co w języku dyplomacji wojskowej może oznaczać wszystko lub nic).

Następnego dnia, 12.08. rozpoczął w Izraelu wizytę generał Martin Dempsey, przewodniczący amerykańskiego Kolegium Szefów Połączonych Sztabów. Oprócz szefa sztabu armii, spotka się również z najwyższym przywództwem politycznym Izraela. Następnie odwiedzi też inne kraje tej części Bliskiego Wschodu.

W pobliżu Syrii znajdują się już rozlokowane pewne siły wojskowe USA. Jest to m.inn. eskadra samolotów F-16 i jednostka rakiet Patriot które pozostały po niedawnych ćwiczeniach na terenie Jordanii. Należy też pamietać o stałej obecności w regionie kilku amerykańskich lotniskowcowych grup uderzeniowych.

Wizyty mają prawdopodobnie na celu skoordynowanie planów oraz sprawdzenia gotowości lotnisk do przyjecia samolotów amerykańskich być może też wspólnej operacji nadzoru nad przestrzeganiem ograniczonej strefy zakazu lotów w Syrii, która może zostać zarządzona wkrótce.

W tym samym czasie Rosja kończy serię wielkich manewrów wojskowych sprawdzających zdolność armii do pojęcia natychmiastowych działań na dużą skalę bez etapu długotrwałych przygotowań wstępnych, czyli z zaskoczenia lub jako reakcja na działania drugiej strony (czytaj USA) w innym rejonie świata. Ostatnim z serii będą manewry "Zapad 2013" na terytorium Białorusi. Dobiegają końca ćwiczenia z armią chińską w Obwodzie Czelabińskim na południu Uralu, wcześniej odbyły się ćwiczenia ochrony konwojów broni jądrowej w zachodniej Rosji.

Równocześnie na linii Waszyngton-Moskwa nastąpiło ochłodzenie. Po tym jak dyktator W. Putin udzielił azylu współpracownikowi NSA Snowdenowi, w lokalnych wiadomościach telewizyjnych w Czelabińsku został wrzucony film pokazujący Putina jako krwawego dyktatora a dwa dni później prezydent Obama nazwał Putina "znudzonym uczniakiem rozrabiającym na ostatniej ławce w klasie". Wspomniał przy tym o problemach jakie Rosja stwarza w Syrii utrudniając podjęcie decyzji przez ONZ o interwencji a następnie odwołał wizytę w Moskwie. Zamiast do Moskwy postanowił udać się do Szwecji co jest kolejnym psztyczkiem dla Putina po niedawnych prowokacjach zbrojnych Rosji wobec tego kraju. Być może podziałało to na Putina otrzeźwiająco, bo następnego dnia Rosja zaprosiła obserwatorów z USA na swoje manerwry "Zapad 2013" choć wcześniej takich zaproszeń odmawiała. Tak więc kremlowski wielbiciel Stalina szybko mięknie, nawet lekko przyciśniety.

Oczywiście Rosja nie jest w stanie stawić czoła lotnictwu USA nad Syrią. Jeżeli podejmie jakieś działania to raczej w innym rejonie świata, na przykład w Europie i w sposób asymetryczny by wykorzystać słabe punkty USA, na przykład brak większych jednostek wojsk ladowych USA.

Można oczekiwać że jeśli na terytorium Syrii ogłoszona zostanie strefa zakazu lotów, co jest wielce prawdopodobne, a Syria na ataki z powietrza odpowie uderzeniami rakiet balistycznych na Izrael, to wojna przejdzie do etapu działań lądowych. Wtedy być może Rosja spróbowałaby skorzystać z okazji by na innym froncie wykonać jakiś krok w kierunku odzyskania utraconego imperium co od dawna jest marzeniem W. Putina. Przy tym jest kilka krajów z terytorium byłego ZSRS, które jeszcze nie w pełni podporządkowały się Kremlowi. Są to Azerbejdżan, Gruzja, kraje bałtyckie i Ukraina. W tym celu jednak Rosja musiałaby podeprzeć się "starszym bratem" jakim powoli w stosunkach wzajemnych stają się dla niej Chiny. Chiny już w sprawie Snowdena pokazały że są bardziej dojrzałe politycznie i być może próbują wpuścić Putina w pułapkę uzależnienia wykorzystując jego kompleksy wobec Zachodu.