28 lut 2014

Użycie IED przeciw kolumnie rebeliantów w Syrii

Około godziny 02.45 w nocy na 26 lutego, w rejonie jeziora al-Otaiba, w rezultacie łańcuchowego wybuchu fugasów, założonych przez siły prorządowe, została zniszczona duża kolumna islamistów z organizacji Dżabhat al-Nusra i ugrupowania Liwa al-Islam próbujących prześliznąć się przez blokadę opanowanego przez nich rejonu Wschodnia Guta pod Damaszkiem. Próbujący uciekać pozostali przy życiu terroryści byli zniszczeni ogniem pododziałów armii syryjskiej lub wzięci do niewoli. Syryjskie media informowały o zabiciu 175 terrorystów. Bandyci wyruszyli z okrążenia w kierunku granicy z Jordanią około północy.

Prawdopodobnie za minowanie i kierowanie wybuchem odpowiadali saperzy z wspierającego rząd w Damaszku, libańskiego Hezbollahu jako że to właśnie libańska telewizja "Al-Manar" opublikowała wczoraj film z zasadzki zarejestrowany za pomocą kamery termowizyjnej. Jak podali Syryjczycy, większość terrorystów stanowili obywatele Jordanii, Kataru i Arabii Saudyjskiej.

Na YouTube mozna obejrzeć ów film obrazujący użytą technikę łańcuchowego wybuchu fugasów. Wysadzenie pułapki odbyło się w dwóch falach, z których pierwsza spowodowała większość zabitych.

Siły Hezbollahu zostały poznane z mistrzowskiego opanowania technik posługiwania się fugasami podczas inwazji Izraela na Liban w 2006 roku, przyczyniając się w decydujacym stopniu do zatrzymania ataku armii izraelskiej a następnie szybkiego jej wycofania.

22 lut 2014

Kilka mapek Ukrainy


W nawiązaniu do wcześniejszego wpisu o Ukrainie, wrzucam kilka mapek które mogą wyjaśnić mało znane tło możliwego rozpadu tego kraju na kilka części. Oczywiście najważniejszą przyczyną są interesy geopolityczne Moskwy która nie chce dopuścić do "europeizacji" Ukrainy bo groziłoby to bezpośrednio upadkiem reżimu Putina i wzmocnieniem tendencji separatystycznych w samej Rosji. Ważnymi graczami są jednak globaliści których celem jest zniszczenie państw narodowych aby stworzyć grunt pod budowę "nowego porządku świata" z jednym światowym rządem w jednych, jedynie słusznych rękach.

Pierwsza mapka pokazuje podział Ukrainy na 3 części na tle sympatii poszczególnych państw, "przewidywany" w 2009 roku przez włoski lewicowy magazyn geopolityczny "Limes". Magazyn jest częścią koncernu prasowego, wydającego również dziennik "La Reppublica", powiazanego z komunistami (a więc z rosyjskim obecnie wywiadem) i masonerią. Pytanie na ile ten podział był "przewidywaniem" a na ile  próbą wykreowania pewnej rzeczywistości.


 Pokazana na tej mapie zachodnia granica części Ukrainy która miałaby stać się częścią terytorium Rosji, pokrywa się zachodnią granicą pewnego średniowiecznego państwa.

Niżej, na drugiej mapce widzimy granice średniowiecznego królestwa Chazarów.  Byli to protoplaści większości dzisiejszych Żydów (tak zwanych Żydów aszkenazyjskich). Chazarzy wywodzą się z plemion tureckich. Będąc poganami wyznającymi bożka Fallusa, w VIII wieku naszej ery wybrali judaizm jako oficjalną religię państwową. W okresie największego rozkwitu swojej państwowości, zajmowali się rzemiosłem i handlem niewolnikami. Państwo to znikło z mapy Europy w XIII wieku. 

 

Po upadku swego imperium, wyemigrowali na zachód, głównie do Polski. Potem atak Niemiec hitlerowskich i zajęcie Polski przez Niemców spowodowało wprowadzenie "niemieckich porządków" w rezultacie, jeśli mieli pieniądze, uciekali do Palestyny gdzie syjoniści chcieli zbudować swoje państwo, lub ginęli w obozach koncentracyjnych. Wszyscy pamiętamy piosenkę z filmu "Rzeczpospolita babska" o żołnierkach - osiedleńcach przybyłych ze wschodu "u boku Armii Czerwonej" która przepędziła Niemców ale wolności Polsce nie dała. Jej refren brzmiał triumfalnie : "A Chachary żyją i gorzałkę piją, w górę spoglądają, wszystkich w d... mają". Rzeczywiście sporo Żydów przybyłych ze wschodu osiągnęło wtedy znaczącą pozycję w komunistycznych okupacyjnych władzach w naszym kraju. Na Śląsku słowo "chachar" jest synonimem przybłędy, obiboka. Również wśród Rosjan przetrwało pejoratywne określenie "Chachły" oznaczające biedną i zdemoralizowaną ludność bez wyraźnie określonej przynależności narodowej, zamieszkującą teren dzisiejszej Ukrainy.


Widać że zachodnie granice imperium Chazarów, pokrywają się z grubsza z granicami wpływów dzisiejszej Partii Regionów Wiktora Janukowycza:

http://static.300polityka.pl/media/2014/01/ukraine-protests-map-k-1-640x430.jpg

Również mapa rozkładu ludności preferującej język rosyjski odzwierciedla stare granice chazarskiego imperium:

Plik:RussianUseEn.PNG
Dlaczego ludność rosyjskojęzyczna najgęściej zamieszkuje tereny Ukrainy pokrywające się z dawnym państwem Chazarów? Można przypuszczać że nie czują się oni Ukraińcami z pochodzenia, ale czy są Rosjanami? Jednym z najwyżej postawionych Chazarów w ZSRS był Łazar Mojsiejewicz Kaganowicz - odpowiedzialny za tzw. "rozkułaczanie" i "hołodomor" na Ukrainie. Nazwisko sugeruje że wywodził się z rodu królewskiego gdyż Kagan to tytuł przynależny najwyższemu przywódcy wśród Chazarów. Możliwe że celem jego czystek wśród słowiańskiej ludności wiejskiej na Ukrainie i w południowej części Rosji było przygotowanie gruntu pod odtworzenie w tym regionie państwa Chazarów.

Krążą plotki, że Putin, będąc w 2005 roku w Izraelu, porozumiał się z ówczesnym premierem Izraela Arielem Szaronem co do reaktywacji Chazarii. Miałoby to być państwo zapasowe Żydów na wypadek zbliżającego się upadku Izraela. Podobno państwo to miało być wykrojone z części terytorium Rosji, zamieszkałej przez tzw. Niemców nadwołżańskich którzy wyemigrowali do RFN, jednak wydaje się mało prawdopodobne by Kreml się na to zgodził. Natomiast rozbiór Ukrainy, o ile nie da się przejąć jej w całości, jest mu jak najbardziej na rękę.

W ubiegłym roku w maju doszło w Soczi do nagłej wizyty i niezapowiedzianych rozmów premiera Izraela z W. Putinem. Rozmowy odbywały się na tle kryzysu w Syrii i sprzedaży rosyjskiego uzbrojenia dla tego kraju. Doszło do jakiegoś tajnego układu ale szczegóły nie są znane.

W całej tej grze, zarówno Moskwa jak i Tel Awiw nie do końca chyba zdają sobie sprawę z tego że są tylko narzędziem w rękach graczy o wiele potężniejszych i że ich ewentualne zyski będą tylko chwilowe a na dłuższą metę skończą się dla nich tragicznie.

Na koniec dyslokacja brygad armii ukraińskiej, grafika ma już kilka lat więc mogły zajść zmiany.


21 lut 2014

Gruszki na wierzbie, czyli nowe samoloty za 8 lat

Jak podał dziś portal Defence 24, podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu d/s Wojska Polskiego, przedstawiciele MON przyznali, że ministerstwo jeszcze w 2012 roku planowało kupno kolejnej eskadry F-16 dla zastąpienia starzejących się samolotów Su-22 z bazy w Świdwinie. Jednak minister Siemoniak 6 lutego 2014 roku zmienił te plany. Teraz plany zakładają że ma być kupionych nie 16 ale 64 samoloty! I do tego nie F-16 a samoloty V generacji, czyli prawdopodobnie F-35! Cieszycie się? Każdy by się cieszył. A teraz kubeł zimnej wody: nowych samolotów nie bedzie wcześniej niż w 2022 roku, a wszystkie mają się pojawić dopiero w 2030 roku. Niezły PR co? W 2022 roku nie będzie już ani PO ani ministra Siemoniaka, mogą więc obiecywać co chcą, a do tego dzisiaj nie muszą kiwnąć nawet palcem. Chyba że kiwnąć by dać prztyczka w nos wyborcom. Właściwie to dziwne dlaczego pan Siemoniak nie obiecał zakupu w 2022 roku lotniskowca albo Gwiazdy Śmierci? Przecież równie wiele miałoby to wspólnego z rzeczywistością.

Poprzednie plany zakładały że nowe samoloty zaczną docierać do Polski w 2019 roku. Nowe samoloty mają być dostarczane w tempie początkowo 2-4 a później 8 samolotów rocznie. Zakładając że żywot samolotów Su-22 zostanie przedłużony do 2025 roku (maksymalnie o 10 lat, jak zakłada MON), to w 2025 roku będzie najwyżej 12 samolotów nowej generacji, czyli znowu wystąpi luka. Gdyby zaczęły napływać w 2019 roku, to w 2025 roku byłoby ich już 28 sztuk, czyli prawie 2 eskadry i Siemianowice nie martwiłyby się o brak maszyn do szkolenia pilotów. Żeby samoloty zaczęły napływać w 2019 roku, trzeba je zamówić najpóźniej w 2016 roku. Możemy więc być optymistami, bo istnieje jeszcze możliwość że decyzję o zakupie będzie podejmował już kto inny i nastąpi on szybciej.

Źródło.

Edycja: Uzupełnienie. Jest jeszcze gorzej. Wypadła z planu eskadra nowych F-16, ale nie ma planu zakupu 64 samolotów nowej generacji. Min. Siemoniak sprostował na Twitterze informację portalu Defence 24. Okazuje się że informacja o 64 samolotach nowej generacji znajduje się nie w planie modernizacji, ale w przeglądzie potrzeb operacyjnych. Ekspert MON, gen. Drewniak wyraził się nieprecyzyjnie na spotkaniu w zespole sejmowym, stąd całe zamieszanie. Tym niemniej Siemoniak wspomniał o możliwości zakupu do 2022 roku 4 (słownie: czterech) nowych samolotów wielozadaniowych zgodnie z obecną edycją PMT. Dobre i to, darowanemu koniowi nie zaglada się w zęby (pardon, w "Polskie Kły")!

Minister Siemoniak przyznaje się do bałaganu w systemie dowodzenia

Blisko 7 tygodni po zlikwidowaniu Dowództwa Wojsk Specjalnych i innych dowództw rodzjów sił zbrojnych, minister Siemoniak przyznał że nowy system dowodzenia nie jest jeszcze gotowy.

W odpowiedzi na artykuł na portalu "Defence 24", ujawniający spór kompetencyjny pomiędzy Dowództwem Generalnym i Dowództwem Operacyjnym i ogólny bałagan wokół dowodzenia wojskami specjalnymi, minister Siemoniak przyznał, że dopiero "kończą się prace nad COS i IWS" (Centrum Operacji Specjalnych i Inspektoratem Wojsk Specjalnych).

Tweet Siemoniaka z 20 lutego 2014 roku.

Następnie Siemoniak twierdzi że całe wdrożenie nowego systemu dowodzenia nastąpi dopiero 30 czerwca 2014 r.

Artykuł na portalu "Defence 24", ujawnia, że w dniu rozwiązywania Dowództwa Wojsk Specjalnych (31 grudnia 2013 r.) jak i Dowództwa Sił Specjalnych (10 stycznia 2014 r.) nie było wiadomo, jak będzie wyglądać docelowa struktura dowodzenia wojsk specjalnych i nie wiadomo tego do dziś! Jak czytamy w artykule, dowody na totalny chaos  można znaleźć w korespondencji jaka od pierwszego stycznia 2014 r, krąży pomiędzy kluczowymi instytucjami zajmującymi się bezpieczeństwem państwa: Ministerstwem Obrony Narodowej, nowo powstałymi dowództwami: Generalnym oraz Operacyjnym i Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. W jednym z pism wysłanych do BBN przedstawiono propozycje dwóch wariantów dalszego funkcjonowania Wojsk Specjalnych.

Przypomnijmy że 3 stycznia minister Siemoniak wydał decyzję o zmianie podporządkowania i przeformowaniu istniejącego tylko 10 dni Dowództwa Sił Specjalnych. Pismo przedstawiajace dwa warianty dalszego funkcjonowania Wojsk Specjalnych, powstało w Dowództwie Generalnym po decyzji ministra obrony narodowej z 3 stycznia.  Jak słusznie zauważa autor, jest to dowodem, że zlikwidowano jedną strukturę dowodzenia bez przygotowania nowej – co w przypadku strategicznego rodzaju wojsk utrzymywanego w ciągłej gotowości dowodzi totalnego bałaganu o potencjalnie przerażających konsekwencjach.

W połowie ubiegłego roku autorzy reformy systemu dowodzenia, odpowidając na krytykę że reforma jest przygotowywana zbyt pospiesznie i że jest zbyt mało czasu na jej wdrożenie, solennie zapewniali że do 31 grudnia 2013 roku wszystko zostanie przygotowane i 1 stycznia 2014 roku nowa struktura zacznie działać. Okazało się że wszystkie te zapewnienia były kłamstwem. Tak krótki termin został prawdopodobnie narzucony przez BBN i zaakceptowany przez polityków być może kierujących się kalendarzem wyborczym. Rzeczą generałów było jednak wytłumaczyć politykom że taki termin jest zbyt krótki. Niestety w naszym wojsku wężyki generalskie osiągają nie ci co mają odwagę, talent i wiedzę wojskową, ale ci co lepiej potrafią przytakiwać przełożonym i podlizywać się politykom. Coraz większą rolę odgrywa też nepotyzm.

Cios zadany systemowi dowodzenia Wojsk Specjalnych jest tym dotkliwszy, że zadany w chwili kończenia przygotowań do certyfikacji zdolności dowodzenia przez polskie Dowództwo Wojsk Specjalnych operacjami sił specjalnych NATO. Polska miała być siódmym krajem NATO posiadających takie zdolności. Wygląda to jak celowo przygotowane uderzenie w prestiż państwa i Wojska Polskiego.

W normalnym kraju, rządzonym przez uczciwych polityków i kompetentnych funkcjonariuszy państwowych, tego rodzaju reforma musiałaby być przygotowywana i wszechstronnie testowana przed wdrożeniem przez kilka lat. Niestety wiele wskazuje na to, że rządzi nami banda drobnych sprzedawczyków wykonujących prawdopodobnie polecenia z Moskwy. Pozostaje tylko mieć nadzieję że dalsze ich szkodnictwo zostanie jak najszybciej ukrócone przez Trybunał Stanu.

19 lut 2014

Po Ukrainie przyjdzie czas na Polskę

"Kolorowe rewolucje" sponsorowane przez CIA dotarły na Ukrainę. Celem jest zniszczenie dotychczasowego układu sił. Jak mówi otwarcie H. Kissinger, za 10 lat Izrael przestanie istnieć. Rosnący potencjał demograficzny ściśniętych w gettach Palestyńczyków zdeterminuje los Izraela. USA stoją przed groźbą załamania gospodarczego spowodowanego kryzysem zadłużenia i perspektywą upadku dolara jako światowej waluty. Konieczne jest globalne przemeblowanie.
Na to nakładają się plany niezwykle wpływowej masonerii wyrosłej na judaistycznej wizji zniszczenia cywilizacji chrześcijańskiej i zapanowania nad światem.

Pólksiężyc destabilizacji dotarł do Europy.

Rosja w tym wszystkim jest małym graczem, ale też ma swoje ambicje i plany odbudowy chociaż części imperium. 
Najlepszą obroną jest atak, więc Putin przystąpił do działań.
 Ukraina zaczyna płonąć. Rosja to taki kraj który nie potrafi żyć w pokoju, pokój to dla Rosji śmierć. Za dużo narodów, za dużo religii, za dużo sprzecznych interesów. Dlatego zawsze stara się eksportować potencjał destabilizacji na zewnątrz. Tak jest i dzisiaj. Rosja jest na razie za słaba militarnie żeby połknąć Ukrainę w całości. Jednak Rosja to pojętny uczeń. Naśladowanie wynalazków z zachodu to jej specjalność. Szybko więc przyswoiła lekcję CIA i podjęła wyzwanie na Ukrainie.

Nie ma sensu pisać o szczegółach, kolejność wydarzeń można przewidzieć na podstawie tego co działo się w Tunezji, Libii, Egipcie, Syrii, Turcji... Nas powinno interesować jak zapobiec przelaniu się destabilizacji do Polski. Scenariusze są z grubsza podobne, widać rękę tego samego autora. Nie zawsze udaje się doprowadzić je do końca. W Egipcie i Turcji się nie udało. To nas powinno napawać nadzieją. Przyglądając się kolorowym rewolucjom, mozna zauważyć jedną prawidłowość: Zawsze zaczyna się od "pokojowej demonstracji". Kraj zwykle jest w kryzysie gospodarczym, więc demonstranci suto podlani walutą są niezwykle zdeterminowani i nieustępliwi. Stawiają żądania niemożliwe do spełnienia przez władze, to kolejna charakterystyczna cecha. Następnie dochodzi do spektakularnej prowokacji (pobicie, lub lepiej zabójstwo niewinnej ofiary, najlepiej kobiety). To wzmaga wściekłość tłumu, dochodzi do walk ulicznych, padają kolejne trupy. Reszta społeczeństwa przyłącza się do walki lub ucieka - zaczynają grać najstarsze instynkty.

W takiej sytuacji przy słabym państwie, pojawia się wizja zbudowania małego, regionalnego azylu - "małej ojczyzny"- czyli oddzielić się, odłączyć, spróbować stanąć z boku, nas to nie interesuje, my jesteśmy inni, zażądać autonomii. Ludziom się przypomina że już kiedyś mieli taki swój, inny od wszystkich "własny kawałek podłogi". Że tam "teraz jest ściernisko, ale będzie..." Kojarzycie te slogany? To teraz przypomnijcie sobie daty ich powstania. I nakładające się na tło narracje Niemiec o "małych ojczyznach" i "polskich obozach"...

Kijów Warszawa - wspólna sprawa?

Jak zapobiec takiemu rozwojowi sytuacji? Przede wszystkim potrzebna jest bardziej asertywna polityka zagraniczna. Nie możemy dalej zachowywać się jak "brzydsza panna na wydaniu". Nie musimy być lokajami Europy. Drugą ważną sprawą są silne, niezależne służby wywiadowcze. Zdolne przeciwstawić się działaniom agentów wpływu obcych państw. Następna sprawą jest odpowiednio zorganizowana silna armia. Bezradność rządu Ukrainy brała się między innymi z braku zdolności armii do działań. Wojsko nie miało odpowiedniej ilości paliwa żeby podjąć działania na obszarze całego kraju. Prezydent do dziś nie zdecydował się na powołanie nowego dowódcy wojsk lądowych po odwołaniu poprzednika miesiąc temu. Jest to piękny przykład jak korupcja i rozkład moralny prowadzi do upadku państwa. W tych krajach gdzie armia była wystarczająco silna i skonsolidowana, a rząd nie przejmował się co powie zagranica, kolorowe rewolucje nie udały się (Egipt, Turcja) lub mają poważne trudności (Syria).

17 lut 2014

Czechy silniejsze niż Korea Północna

Według najnowszego rankingu siły militarnej państw, serwisu Global Firepower, Czechy są większą potęgą militarną niż Korea Północna. Czechy zajmują 30 miejsce a Korea Płn, dopiero 35.

Aby ułożyć kolejność, użyto wskaźnika na który składało się ponad 50 czynników. Ma to pomóc porównać mniejsze armie, wyposażone jednak w nowoczesny sprzęt z armiami większymi ale technicznie przestarzałymi. Twórcy rankingu nie brali pod uwagę możliwości nuklearnych, za to uwzględnili między innymi czynniki geograficzne i zależność od importu surowców. Nie odejmowali punktów państwom, które nie mają dostępu do morza, ale karali państwa morskie za ograniczone zdolności działania marynarki wojennej. Nie badali też poziomu przywództwa militarno-politycznego w każdym z krajów.

Pomimo tak skonstruowanego wskaźnika, w pierwszej piętnastce znalazły się wszystkie państwa posiadające broń jądrową.
W pierwszej dziesiątce znalazły się Niemcy (na 7 miejscu), Turcja (na 8) Korea Południowa i Japonia. Polska znalazła się dopiero na 18 miejscu. Pozycja naszego kraju wydaje się jednak zawyżona, gdyż rzeczywiste ilości uzbrojenia w linii są mniejsze niż podane przez witrynę. Według niej, Polska posiada na przykład 1053 czołgi i 240 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet. W rzeczywistości w jednostkach liniowych znajduje się mniej niż 650 czołgów i 168 wwr. Ilość samolotów i śmigłowców też jest zawyżona.

Zabawnie wygląda słaba pozycja Korei Północnej w stosunku do Czech. Z serwisu możemy się dowiedzieć że Korea Północna ma w linii 690 tys. żołnierzy, 6600 czołgów, 2500 wozów opancerzonych, 5100 dział, 700 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 1662 samoloty i 316 śmigłowców. Budżet obronny wynosi 7,5 mld dolarów. Czechy mają 21 tys. żołnierzy, 123 czołgi, 586 wozów opancerzonych, 182 działa, 131 samolotów i 51 śmigłowców. Budżet obronny Czech wynosi tylko 2,2 mld. dolarów. Wydaje się że twórcy rankingu przecenili znaczenie czynnika geograficznego i technologicznego.

Tak skonstruowany wskźnik siły pozwala jednak krytycznie spojrzeć na pozycję Polski. Kraj położony pomiędzy Rosją a Niemcami które są odpowiednio 2 i 7 potęgą militarną świata, powinien mieć zdecydowanie większą siłę militarną. Powinien to być, w najgorszym przypadku poziom porównywalny z Francją która zajmuje 6 pozycję. Wymagałoby to znaczącego zwiekszenia budżetu obronnego jednak wcale nie koniecznie do takiego poziomu jaki ma Francja (43 mld. dol. - ponad 4 razy większy niż Polska). Nie musimy bowiem zbroić się w atomowe okręty podwodne, lotniskowce i potężną flotę zdolną zabezpieczyć interesy w zamorskich posiadłościach. Polska musi jednak posiadać znacznie silniejsze wojska lądowe z nowoczesną artylerią dalekiego zasięgu i śmigłowcami bojowymi. Niezbędna jest też dalsza modernizacja lotnictwa. Plany zakładały bowiem zakup 10 eskadr nowoczesnych samolotów wielozadaniowych w 2 transzach: w pierwszej miało znaleźć się 64 samoloty. Z niezrozumiałych powodów została ona okrojona do 48, a drugiej transzy do dziś nie zrealizowano. Ale to już temat na inną opowieść.

Pełna lista znajduje się tu: http://www.globalfirepower.com/countries-listing.asp

11 lut 2014

Krótką serią z Polski

* Szef Sztabu Sojuszniczego Dowództwa Transformacji (ACT) ds. Szkolenia Sił Połączonych wiceadm. Javier Gonzalez-Huix podczas pobytu w Warszawie powiedział że jego celem jest zwiększenie liczby dużych ćwiczeń sił NATO z 1-2 do co najmniej 4-5 rocznie. W ramach Inicjatywy Sił Połączonych (CFI), ma zostać opracowany pięcioletni plan ćwiczeń „NATO Military Training and Exercise Programme 2015-2019”. Polska zamierza zgłosić do tej inicjatywy kilka prowadzonych w kraju ćwiczeń, w tym m.in. Anakondę.

 * Sprawdzenie M-346 Master w Dęblinie, przy udziale komisji prowadzącej postępowanie i grupy sprawdzenia weryfikacyjnego potwierdziło, iż samolot spełnia wymagania postawione przez MON.  W związku z tym dokonano wyboru oferty złożonej przez firmę Alenia Aermacchi S.p.A. Podpisanie umowy na zakup 8 samolotów i sprzęt pomocniczy przewidywane jest w I kwartale 2014 r. W opcji jest zakup dalszych 4 samolotów.

*  Min. Siemoniak dał do zrozumienia na twitterze, że możliwy jet zakup używanych wielozadaniowych samolotów bojowych dla zastąpienia Su-22. Jak napisał: "Realne opcje w tym przypadku to bsl i/lub używane wsb. Decyzje 2015/2016. Zależnie od rozwoju programu bsl". Biorąc pod uwagę że planowany termin wycofania Su-22 to 2016 rok, jest to jedyna możliwość, gdyż do tego czasu nie ma szans by powstał na świecie bojowy BSL o takich możliwościach jakie mają dziś Su-22 (możliwość dostarczenia za linie przeciwnika 4 ton bomb i pocisków, lot z prędkością naddźwiękową). Obecne eksperymentalne bojowe BSL mają udźwig o połowę mniejszy a wersje użytkowe mają wejść do służby najwcześniej za 10-20 lat.

* W Planie Modernizacji Technicznej na stronie MON zmieniono datę zakupu śmigłowców z "od 2015" na "po 2015". Podobny manerwr zrobiono z BSL w 2013 roku. Pytany o to na twitterze minister Siemoniak odpowiedział wymijająco że "omawiał sposób komunikacj spraw związanych z PMT z  J. Sońtą" (rzecznikiem prasowym), jednak daty nie poprawiono.

* Sejmowa komisja ds. służb specjalnych pozytywnie zaopiniowała kandydatury płk. Krzysztofa Duszy i Macieja Matysiaka na zastępców szefa SKW.

* Szef Inspektoratu Uzbrojenia podpisał dwie ostatnie umowy na dokończenie budowy patrolowca ORP „Ślązak”. Zawarte 12 grudnia umowy opiewają na łączną kwotę prawie 100 mln euro. Okręt ma być oddany Marynarce Wojennej do listopada 2016 roku. Bdzie wyposażony w Modułowy System Walki firmy Thales Nederland oraz Zintegrowany System Nawigacji z sonarem Vanguard i Zintegrowany System Łączności które zainstaluje gdyńska firma Enamor.

* Polska znalazła się wśród 20 państw świata, z których w l. 2002-2011 wyeksportowano najwięcej nielegalnego kapitału.

* Rosja zrezygnowała z budowy tzw. "pieremyczki" - drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego przez Polskę, na rzecz budowy drugiej nitki gazociągu po dnie Bałtyku, Nord Stream. Może to oznczać że Moskwa uważa Polskę za kraj potencjalnie niestabilny lub planuje go takim uczynić.