22 wrz 2014

Jak w 48 minut napisać bzdurę i stać się sławnym?

Ile trwa napisanie dobrego artykułu? 2 godziny, czasami dwa dni, (czyli 48 godzin) jeżeli wymaga poszperania w internecie, czasami dłużej. A ile trwa napisanie krótkiego artykułu bez zastanowienia się czy ma on sens? Może 48 minut?

Tyle prawdopodobnie pisał swój słynny artykuł "W 48 godzin możemy być pod Kaliningradem" redaktor portalu Dziennik Zbrojny, Mariusz Cielma. Artykuł miał na tyle sensacyjny tytuł, że zacytowały go największe portale w Polsce a nawet niektóre strony rosyjskie i ukraińskie. Co ciekawe, zarówno Rosjanie jak i Ukraińcy przytaczają go w tonie całkowicie poważnym, chociaż zapewne z całkowicie odmiennych powodów.

Artykuł miał być odpowiedzią na słowa prezydenta Putina o tym, że Armia Rosyjska może w 2 dni zająć Warszawę. Gdyby pan Cielma próbował dowodzić w nim że słowa prezydenta Putina są równie bezsensowne jak jego własne, nie można by się z nim zgodzić, ale przynajmniej cel napisania takiego artykułu byłby zrozumiały. Ale nie, pan Cielma z całą powagą zabiera się za dowodzenie że zajęcie Kaliningradu przez Wojsko Polskie jest całkowicie realne.

Aby podeprzeć swoją tezę konkretami, autor wylicza jak daleko od granicy dyslokowane są poszczególne brygady na Warmii i Mazurach (brygada w Braniewie - kilka km, w Bartoszycach 15 km, w Giżycku i Orzyszu - 30-60 km). Po drugiej stronie, jak pisze autor, stoją też 3 duże oddziały, a że do Kaliningradu jest tylko 40 km, to oczywiście zwycięstwo mamy w kieszeni. Głównie dzięki temu że, jak twierdzi, przerzut spadochroniarzy nad Bałtykiem w czasie wojny będzie trudny a wykorzystanie baz przechowywania sprzętu (skadrowanych brygad), jest możliwe dopiero po przetransportowaniu rezerwistów z terenu "zasadniczej" Rosji.

Dlaczego pan Cielma zakłada że w samym Obwodzie Kaliningradzkim rezerwistów nie wystarczy? Liczba mieszkańców Obwodu wynosi ponad 900 tysięcy. Przy armii poborowej zdatnych do służby wojskowej jest zwykle 5-10% mieszkańców. Powinno się więc tam znajdować co najmniej 45 tysięcy mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Uwzględniając że w służbie czynnej jest około 13 tysięcy żołnierzy, pozostałe jednostki skadrowane można wypełnić z powodzeniem przez część z 32 tysiący rezerwistów z samego Obwodu Kaliningradzkiego.

Na tym samym portalu można znaleźć informację że w Obwodzie stacjonowało w 2010 roku 811 czołgów, 1239 wozów opancerzonych, 345 systemów artyleryjskich, w tym 18 taktycznych rakiet balistycznych, 170 samolotów i śmigłowców. Oznacza to po prostym przeliczeniu uzbrojenie dla (między innymi) około 19 batalionów czołgów i 23 batalionów zmechanizowanych, czyli około 10 brygad. Potencjał militarny wojsk lądowych dyslokowany w Obwodzie Kaliningradzkim jest więc porównywalny z potencjałem całych Sił Zbrojnych RP. Tymczasem aby osiągnąć sukces, strona atakująca zgodnie z regułami taktyki musi mieć przewagę co najmniej 3 do 1, a w skali strategicznej co najmniej 2 do 1.
Pomijam już takie "drobnostki" jak to, że Rosja, nawet gdyby nie miała w Obwodzie Kaliningradzkim ani jednego żołnierza, ani jednego czołgu, mogłaby w odpowiedzi na nasz atak, zmieść Warszawę czy Olsztyn w kilka minut dzięki użyciu broni jądrowej.

Pan Cielma pisząc swój scenariusz zwycięskiej wojenki z Rosją miał pecha. Tego samego dnia kiedy ukazał się jego artykuł, w TVP Info został wyemitowany program w którym pokazano stopień rozwinięcia naszych brygad. Żeby użyć 9 Brygadę Pancerną z Braniewa nie wystarczy 48 godzin. Może nie wystarczyć nawet 3 miesiące. Jak tłumaczył ppłk rez. dr. Krzysztof M. Gaj, z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, jednostki o najniższym stopniu ukompletowania stacjonują właśnie na tzw. ścianie wschodniej.

 Jak widać 9 Brygada nie dojedzie do Kaliningradu w 48 godzin, chociaż to tylko 40 kilometrów, musi najpierw przeprowadzić mobilizacyjne rozwinięcie. fot. TVP.
Jednostki o wysokim stopniu rozwinięcia, powyżej 80% są zdolne do podjęcia działań bojowych bez przeprowadzania mobilizacyjnego rozwinięcia. Według klasyfikacji NATO są to jednostki tzw. gotowe (ready), oznaczone kolorem zielonym. Około 2/3 naszych  jednostek Wojsk Lądowych, to jednostki "semi ready" które oznaczono kolorem żółtym. Są to jednostki które aby wejść do akcji bojowej, muszą przeprowadzić mobilizacyjne rozwinięcie, a więc poświęcić jakiś czas na osiągnięcie zdolności do działania. Czas mobilizacyjnego rozwinięcia takich jednostek, w zależności od typu jednostki, wynosi od kilku, do kilkunastu tygodni.
 Jak dodaje mjr. dr. Grzegorz Kwaśniak, połowa brygad która ma ukompletowanie rzędu 80-90% jest w stanie podjąć działania bojowe po kilku dniach. Ale jeżeli brygada ma 20-30% ukompletowania, to na pewno potrzeba do tego 2-3 miesiące. Taki stopień ukompletowania byłby zadowalający gdyby Polska leżała na przykład na Półwyspie Iberyjskim. Jednak przy naszym położeniu i sąsiadach, ten stopień ukompletowania powinien budzić najwyższe zaniepokojenie.

 Biorąc pod uwagę intensywność ćwiczeń, czas rozwinięcia skadrowanych jednostek rosyjskich jest o wiele krótszy. W Rosji już dawno pozbyto się tak zwanych "dywizji trzydziestek" gdzie liczba 30 oznaczała czas w dobach potrzebny na rozwinięcie. Na podstawie analogii do czasów schyłkowych lat Układu Warszawskiego w naszej armii, i pewnych informacji jakie ukazały się na Białorusi, można oceniać że rosyjskie bazy przechowywania sprzętu stają się pełnokrwistymi brygadami w czasie od 4 dni do 2 tygodni, ze wskazaniem na tę pierwszą liczbę.

Jednak Rosja wcale nie potrzebuje przeprowadzać mobilizacyjnego rozwinięcia swoich skadrowanych brygad żeby zająć Warszawę w kilka dni. Wystarczy że użyje swoich wojsk powietrznodesantowych, specnazu i części jednostek rozwiniętych wojsk lądowych. I nic nie pomoże tu zaklinanie rzeczywistości że "w czasie wojny nie tak łatwo będzie przelecieć samolotem transportowym". NATO przyznało że zostało zaskoczone inwazją rosyjską na Krym. Będzie zaskoczone i następnym razem. Słowa Putina o tym że może zająć Warszawę w 2 dni, należy traktować z największą powagą. Są one bowiem sygnałem, że taki plan już istnieje. Że jest to plan całkowicie realny mogą potwierdzić wypowiedzi generała Skrzypczaka (który mówił wprawdzie o 3 dniach potrzebnych Rosji do zajęcia Warszawy, ale to niewielka różnica).

Jedyne czego Putin potrzebuje, to przygotowanie psychologiczne na taki krok własnego społeczeństwa i opinii publicznej Zachodu. Do tego potrzebuje użytecznych idiotów którzy dostarczą mu pretekstu i dowodów że Polska "przecież od dawna szykowała się do wojenki z Rosją". Po co był ten wielki program modernizacji "Polskie Kły" jak grzmiała propaganda Warszawy? Po co były te artykuły o zajęciu Kaliningradu? - Rosja nie miała po prostu innego wyjścia, musiała przerwać to pobrzękiwanie szabelką powie Putin. Na takie argumenty nie nabiorą się może w Waszyngtonie i Londynie, ale może nabiorą się w Berlinie i w Paryżu. To wystarczy.

11 wrz 2014

FSB czuje swąd

Prezydent Rosji Władimir Putin zarządził nieoczekiwany przegląd gotowości bojowej wojsk we Wschodnim Okręgu Wojskowym – podał minister obrony Rosji Siergiej Szojgu, cytowany przez agencję ITAR-TASS. Ćwiczenia rozpoczynają się w czwartek (czyli dziś).
Jak poinformował Szojgu, prezydent Władimir Putin polecił także sprawdzenie gotowości federalnych organów władzy na Dalekim Wschodzie do wypełniania zadań w warunkach wojennych.

Jak podały wczoraj media, Chiny rozmieściły 12 tys. żołnierzy przy rosyjskiej granicy. Według doniesień FSB, która kontroluje granicę, wysyłanie chińskich wojsk na granicę rozpoczęło się 6 września. Około 12-15 tysięczne zgrupowanie jest wspierane przez ciężką artylerię.

Cytowany przez media przedstawiciel rosyjskich służb granicznych powiedział, że nie jest jasne, dlaczego Chiny zdecydowały się na przemieszczenie wojsk na granicę. Jednak podkreślił, że „coś tu brzydko pachnie”. Nie wiadomo od kiedy FSB jest tak uczulone na smród. Sami przecież z ładnego zapachu raczej nie słyną.

Dziwne że psie syny z FSB się dziwią, przecież to dosyć jasne: Jeśli Rosja zajmuje wschodnią Ukrainę, to dlaczego Chiny nie mogą zająć wschodniej Rosji? A dokładnie okupowanej przez Rosję chińskiej Mandżurii. Dziwne jest raczej to, że moskiewskie psie syny nie chcą w to uwierzyć. Podobnie jak nie chciały uwierzyć w 1941 roku, że może ich zaatakować ich sojusznik Hitler z którym razem napadli na Polskę i kraje bałtyckie.

Putin myślał że wkupił się w łaski Chińczyków kontraktem na dostawy gazu po kosztach. Jednak zapomniał że Chiny kupują więcej gazu ziemnego od Kazachstanu i po tańszej cenie. Gaz z Rosji do niczego nie jest im potrzebny. Zgodzili się go kupować chyba tylko z litości nad nieudolnością Rosjan.
Chiny ze spokojem przyglądają się szaleńczym, epileptycznym drgawkom Kremla. Rosja już od dawna nie jest w stanie w żaden sposób im zagrozić. Mają 2,3 mln żołnierzy i drugie tyle w rezerwie (przy ok 750 tys. sołdatów plus drugie tyle czynnej rezerwy jakimi dysponuje Moskwa). Same operacyjne siły wojsk lądowych liczą więcej niż cała armia rosyjska. Chińskie wojska lądowe składają się z 18 korpusów plus samodzielne dywizje i brygady (przy 10 armiach czynnych i 4 rezerwowych rosyjskich, słabszych od chińskich korpusów). Mając więcej nowoczesnych czołgów, są w stanie zmiażdżyć moskiewską soldateskę w krótkim czasie.
Jeśli mają zaatakować, to właśnie teraz, kiedy Moskwa nie uruchomiła jeszcze produkcji czołgu Armata, który będzie przewyższał obecne czołgi chińskie. Okazja do ataku będzie zwłaszcza jeśli wojska putlerowskie będą zaangażowane w konflikt z wojskami NATO. Putin we wschodnim okręgu wojskowym ma tylko 4 czynne armie plus jedna w Centralnym OW, przeznaczona do wsparcia okręgu wschodniego. Nawet jeśli Chiny zostawią 8 korpusów naprzeciw rosyjskiego zgrupowania na Dalekim Wschodzie, to i tak pozostanie im jeszcze 10 korpusów przeciwko 6 rosyjskim armiom uwikłanym w konflikt z NATO na zachodzie. W praktyce 10 chińskich korpusów będzie mieć przeciwko sobie tylko 1-2 armie Centralnego OW. W Chinach jest 100 milionów więcej mężczyzn niż kobiet. Pekin nie musi obawiać się że duże straty na froncie przyniosą znaczący uszczerbek dla potencjału ludnościowego kraju.

Władimir Putin naiwnie liczył że Chiny staną po jego stronie w konflikcie z Zachodem który rozpoczął bez konsultacji z nimi. Jednak wchodząc w konflikt z NATO, oddaje wszystkie atuty w ręce Pekinu. Chiny mogą odebrać swoje ziemie zabrane im przez imperium carskie. Rosja, zajęta konfliktem na Zachodzie, nie będzie mogłaby temu przeciwdziałać. Wiele wskazuje jednak na to, że Chińczycy wybiorą inny wariant. Nie mogą czekać biernie aż Putin odbuduje sowieckie imperium. Chiny nigdy dobrze nie wychodziły na kontaktach z imperialną Rosją. Nie zadowolą się więc zajęciem swoich historycznych ziem na Dalekim Wschodzie. Żeby dobić Rosyjskiego gada, grożącego im bronią jądrową, muszą zmiażdżyć mu głowę. Dlatego jest bardzo prawdopodobne że główne chińskie uderzenie zostanie wyprowadzone z północno-zachodniej części Chin i pójdzie południowym skrajem Uralu na Moskwę. Nam pozostaje tylko życzyć chińskim przyjaciołom powodzenia.
Putin w tej sytuacji ma oczywiście jeszcze jedno wyjście. Wykonywać grzecznie wszystkie polecenia Pekinu. Agonia Rosji w takim wypadku potrwa trochę dłużej i jeśli kraj ten będzie miał mądrych przywódców po Putinie, może nawet przetrwać jako chiński satelita kilkadziesiąt lat.

8 wrz 2014

Co w obecnej sytuacji pownniśmy zrobić przede wszystkim?

Rosja coraz częściej grozi Polsce uderzeniami jądrowymi, nasi sojusznicy na szczycie w Walii pokazali że nie mają chęci nas bronić. Co w takiej sytuacji powinniśmy zrobić przede wszystkim?

Chyba wszyscy już uświadomili sobie (politycznego folkloru w rodzaju "króla" Korwina Mikke i innych klientów Moskwy nie liczę) że przejście na stronę Rosji czy próby podlizywania się, nic nie dadzą. Próbował tego Donald Tusk ze swoim nierządem PO-PSL, nic z tego nie wyszło. Rosja reaguje jak typowy drapieżnik - daj jej palec, będzie chciała całą rękę. Jej celem jest odbudowa imperium. Polska jako suwerenne państwo, nie jest jej do niczego potrzebna (jak mówił nadworny ideolog Putina, prof. Dugin). Dlatego musimy się przygotować na najgorsze.

Najpewniejszym sposobem obrony (i właściwie jedynym skutecznym) w dzisiejszym świecie jest odstraszanie nuklearne. Niestety rządy Kaczyńskiego i Tuska przekazały Rosji cały zapas polskiego wzbogaconego uranu (około 1000 kg) z którego można było w krótkim czasie zbudować 25-26 ładunków jądrowych. Akcja przekazywania zakończyła się na początku 2010 roku i zaraz potem nastąpił a katastrofa w Smoleńsku. Wszystko wskazuje na to że te dwa wydarzenia mają ze sobą ścisły związek. Rosja nigdy nie zaatakowałaby państwa mogącego odpowiedzieć bronią jądrową lub państwa "progowego" jakim była Polska.

Moglibyśmy starać się o przystąpienie do programu NATO Nuclear Sharing dostosować nasze F-16 do przenoszenia amerykańskich bomb jądrowych B61. Niestety, po Smoleńsku pełnię władzy zdobyła PO, partia oszustów i zwykłych sprzedawczyków, w dodatku silnie powiązana wieloma nićmi z siłami starego systemu. Rosja ma na nich rozliczne haki (próbkę dały nagrania z restauracji "Sowa i przyjaciele") i jest mało prawdopodobne żeby ci politycy (a raczej zwykłe lumpy w garniturach) zdobyli się na taki krok. Powinniśmy więc przygotować się na najgorszy wariant rozwoju sytuacji.

Trzeba przestać oszukiwać społeczeństwo że uratuje nas program "Polskie kły" które mogą "wyrosnąć" najwcześniej za kilka lat, a i tak użycie ich jako odpowiedź na pojedyncze uderzenie jądrowe, np. na Warszawę, tylko spotęgowałoby odwet Rosji. "Polskie kły" są potrzebne, ale jako niezbędny element klasycznych sił zbrojnych, tak jak w każdym porządnym kraju (nawet Finlandia ma wyrzutnie MLRS M270 i pociski JASSM). W planowanym kształcie jest to broń o znaczeniu tylko taktycznym i taktyczno-operacyjnym, nie strategicznym i jako taka nie zmieni naszego położenia.

Putin spowodował że mamy do czynienia, jeżeli nie z początkiem 3 wojny światowej, to przynajmniej z powrotem do zimnej wojny. Biorąc to pod uwagę, musimy podjąć działania adekwatne do sytuacji. Takie, które mogą podnieść bezpieczeństwo już teraz a nie za kilka lat. Przede wszystkim trzeba w obecnej sytuacji:

- Zwrócić się do sojuszników o użyczenie nowoczesnych zestawów przeciwrakietowych i przeciwlotniczych takich jak Patriot PAC-3 i THAAD na zasadach podobnych jak dla Turcji.
 - Bezprzetargowo, w związku z pilną potrzebą operacyjną, zakupić zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe (w tym dalekiego zasięgu - obecnie nie ma takich w planie modernizacji). Niestety ich produkcja trwa kilka lat a propozycję przekazania zestawów Patriot z Niemiec, rząd Tuska odrzucił).

Równolegle lub nawet w pierwszej kolejności, powinny być podjęte działania związane z ochroną ludności:

- Przygotować schrony dla ludności w Warszawie i innych dużych miastach i budować nowe (Rosja już w 2009 roku, przygotowując się do wojny, uruchomiła taki program, zakładał on wybudowanie tylko w Moskwie do 2012 roku 2 tysięcy nowych schronów). Większość schronów jest zamieniona na składy rupieci czy wynajęta firmom komercyjnym. Trzeba je oczyścić i uporządkować. Wbrew pozorom jest to poważny problem bo atak, z tego co się słyszy i czyta, może przyjść w każdej chwili, Putin jest nieobliczalny. Należy też zmienić prawo aby zmusić inwestorów budowlanych do obowiązkowego wyposażania w schrony wszystkich nowych budynków, podobnie jak to jest w Szwajcarii.

- Reaktywować Obronę Cywilną. Armia jest zawodowa, ale służba w OC może i powinna być z poboru (4-5 miesięczna). Trzeba też przywrócić przedmiot PO (Przysposobienie Obronne) w szkołach. Polacy domagają się przeszkolenia obronnego, więc będą je mieli, w zakresie najbardziej dla nich przydatnym.

Oprócz tego należy przygotować struktury obronne do reakcji na prowokacje i incydenty zbrojne oraz nowy model wojny zaprezentowany przez Rosję na Ukrainie.
Rosja może podjąć wobec Polski i jej obywateli prowokacje takie jak:
- Porwania na swoim terytorium polskich funkcjonariuszy poaństwowych, pobicia i zabójstwa obywateli.
- Zabór mienia, statków, samolotów cywilnych a nawet mniejszych okrętów, także na wodach państw trzecich.
- Rajdy grup terrorystycznych na terytorium Polski.
- Incydenty graniczne na lądzie, morzu i w powietrzu.
- Ataki na przedstawicieli rządu, ważne osobistości świata kultury (zamachy terrorystyczne).
Najgroźniejsze oprócz bezpośredniego ataku, mogą być próby wywołania rebelii na obszarze jednego lub kilku regionów, na przykład na Śląsku lub w rejonie Białegostoku. W takiej sytuacji w pierwszym rzędzie kluczowe znaczenie ma lojalność policji i innych służb MSW oraz właściwe jej współdziałanie z wojskiem i kontrwywiadem.

Wszystkie te rodzaje ataków będą połączone z działaniami w przestrzeni informacyjnej. Posiadając przewagę w przestrzeni informacyjnej można nie tylko wygrać wojnę ale nawet nie dopuścić do jej wybuchu. Już Napoleon Bonaparte mawiał że "Cztery nieprzyjazne gazety są groźniejsze od tysiąca bagnetów". Przy okazji przytoczmy inne powiedzenie Napoleona: "Rządy dotrzymują słowa tylko wtedy, gdy są do tego zmuszone lub gdy jest to dla nich korzystne". Nie bez przyczyny kremlowska mafia szykując się do wojny, już kilka lat temu uruchomiła anglojęzyczną telewizję "Russia Today". Ukraińcy poszli po rozum do głowy dopiero gdy wojna już rozkręciła się na dobre i też niedawno uruchomili telewizję "Ukraine Today". Polska powinna uruchomić całodobową telewizję anglojęzyczną prowadzoną przez dziennikarzy z W. Brytanii i USA, władających natywnym angielskim.  Trzeba też myśleć o pozyskiwaniu osobistości, najbardziej wpływowych polityków i przedstawicieli mediów świata, zwłaszcza w USA, W. Brytanii, Francji, to co Rosja robi od dziesięcioleci. Nie po to by dezinformować Zachód, tak jak robi to Rosja, ale przeciwnie - żeby prostować kłamstwa Rosji.

W nowym modelu wojny większe znaczenie niż wojska pancerne ma piechota, wojska specjalne, artyleria i śmigłowce. Po doświadczeniach na Ukrainie, Rosjanie zamierzają znacznie zwiększyć liczebność wojsk powietrzno-desantowych, przy czym w czasie tej wojny wykorzystują je bez desantowania z powietrza, jako elitarną lekką piechotę. Walka może toczyć się często w rejonach zurbanizowanych, z wykorzystaniem wojsk specjalnych i lokalnych grup zbrojnego podziemia. Patrząc na mapę, innym najbardziej prawdopodobnym terenem starcia z Rosją jest teren lesisto-jeziorny Mazury i Suwalszczyzna. W takim terenie najważniejsza jest piechota. Dlatego my również powinniśmy rozwijać jednostki elitarnej lekkiej piechoty jakimi są 6BPD i 25BKPow. Powinniśmy też odtworzyć zmotoryzowane wojska OT, zwłaszcza na wschodzie kraju.Na początek po kilka batalionów na województwo. Bitność z jaką walczą bataliony Gwardii Narodowej i OT na Ukrainie poddaje w wątpliwość tezy o bezwzględnej przewadze armii zawodowej. 

Czołgi pełnią obecnie częściej rolę wozów wsparcia piechoty niż przełamania, dlatego mogą być słabiej opancerzone. W tej roli nadal dobrze będą spisywać się stare T-72, trzeba tylko wyposażyć je w nowoczesne przyrządy obserwacyjno-celownicze (nokto i termowizyjne). Również BWP-1 będą nadal spełniały swoją rolę po remoncie standardowo połączonym z modernizacją przyrządów obserwacyjno-celowniczych i wyposażeniu w nowe ppk. Śmigłowce w obronie, o ile będziemy bronić się sami (co jest najbardziej prawdopodobne), będą działać najczęściej pod parasolem własnej opl, nad własnymi wojskami. Dlatego w przetargu na nowe śmigłowce wielozadaniowe, warto wybrać takie, które oprócz transportowej, mogą pełnić rolę śmigłowców bojowych, które łatwo wyposażyć w podwieszenia ppk i które mogą być kompatybilne z przyszłymi śmigłowcami uderzeniowymi.

Niezwykle pilna jest modernizacja artylerii. Stanowiące gros polskiej artylerii stare zestawy 2S1 Goździk 122mm , należy zachować w brygadach jako drugi dywizjon przeznaczony do wzmocnienia batalionów, a jako główne na szczeblu brygady, i dywizji, wprowadzić  jak najszybciej dywizjony wyposażone w dawno oczekiwane haubice 155mm Krab. Dużą liczbę posiadanych wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet Grad/Langusta, należy wykorzystać przesuwając część z nich na szczebel brygady skąd zostały błędnie wycofane kilka lat temu. Nowo rozwijane lekkie haubice samobieżne Kryl można będzie wprowadzić na wyposażenie tylko 6 BPD, ponieważ dla brygad zmechanizowanych lepiej nadaje się haubica Krab górująca nad Krylem mobilnością taktyczną i odpornością. W pułkach artylerii należy jak najszybciej wprowadzić wyrzutnie większego kalibru takie jak HIMARS, przy tym trzeba zrezygnować z programu Homar jako zbyt opóźnionego. Można też rozważyć pozyskanie wyrzutni M270 MLRS ze składów armii USA wraz z pociskami ATACMS o zasięgu 300km. Tu trzeba nadmienić że Rosja opracowała nowe pociski ziemia-ziemia średniego zasięgu, klasy GCLM, ale zadanie walki z nimi musi spaść na obronę przeciwlotniczą. Odpowiedzią na nie może być zakup pocisków JASSM-ER lub opracowanie własnych pocisków manewrujących średniego zasięgu (obejmującego Moskwę).

Walcząc samotnie, przy miażdżącej przewadze przeciwnika, będziemy musieli opuścić rejony przygraniczne prowadząc działania opóźniające i odwrotowe sił głównych. Dlatego ważne jest, żeby na opuszczonych czasowo terenach mieć przygotowane grupy działań nieregularnych. Mogą to być żołnierze wojsk OT a także grupy nieetatowe złożone z ochotników. Trzeba je zawczasu przygotować do działania w podziemiu, wybierając oczywiście sprawdzonych i pewnych ludzi.

 Posiadając silną obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową, zdolność do przeciwdziałania ogniowego rosyjskim pociskom operacyjno-taktycznym oraz działaniom niekonwencjonalnym, moglibyśmy myśleć o dalszym trwaniu naszej państwowości (bez "bulu" ale z nadzieją).

Pewnym optymizmem napawa, że politycy obudzili się wreszcie z zimowego snu i zaczynają przebąkiwać nawet o zwiększeniu wydatków na wojsko. Jednak ten optymizm osłabia fakt, że może być już za późno na modernizację, podobnie jak w 1939 roku. W chwili obecnej trzeba skupić się na remontach posiadanego ale niesprawnego sprzętu i uzbrojenia, produkcji amunicji wyposażenia pojedynczego żołnierza. Na przykład dlaczego jeszcze nie są zamawiane granatniki rewolwerowe 40mm z Tarnowa? Dlaczego nie kupuje się głowic do RGP-7 o większej przebijalności i nie prowadzi się prac nad pozyskaniem nowych granatników przeciwpancernych? Jeśli skupimy się na pozyskaniu najważniejszych rodzajów uzbrojenia, będących już w produkcji i posiadanych na zbyciu przez sojuszników, można wyraźnie i stosunkowo szybko wzmocnić potencjał obronny nawet przy niewielkim zwiększeniu budżetu MON.