23 mar 2016

Jeszcze o OT Macierewicza

Nikt chyba nie zwrócił uwagi że sformowanie 17 brygad OT będzie wymagać co najmniej 18 dodatkowych etatów generalskich (17 generałów brygady - dowódców brygad OT i co najmniej jeden generał dywizji - dowódca Wojsk OT) a prawdopodobnie więcej, bo zastępca d-cy wojsk OT to będzie też etat generała brygady. Do tego korowód pułkowników w sztabach brygad, majorów lub podpułkowników w dowództwach batalionów (co najmniej 86) ich zastępców i szefów sztabów. - Setki nowych etatów oficerów starszych! I kto je wypełni? Ci straszni wychowankowie komunistycznych szkół oficerskich ściągnięci z emerytury? Pan Antoni ma chyba jednak lekką schizofrenię. Nie lepiej podporządkować kompanie OT w czasie "P" komendantom WKU, tylko wzmocnić je etatowo? To samo z brygadami i WSzW! Po co tworzyć równoległe struktury? Po co niepotrzebnie wydawać pieniądze?!

14 mar 2016

Nie niszczcie komitetów! Zakładajcie swoje!

Dlaczego rząd RP zabiega o "bazy wojsk NATO" w Polsce, a nie po prostu o bazy wojsk USA i WB? Przecież wiadomo że istnieje zaledwie kilka małych jednostek czysto natowskich  i nie o nie tutaj chodzi. Dogadanie się z rządem jednego czy 2 państw jest łatwiejsze niż uzyskanie zgody wszystkich 28 państw i nie jest do tego potrzebny szczyt NATO. Czy rząd RP chce, czy może nie chce obcych baz w Polsce, skoro tak stawia problem? A może właśnie o to chodzi że chcemy mieć bazy wojsk niemieckich na Mazurach, Pomorzu i Śląsku?

 Idąc dalej: Czy przygotowana przez rząd ustawa o pobycie wojsk sojuszniczych w Polsce może stać się zagrożeniem? Przypomnijmy że ustawa ma umożliwić szybkie rozmieszczenie "Szpicy NATO" bez zbędnych formalności biurokratycznych. Siły sojuszników otrzymają uprawnienia jakie ma Wojsko Polskie jeszcze w czasie "P", łącznie z użyciem broni, także przeciwko Polakom. Wyobraźmy sobie że podczas milionowej demonstracji, manifestanci w obronie "demokracji" lub innej cennej wartości, zdobywają URM i formują nowy rząd tymczasowy. Dochodzi do wojny domowej. Jak zachowają się w takiej sytuacji wojska niemieckie przebywające w Polsce? Czy np. na prośbę marszałka województwa zachodniopomorskiego albo prezydenta Szczecina nie przejmą władzy nad tą częścią terytorium RP, żeby utrzymać spokój i zapobiec anarchii?

Podczas sobotniego wystąpienia na międzynarodowej konferencji "Współczesna polityka: konflikty zbrojne i terroryzm" w WSKSiM w Toruniu, minister Antoni Macierewicz powiedział: "Obecnie terroryzm jest stosowany wobec państw Europy jako narzędzie, używa się - niespotykanego dotąd w dziejach cywilizacji - prowokowania fali emigracji ludności mającej destabilizować kontynent europejski". Szef MON powiedział, że obecnie trwa konflikt, i wskazując na katastrofę w Smoleńsku dodał, że my, Polacy byliśmy jego pierwszą wielką ofiarą. "Warto pamiętać, że to my byliśmy pierwszą ofiarą terroryzmu w latach 30, a po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie, jaki się na naszych oczach rozgrywa" - mówił Macierewicz. Dodał, że rosyjski atak zbrojny na Gruzję był atakiem, który był rozpoczęty najpierw wewnętrzną dywersją wewnątrz Gruzji a to co się stało nad Smoleńskiem miało na celu pozbawienie Polski przywództwa. Zdaniem Macierewicza kolejnymi takimi krokami były atak na Ukrainę i okupacja najbardziej uprzemysłowionej części tego kraju, zestrzelenie samolotu malezyjskiego i inwazja w Syrii.

Jak mówił, "tylko Polska niepodległa może podnieść pełnym głosem i bez żadnych ograniczeń sprawę ludobójstwa katyńskiego". Próba podjęcia tej sprawy przez prezydenta Kaczyńskiego w roku 2009 r. wywołała reakcję jakiej współczesny świat nie wyobrażał sobie. Reakcję, która kosztowała całą polską elitę śmierć nad Smoleńskiem - podkreślał Macierewicz. Tak więc, nasza niepodległość, w ocenie Macierewicza, została pogrzebana w Smoleńsku, zanim jeszcze zdołała rozkwitnąć.

Co ciekawe Macierewicz uważa, że za obecną wojną w Europie, nie stoi tylko Rosja. Użył bowiem liczby mnogiej: "Terroryzm jest narzędziem w realizacji rozstrzygnięcia w konfliktach zbrojnych państw zmierzających do zmian w Europie". Dodał również, że terroryzm jest tylko wstępem do prawdziwej wojny którą rozstrzygają "wielkie bataliony" .Jakie państwo oprócz Rosji miał na myśli? Być może Niemcy, które w konstytucji wciąż uznają obecne polskie ziemie zachodnie i północne, za swoje terytoria i importują miliony islamistów żeby wzmóc nastroje nacjonalistyczne i dokonać zwrotu w prawo?

Antoni Macierewicz zajmował się partyzantką miejską i ruchami partyzanckimi Ameryki Łacińskiej naukowo, jako pracownik PAN. Jego zainteresowanie, jak sam mówił, wiązało się z możliwością wykorzystania partyzantki miejskiej jako drogi do odzyskania niepodległości. Budowa więc dzisiejszej OT ma głębokie uzasadnienie historyczne. W 1989 roku wielu myślało że Polska jest na prostej drodze do niepodległości. Niepodległości jednak nikt nie dostaje za darmo. Trzeba o nią walczyć. Pierwszą wielką bitwę, w czerwcu 1992 roku Antoni Macierewicz przegrał, choć nie ze swojej winy. Agenci komunistyczni obalili rząd Olszewskiego podczas "nocnej zmiany". Inicjatorem nieudanej lustracji był Janusz Korwin Mikke. Drugą potyczkę, kiedy likwidował WSI w 2006 i 2007 roku wygrał, ale jego szef, J. Kaczyński przegrał całą bitwę, nakazując odwrót, gdy trzeba było bronić pozycji do końca. Być może wtedy pan Macierewicz zrozumiał że bez mobilizacji szerokich mas bojowników się nie obędzie. Następną szansę dostał w 2015 roku. Co ciekawe, zwycięstwo wyborcze PiS w 2015 było poprzedzone peregrynacją Macierewicza do USA w kwietniu 2014 roku. Szukał on tam kontaktów ze służbami, w celu pomocy przy wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej ale prawdopodobnie nie tylko. Kilka miesięcy później wybuchła afera taśmowa która pogrążyła PO.

W 1918 roku Polska odzyskała niepodległość dzięki temu, że nasi zaborcy wykrwawili się w I Wojnie Światowej. Z tej perspektywy, nowa wojna w Europie, nie musi być dla sprawy polskiej czymś złym. Albo inaczej: wojna już trwa, naszą rzeczą jest, wykorzystać ją tak, by odzyskać niepodległości. Antoni Macierewicz w Toruniu mówił: "Jesteśmy w NATO po to, żeby móc być zdolnym przeciwstawić się, by zyskać czas na odbudowę naszej armii, która musi być na przyszłość głównym ośrodkiem bezpieczeństwa narodowego państwa polskiego". Być może trzeba więc będzie zgodzić się na częściową "zmianę geopolitycznej mapy europy", aby zyskać na czasie i byśmy mogli odzyskać niepodległość.

Kiedyś Jacek Kuroń, dysydent który odszedł z PZPR dlatego że była za mało komunistyczna, mówił "nie palcie komitetów, zakładajcie swoje". Dziś na naszych oczach próbuje się zrealizować scenariusz znany z krajów arabskich i Ukrainy: "kolorowa rewolucja". KOD, Nowoczesna, Partia Razem...Brakuje tylko pobicia jakiejś przystojnej dziewczyny (niestety na demonstracje KOD chodzą głównie emerytki). Po drugiej stronie barykady, idąc za radą Kuronia, Antoni Macierewicz zakłada społeczną OT, żeby było więcej patriotyzmu i chrześcijaństwa w Wojsku Polskim. Bardzo odważny ruch - podobnie jak ten Korwina z 1992 roku. Wybiegnięcie do przodu, uderzenie wyprzedzające. Polsce grożą "zielone ludziki"? Inwazja islamistów pod parasolem ochronnym lewactwa? - Bardzo dobrze! Macierewicz stworzy nasze własne "zielone ludziki", patriotyczne i chrześcijańskie.

Jacek Kuroń wierzył w komunizm. Myślał że klasa robotnicza zakładając swoje komitety przyspieszy drogę Polski do prawdziwego socjalizmu. Tymczasem klasa robotnicza założyła Solidarność i przyspieszyła drogę Polski do kapitalizmu. Czy społeczna OT Antoniego Macierewicza przyspieszy drogę Polski do prawdziwej niepodległości? A może będzie taką samą pułapką jak Solidarność dla idei Jacka Kuronia?

PS. Minister Macierewicz powiedział w Toruniu, jedną  ważną rzecz, której komentatorzy starannie nie zauważają. Powiedział: "Polska potrzebuje tego, co prezydent De Gaule nazywał Force de Frappe", czyli jądrowych sił odstraszania. Dodał, że "bez tego, nigdy nie będziemy bezpieczni". To ważniejsze od wszystkich pomyłek i niezręczności którymi od kilku dni zajmuje się szczujnia związana z PO. Ta wypowiedź idzie znacznie dalej niż tuskowe "polskie kły", ponieważ stanowi wyraźną deklarację zainteresowania wyposażeniem w przyszłości polskich Sił Zbrojnych w broń jądrową. 

11 mar 2016

Jest koncepcja OT

W czwartek 10 marca, na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej przedstawiciele MON zaprezentowali wstępną koncepcję budowy Obrony Terytorialnej. Tradycjami ma nawiązywać do żołnierzy "wyklętych" i innych formacji niepodległościowych.

 A. Macierewicz demonstruje mundur dla żołnierzy "wyklętych".

Nowa OT ma być piątym rodzajem sił zbrojnych, składać się głównie z jednostek stacjonarnych, zorganizowanych w brygady wojewódzkie, którym będą podlegać bataliony zorganizowane na siatce WKU i kompanie na siatce powiatów. W województwie Mazowieckim, z racji jego rozległości (42 powiaty),  ma być 2 brygady. Ogółem ma być 17 brygad, 86 batalionów i 264 kompanie OT. Formacja będzie budowana w 4 etapach do 2021 roku. Ma składać się zarówno z rezerwistów, żołnierzy zawodowych (głównie w dowództwach) jak i "ochotników". Każda brygada ma liczyć 1,5-2,5 tys. żołnierzy, cała formacja ma liczyć około 35 tys. żołnierzy. Krajowe dowództwo OT ma podlegać zreformowanemu SG WP.

 Bataliony OT powstaną na siatce WKU które obejmują od 2 do 7 powiatów,
 jednak mają liczyć od 4 do 5 kompanii. Być może chodzi tu o przeciętną liczbę kompanii w batalionie.

 W 2016 i 2017 roku ma powstać po 3 brygady OT. Jak wynikało z prezentacji dr. Kwaśniaka, pierwsze 3 brygady powstaną prawdopodobnie na Podlasiu, Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Pierwsze brygady mają osiągnąć gotowość organizacyjną za rok, ostatnie – do końca 2019 r. Po sformowaniu każda brygada ma zostać poddana trzyletniemu szkoleniu, podobnie jak ma to miejsce w wojskach operacyjnych. Dla ostatniej, ma się ono zakończyć do końca 2021 r.

Jak powiedział  Szef Zarządu Organizacji i Uzupełnień SG WP płk Gaj, brygady będą miały zróżnicowany skład w zależności od specyfiki danego województwa. Jedne będą złożone przede wszystkim z jednostek ochrony, inne – z jednostek bardziej manewrowych, w tym przeznaczonych do działań nieregularnych. Brygady mają składać się z 3-4 batalionów, w każdym po 4-5 kompanii. W miastach wojewódzkich mają powstać bataliony OT.

Oprócz ochrony infrastruktury, OT ma zajmować się zwalczaniem dywersji, terroryzmu i dezinformacji. Nie wyjaśniono bliżej na czym mają polegać działania "antydezinformacyjne" (być może chodzi o walkę z rosyjskimi trollami w internecie).

Pełnomocnik ministra d/s OT płk Kwaśniak wyróżnił trzy cele OT: wzmocnienie potencjału odstraszania przez wsparcie wojsk operacyjnych, uzyskanie zdolności do samodzielnego prowadzenia działań nieregularnych oraz "wzmocnienie patriotycznych i chrześcijańskich fundamentów naszego systemu obronnego oraz sił zbrojnych". To ostatnie wywołało furię posłów opozycji.

Terytorialna struktura brygad OT, złożona z rozrzuconych na dużym obszarze batalionów przywiązanych do terenu, przypomina przedwojenną strukturę jednostek Obrony Narodowej. Wtedy jednak tam gdzie dziś przewiduje się kompanie, były bataliony.

Kompanie mają składać się z ochotników lub (tam gdzie ochotników zabraknie) z rezerwistów.  Ochotnicy mają być nową kategorią żołnierzy, ich prawa i obowiązki są dopiero w trakcie opracowania. Żołnierze mają szkolić się 30 dni w roku – raz w miesiącu w weekend oraz raz w roku przez kilka dni na poligonie. Mają powstać wojewódzkie ośrodki szkolenia OT. Będzie w nich organizowane ok 15% zajęć szkoleniowych (5-6 dni w roku dla żołnierza). Jeśli chodzi o rekrutację, przewiduje się 2 rozwiązania: - ochotnik może wstąpić do OT indywidualnie, lub wraz z pododdziałem. W tym ostatnim przypadku przygotowuje się system certyfikacji. Przewiduje się szkolenie dla osób z organizacji proobronnych, które nie posiadają stosownego przeszkolenia. Służba w OT ma być płatna - 300 zł za pozostawanie w gotowości i 200 zł za szkolenie rezerwisty 1 weekend w miesiącu. Wśród rezerwistów jest duże zainteresowanie służbą w OT.

Broń indywidualna będzie być może przechowywana w komendach powiatowych policji, MSWiA na prośbę MON analizuje jakie są możliwości w tym zakresie. Cięższe uzbrojenie i amunicja mają być przechowywane na poziomie batalionów i brygad. Odpowiada to zasadom obowiązującym w wojskach operacyjnych, gdzie również amunicja jest przechowywana na szczeblu brygady.

Jak przyznał dr. Kwaśniak, problemem przy formowaniu pododdziałów OT mogą być braki w infrastrukturze. Za kilka lat trzeba będzie rozważyć budowę koszar, strzelnic i magazynów. Płk.Gaj wspomniał, że infrastruktura na wschodzie Polski znajduje się w fatalnym stanie. Jak powiedział, zwłaszcza w ciągu ostatnich 3-4 lat wiele obiektów popadło w ruinę, tak że łatwiej byłoby je wysadzić w powietrze i zbudować nowe, niż remontować.

 Innym problemem są braki kadrowe, szczególnie wśród oficerów starszych. MON będzie zachęcać oficerów rezerwy spełniających warunki zdrowotne, żeby powrócili do służby. Wspomniano też o możliwości obniżenia wymagań w zakresie sprawności fizycznej które obecnie są rzekomo zbyt wysokie.

 W dyskusji, poseł Mroczek (PO) powiedział, że poprzednie kierownictwo MON planowało sformowanie 30 batalionów OT na czas "W" w tym 6 (w strukturach brygad wojsk operacyjnych?) na etacie "P".  Zwrócił uwagę, że obecnie planowana rozbudowana w czasie pokoju OT może zabrać wszystkie pieniądze na modernizację SZ. W odpowiedzi przedstawiciel MON płk. Gaj powiedział że utworzenie wojsk OT pochłonie relatywnie niewielkie koszty gdyż wg szacunków koszt sformowania brygady lekkiej piechoty, to 20-25% kosztów brygady pancernej. Gdybyśmy chcieli sformować 4 dywizje lekkiej piechoty, to byłby taki koszt jak by sformować 1 dywizję pancerną.

Poseł Czartoryski (PiS) zauważył że są samorządy gotowe wspierać finansowo bądź rzeczowo jednostki OT, np. wyremontować starą strzelnicę. Nie może jednak to być bezpośrednie wsparcie (ponieważ taka forma rodzi groźbę korupcji). Powinno się zatem stworzyć coś w rodzaju przedwojennego FON.

 Poseł Pięta (PiS) wspomniał że rekrutacji do OT powinna towarzyszyć współpraca z SKW. W Niepołomicach d-ca grupki org.  proobronnej okazał się działaczem prorosyjskiej partii Zmiana. Uzyskał potwierdzenie że takie działania są prowadzone.

Wiceminister T. Szatkowski  komentując na gorąco pomysł posła Czartoryskiego, powiedział że współpraca z lokalnymi branżami, to jest kwestia do podniesienia systemowo. Nie powinno się tworzyć oddzielnego kanału współpracy z lokalnym przemysłem w ramach OT, i to takiego który byłby zupełnie zlokalizowany, bo byśmy powielali obecny model ukraiński. Można rozpatrywać współpracę przez Inspektorat Uzbrojenia, Inspektorat Wsparcia SZ, ale oddziały OT nie powinny być zaopatrywane w oparciu o zupełnie różnych lokalnych dostawców. W odpowiedzi na zarzuty opozycji o tworzenie niepotrzebnych dowództw OT, powiedział że zatrudnienie w IC MON w ostatnich latach pod rządami obecnej opozycji wzrosło o 20% pomimo redukcji jednostek.

Posłanka Siarkowska (Kukiz15) zwróciła uwagę że wiele strzelnic jest obecnie nieużywanych z powodu zbyt wyśrubowanych (chyba najwyższych w świecie) wymogów bezpieczeństwa. Wiele domów zostało pobudowanych w pobliżu strzelnic co uniemożliwia ich użytkowanie. Zdarzało się że świeżo unowocześniona strzelnica nie może działać, ponieważ jeszcze przed zakończeniem modernizacji wymogi bezpieczeństwa ponownie podwyższano. Mamy tu do czynienia z problemem pasożytowania władz i koterii na bezpieczeństwie narodowym, co było bardzo częste na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Siarkowska  zwróciła też uwagę że kwestie związane z zamówieniami publicznymi mocno hamują modernizację i inwestycje w infrastrukturę. Zaproponowała by znaleźć drogi obejścia tego problemu.

Wydaje się że OT w przedstawionej formie będzie zbyt rozbudowana w czasie "P" i zbyt rozproszona. Być może lepiej byłoby po jednym - do kilku batalionów zmotoryzowanych na województwo, bez kompanii powiatowych ale z 1-2 kompaniami przy WKU (już obecnie przewiduje się formowanie przez WKU kompanii ochrony na czas "W"). Jeśli nie będzie pododdziałów mobilnych, sens tworzenia dowództwa brygady w czasie "P" jest wątpliwy. Zwłaszcza w sytuacji sygnalizowanych braków oficerów starszych. Rolę szczebla zarządzającego nad mniejszą liczbą batalionów OT może pełnić odpowiednio wzmocniony kadrowo WSzW. Dopiero w czasie "W" szef WSzW lub inny wyznaczony oficer mógłby stawać się d-cą OT województwa. Takie rozwiązanie pozwoliłoby zaoszczędzić wiele wysokich etatów. Podobnie niepotrzebne wydaje się centralne dowództwo OT kraju. Dla uspokojenia nastrojów społecznych, zwłaszcza w zachodnich i centralnych rejonach kraju, wystarczy sama świadomość że formowanie określonych jednostek OT jest przewidziane na czas zagrożenia i wojny a wyznaczeni rezerwiści okresowo szkoleni. W miejsce dziesiątek rozproszonych kompanii na wschodzie, lepiej byłoby sformować kilka brygad zmotoryzowanych wojsk operacyjnych, z normalnym dywizjonem artylerii, plot, pododdziałem saperów itd.

(Grafika: MON). 

4 mar 2016

Prywatne armie - szaleństwa ciąg dalszy

To co się dzieje w sprawach OT w Polsce, jest przerażające. Dotychczas, tak jak we wszystkich normalnych krajach, monopol na użycie przemocy (sił zbrojnych) miało państwo. I taka była definicja nowoczesnego państwa. Inaczej było w krajach Trzeciego Świata gdzie często państwa po dekolonizacji cofały się do średniowiecza i lokalnie rządziły tam klany, wspólnoty plemienne czy też religijne,  z własnymi armiami. Wygląda na to, że Polska podąża w tym samym kierunku.

We wczorajszej, lokalnej cieszyńskiej Gazecie Codziennej, ukazał się zdumiewający artykuł opisujący działania MON w sprawie formowania lokalnych jednostek wojska (OT) podporządkowanego samorządom terytorialnym (powiatom). Wg artykułu, w powiecie cieszyńskim, ma ruszyć pierwszy w Polsce "program pilotażowy", dotyczący Kompanii Obrony Narodowej powołanej przez jednego z tamtejszych radnych, Krzystofa Nieściora. Jak mówił Bogdan Ścibut, inny lokalny polityk z Cieszyna a obecnie dyrektor generalny w MON, ministerstwo chce uruchomić "program pilotażowy dotyczący Kompanii Obrony Narodowej w strukturach jednostki samorządowej, jaką jest powiat". Jak zapowiedział K. Nieścior, "po opracowaniu takiego modelu, ruszyłaby organizacja tego typu formacji wojskowych w całej Polsce"!


Jeżeli to, co pisze autorka artykułu jest prawdą, czeka nas niedługo libanizacja Polski. Przypomnijmy, że Liban był kwitnącym krajem, zwanym "perłą Bliskiego Wschodu" konkurującym gospodarczo z Izraelem. Działania służb Izraela spowodowały że stał się zagłębiem terrorystów. Powstawały tam kolejne coraz bardziej radykalne muzułmańskie i chrześcijańskie ugrupowania i organizacje polityczne, zbrojne milicje i armie terrorystyczne, które walczyły wyłącznie pomiędzy sobą a Izrael miał spokój. Rosja to pojętny uczeń. Niedawno twórczo rozwinęła izraelską koncepcję "Hasbary" i dziś nawet Polacy oskarżają się wzajemnie o "rusofobię" (podobnie jak kilka lat temu każdy kto nie lubił polityki państwa żydowskiego stawał się "antysemitą"). Dziś Rosja i jej agenci idzie o krok dalej - chce, wzorem Izraela, skłócić wewnętrznie otaczające ją kraje i tym sposobem wyłączyć je z gry. MON, podejmując takie działania, idzie jej na rękę. Polska potrzebuje silnej Obrony Terytorialnej ale to wojsko powinno być podporządkowane dowódcom mianowanym przez rząd w Warszawie a nie samozwańczym watażkom z takiej czy innej lokalnej partii. Przecież nigdy nie będzie tak, że we wszystkich powiatach będzie rządziła ta sama partia która rządzi Polską. Łatwo sobie wyobrazić rozhuśtanie nastrojów społecznych i ogłoszenie "autonomii" przez władze takiego czy innego powiatu nieprzychylne partii rządzącej! Oczywiście z inspiracji służb rosyjskich czy niemieckich. W województwach mniejszości etniczne nie mają przewagi, ale w niektórych powiatach już tak. Dlatego kompanie OT powinny być podporządkowane szefom WKU i przez nich formowane z rezerwistów przeszkolonych przez MON. Bowiem to komendanci WKU niejako w sposób naturalny są do tego przygotowani (większość ma stopień ppłk lub płk.), a nie władze powiatowe. Powiat ma określone zadania w zakresie Obrony Cywilnej, nie ma potrzeby obciążać go dodatkowymi zadaniami. Niestety wielu polityków chyba nie odróżnia Obrony Cywilnej od Obrony Terytorialnej i to jest spadek po rzezi elit w czasie II Wojny Światowej. Po wojnie powstały nowe elity posiadające wiedzę potrzebną do rządzenia państwem, ale były to elity kompradorskie, i są dziś tylko planktonem politycznym. Zaś nowi, są jak przywódcy Zulusów w RPA po odejściu białych - coś tam słyszeli, coś tam sobie wyobrażają, coś tam by chcieli, ale nie bardzo wiedzą co i jak. A najważniejsze - mają bardzo silny lęk przed podejmowaniem niewygodnych decyzji. Takich jak choćby częściowe przywrócenie poboru lub powiększenie armii zawodowej przynajmniej o połowę. Dlatego będą grzęznąć w kanale w który wprowadziło ich FSB i GRU aż do końca.