30 maj 2016

Dlaczego mieliby nas zaatakować?

W internecie przewijają się dyskusje na temat ewentualnej wojny. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z zagrożenia. Jednak jeszcze wielu nie rozumie powodów dla których Polska powinna się przygotowywać do obrony. Jest to efekt wieloletniego wyjałowienia myślenia na poziomie strategicznym, likwidacji elit polskich, które zastąpili agenci bądź szowiniści z mniejszości narodowych. Utrzymywali oni Polaków z dala od takich spraw jak cele elit przywódczych Rosji czy strategia mocarstw. Do dziś udało im się wychować pokolenie lemingów, użytecznych idiotów którym nie mieści się w głowie że ktoś mógłby mieć wrogie zamiary. Zwłaszcza że przecież płacimy mu za gaz i ropę. Po co więc miałby nas atakować? Przypomina to dyskusję owiec o wilku: "przecież tyle jest dookoła trawy, dlaczego miałby nas zjeść?"
- "Dostają od nas kilkanaście miliardów dolarów za surowce, chcieliby stracić te pieniądze?"...

 - Nie, durniu jeden z drugim! Po podbiciu nas, będą dostawać jeszcze większy  haracz za te surowce!
Właśnie po to jest podbój nowych terytoriów, żeby podbici płacili jeszcze więcej! 

 Wszelkie dyskusje typu "na pewno nas nie zaatakują", "po co mieliby atakować, przecież kupujemy od nich gaz i inne surowce" albo "mają dość ziemi, atak jest bardzo mało prawdopodobny", "NATO nam pomoże", można od razu wyrzucić do kosza. 

Po utracie niepodległości przez Polskę, to nie Moskwa będzie nam płaciła emerytury i spłacała nasze długi, jak sądzą durnie. To my będziemy płacić Moskwie, tak jak było w PRL! Będziemy pozornie suwerennym państwem, z (niby) własną armią. Może trochę okrojonym, jak był PRL. Odpowiednie partie do zarządzania tą "demokracją ludową bis" (tym razem z większymi akcentami nacjonalistycznymi), już są przygotowywane. Ba, pojawiają się już nawet "trybuni ludowi" w rodzaju nowego objawienia internetu, bezrobotnego aktora, o pseudo "Aleksander Jabłonowski", pacyfista który nie chce amerykańskich wojsk, bo nie chce wojny w Polsce (ale o dziwo, chodzi w mundurze). Na Ukrainie też byli aktorzy, ale to oczywiście czysty zbieg okoliczności.

Polska, podobnie jak wszystkie inne kraje, przygotowując się do obrony, musi brać pod uwagę przede wszystkim scenariusz  najgorszy z możliwych a nie ten najwygodniejszy dla ministra finansów. Powinno się ćwiczyć wszelkie scenariusze, nawet te niemożliwe, aby być przygotowanym na niewiadomą (jak w USA gdzie kazano studentom jednej ze szkół wojskowych przećwiczyć obronę w przypadku ataku zombies). Chyba że chcemy znowu mieć 6 milionów trupów. Niektórym się to marzy - szowinizm mniejszości narodowych w Polsce był pompowany do niesłychanych rozmiarów przez ostatnie ćwierćwiecze. Oczywiście przy równoczesnym tępieniu najmniejszych przejawów patriotyzmu wśród Polaków. Dziś mamy tego efekty w postaci powszechnie używanych zwrotów typu "polaczki, polaczkowatość". Samo to jest zresztą przejawem ataku.

- Nie, durnie! Naród polski jest wielki a Polska to wielki kraj! Samo to, że przetrwaliśmy przez tysiąclecia (tak!) na tej równinie, największej europejskiej trasie przemarszu wszystkich armii ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód, na tej autostradzie, pomiędzy Karpatami a Bałtykiem, już samo to świadczy że byliśmy i jesteśmy potęgą. Jeśli nie zawsze materialną, to zawsze duchową. Oczywiście, jak to przy autostradzie, zawsze było sporo kurew. Niektórzy swoje kurewstwo dziedziczą z pokolenia na pokolenie, inni zawieźli je dumnie do Brukseli, ale tylu nowych, jak wyhodowano w ostatnim pokoleniu, jeszcze chyba nigdy nie było. Jednak zasadniczo jesteśmy narodem żołnierzy i wojowników.

 Cykle wojny i pokoju przeplatają się od początku ludzkości. Wojna leży w naturze człowieka tak jak instynkt terytorialny i seksualny. Kobiety lubią się bać i potrzebują mężczyzny-wojownika a mężczyzna, jeśli jest przywódcą, im tę rozrywkę zapewnia, bo inaczej przestaje czuć się mężczyzna. Dlatego nie można rozważań obronnych opierać wyłącznie na suchych obliczeniach ekonomicznych i militarnych, należy brać pod uwagę czynnik psychologiczny. Ktoś może zwariować, ktoś potrzebuje potwierdzenia swojej odwagi i męskości, ktoś chce się zemścić za "największą katastrofę geopolityczną XX wieku"...

 Historia, jeżeli czegoś uczy, to tego, że się powtarza. I jeżeli Polacy czegoś się nauczyli w ciągu ostatnich 25 lat, to nie wierzyć w zapewnienia że "teraz to już będzie inaczej". I nauczyli się wybierać. Najlepszy dowód że dali kopa w dupę różnym folksdojczom (jeden nawet nie czekał na kopa, tylko zwiał do Brukseli:).

W ciągu najbliższych kilku lat możemy spodziewać się tylko ataku na Ukrainę, Bałtów i uderzeń "deeskalacyjnych" na Polskę. Ewentualnie zajęcia przesmyku suwalskiego. Na więcej Rosji nie stać. Chyba że Warszawka rozłoży nogi jak kurtyzana i zachęci Rosję utrzymując próżnię strategiczną na wschodzie. Bo sama OT, to mniej niż listek figowy. Grozi nam za to wojna domowa inspirowana przez Rosję i Niemcy. Dopiero przez wojnę domową mogą na Polskę (tak, "na" Polskę, bo dużą część suwerenności utracimy zanim nas zaatakują zbrojnie) wejść wojska lądowe jako "siły pokojowe" w osłonie wcześniejszych ataków lotnictwa.

Rosja ma wiele powodów żeby uderzyć na Polskę. Przede wszystkim jest to chęć odzyskania dawnej strefy wpływów. Mówi o tym od dawna główny ideolog Kremla, ultranacjonalista profesor Dugin, którego książki są obowiązkową lekturą w rosyjskich akademiach wojskowych.
Następnym powodem jest odwieczne rosyjskie parcie na zachód. Rosja jako mocarstwo kontynentalne, z gospodarką i ludnością skupioną głównie w części europejskiej, aby uzyskać równorzędną pozycję z mocarstwami morskimi, potrzebuje swobodnego dostępu do Oceanu Atlantyckiego. Zamarzające porty w rejonie Murmańska nie wystarczą. Dlatego Rosja już w czasie II Wojny Światowej rozważała podbój państw Skandynawskich. Ale tam teren trudny, klimat surowy. Jedną z lepszych alternatyw jest ubicie interesu z Niemcami na trupie Polski. Oczywiście przy zgodzie USA, bo bez niej w dzisiejszym świecie żadnego większego interesu nie da się zrobić. Ją jednak można kupić pomocą w konfrontacji z Chinami, zgodą na NWO. Dlatego teraz Rosja się targuje, balansuje pomiędzy USA i Chinami. Na razie bardziej zbliżyła się do Chin, ale to może się bardzo szybko zmienić.

Całkowicie pomijanym, przez polskich użytecznych idiotów czynnikiem, jest zysk gospodarczy jaki daje podbój takiego kraju jak Polska. Rosja połykając Polskę, stałaby się bogatsza o nasz PKB, nawet jeżeli uległby on zmniejszeniu. Mogłaby dyktować ceny, bo rządziłyby Polską same Donaldy Tuski, Waldemary Pawlaki i Leszki Millery i żadna komisja europejska nie powiedziałaby stop. Za gaz płacilibyśmy 2 lub 3 razy więcej niż teraz, a gazoport w Świnoujściu zostałby zamknięty. Także zasoby ludzkie nie są bez znaczenia dla odbudowującego się imperium. Polaków można zmusić w razie potrzeby, do wystawienia 400 tysięcznej armii tak jak było w czasach PRL, a to nie byle co. I nie, nie zbuntuje się ta armia, jak nie zbuntowało się LWP. Mogłaby zostać tylko podburzona przez USA, ale przecież może się zdarzyć tak, że USA nie będą chciały rozlewu krwi w Polsce, jak nie chciały w czasach PRL. Zwłaszcza jeżeli Rosja okaże się im przydatna w konfrontacji z Chinami. Rozważając prawdopodobieństwo wojny trzeba patrzeć na szerszy, światowy plan. W czasach Zimnej Wojny było tak, że kiedy Zachód gdzieś interweniował, Rosja sowiecka czuła się upoważniona do interweniowania w swojej strefie wpływów na jej obrzeżach lub peryferiach. Dziś jeżeli USA zaangażują się mocniej w konflikt na Bliskim Wschodzie, lub nie daj Boże z Chinami, nie będą miały sił żeby pomóc Polsce. Polska jest mniejszym priorytetem dla USA niż Izrael czy Korea. Otworzy się wtedy okienko szansy dla Rosji.

Rosja ma swoją motywację żeby nas zaatakować i Niemcy też mają swoją. Konstytucja Niemiec uznaje obecne polskie ziemie zachodnie, za będące pod czasową administracją Polski. Obowiązkiem Urzędu Ochrony Konstytucji (BND) jest przestrzeganie konstytucji, dążenie do jej jak najpełniejszego zrealizowania, czyż nie? Dlatego każdy kto sądzi że Niemcy odpuścili sobie Pomorze, Śląsk i Prusy wschodnie, jest idiotą.

Scenariusz wojny w Polsce

Wszystko wskazuje na to że podbój Polski zacznie się wojną domową. Na początek pewnie będzie jakieś zabójstwo, najlepiej kobiety lub dzieci, wykonane przez siły lojalne wobec Warszawy, albo przynajmniej "polskich nacjonalistów". Później już będzie normalnie: powstanie ślązakowców, Białorusinów, KODziarzy, nacjonalistów, czort wie kogo, może zwolenników LGBT, może "frankowiczów" może islamistów z Niemiec na gościnnych występach, albo wszystkich naraz. Potem bombardowania tych "złych" (czyli polskiej armii rządowej i policji), miast lojalnych wobec Warszawy, długa wyniszczająca wojna wewnętrzna i wejście "sił pokojowych" żeby rozdzielić walczące strony. To jest też odpowiedź tym idiotom, którzy sądzą że Rosja jest za słaba żeby podbić Polskę. Nie będzie trzeba podbijać. Sami będziemy błagać o wprowadzenie wojsk pokojowych żeby zakończyć koszmar wojny domowej.

Pewne przygotowania organizacyjne do wejścia wojsk niemieckich w dowolnej chwili, już zostały podjęte (szpica, stała "czasowa" obecność rotacyjna, itd.). Oczywiście niemiecka armia jest na tyle słaba że będzie mogła operować tylko na niektórych obszarach (Śląsk, Pomorze, dawne Prusy Wschodnie sobie na tym etapie chyba odpuszczą, żeby nie drażnić Rosjan w Kaliningradzie - Warmię i Mazury zajmą sami Rosjanie). Część ziem w centrum kraju przejmie nowy "demokratycznie zakodowany" rząd, lojalny wobec sojuszników w Moskwie i Berlinie, z błogosławieństwem USA które sprzedadzą nas w zamian za pomoc Rosji w walce z Chinami.


Jak zapobiec takiemu scenariuszowi? Przede wszystkim trzeba pamiętać, że na takie scenariusze inspirowanych wojen wewnętrznych, przygotowywano się już w czasach Zimnej Wojny. Obroną w nich jest powrót do wartości, do porządku, nie tylko na ulicach ale i w głowach. Tu, przynajmniej na początku (a w takim punkcie dziś jesteśmy), większa jest rola mediów, szkoły, autorytetów, sprawnej administracji, egzekwowania prawa. Bardziej służb specjalnych i policji, niż wojska. Na tym etapie najlepszą obroną wewnętrzną jest dobrze zorganizowane i dobrze funkcjonujące państwo. Uczciwa administracja (a jest jej coraz mniej), szacunek dla obywatela, sprawiedliwe prawa, sądownictwo, środki walki informacyjnej, media, dopiero na końcu wojsko. Ale w takim konflikcie wojsko musi być stosunkowo liczne. Z dużą liczbą piechoty zmotoryzowanej, a także licznymi wojskami specjalnymi, żeby działać bardziej precyzyjnie niż siłowo. Potrzebna jest też silna obrona przeciwlotnicza, żeby zniechęcić do ataków z powietrza w pierwszej fazie interwencji. Niestety konieczna jest też sprawna dyplomacja, a to jak na razie nasza największa słabość obok służb specjalnych. Bez zgody USA nie wygramy tej wojny. Dlatego potrzebne jest całkowite oczyszczenie MSZ z pociotków peerelowskich dygnitarzy i agentów komunistycznych. Potrzebna jest angielskojęzyczna telewizja informacyjna nadająca program całą dobę. Ukraińcy uruchomili taką telewizję dopiero po wybuchu wojny. Na szczęście taki projekt istnieje. Poprzedni został sprytnie zniweczony przez skierowanie przekazu głównie do Polonii. Potrzebne jest silne polskie lobby w USA. Gdyby Polska miała chociaż w połowie tak silne lobby w USA jak Izrael, to nie musielibyśmy się bać żadnej wojny. Niestety, dla USA  głównym regionem zainteresowania nie jest już Europa.Od dłuższego czasu nieoficjalnie sygnalizują Polsce że chcą silnej polskiej armii, bo być może Polska będzie musiała się bronić sama (przypomnijmy sobie chociażby opracowania i wypowiedzi szefa  Stratfor, G. Friedmana). Ale to Polacy muszą się na taką armię zgodzić. Zwiększenie budżetu MON jest koniecznością. Już 2,5 - 3 % PKB na obronę, pozwoliłby zbudować odpowiednią armię, zdolną do samodzielnej obrony przez 2 miesiące. Jak mówił Piłsudski, Polacy chcieliby żeby niepodległość kosztowała jeden grosz i jedną kroplę krwi. Dziś Polacy dorośli do tego że chętnie zgodziliby się na nawet dwukrotne zwiększenie wydatków na obronę, byleby tylko odsunąć od siebie koszmar nowej wojny, niestety nie dorośli chyba jeszcze do tego rządzący.

Kiedy już konflikt wybuchnie, będzie go bardzo trudno zgasić. Wojna to nie zabawa, dlatego tak niebezpieczne są pomysły formowania Obrony Terytorialnej ze zorganizowanych samorzutnie (lub FSB-GRU-BND-rzutnie) grup. Armia powinna być zwarta i zdyscyplinowana, dlatego musi być szkolona w formie skoszarowanej, przynajmniej na początku formowania nowych żołnierzy. Musi być odpowiedni kodeks dyscyplinarny z karami aresztu  i karą śmierci w czasie wojny włącznie. Uzależnianie wojska od prywatnych przedsiębiorców, czy samorządów, musi się skończyć rozpadem armii i kraju..

Na koniec trzeba dodać, że nawet jeżeli dziś i w ciągu najbliższych kilku lat wojna by nam z całą pewnością nie zagrażała (a tego przecież nigdy nie możemy stwierdzić), to i tak musimy się  do niej przygotowywać. Przygotowanie armii to bowiem proces którego nie da się zrealizować w ciągu kilku lat. Już samo szkolenie kadr dowódczych średniego szczebla trwa kilkanaście lat.

23 maj 2016

Macierewicz boi się ujawnienia dokumentu?

Minął miesiąc od oficjalnego ogłoszenia przez MON, podpisania przez ministra Macierewicza koncepcji tworzenia wojsk Obrony Terytorialnej, jednak do dziś dokument nie ujrzał światła dziennego. Po wielotygodniowych zabiegach uzyskała do niego wgląd jedynie poseł Siarkowska z ruchu Kukiz15. Wiadomo że koncepcja z zasady nie może być zbyt szczegółowa, w związku z tym, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, nie ma w niej nic tajnego. Pomimo to dokument został utajniony. Wszystko wskazuje na to, że minister Macierewicz wstydzi się swojej koncepcji i dlatego stara się utrzymać ją w tajemnicy.  Nie ma to nic wspólnego z jawnością (która jest głównym warunkiem demokracji), ale pan Macierewicz zdaje się nie zdawać z tego sprawy, lub przynajmniej udaje że sprawy nie ma.

Tworzenie nowych armii, dywizji, brygad i pułków w Rosji

Zarówno  nowa 1 Armia Pancerna jak i 20 Armia Ogólnowojskowa Sił Zbrojnych Rosji, obok 6 Armii Ogólnow, podlegają dowódcy Zachodniego Okręgu Wojskowego. Sztab 20 Armii znajduje się obecnie w Woroneżu. Po reaktywacji 1 Armii Pancernej z dowództwem w Mulino, 2 dywizje ze składu 20 Armii (2 Tamańską Dywizję Strzelców i 4 Kantemirowską Dywizję Pancerną), 6 Brygadę Panc. z Dzierżyńska i 112 Brygadę Rakiet (Iskander-M) z miejsc. Szuja w Obw. Iwanowskim, przekazano w podporządkowanie 1 APanc (w skład tej armii wchodzi jeszcze 27 Brygada Strzelców Zmotoryzowanych z Moskwy, brygada wojsk inżynieryjnych i 60 Brygada Dowodzenia).

 W bieżącym roku zostaną sformowane jeszcze co najmniej 4 nowe dywizje, w tym 3 na kierunku zachodnim: 10 Dyw. Pancerna, ? Dyw. Strzelców Zmotoryzowanych i 150 Dywizja Strzelców Zmot. Jedna z nich ma być formowana  pobliżu Rostowa n. Donem, dwie kolejne w regionie Smoleńskim i Woroneża. Dwie z nich będą polegać 20 Armii z dowództwem w Woroneżu. Z kolei w Centralnym Okręgu Wojskowym, w Czebarkule w obwodzie Czelabińskim powstaje 7 Dywizja Pancerna na bazie 7 Brygady Pancernej. Z mniejszych jednostek, to między innymi 55 Brygada Strzelców Zmot, 345 Brygada Desantowo-Szturmowa, dwa pułki desantowo-szturmowe w 7 i 76 dywizjach desantowo-szturmowych oraz 80 Arktyczna Brygada Strzelców Zmot. W ciągu ostatnich 2 lat, w wojskach lądowych Rosji pojawiło się kilka nowych brygad artylerii, brygad zmotoryzowanych strzelców, i rozpoznawczych.W ubiegłym roku tylko w Zachodnim Okręgu Wojskowym sformowano ponad 30 nowych jednostek a w Południowym OW - ponad 17. Tworzone są między innymi nowe pułki pontonowo-mostowe, co może wskazywać na przygotowania do szeroko zakrojonych działań zaczepnych.

Na podkreślenie zasługuje szybkość z jaką rosyjskie ministerstwo obrony tworzy nowe jednostki. W czasie gdy Rosja formuje 4 nowe dywizje (do końca 2016 roku), polskie MON potrafi jedynie rozwinąć  szkieletowe dowództwa 3 brygad OT i 4 bataliony OT (w/g zapowiedzi). Niestety polskie MON jest przygniecione ciężarem biurokracji która paraliżuje nie tylko modernizację techniczną ale i proste działania organizacyjne. Co prawda rosyjskie dywizje też szału nie robią mając tylko po 4 pułki, w tym 2 ogólnowojskowe (a 7 DPanc ma mieć na razie tylko 1 pułk ogólnow. i dywizjon plot), jednak stanowią strukturę, którą można szybko wypełnić - o czym dalej.

Również w siłach powietrznych w ciągu ostatnich 2 lat powrócono ze struktur typu baza lotnicza, do sprawdzonych w czasach sowieckich struktur pułk lotniczy - brygada i dywizja. Pułk lotniczy różni się tym od bazy, że nie jest przywiązany do konkretnego lotniska, może być ze wszystkimi pododdziałami zabezpieczenia i wyposażeniem szybko przeniesiony nawet na małe lotniska aeroklubowe w pobliżu frontu.

Wracając do 150 Dywizji, jej historia jest ciekawa. Była formowana 3 razy, po raz pierwszy we wrześniu 1939 roku. Już we wrześniu i październiku brała udział w składzie 3 Armii w działaniach na terenie tak zwanej "zachodniej Białorusi", czyli we wschodniej Polsce, którą "wyzwalała" razem z hitlerowcami. Następnie, w grudniu '39 - marcu '40 brała udział w wojnie sowiecko-fińskiej a w czerwcu-lipcu '40 roku uczestniczyła w kampanii besarabskiej (ob. Mołdowa i płd zach Ukraina). Czy taki dobór numeracji wskazuje że Putinowi marzy się powtórka z rozrywki?

Rosjanie twierdzą że nie na wszystkich teatrach działań wojennych (okręgach) będą tworzone na powrót dywizje. Jak powiedział w marcu dowódca rosyjskich wojsk lądowych Saljukow, wszystkie ugrupowania wojsk budowane są pod konkretne zadania (można z tego zrozumieć że na kierunku chińskim dużych zadań zaczepnych nie przewiduje się, co innego na kierunku europejskim).

Tworzenie nowych dywizji idzie równolegle z optymalizacją batalionowych grup taktycznych (bgt). W każdej brygadzie zmechanizowanej (strzelców) i pancernej, są formowane batalionowe grupy taktyczne. Jeden z batalionów czołgów lub strzelców jest wzmocniony pododdziałami artylerii, przeciwlotniczymi, rozpoznawczymi, przeciwpancernymi, zaopatrzenia, ze składu innych batalionów brygady. Jest swego rodzaju "drużyną strażacką" gotową do działań natychmiast po otrzymaniu rozkazu. Batalionowe grupy taktyczne z jednej strony są dostatecznie kompaktowe i samowystarczalne, a z drugiej mają wysoką ruchliwość, moc ogniową i zdolność nie tylko szybko przerzucać się z jednego regionu do drugiego (tak!) ale i wykonywać w środowisku walki zdecydowane manewry i marsze na duże odległości.

 W 2014 roku z bgt ogólnowojskowych, pow-desantowych i desantowo-szturmowych brygad i brygad piechoty morskiej wszystkich czterech okręgów wojskowych, rosyjskie kierownictwo wojskowo-polityczne w ciągu kilku dni stworzyło dwa zgrupowania uderzeniowe przy granicy z Ukrainą. Jedno w obwodzie rostowskim a drugie w biełgorodzkim,  woroneskim i kurskim. W ciągu zaledwie kilku dni, w lutym 2014 roku, na granicy z Ukrainą znalazło się około 40 000 żołnierzy. Właśnie ich siła i szybkość ich rozwijania powstrzymała kierownictwo ukraińskie od aktywnego przeciwdziałania rosyjskiej operacji na Krymie. Rosjanie twierdzą, że wnioski z wojny na Ukrainie skłoniły ich do tworzenia nowych dywizji które mają być najlepszym ogniwem dowodzenia takimi bgt. Przerzucone (z innych okręgów wojskowych) na kierunek zachodni, takie bgt oderwane od sztabów i organów logistycznych swoich brygad, nie będą osamotnione - zadanie dowodzenia nimi i zabezpieczenia przejmą sztaby nowych dywizji i ich pułków. Przy tym dywizyjny pułk artylerii może dowodzić również przydzielonymi pododdziałami ciężkich artyleryjskich systemów (Smiersz, Uragan itd) przydzielonych z armijnej brygady artylerii, zapewniając silne wsparcie i osłonę działań bgt w swojej strefie odpowiedzialności.

Faktycznie, z powstaniem nowych dywizji, rosyjska armia otrzymała możliwość tworzenia w krótkim czasie  na kierunku zachodnim silnych zgrupowań uderzeniowych, przerzucając z różnych regionów batalionowe grupy taktyczne. Należy zwrócić uwagę że wzrost możliwości szybkiego narastania sił rosyjskich powinien wymusić adekwatne zwiększenie gotowości naszych wojsk lądowych. Przyjmując że tak wzmocniony pułk/brygada może dowodzić czterema bgt, a dywizja 4 pułkami lub samodzielnymi bgt, to armia z 2 dywizjami i 2 brygadami będzie mogła dowodzić od 28 do 40 doborowymi bgt wyposażonymi w najlepszy sprzęt i najlepiej wyszkolonych żołnierzy z całych wojsk lądowych. Takie armie mogą, dzięki osiągnięciu przewagi w narastaniu sił, stanowić awangardę lub pierwszy rzut strategiczny, w konflikcie o wysokiej intensywności.

Z ważniejszych nowości w strukturach rosyjskich armii, warto odnotować jeszcze pojawienie się centrów dowódczo-rozpoznawczych. Są to prawdopodobnie odpowiedniki zachodnich jednostek ISTAR. Takie centra znajdują się na szczeblu armii jak i na szczeblu okręgu wojskowego. Na przykład w 6 Armii znajduje się 132 Centrum Dowódczo-Rozpoznawcze (JW. 23305 - wieś Czornaja Reczka, obw. Leningradzki).
Na szczeblu Zachodniego OW znajdują się centra numer 61 (JW. 42676 - St. Petersburg), 73 (St. Petersburg), 553 (JW. 32801 - Woroneż). Takie jednostki gromadzą całą informację rozpoznawczą i rozprowadzają ją w czasie rzeczywistym lub zbliżonym do rzeczywistego, do upoważnionych dowództw i sztabów wszystkich szczebli. Polska dopiero przymierza się do stworzenia brygady ISTAR

Skład 20 Armii:

2 nowe dywizje (w trakcie formowania).
9 Wiślańska Brygada Strzelców Zmotoryzowanych - Boguczar (przeniesiona z m. Niżny Nowogród).
1 Uralsko-Lwowska Brygada Pancerna (do niedawna 262 Uralsko-Lwowska Baza Przechowywania i Remontu Techniki Wojskowej, wcześniej - 10 Dywizja Pancerna) - Boguczar.
99 Baza Przechowywania i Remontu Techniki Wojskowej (13 Brygada Strzelców Zmotoryzowanych) - Twer.
288 Warszawsko-Brandenburska Brygada Artylerii - Mulino (dyslokacja wskazuje że też powinna przejść w podporządkowanie 1 APanc lub wkrótce zmieni garnizon).
448 Brygada Rakiet - Kursk (Toczka-U).
7015 Baza Przechowywania i Remontu Techniki Wojskowej - Mulino. Jest to brygada artylerii "w workach" (skadrowana), uzbrojenie: 16 wyrzutni Uragan, 54 (3 dywizjony) haubice samobieżne Msta-B, 12 armat ppanc MT-12, 36 samob. zestawów ppanc Szturm-S.
9 Brygada Dowodzenia (Woroneż, przeniesiona z  m. Mulino).
69 Brygada Zabezpieczenia Materiałowo-Technicznego (Mulino).
53 Brygada Przeciwlotnicza - Kursk.
49 Brygada Przeciwlotnicza - Krasnyj Bor.
20 Pułk chemiczny - Niżny Nowogród.
456 Samodzielny  batalion chemiczny - Kursk.
232 Samodzielny batalion radiowy (radionasłuchu?) Osnaz - Obw. Pskowski, Ostrow-3.
750 Węzeł Łaczności - Woroneż.
74 Samodz. batalion remontowy (kompleksowego remontu) - Kaługa.
W trakcie formowania jest brygada strzelców zmot. w m. Bałujki w obw. Biełgorodzkim.
Ponadto, w 2017 roku ma być sformowana nowa brygada strzelców zmot. w m. Jelnia w obw. Smoleńskim.

Z dyslokacji niektórych jednostek w Mulino widać że 20 Armia jest jeszcze w trakcje przekazywania jednostek 1 Armii Pancernej która prawdopodobnie przejmie wszystkie jednostki stacjonujące w tym garnizonie.

12 maj 2016

11 Korpus w Kaliningradzie

Przy okazji parady dnia zwycięstwa w Gusiewie, opublikowana została informacja że niedawno w obwodzie kaliningradzkim sformowano dowództwo nowego  11 Korpusu Armijnego.  Jego dowódcą został, odznaczony orderem za uczestnictwo w operacji w Syrii, generał major Jurij Jarowickij.

Wcześniej w Kaliningradzie stacjonowała 11 Armia. Była rozformowana w latach 1990 a podległe jej wojska przekazano Flocie Bałtyckiej. Do tej pory w Armii Rosyjskiej istniał jeszcze tylko korpus na Dalekim Wschodzie. Pierwsza informacja o planach formowania korpusu w Kaliningradzie pojawiła się już w 2015 roku.

Podniesienie organizacji wojsk w Kaliningradzie do poziomu korpusu może oznaczać, że dowództwo w Moskwie przewiduje dla wojsk w rejonie Królewca nie tylko zadania obrony rejonu i wsparcia sił morskich ale i zadania operacyjne w głębi lądu, w szczególności zadania zaczepne. Korpus ma podlegać dowództwu Floty Bałtyckiej.

Dyslokacja niektórych większych jednostek w zachodniej Rosji.

Korpusowi będzie podlegać 336 Brygada Piechoty Morskiej, 79 Brygada Zmechanizowana i 7 Samodzielny Pułk Zmechanizowany. W 2015 roku w rejonie kaliningradzkim stacjonowały też m.innymi: 244 Brygada Artylerii, 152 Brygada Rakiet i 22 Pułk Przeciwlotniczy które prawdopodobnie weszły również w skład korpusu. Pojawiały się też informacje o przeformowaniu 7 Pułku na brygadę, jednak dotychczas niepotwierdzone. Obecność dowódcy korpusu na paradzie w Gusiewie może być sygnałem politycznym wskazującym na znaczenie jakie jest przywiązywane do tego kierunku (Litwa, "przesmyk suwalski") i sugerować plany jego wzmocnienia.

Mapka dyslokacji w obwodzie z początku lat 2000. Numeracja niektórych jednostek zmieniła się.

Przy okazji lokalne media podały że po raz pierwszy w Gusiewie w paradzie zwycięstwa 9 maja uczestniczyła technika wojskowa. W paradzie wzięło udział ponad 6 tysięcy ludzi czyli 20% mieszkańców miasta, są to dane porównywalne z naszymi obowiązkowymi pochodami pierwszomajowymi w okresie komunistycznym. W noc poprzedzającą paradę urządzono masowy przejazd rowerowy mieszkańców (co jest charakterystyczne jako element podtrzymywania ludzi w poczuciu ciągłego napięcia i zagrożenia ze strony NATO, o czym dalej). Miasto Gusiew to garnizon 79 Brygady Zmechanizowanej. Na początku ubiegłej dekady jej koszary były prawie opustoszałe a pododdziały brały udział w operacji w Czeczenii. Od jakiegoś czasu jej pododdziały są utrzymywane w stanie najwyższej gotowości i zrywane nocnymi alarmami. Kilka miesięcy temu zdarzył się wypadek podczas takiego nocnego alarmu, kiedy w jednym z wozów w parku maszyn wybuchła amunicja 30 mm. Przy okazji tego wypadku okazało się że amunicja jest przechowywana w pojazdach, co oznacza stan najwyższej gotowości jednostki. W takiej sytuacji wystarczy kilkadziesiąt minut żeby wyprowadzić jednostkę z koszar i skierować do działań bojowych. Dla porównania, nasza 15 Brygada Zmechanizowana z Giżycka według obecnych procedur potrzebowałaby na to około 2 miesięcy.

1 maj 2016

OT - zwyciężyła koncepcja "harcerzyków"?

 Kilka dni temu minister ON, A. Macierewicz, podpisał uroczyście koncepcję tworzenia wojsk Obrony Terytorialnej. Sam dokument, liczący ponad 30 stron, nie został jednak ujawniony do dziś. Zaczynają jednak stopniowo wypływać niektóre informacje na ten temat.

W trakcie przygotowań do utworzenia Obrony Terytorialnej, pojawiało się w ramach ogólnych zarysów (których część obecna ekipa rządząca przejęła jeszcze od poprzedników), kilka różnych koncepcji.W odniesieniu do szkolenia, były dwie. Można je nazwać koncepcjami "harcerzyków" i "żołnierzy". Tę pierwszą promował głównie Ruch na Rzecz OT.

 Ta druga  mówiła, że wszyscy przyszli żołnierze OT którzy nie służyli w wojsku i nie są żołnierzami rezerwy, będą musieli odbyć trwającą 3-4 miesiące służbę przygotowawczą. Wydawało się to dość oczywiste jeśli mowa o ludziach mających posługiwać się bronią automatyczną, w tym maszynową, minami i materiałami wybuchowymi a nawet moździerzami czy ppzr. Służba przygotowawcza wyrabia samodzielność, dyscyplinę i hart ducha, umiejętność radzenia sobie w deficycie czasu, w stresie. Jest też pewnego rodzaju sprawdzeniem się dla samego kandydata.

Tymczasem okazało się że zwyciężyła chyba koncepcja "harcerzyków". Jak bowiem podała dziś PAP, powołując się na wypowiedź pełnomocnika ministra ON ds. OT dr. Kwaśniaka, już od jesieni, do służby w OT zgłosić się będzie mógł każdy, kto przeszedł kwalifikację wojskową i spełnia określone wymogi zdrowotne. Przypomnijmy że kwalifikację obowiązkowo przechodzą wszyscy mężczyźni którzy ukończyli 19 lat oraz część kobiet.
- Po przejściu kwalifikacji ochotnik wejdzie w nasz system szkolenia, które będzie się odbywało raz, maksymalnie dwa razy w miesiącu. W ciągu kilku miesięcy będzie się on szkolił przez kilkanaście dni, zakończonych złożeniem przysięgi wojskowej. Wtedy zostanie żołnierzem rezerwy z przydziałem do służby w obronie terytorialnej - miał powiedzieć dr. Kwaśniak.

 Jak wynika ze słów Kwaśniaka, szkolenie do przysięgi ma być więc rozłożone na 6 do 9 weekendów (12-18 dni), zamiast 2 miesięcy jak do tej pory! Wydaje się to dalece niewystarczające. Czy w kilkanaście dni można się nauczyć podstaw rzemiosła wojskowego? Można - tak robiono w ZSSR w czasie 2 Wojny Światowej! Jednak nigdy w czasie pokoju i znacznie bardziej intensywnie, bo w formie skoszarowanej. Szkolenie podstawowe w formie weekendowej to wysoce nieodpowiedzialne szafowanie życiem ludzkim. Pamiętajmy bowiem, że po przysiędze żołnierz jest zobowiązany wykonywać rozkazy, w razie potrzeby z narażeniem życia. Poza tym pojawi się pytanie, dlaczego kandydat na żołnierza zawodowego i do służby w NSR musi szkolić się do przysięgi 2 miesiące w formie skoszarowanej, a "otekowiec" tylko kilkanaście dni w weekendy? Jeżeli ktoś boi się poświęcić dla ojczyzny (i dla rozwijania swoich zainteresowań) kilku miesięcy w czasie pokoju, to marne nadzieje że będzie chciał walczyć w czasie wojny.

Pełny cykl szkolenia ma trwać 3 lata i ma być zakończony egzaminami. Jeżeli nie jest to przekłamanie PAP,  oznacza to że zwyciężyła koncepcja "harcerzyków" jako głównego składnika OT. Być może obawiano się małej liczby zgłoszeń bo omawiany tekst uwypukla, że twórcy koncepcji nadzieję pokładają w klasach mundurowych i właśnie harcerzach! Co prawda istnieją jeszcze pewne zapasy rezerwistów którzy zaliczyli zasadniczą służbę wojskową i których będzie można wcielić do OT w razie zagrożenia lub wojny i tym sposobem poprawić jakość materiału żołnierskiego. Te rezerwy szybko jednak topnieją.

Stan zasobów szeregowych rezerwy.
Stan zasobów oficerów rezerwy.
 Stan rezerw osobowych może być jedną z przyczyn takiego a nie innego rozwiązania sposobu szkolenia OT. W marcu ubiegłego roku MON ogłosił możliwość ochotniczego zgłaszania się na przeszkolenie wojskowe także osób które nie odbywały dotąd służby czynnej. W ciągu pierwszych kilku tygodni zgłosiło się tylko 11 tysięcy. Dla porównania, jeszcze w 2005 roku, przeszkolono ponad 70 tysięcy rezerwistów. Najlepszym sposobem odtworzenia rezerw osobowych byłoby przywrócenie poboru, ze służbą trwającą 4 - 6 miesięcy, ale politycy obawiają się utraty głosów.

Kwaśniak ujawnił też, że prawnicy MON pracują nad usprawnieniem procedur wykorzystania żołnierzy OT przez starostów powiatowych. Starosta będzie mógł zwrócić się bezpośrednio do dowódcy kompanii OT w powiecie, o udzielenie wsparcia w razie klęsk żywiołowych. Jak wynika ze słów Kwaśniaka, dowódca kompanii będzie mógł podjąć decyzję samodzielnie, informując jedynie o niej przełożonych. Można to oceniać jako dalsze rozluźnienie struktur wojska i ruch w kierunku "usamorządowienia" OT, na wzór byłej Jugosławii gdzie oddziały OT odegrały znaczącą rolę na rzecz rozpadu struktur tego państwa.

Otworzono też, zapowiadaną już wcześniej, możliwość grupowego wstępowania do OT całych prywatnych pododdziałów (czyli MON dostarczy uzbrojenie i wyposażenie niezależnym grupom zbrojnym). Pomimo że takie drużyny lub plutony, po przejściu odp. egzaminów mają być wcielane do kompanii dowodzonych przez żołnierzy zawodowych, to jest to również krok w kierunku ułatwienia zapłonu wojny domowej.

Pełnomocnik szefa MON opowiedział się też za przechowywaniem przez żołnierzy OT broni służbowej w domach. Wcześniej pojawiła się informacja, że Policja dość niechętnie odniosła się do pomysłu, by broń dla OT przechowywać w komendach powiatowych Policji, tłumacząc to brakiem miejsca.

Niezbędne zmiany prawne umożliwiające powstanie wojsk OT mają być przygotowane do wakacji.

 Źródło. 

Grafika: PWL.