24 lip 2021

Czy możliwa jest wojna polsko-białoruska?

 22 lipca służba prasowa białoruskiego ministerstwa obrony podała że Armia Rosyjska rozpoczęła przerzut swoich wojsk nad granicę z Polską. Pierwsze eszelony dotarły do Brześcia n. Bugiem i rozpoczną budowę obozów polowych. Ma to związek z manewrami Zapad-21 które mają potrwać od 10 do 16 września. Od kilku miesięcy trwają już szerokie przygotowania i manewry cząstkowe obejmujące mniejsze jednostki, logistykę a także siły MSW zarówno Białorusi jak i Rosji. Również aparat psychologicznego oddziaływania na społeczeństwo obu państw pracuje na najwyższych obrotach a politycy wydają coraz to ostrzejsze sygnały o nadchodzącej wojnie. 

 12 lipca Putin opublikował niezwykle agresywny, szowinistyczny w duchu, okraszony pogróżkami artykuł w którym kwestionuje istnienie oddzielnego narodu ukraińskiego a terytoria tego państwa określa jako "historycznie rosyjskie peryferia" i sugeruje konieczność  zmian granic prowadzące do odcięcia Ukrainy od Morza Czarnego. Według Putina nie istnieje oddzielny naród ukraiński - jest to jedynie część która jako "Małorusini" obok Białorusinów i "Wielkorusów" tworzy jeden wielki naród rosyjski. Wskazał też rytualnie palcem na Polskę która rzekomo od wieków organizuje spiski przeciw interesom Rosji niczym Żydzi przeciwko Niemcom w "Mein Kampf" Hitlera. Polska nauczała języka polskiego  przez co polonizowała i ukrainizowała mieszkańców ziem należących do dawnego imperium rosyjskiego co było niedopuszczalne. Nie zapomniał też o "broni jądrowej" którą byłby według niego gwałtowny kurs na asymilację językową Ukrainy i uczynienie z niej "przyczółka" Zachodu przeciw Rosji. Takie ostrzeżenie można odczytać jako groźbę użycia prawdziwej broni jądrowej ze strony Rosji w wypadku decyzji przyjęcia Ukrainy do NATO. Artykuł wygląda jak wezwanie do boju, manifest ideowy, który wodzowie od wieków wygłaszają swoim żołnierzom przed walką. Putinowski minister obrony S. Szojgu nakazał aby wszyscy żołnierze go przeczytali.

Z kolei Łukaszenka regularnie mówi już o trzeciej wojnie światowej*. Ostatnio uczynił to w wywiadzie telewizyjnym gdzie oskarżył Zachód że dąży do rozpętania trzeciej wojny światowej prowadząc wojnę hybrydową wobec Białorusi, Rosji i Chin. Wcześniej, na spotkaniu z politykami w parlamencie stwierdził, że Białoruś znalazła się na pierwszej linii nowej "nawet nie zimnej, a lodowatej wojny". Zagroził że Białoruś odpowie na działania przeciwników "adekwatnie". Powiedział że Białoruś leży w centrum Europy "a jeśli coś tu wybuchnie, to będzie kolejna wojna światowa". Dyktator Białorusi jak osaczony pies próbuje grozić i zaczyna kąsać. Na razie sterroryzował naród, represjonuje przedstawicieli opozycji i mniejszości polskiej, morduje więźniów. Atakuje Polskę i Litwę za pomocą broni demograficznej - przemytu migrantów i kontrabandy ale może zacząć wykorzystywać również inne narzędzia które ma do dyspozycji.

W działaniach podejmowanych przez Rosję coraz trudniej jest rozróżnić co jest jeszcze elementem ćwiczeń a co realnym krokiem ku wojnie. W praktyce ta granica przestaje istnieć ponieważ wszystkie jej "ćwiczenia" a także działania w sferze polityki, gospodarki i finansów są powiązane ze sobą w logiczny ciąg zdarzeń zmierzających ku wojnie. Twierdzenie że nie mamy się czego obawiać bo Rosjanom wojna się nie opłaca jest równie naiwne co szkodliwe. Ideolog Kremla i Armii Rosyjskiej Aleksander Dugin już dawno tłumaczył że dla Rosji sprawy ekonomiczne nie mają najmniejszego znaczenia. Źródłem zasilania jest dla Rosji ekspansja. Pieniądze sobie wezmą z naszych podatków a sankcje można równie szybko zdjąć jak się je nałożyło. Zwłaszcza kiedy Rosja jest potrzebna w rywalizacji z Chinami.

Jednak Rosja nie musi bezpośrednio uczestniczyć w agresji. Jako proxy-agresora przeciwko Polsce lub Litwie w konflikcie lokalnym może wykorzystać Białoruś. Po to Moskwa jeszcze trzyma tego politycznego trupa Łukaszenkę. Wysyłanie migrantów na granice Polski i Litwy przez władze w Mińsku będzie tylko dziecinną igraszką jeśli Kreml zdecyduje się użyć sił zbrojnych Białorusi w proxy-wojnie przeciwko Polsce. Co więcej, taki  rodzaj wojny może opóźnić reakcję NATO lub całkowicie ją sparaliżować jeśli zostanie ubrany w odpowiednią legendę. Memorandum Budapeszteńskie pokazało że gwarancje bezpieczeństwa USA nie są warte więcej niż papier na którym zostało napisane. Ostatni deal Biden-Merkel ws. Nord Stream 2 to potwierdził. Amerykanie przyjdą nam z pomocą tylko wtedy, kiedy będą mieli 100% pewności że sami sobie poradzimy. - Przyjdą zebrać śmietankę i ogrzać się w cieple zwycięstwa. Białoruś ma więcej czołgów niż Polska a w ubiegłym roku pojawiły się sygnały że przynajmniej część baz przechowywania sprzętu została przekształcona z powrotem w rozwinięte brygady. Taka konwersja jest możliwa w ciągu kilku dni ponieważ białoruskie bazy przechowywania i remontu sprzętu są w istocie skadrowanymi brygadami. Na podobnej zasadzie w latach 1980 działały polskie bazy materiałowo-techniczne. Wystarczyło 4 doby żeby taka 10BMT  stała się znowu dywizją a komendant bazy - jej dowódcą.  

Grafika z 2020 r. opublikowana na stronach Min.Obr. Białorusi pokazuje że Białoruś posiada 1269 czołgów, 1871 bwp i 1097 wyrzutni artyleryjskich o kalibrze powyżej 100mm. W każdej z tych kategorii jest to więcej niż posiada Polska.
 

Dlaczego Rosja do tej pory nie wchłonęła Białorusi? Czy ktoś jeszcze wierzy w niezależność Aleksandra Łukaszenki? Moskwa ma interes żeby Białoruś pozostawała formalnie niezależnym państwem ponieważ w jej agresywnych planach rozszerza to wachlarz możliwości jeśli chodzi o prowokacje wobec sąsiednich państw i pozwala na zachowanie atutu zaskoczenia. Białoruś  może na przykład rozpocząć wojnę z Polską lub Litwą a Rosja ją zakończy w swojej ulubionej roli rozjemcy i "wyzwoliciela". Powodem rozpoczęcia wojny może być "działanie uprzedzające" wszak Łukaszenka już wielokrotnie mówił że Zachód, w tym Polska właściwie rozpoczął już i prowadzi wojnę przeciwko Białorusi. Innym możliwym powodem może być prowokacja wobec miejscowej ludności.

Mapa dyslokacji jednostek Sił Zbrojnych i wojsk MSW Białorusi. 

 Wyjaśnienie do mapy: Skróty nazw jednostek są rosyjskie, w transkrypcji angielskiej. Przykładowe skróty: OMB - Samodzielna Brygada Zmotoryzowana (najczęściej z przedrostkiem oznaczającym nazwę wyróżniającą jednostki (np. G jak "Gwardyjska"), BH - Baza Przechowywania (techniki wojskowej - Baza Sprzętu i Uzbrojenia - w praktyce skadrowana brygada, najczęściej skadrowane są jednostki pancerne), ZRB - Brygada Rakiet Przeciwlotniczych, AB - Brygada Artylerii, RAB - Brygada Artylerii Rakietowej, RB - Brygada Rakietowa (rakiety ziemia-ziemia), BHAT - Baza Przechowywania Techniki Lotniczej. Dodałem polskie tłumaczenie legendy. W każdym większym mieście znajduje się brygada wojsk wewnętrznych.

Jak widać na powyższej mapie, w Brześciu znajduje się silne zgrupowanie wojsk z dwiema brygadami, bazą sprzętu pancernego, brygadą artylerii i brygadą przeciwlotniczą. W Grodnie, oprócz dowództwa korpusu (oficjalna nazwa to Zachodnie Dowództwo Operacyjne) i jednostek zabezpieczenia, stacjonują też dwie brygady ogólnowojskowe, Brygada przeciwlotnicza i oddziały wojsk inżynieryjnych. Po letnich protestach w 2020 roku do Grodna zostały przegrupowane dodatkowe jednostki wojskowe. Po drugiej strony granicy, w Polsce nie ma żadnej jednostki ogólnowojskowej aż do Giżycka (193 km najkrótszą drogą, podczas gdy z Grodna do Białegostoku jest 83 km a do granicy polskiej - niespełna 23 km). Białostocki pułk rozpoznawczy nie jest przeznaczony do prowadzenia obrony a 1 BOT może samodzielnie co najwyżej prowadzić działania dywersyjne. Tak więc gdyby nawet kolumny 15 BZ z Giżycka i brygady stacjonujące w Grodnie wystartowały w tym samym czasie i jechały z tą samą prędkością, to i tak wojska białoruskie dojadą dwa razy wcześniej do Białegostoku niż polskie! I to uwzględniając przerwę na śniadanie. Trzeba jednak pamiętać że brygada z Giżycka będzie prowadziła obronę na kierunku północnym - od granicy Polski z obwodem kaliningradzkim w ugrupowaniu 16 DZ więc nie będzie mogła zostać użyta na kierunku grodzieńskim!

  Przewaga Białorusi nad Polską w liczbie czołgów wynosi około 1,64. To za mało żeby pokonać Siły Zbrojne Polski (niezbędna byłaby przewaga co najmniej dwukrotna** ale wystarczająco żeby rozpocząć wojnę by dokończyła ją Rosja. Na przykład zająć kilka miejscowości w Polsce "dla poprawy pozycji obronnych". Nie byłoby to zbytnio ryzykowne dla Łukaszenki bo Polska nie ma obecnie wystarczająco sił żeby samodzielnie pokonać armię białoruską zwłaszcza jeśli ta będzie miała rosyjskie wsparcie z powietrza. Jak niedawno mówił Łukaszenka, wojska Białorusi mają tylko wytrzymać do czasu nadejścia armii rosyjskich bo Rosja ma przygotowane "2-3 armie" w ramach Regionalnego Zgrupowania Wojsk ZBiR które mają przyjść Białorusi z pomocą. I to zadanie jest ćwiczone regularnie  w ramach ćwiczeń "Zapad".





Liczby uzbrojenia trochę wyższe niż podaje obecnie MO Białorusi pochodzą sprzed kilku lat. (Żródło: PWL)
W strukturze wojsk lądowych Białorusi charakterystyczny jest silny odwód w postaci centralnej grupy artylerii złożony z 5 brygad artylerii w tym jednej brygady artylerii rakietowej (Polska nie ma żadnego odwodu tego typu). Na schemacie widzimy również że dowódcy wojsk lądowych podporządkowana oprócz dwóch dowództw operacyjnych, dwie brygady mobilne, grupa artylerii, jedna baza sprzętu i uzbrojenia (BSU), baza sprzętu inżynieryjnego (BSInż), centrum walki radioelektronicznej i inne jednostki. Oprócz tego ministrowi obrony (którą to funkcję na Białorusi pełni generał) podporządkowane są dwie brygady rakiet operacyjnych. W dwóch korpusach (dowództwach operacyjnych) znajduje się po kilka pułków artylerii i artylerii rakietowej. Jak widzimy na schematach, w podporządkowaniu Zachodniego Dowództwa Operacyjnego znajduje się oprócz dwóch rozwiniętych brygad zmechanizowanych, dwie bazy sprzętu i uzbrojenia (BSU). W Pólnocno-Zachodnim DO znajduje się jedna brygada zmechanizowana i aż 5 baz sprzętu i uzbrojenia. Tak więc widzimy że Białoruś posiada w wojskach lądowych co najmniej 11 ciężkich jednostek ogólnowojskowych wielkości brygady uzbrojonych w czołgi. Biorąc jednak pod uwagę liczbę czołgów i innego uzbrojenia można zakładać że niektóre bazy przechowują sprzęt i uzbrojenie dla dwóch brygad lub mogą być po rozwinięciu dywizjami. Tu trzeba wyjaśnić że bazy mogą posiadać wiele składów, nie wszystko musi być za jednym ogrodzeniem. Do tego dochodzą dwie brygady mobilne (są to byłe brygady desantowe uzbrojone w transportery opancerzone i bojowe wozy desantu) i brygady zmotoryzowane wojsk wewnętrznych.

Zakładając że białoruski batalion czołgów liczy 41 czołgów (4 kompanie x 10 czołgów plus czołg dowódcy), do dyspozycji dowódcy WL powinno być około 30 batalionów czołgów. Licząc po 2 bataliony czołgów na brygadę, wychodzi 15 brygad w czasie wojny! Wniosek jest taki że niektóre białoruskie bazy sprzętu przechowują uzbrojenie dla co najmniej 2 brygad. Polskich brygad pancernych, zmechanizowanych i zmotoryzowanych jest 12 (ale dwie brygady zmot. i 7BOW nie posiadają czołgów).

 Warto w tym miejscu zaznaczyć, że artykuł i filmik Juliusza Sabaka "Armie Świata: Wojska Lądowe Białorusi zamieszczony 2 stycznia 2021 na portalu Defence24 (link) zawiera nieprawdziwe informacje. Jest tam podana liczba zaledwie 524 czołgów i 4 brygad. Jest to prawdopodobnie liczba jaka wyszła autorowi z przemnożenia liczby rozwiniętych brygad podanej w Wikipedii i uzbrojenia w brygadzie, bez uwzględnienia baz przechowywania sprzętu i uzbrojenia znajdującego się w nich. Wielu dziennikarzy znacznie lepiej czuje się w opisach parametrów technicznych sprzętu niż struktur organizacyjnych czy zasad sztuki wojennej. Nie rozumie czym w istocie są bazy sprzętu i uzbrojenia lub bazy przechowywania i remontu sprzętu ponieważ nazwa ta celowo wprowadza w błąd. Są to regularne brygady (chociaż rezerwiści na Białorusi są żartobliwie nazywani "partyzantami") tylko pozbawione większości żołnierzy z poboru a ich dowódcy są komendantami baz. Część żołnierzy z poboru w bazach służy w pododdziałach łączności i remontowych (zajmują się konserwacją i naprawami sprzętu), pozostali są mobilizowani. Wystarczy jednak jeden sygnał żeby "komendant" stał się znowu dowódcą tak jak nasz żołnierz WOT staje się po sygnale z "góry" żołnierzem czynnej służby chociaż jeszcze chwilę wcześniej był w cywilu stolarzem, lekarzem czy księgowym. Również wielu zawodowych oficerów w czynnej służbie ma inny przydział mobilizacyjny niż stanowisko na którym służy w czasie pokoju a czasem oficer pozostaje na miejscu ale zmienia się nazwa jego stanowiska i niektóre zadania. Napływ rezerwistów może zająć od kilku godzin do 2 dób, zależnie od wymagań postawionych przez dowództwo.

Kiedyś krążyła w internecie mapka wykonana przez niejakiego "militarystę" mająca uzasadnić dlaczego nie powinno być polskich wojsk na wschodzie. Linie zasięgu artylerii rakietowej ZBiR strzelającej z granicy miały być tą barierą poza którą nie wolno umieszczać polskich jednostek. Jest to absurd podobny do twierdzenia że ochroniarz nie powinien stać na linii pomiędzy VIPem a zamachowcem bo ten może go zastrzelić. Muszą być wojska broniące stolicy i ważnych miast. Argument że pociski ZBiR mogą spaść na koszary i magazyny wojskowe jest o tyle głupi że mogą też spaść na głowy cywilów i w ten sposób można zakwestionować każdą obronę. Są odpowiednie procedury i po to prowadzone jest rozpoznanie żeby do takiej sytuacji nie doszło. Oczywiście składy wyższego szczebla powinno się umieszczać na tyłach a nie z przodu jak jest w tej chwili (patrz skład w Hajnówce) ale u nas było odwrotnie - siły główne z tyłu a składy z przodu. Jeśli naszych wojsk tam nie będzie, to wojska przeciwnika zajmą nasze miasta bez jednego wystrzału. Przy utrzymaniu odpowiedniego poziomu gotowości, wyjście jednostki z garnizonu na wschodzie do rejonu alarmowego lub rejonu rozwinięcia to czas kilku godzin. Przegrupowanie jej z drugiego końca Polski to kilka dni. Jeśli przeciwnik zniszczy mosty na Wiśle i innych rzekach, to czas ten jeszcze się wydłuży. Łatwiej rozpoznać przygotowanie do wojny kilka godzin wcześniej i wyprowadzić wojska spod uderzenia niż kilka dni wcześniej i przegrupowywać je przez znane mosty od dawna znajdujące się na celowniku wroga. Jeśli można zawczasu przemieścić wojska z zachodu (kilkaset km), to tym bardziej można je wyprowadzić spod uderzenia jeśli będą dyslokowane na wschodzie (kilka km). Prawdziwa przyczyna tego typu argumentacji jest inna - stoi za nią próba usprawiedliwienia błędnej i nadzwyczaj szkodliwej decyzji Bogdana Klicha i rządu D. Tuska o likwidacji 1 Dywizji Zmechanizowanej w 2011 roku.

Wnioski

Polska powinna zadbać o zabezpieczenie kierunku północno-wschodniego ponieważ 18 DZ jest zbyt rozciągnięta i nie może odpowiadać za osłonę tak wielu kierunków operacyjnych (4 kierunki w tym najważniejszy warszawsko-brzeski przy 3 brygadach). W zasadzie należałoby sformować jeszcze jedną dywizję w regionie wschodnim, na północ od Bugu, obejmującym Podlasie i północną część województwa mazowieckiego, ponieważ z rejonu Grodna lub z głębi Białorusi może zostać na tym kierunku wyprowadzone szybkie uderzenie wojsk ZBiR a Polska nie posiada tu żadnych jednostek ogólnowojskowych. Przegrupowanie zaś 11DPanc wymagałoby co najmniej 2 dób co grozi porażką w razie zaskoczenia (co jest możliwe, na przykład przez przejście do uderzenia pod osłoną ćwiczeń). Decyzja o wykonaniu przegrupowania (a pamiętajmy że wymaga to jeszcze uzupełnienia dywizji przez rezerwistów) będzie trudna do podjęcia przez polityków. Jeśli uwzględnić że w przypadku wojny z Białorusią należy uwzględnić włączenie się od początku lub na kolejnym etapie Rosji, to trzeba myśleć o jeszcze jednej dywizji w regionie lubelsko-rzeszowskim. Mówił o tym generał W. Skrzypczak w wywiadzie dla Defence24. Wspominał o tym również minister Błaszczak mówiąc o zakupie nowych czołgów Abrams. Obecnie posiadane czołgi T-72 nie zostaną wycofane czy zezłomowane jak chcieliby funkcjonariusze "totalnej opozycji", ale powinno się je wykorzystać do stworzenia nowych dywizji. Dla rządzących obecnie jest to trudny temat ponieważ "opozycja totalna" jest przeciwna powiększaniu armii i wywiera silny wpływ na opinię publiczną a polityka informacyjna MON kuleje. Tymczasem w sprawach takich jak obrona powinien istnieć konsensus pomiędzy głównymi siłami politycznymi. Jednak należy przypomnieć że na początku swego urzędowania, kiedy rozpoczynano formowanie 18DZ,  minister Błaszczak mówił że "to nie jest ostatnia dywizja, będą następne". Miejmy nadzieję że rządzącym wystarczy odwagi aby dotrzymać słowa.

Trzeba się też liczyć z narastaniem konfliktu na terenie Polski. Służby Łukaszenki mogą nie tylko destabilizować wewnętrznie Polskę ale organizować prowokacje. Rodzaj Radiostacji Gliwickiej nowej wojny. Wystarczy przemycić trochę broni i zorganizować grupy podziemia zbrojnego. Oczywiście będzie to nazwane "samoobroną", "bojownikami o demokrację" itd. Zresztą kto wie czy od dawna tego nie robią. Służby białoruskie musiałyby być naiwne i nieprofesjonalne gdyby tego nie robiły. A przecież tamtejsze KGB nie zmieniło nawet nazwy - zachowuje ciągłość od epoki stalinowskiej! To żywa skamielina stalinowska która od początku swego istnienia była zadaniowana do inicjowania działań wywrotowych a w okresie "Solidarności" prawie całkowicie skoncentrowała się na Polsce. Jedną z jej metod było systematyczne przygotowywanie bazy dla podziemia zbrojnego we wrogich krajach.

 

*) 22 czerwca na wiecu w Twierdzy Brzeskiej, o rzut kamieniem od Polski, Łukaszenka mówił: "...Na realizację "kolorowego blitzkriegu" były rzucone ogromne finansowe zasoby. W ciągu ostatniego roku przyjęliśmy na siebie najnowsze technologie wojny hybrydowej. Białorusini coraz częściej pytają "więc będziemy wojować"? Dodajmy, my już dawno wojujemy. Tylko wojna przybrała inne formy. Już nie będzie tamtych wojen. Już w tą bramę oni nie będą napierać tysiącami żołnierzy. Wojna zacznie się, i zawsze się zaczyna, we współczesnych warunkach od wnętrza państwa. Weźcie dowolną "kolorową rewolucję" która dokonana była w ostatnim dziesięcioleciu. - Było zrobione wszystko żeby rozsadzić społeczeństwo od środka. A oni potem  przyjdą nas "ratować". Scenariusz napisany, role rozdane. Po prostu my okazaliśmy się silniejsi i mądrzejsi. Zaryzykuję i powiem że nawet silniejsi niż w '41 roku nasi poprzednicy. Dlatego że my określamy swój los sami. To my tu decydujemy, prowokować ich albo nie, czekać aż oni tu się przerwą i porwą nas na strzępy albo nie. My jesteśmy suwerennym i niezawisłym państwem. Przy tym, ci odżumiali, tam (wskazując palcem drugą stronę granicy), oczekują od nas pomocy. Żądają powstrzymania nielegalnej migracji! Tysiące, tysiące przez granicę, z tych zburzonych krajów, które oni próbowali rzucić na kolana a potem zaczęli unicestwiać. I oni runęli poprzez centralną Azję tutaj. Na tolerancyjny zachód. Oni ich zaprosili. I dziś oni  zawyli "ach, Białorusini ich nie chronią". Na Litwę, Łotwę i  i do Polski runęło tysiące i tysiące nielegalnych migrantów. Oni żądają od nas ochronić ich od kontrabandy, od narkotyków, aż zza Atlantyku słyszymy sygnał "pomóżcie tak jak wcześniej, zatrzymajcie materiały jądrowe żeby one nie trafiły do Europy". To chce się zapytać, wy co, odżumieliście tam całkiem? Wy przeciw nam rozpętaliście wojnę hybrydową i chcecie żebyśmy was chronili tak jak przedtem? Wy nas informacyjnie ciśniecie metodycznie i kolektywnie niszczycie, próbujecie zabić naszą ekonomikę i oczekujecie że my będziemy wydawać setki milionów dolarów tak jak przedtem na obronę waszych geopolitycznych interesów? Tylko pozbawieni rozumu mogą tak myśleć i liczyć na naszą pomoc. (...) 80 lat temu wydaje mi się że było tak jak dziś, dobry, ciepły niedzielny dzień. Ludzie odpoczywali, i nagle, po barbarzyńsku, o 4 rano zerwali na głowy mieszkańców Brześcia, i całą Białoruś, tysiące ton metalu. Jak to się nazywa? Przeszło 80 lat i co? Nowa gorąca wojna? Popatrzcie, to jakiś symbolizm? Wczoraj, dziś, w nocy, wprowadzili sankcje. Ekonomiczne sankcje przeciw naszym ludziom i naszym przedsiębiorstwom. 22 czerwca. Historia niczego ich nie nauczyła. (...) Posłuchajcie, czy rzeczywiście historia was niczego nie nauczyła? Tak jak 80 lat temu region znajduje się na skraju globalnego konfliktu. Zwracam się kolejny raz przede wszystkim do narodów naszych sąsiednich krajów, Polaków, Litwinów, Łotyszy, Ukraińców. Ocknijcie się, ocknijcie się dopóki nie jest za późno. Załatwcie to z tymi oszalałymi politykami którzy utracili kontakt z rzeczywistością. Popatrzcie jaki piękny jest świat. W tym świcie zawsze dobrze żyliśmy z sąsiadami. Dzieliliśmy się kawałkiem chleba, jeździliśmy do siebie. Zatrzymajmy się na tej ostatniej linii. Jutro będzie za późno."

  **) Przewaga wystarczająca do osiągnięcia powodzenia na poziomie strategicznym to co najmniej dwukrotność potencjału sił zbrojnych zaatakowanego. Nie mylić z przewagą na poziomie taktycznym gdzie wymagana jest przewaga większa (co najmniej trzykrotna).

 

 Grafiki: MO Białorusi, Przegląd Wojsk Lądowych.

Zobacz też: 

 http://przegladmilitarny.blogspot.com/2014/07/dyslokacja-jednostek-si-zbrojnych.html

http://przegladmilitarny.blogspot.com/2014/08/jeszcze-o-biaoruskich-wojskach-ladowych.html

 http://przegladmilitarny.blogspot.com/2016/09/obrona-terytorialna-w-rosji-na-biaorusi.html

 https://przegladmilitarny.blogspot.com/2021/04/prezydent-biaorusi-mowi-ile-armii-rosja.html


4 komentarze:

  1. (...)Wspominał o tym również minister Błaszczak mówiąc o zakupie nowych czołgów Abrams.(...)
    Abramsy są tak ciężkie, że Przesmyk Suwalski to jest dla nich ordynarny kocioł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprawda. Wkrótce napiszę o tym na blogu.

      Usuń
    2. Dla czołgów za ciężkie na przeprawianie* region otoczony za Mazury stojącymi zbiornikami wodnymi?


      * https://www.konflikty.pl/aktualnosci/wiadomosci/rosnaca-masa-abrams-logistyka/

      Usuń
    3. Sztuczny problem. Mosty mają zapas bezpieczeństwa pozwalający na znaczne przekroczenie nośności dopuszczalnej w czasie pokoju. Żeby taki most się zawalił musiałaby po nim przejechać cała dywizja Abramsów i to kilka razy w obie strony ;). Poza tym na Mazurach jest dywizja wyposażona w czołgi T-72/PT-91 a Abramsy mają bronić Warszawy.

      Usuń