Jak poinformował Szojgu, prezydent Władimir Putin polecił także sprawdzenie gotowości federalnych organów władzy na Dalekim Wschodzie do wypełniania zadań w warunkach wojennych.
Jak podały wczoraj media, Chiny rozmieściły 12 tys. żołnierzy przy rosyjskiej granicy. Według doniesień FSB, która kontroluje granicę, wysyłanie chińskich wojsk na granicę rozpoczęło się 6 września. Około 12-15 tysięczne zgrupowanie jest wspierane przez ciężką artylerię.
Cytowany przez media przedstawiciel rosyjskich służb granicznych powiedział, że nie jest jasne, dlaczego Chiny zdecydowały się na przemieszczenie wojsk na granicę. Jednak podkreślił, że „coś tu brzydko pachnie”. Nie wiadomo od kiedy FSB jest tak uczulone na smród. Sami przecież z ładnego zapachu raczej nie słyną.
Putin myślał że wkupił się w łaski Chińczyków kontraktem na dostawy gazu po kosztach. Jednak zapomniał że Chiny kupują więcej gazu ziemnego od Kazachstanu i po tańszej cenie. Gaz z Rosji do niczego nie jest im potrzebny. Zgodzili się go kupować chyba tylko z litości nad nieudolnością Rosjan.
Chiny ze spokojem przyglądają się szaleńczym, epileptycznym drgawkom Kremla. Rosja już od dawna nie jest w stanie w żaden sposób im zagrozić. Mają 2,3 mln żołnierzy i drugie tyle w rezerwie (przy ok 750 tys. sołdatów plus drugie tyle czynnej rezerwy jakimi dysponuje Moskwa). Same operacyjne siły wojsk lądowych liczą więcej niż cała armia rosyjska. Chińskie wojska lądowe składają się z 18 korpusów plus samodzielne dywizje i brygady (przy 10 armiach czynnych i 4 rezerwowych rosyjskich, słabszych od chińskich korpusów). Mając więcej nowoczesnych czołgów, są w stanie zmiażdżyć moskiewską soldateskę w krótkim czasie.
Jeśli mają zaatakować, to właśnie teraz, kiedy Moskwa nie uruchomiła jeszcze produkcji czołgu Armata, który będzie przewyższał obecne czołgi chińskie. Okazja do ataku będzie zwłaszcza jeśli wojska putlerowskie będą zaangażowane w konflikt z wojskami NATO. Putin we wschodnim okręgu wojskowym ma tylko 4 czynne armie plus jedna w Centralnym OW, przeznaczona do wsparcia okręgu wschodniego. Nawet jeśli Chiny zostawią 8 korpusów naprzeciw rosyjskiego zgrupowania na Dalekim Wschodzie, to i tak pozostanie im jeszcze 10 korpusów przeciwko 6 rosyjskim armiom uwikłanym w konflikt z NATO na zachodzie. W praktyce 10 chińskich korpusów będzie mieć przeciwko sobie tylko 1-2 armie Centralnego OW. W Chinach jest 100 milionów więcej mężczyzn niż kobiet. Pekin nie musi obawiać się że duże straty na froncie przyniosą znaczący uszczerbek dla potencjału ludnościowego kraju.
Władimir Putin naiwnie liczył że Chiny staną po jego stronie w konflikcie z Zachodem który rozpoczął bez konsultacji z nimi. Jednak wchodząc w konflikt z NATO, oddaje wszystkie atuty w ręce Pekinu. Chiny mogą odebrać swoje ziemie zabrane im przez imperium carskie. Rosja, zajęta konfliktem na Zachodzie, nie będzie mogłaby temu przeciwdziałać. Wiele wskazuje jednak na to, że Chińczycy wybiorą inny wariant. Nie mogą czekać biernie aż Putin odbuduje sowieckie imperium. Chiny nigdy dobrze nie wychodziły na kontaktach z imperialną Rosją. Nie zadowolą się więc zajęciem swoich historycznych ziem na Dalekim Wschodzie. Żeby dobić Rosyjskiego gada, grożącego im bronią jądrową, muszą zmiażdżyć mu głowę. Dlatego jest bardzo prawdopodobne że główne chińskie uderzenie zostanie wyprowadzone z północno-zachodniej części Chin i pójdzie południowym skrajem Uralu na Moskwę. Nam pozostaje tylko życzyć chińskim przyjaciołom powodzenia.
Putin w tej sytuacji ma oczywiście jeszcze jedno wyjście. Wykonywać grzecznie wszystkie polecenia Pekinu. Agonia Rosji w takim wypadku potrwa trochę dłużej i jeśli kraj ten będzie miał mądrych przywódców po Putinie, może nawet przetrwać jako chiński satelita kilkadziesiąt lat.
jestes chory na glowe
OdpowiedzUsuńGdybyś to napisał o Putinie, już byś nie żył ;)
OdpowiedzUsuńPrzyszłość Rosji jest taka:
OdpowiedzUsuń1- wielkie hurr durr przez najbliższe kilka lat, potem
2- islamizacja
3- wchłonięcie wschodniej Rosji przez Chiny.
/Funky Koval/