8 gru 2015

Mniejszy budżet MON

Po szumnych zapowiedziach zwiększenia budżetu obronnego w kampanii wyborczej do 2,3 a nawet 3% PKB, dziś po objęciu władzy, rząd PiS chce zmniejszyć tegoroczny budżet MON poniżej 1, 95% PKB.

Jutro, 9 XII, Sejm ma zająć się projektem nowelizacji ustawy okołobudżetowej, ograniczając wydatki na obronę. Budżet MON ma zostać zmniejszony o prawie 209,5 mln złotych. W tym celu ma zostać zawieszona zasada przeznaczania na obronę państwa 1,95% PKB.

Wcześniej PiS ostro krytykował ograniczanie wydatków obronnych. W 2013 roku, przy nowelizacji budżetu, wydatki na armię ograniczył rząd Donalda Tuska. Zostało to okrzyknięte dowodem zdrady interesów Polski (i słusznie). Dziś PiS postępuje tak samo wychodząc na bandę kabotynów.

Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt, że tegoroczny budżet który rząd PiS odziedziczył po koalicji PO-PSL się nie dopina. W dodatku szef MON Antoni Macierewicz na Sejmowej Komisji Obrony Narodowej mówił że na modernizację wydano w tym roku jedynie 40% zaplanowanych środków. Były minister Siemoniak mówi o 90%, wliczając w to złożone zamówienia.

209,5 miliona to niewiele w porównaniu z miliardami zabranymi wojsku przez PO, ale niesmak pozostaje. Zwłaszcza że PiS zapowiadało zwiększenie budżetu MON.

Od 2016 roku na obronę ma być przeznaczane 2% PKB, według nowelizacji autorstwa PO przyjętej przez Sejm w maju.


PS. Jak się okazuje, zabrane z budżetu obronnego 209,5 mln złotych rząd B. Szydło chce przeznaczyć na skup węgla! Premier Szydło przebywając 4 grudnia wśród górników w Brzeszczach powiedziała - Podjęłam decyzję, by Agencja Rezerw Materiałowych zakupiła węgiel, który jest na zwałach i by w ten sposób kopalnie otrzymały środki na finansowanie w najbliższych miesiącach. - Każde miejsce pracy w górnictwie jest ważne, dodała. Pieniądze trafią do Agencji Rezerw Materiałowych która zajmuje się gromadzeniem strategicznych zapasów państwa. (Na podstawie BiznesAlert). Tak więc obecny rząd niczym się nie różni od poprzedniego, tylko tamten dbał bardziej o bankierów a ten o robotników, ale jeden i drugi kosztem obrony.

1 gru 2015

Turcja wyłączyła rosyjski system S-400?

Jak podały tureckie media za dowództwem sił zbrojnych w Ankarze, wysłany kilka dni temu nad granicę z Syrią, turecki system walki elektronicznej Koral zneutralizował rosyjski system przeciwlotniczy S-400. Rosjanie wysłali swój system do bazy lotniczej "Hmeimim" w pobliżu Latakii po tym jak Turcy zestrzelili rosyjski bombowiec taktyczny Su-24. W odpowiedzi Turcy wysłali swój system WE Koral.


Dziś 1 grudnia, udało się Turkom zneutralizować działanie systemu S-400 za pomocą systemu Koral. Istota jego działania polega na oślepianiu radarów przeciwnika przez emitowanie silnych zakłóceń w przedziale częstotliwości używanym przez niego. Koral potrafi nawet więcej - może stwarzać cele pozorne w systemach wykrywania i naprowadzania przeciwnika. Tak więc rosyjscy przeciwlotnicy stali się nie tylko ślepi i głusi ale także "głupi".  Specyfikacja zakresów radiowych mówi, że turecki system jest skuteczny zarówno przeciwko radarom stosowanym w powietrzu, jak i na lądzie i morzu. Najbliższym rosyjskim odpowiednikiem systemu Koral jest system Krasucha, również obecny w Syrii. Jednak w przeciwieństwie do systemu tureckiego, system Krasucha został stworzony dawno temu i jest wątpliwe czy może przeciwstawić się nowoczesnym systemom NATO. System Koral składa się z dwóch elementów rozmieszczonych na oddzielnych pojazdach, jeden (Koral ED) wykrywa emisje przeciwnika i lokalizuje jej źródło, drugi emituje zakłócenia (Koral ET). Obydwa mogą być rozstawione w odległości do 500 m od siebie i połączone za pomocą kabla światłowodowego. Efektywny zasięg Korala to 100-150 km, tak więc pokrywa z naddatkiem strefę rosyjskiej bazy lotniczej "Hmeimim" w Syrii.

 http://www.milliyet.com.tr/koral-sinirda-goreve-basladi-gundem-2155964/

30 lis 2015

Spisek Sueski


Interesujący artykuł Izraela Szamira, żydowskiego autora urodzonego w ZSRS, od wielu lat mieszkającego w Izraelu. Autor na podstawie materiałów pozostawionych przez Winogradowa, sowieckiego ambasadora w Egipcie, stawia tezę że tak zwana Wojna Sądnego Dnia, była spiskiem uknutym w 1973 roku przez prezydentów USA, Egiptu i Izraela. Miał on na celu poprawienie pozycji Ameryki i wyeliminowanie z bliskowschodniej gry Związku Sowieckiego, kosztem Syrii. Autor kiedyś był komunistą w Izraelu, obecnie przeszedł na prawosławie jednak do dziś pozostała mu fascynacja "ojczyzną proletariatu". Służył w armii izraelskiej podczas Wojny Sądnego Dnia jako spadochroniarz na froncie egipskim.
Warto przeczytać, podobieństwa do dzisiejszej sytuacji same się narzucają. Zwłaszcza po takich informacjach jak ta sprzed kilku dni, mówiąca że siły rządowe w Iraku schwytały pułkownika izraelskiej armii który dowodził oddziałem bojowników Państwa Islamskiego.

Fragment:

Memorandum Winogradowa rozpoczyna się dwudziestoma pięcioma pytaniami. Na początku poddaje w wątpliwość wersję o nagłym ataku.

W jaki sposób napaść mogła być nagła, jeśli:

1. Decyzję o wojnie jeszcze w kwietniu 1973 roku podjęły wspólnie: Egipt, Syria i Jordania, a to, o czym wiedział Jordania – wiedziała i Ameryka, a więc i Izrael.

2. Związek Radziecki kilka dni przed 6 października w sposób masowy ewakuował członków rodzin obywateli radzieckich, pracujących w Egipcie i Syrii. Czy mogli tego nie zauważyć agenci amerykańscy i izraelscy?

3. Pod pozorem manewrów Egipcjanie skoncentrowali wszystkie swoje wojska w celu przerzucenia ich przez Kanał. Na dwa-trzy dni przed rozpoczęciem działań wojennych nie można było nie zauważyć takiej koncentracji wojsk egipskich.


Mamy także do czynienia z innymi tajemnicami.

7. Dlaczego egipskie siły zbrojne, po sforsowaniu Kanału Sueskiego, nie kontynuowały ataku w głąb półwyspu – chociaż na tym kierunku nie przeszkadzały im żadne poważne siły izraelskie (po prostu tam ich nie było)?

8. Dlaczego egipskie siły zbrojne w ogóle nie miały planów dalszej ofensywy w głąb półwyspu, nawet na wypadek, gdyby forsowanie Kanału się udało?

9. Dlaczego USA nie okazały Izraelowi pomocy wojskowej natychmiast po rozpoczęciu działań wojennych, a poczekały kilka dni zanim rozpoczęły transporty broni samolotami mostem powietrznym? Dlaczego USA pozwoliły Egipcjanom pobić wojska izraelskie, działając zdecydowanie dopiero po tak wielkim opóźnieniu?
...

12. Dlaczego nie zwarto flanek Drugiej i Trzeciej Armii egipskiej na Synaju?

13. Jak mogło dojść do tego, że pierwsze czołgi izraelskie „niepostrzeżenie” przeprawiły się na zachodni brzeg Kanału Sueskiego?

13. Dlaczego Sadat uparcie nie chciał podejmować żadnych zdecydowanych środków dla zlikwidowania przerwania frontu przez Izraelczyków?


17. Dlaczego na zachodnim brzegu w tyle wojsk egipskich nie było wcale rezerw?

Winogradow podejmuje się pracy Szerloka Holmsa, który, jak pamiętamy, proponował: „Odrzućmy wszystko niepotrzebne; to, co pozostanie, da nam odpowiedź, jaką by ona nie okazała się nieprawdopodobną”.

Pisze: „Jeśli uważać Sadata za prawdziwego patriotę swego kraju, to nie można będzie znaleźć odpowiedzi na najprostsze pytania. Lecz jeśli wziąć pod uwagę inne motywy działań Sadata, a także Amerykanów i rządzących kręgów Izraela, to otrzymamy taką sytuację, że można się przestraszyć: będzie to SPISEK między Sadatem, USA i kręgami rządzącymi Izraela. Spisek, każdy uczestnik którego nie znał WSZYSTKICH SZCZEGÓŁÓW gry pozostałych stron. Spisek, w którym każda strona, pomimo wcześniejszej zmowy, starała się oszukać inną. Dopiero, gdy to ZAŁOŻYMY, to wszystkie niewyjaśnione sprawy otrzymują logiczne i jedynie możliwe odpowiedzi”.

Całość tu: http://www.israelshamir.net/Polish/Polish18.htm

Nowy sposób uruchamiania min na Ukrainie

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy wydał ostrzeżenie o nowym sposobie inicjacji min przeciwpiechotnych jaki wykorzystują terroryści w Donbasie. Rozwieszają w zaroślach, leśnych ścieżkach i w ciemnych przejściach mało widoczne żyłki z haczykami wędkarskimi. Zaczepiając o ubranie lub elementy oporządzenia powodują one wyjęcie zawleczki z zapalnika i wybuch miny.


fot. SGSZ Ukrainy.

27 lis 2015

Serią z Polski


* Osobowe i genetyczne dane polskich policjantów, celników, pograniczników, BOR-owców i żołnierzy - w tym tych na misjach zagranicznych - trafiły do baz DKMS, niemieckiej firmy z Ulm, i są zawiadywane przez niemiecką rządową instytucję. Za zgodą, a nawet namową polskich przełożonych. http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/506696,niemiecka-baza-polskich-zolnierzy-dane-wojskowych-w-bazie-dkms-w-niemczech.html

* Potrzebujemy wojskowej strefy Schengen w Europie, by umożliwić swobodę przepływu oddziałów potrzebnych do naszej wspólnej obrony – powiedział w Warszawie gen. Ben Hodges, dowódca sił USA w Europie.Jak mówi amerykański dowódca, obecnie na obszarze Unii Europejskiej „ łatwiej jest poruszać się uchodźcom niż konwojom naszych wojsk”. Z punktu widzenia obrony, przyspieszenie decyzji o przemieszczaniu wojsk w razie potrzeby, sprawiłoby, że Sojusz byłby w stanie podejmować wyprzedzające ruchy o charakterze prewencyjnym, a nie tylko reagować na posunięcia Rosji. Gen. Hodges wziął udział w wystąpieniu publicznym w warszawskim Centrum Finansowym.

* ABW wkroczyło do mieszkania mężczyzny, który pomógł ujawnić informacje o działalności Państwa Islamskiego. Do mieszkania 30-letniego Tomasza Łętowskiego na warszawskich Bielanach funkcjonariusze wkroczyli o 6. rano. Agenci zarekwirowali sprzęt elektroniczny – komputery i telefon komórkowy.

* W centrum Bytomia w jednym z garaży policjanci odkryli nielegalny arsenał broni - ponad dwieście pistoletów i karabinów, ich części składowe oraz amunicję.

* 21 granatników RPG w autobusie do Wrocławia. Wcześniej znaleziono dwa pistolety porzucone w koszu na śmieci na przejściu granicznym w Medyce. W Dorohusku trafiono na karabin, a pod koniec października na małym przejściu w Korczowej odkryto 21 granatników RPG-26, ukrytych w ukraińskim autokarze. To wszystko tylko przypadkowo ujawnione próby wwiezienia do Polski broni z Ukrainy.

* Z udziałem ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, odbyło się pierwsze posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej nowej kadencji. – Nie ma wątpliwości, że problemem zasadniczym jaki stoi przed polską armią i MON jest reorganizacja i ujednolicenie systemu dowodzenia armią – podkreślił Macierewicz. Minister zapowiedział między innymi zniesienie ograniczenia czasu trwania służby kontraktowej szeregowych do łącznie 12 lat, rozwinięcie jednostek OT na wschodzie kraju i zwiększenie liczebności armii czasu pokoju. Odniósł się także do negocjowanych kontraktów na śmigłowce wielozadaniowe i system obrony powietrznej Wisła sugerując że wymagają one ponownego przejrzenia.

* Jak wyjaśnił ppłk rez. Krzysztof Gaj, zatrudniony w biurze pełnomocnika d/s OT, obrona terytorialna kraju będzie opierała się na dwóch filarach. To komponent wzmacniający wojska operacyjne (na wzór Gwardii narodowej USA czy Armii Terytorialnej Wielkiej Brytanii) oraz komponent pozostający na miejscu, który służy temu, by „przestrzeń operacyjna nie była ogólnodostępna dla ewentualnych zgrupowań przeciwnika zamierzających wedrzeć się w głąb terytorium Rzeczypospolitej”. W czasie pokoju liczyłaby kilkanaście tysięcy żołnierzy, w czasie zagrożenia i wojny jej liczebność wzrastałaby radykalnie dzięki mobilizacji rezerwistów. W ciągu roku planuje się sformować 3 brygady OT na wschodzie kraju oraz wiele mniejszych pododdziałów.

* Minister Macierewicz uchylił decyzję swojego poprzednika, Tomasza Siemoniaka, powołującą Pełnomocnika MON ds. Społecznych Inicjatyw Proobronnych. Tym samym funkcję pełnomocnika przestał pełnić gen. Bogusław Pacek, mianowany na to stanowisko w listopadzie 2014 roku. Macierewicz zwolnił też Packa z funkcji rektora AON. Pacek nadal pełni funkcję prezesa Federacji Organizacji Proobronnych.

* Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute opublikował raport nawołujący do zorganizowania "Obrony Powszechnej" - niezależnej od MON i Sił Zbrojnych, prywatnej armii przedsiębiorców, wyszkolonej i wyposażonej do działań partyzanckich. W ramach powołania Obrony Powszechnej, eksperci WEI rekomendują m.in. wprowadzenie powszechnego dostępu do broni typu wojskowego, która jednak nie byłaby przetrzymywana w domach żołnierzy OP, ale w zabezpieczonych magazynach w miejscach ich koncentracji. Broń pozostawałaby w ten sposób w rękach obywateli i byłaby przez nich używana poza kontrolą wojska, co zagwarantowałoby autonomiczność OP wobec regularnej armii. W raporcie przewidywane jest oparcie OP na polskich przedsiębiorstwach w zakresie bazy logistycznej i struktury organizacyjnej. Dodatkowym oparciem powinny być sprawdzone struktury lokalne – ochotnicze straże pożarne, kluby myśliwskie, samorządy, stowarzyszenia proobronne, parafie. Przedsiębiorstwa tworzą spójne grupy zawodowo-towarzyskie, które są z kolei naturalnym środowiskiem dla oddziałów OP. Jak twierdzi ZPP, podporządkowanie OP państwowym strukturom terytorialnym (powiatom, wojewodom) odbierałoby jej autonomiczność, ponadto zagrażałoby skuteczności działania OP w warunkach ewentualnego rozpadu państwa i jego organów administracyjnych.

* Trwają prace nad powołaniem nowej służby specjalnej, która zajmie się nasłuchem radioelektronicznym. Według doradcy prezydenta A. Dudy, prof. Zybertowicza odrębna specsłużba odpowiedzialna za wywiad elektroniczny i cyberbezpieczeństwo państwa powinna powstać za 2-3 lata.

* Wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji J. Zieliński zapowiedział że obowiązek meldunkowy zostanie utrzymany. Brak tego obowiązku wprowadziłby wiele kłopotów, m.in. przy płaceniu podatków, w relacjach z wymiarem sprawiedliwości, czy w dziedzinie ochrony zdrowia. Zieliński zwrócił też uwagę, iż takiego podejścia wymaga obecna niepewna sytuacja bezpieczeństwa. Obowiązek meldunkowy jest potrzebny między innymi do aktualizacji bazy danych rezerwistów.

* Morale w wojsku upada. Prawie 20 procent szeregowych nie jest gotowych oddać życia za ojczyznę. Nie tylko nie chcą umierać za kraj. Na pytanie, czy obdarzają zaufaniem swoich bezpośrednich dowódców, niemal co trzeci odpowiedział, że nie albo nie miał zdania. Taki obraz polskiej armii wyłania się z raportu Wojskowego Biura Badań Społecznych pt. „Identyfikacja żołnierzy zawodowych z wojskiem. Morale i przywództwo wojskowe”.

5 lis 2015

Jak łatwo wrobić Polskę w wojnę z Rosją

Katastrofa samolotu pasażerskiego Airbus A321 rosyjskich lotniczych Kogalymavia (Metrojet), lecącego z Szarm el-Szejk do Petersburga, który 31 października 2015 rozbił się na Synaju może być powiązana z manewrami lotniczymi "Blue Skies" albo "Blue Flag" odbywającymi się w tym samym czasie na terenie sąsiedniego Izraela. W katastrofie zginęły 224 osoby. W ćwiczeniach brały udział samoloty bojowe z kilku krajów (m.innymi USA, Grecji Izraela), w tym sześć polskich F-16 z bazy w Krzesinach wraz z personelem naziemnym. Przeciwnika symulowała specjalna izraelska eskadra. Jak podały państwowe izraelskie media, w chwili katastrofy odbywały się ćwiczenia. Miejsce gdzie zniknął z radarów jest odległe od granicy z Izraelem o około 47 km a więc samolot był zasięgu rakiet AIM-120 AMRAAM jakie są na uzbrojeniu również polskich samolotów. Jak wiadomo amerykańskie satelity wykryły błysk w miejscu gdzie znajdował się samolot a więc jest prawdopodobieństwo że mógł to być zamach ale też eksplozja głowicy pocisku powietrze-powietrze. Jeśli wśród szczątków samolotu znajdą się "przypadkowo" fragmenty takiego pocisku, Polska może mieć duże kłopoty. Możliwy jest nawet atak odwetowy na polskie lotniska o ile ślady będą wskazywać na polskie pochodzenie rakiety (np. numery seryjne).


Po co Polska wysyła samoloty na manewry do Izraela? Wiele wskazuje na to że ten kraj traktuje Polskę instrumentalnie i ma plany niekoniecznie zbieżne z interesami Polski. Możliwość ćwiczenia pilotów to za mało, trzeba brać pod uwagę zamiary strategiczne państwa-gospodarza, sytuację polityczno-militarną w tym rejonie. Analogiczne ćwiczenia "Red Flag" prowadzone są w USA i są znacznie bezpieczniejsze pod względem politycznym. Nawet jeśli okaże się że był to wypadek lub bomba została podłożona na pokładzie, albo że polskie samoloty nie znajdowały się w tym czasie w powietrzu, to możliwości prowokacji nie można wykluczyć w przyszłości i trzeba ją brać pod uwagę rozważając ponowne wysłanie żołnierzy do Izraela.

Źródło:  http://www.globalresearch.ca/us-and-israel-conducted-war-games-in-the-vicinity-of-russian-plane-crash-location/5486434

29 paź 2015

Koncepcje obrony Polski



Część 2 - Prawo i Sprawiedliwość

W czasie pierwszych swoich rządów, w latach 2005-2007, ekipa PiS ograniczała się do administrowania resortem obrony kontynuując działania podjęte przez poprzednią ekipę.  Partia nie wydawała się widzieć związku pomiędzy suwerenną polityką zagraniczną a wiarygodnym systemem obronnym. To rząd PiS przystał, pod naciskiem USA, na krzywdzący program odebrania Polsce wysoko wzbogaconego uranu, który przez poprzednie lata był jednym z ważniejszych czynników chroniących kraj przed agresywnymi działaniami Rosji. Z kolei rygorystyczne zasady ochrony przed korupcją przyjęte w resorcie obrony sparaliżowały wszelkie kontakty wojska z przemysłem, co utrudniło i tak niemrawe działania zmierzające do modernizacji technicznej Sił Zbrojnych. Na plus można zapisać im płynne finansowanie istniejących wówczas programów modernizacyjnych, w tym programu korwety Gawron (czego nie można powiedzieć o następcach - ekipie PO-PSL). W końcówce pierwszych rządów PiS, istniała koncepcja stopniowego uzawodowienia Sił Zbrojnych, rozłożonego na kilka lat, z docelową liczebnością 120 tysięcy żołnierzy zawodowych i kontraktowych oraz 30 tysięcy ochotniczej rezerwy NSR. 

Dopiero jednak katastrofa w Smoleńsku zmusiła polityków PiS do zwrócenia większej uwagi na problemy obrony. W programie z 2011 roku zapowiadano podniesienie nakładów na obronę do 2% PKB w celu "zapewnienia samodzielności obronnej" z zastrzeżeniem, że w wypadku "zaostrzenia polityczno-wojskowej sytuacji w pobliżu Polski, musimy liczyć się ze znacznym zwiększeniem nakładów na obronność". NATO, UE i strategiczne partnerstwo z USA wymieniano jako 3 główne filary bezpieczeństwa. Program zwracał uwagę że "niebezpieczeństwo konfliktu konwencjonalnego w sąsiedztwie Polski jest całkiem realne" i wymieniał Finlandię jako wzorzec prowadzenia samodzielnej obrony w pierwszej fazie konfliktu. Uznawał 150 tysięczną armię za "wystarczającą w czasie pokoju". Program z 2014, który był w znacznym stopniu powtórzeniem poprzedniego, zauważał że: "w obecnej sytuacji finansowej Siły Zbrojne RP nie są w stanie, w przypadku ewentualnego konfliktu, realizować strategii samodzielnego powstrzymania przeciwnika przed dotarciem do strategicznych obiektów i rejonów naszego kraju w czasie pierwszej fazy konfliktu". Zapowiadał "dołożenie wszelkich starań, aby Siły Zbrojne RP osiągnęły standardy i możliwości techniczne, które pozwolą na obronę integralności terytorialnej w razie ataku potencjalnego agresora". W Programie z 2015 roku mowa jest już o zwiększeniu nakładów na obronę do "co najmniej" 2,3% PKB, często powtarzaną liczbą jest 2,5% PKB. Liczba żołnierzy zawodowych, po osiągnięciu 120 tysięcy, miała się w perspektywie zwiększyć o dalsze kilkadziesiąt tysięcy.


 System dowodzenia

Reforma systemu dowodzenia zapowiadała powrót do 4 dowództw rodzajów sił zbrojnych które miały zajmować się szkoleniem wojsk, likwidację Dowództwa Generalnego i Dowództwa Operacyjnego (które miało być powoływane tylko na czas prowadzenia operacji zagranicznych), oraz utworzenie "dowództw połączonych operacji". Sztab Generalny miał zajmować się wyłącznie planowaniem i doradzaniem cywilnemu ministrowi. Na pierwszy rzut oka może się wydawać że koncepcja ta jest podobna do koncepcji profesora Kozieja wdrożonej przez ministra Siemoniaka, a jedynie w inny sposób psuje to, co zepsuła tamta. Jednak wiele może zależeć od jej wykonania. 

Przede wszystkim wymusza powołanie już w czasie pokoju Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych, gdyż inaczej, istnienie kilku dowództw połączonych operacji przy braku jednego dowództwa strategicznego, oznaczałoby groźbę chaosu. Z kolei istnienie jednego Dowództwa Wojsk Lądowych, przy geostrategicznym położeniu Polski wydaje się niepotrzebne. Pomysł na takie dowództwo został skopiowany z krajów anglosaskich które są krajami wyspowymi. Tam wojska lądowe nie odgrywają tak ważnej roli jak w Polsce, w związku z tym mogą być mniej liczne. Dlatego jedno ich dowództwo, równorzędne z dowództwami lotnictwa i MW, ma tam sens. 

W Polsce, kraju kontynentalnym, wojska lądowe są podstawą. Muszą one być wielokrotnie liczniejsze niż lotnictwo czy MW, w związku z tym istnieje potrzeba podziału ich na kilka dowództw operacyjnych równorzędnych z dowództwami SP i MW. Taka struktura była w czasach PRL i właśnie jej "pochodzenie z nieprawego łoża", stało się głównym motywem jej likwidacji. Nie miała ona jednak nic wspólnego z ideologią a tylko ze skutecznością i dopasowaniem do środowiska (najlepszy dowód, że w byłym ZSRS istniało Dowództwo Wojsk Lądowych a w Polsce go nie było). 

Powołanie 2 dowództw połączonych operacji, może więc mieć sens, pod warunkiem że zrezygnujemy z ponownego tworzenia DWL. W tym celu jednak, dowództwa te powinny zajmować się w czasie pokoju szkoleniem wojsk lądowych (obok szkolenia samych siebie w prowadzeniu operacji połączonych). Pełniłyby więc rolę okręgów wojskowych przywracając, nieopatrznie zlikwidowany, a konieczny w warunkach Polski, szczebel operacyjny. 

Utworzenie w wojskach lądowych kilku dowództw operacyjnych jest konieczne również z innego powodu. Przy braku szczebla operacyjnego, nowemu-staremu DWL będzie podlegać zbyt duża liczba jednostek (ten problem dotyczy również obecnego Dowództwa Generalnego). Komplikuje to zarządzanie a sprawne dowodzenie może nawet uczynić niemożliwym. Pamiętajmy że struktury nie istnieją dla samych siebie, ale "konkurują" w czasie wojny ze strukturami przeciwnika i muszą być co najmniej równie efektywne. 


Gwardia Narodowa i zmiany dyslokacji

Na konwencji PiS w lipcu 2015 roku, pojawił się pomysł utworzenia ochotniczej Gwardii Narodowej. Jak pisał Przemysław Żurawski vel Grajewski, miałaby być odpowiednikiem brytyjskiej ochotniczej Armii Terytorialnej. Odbudowę rezerw mobilizacyjnych miano oprzeć na wprowadzeniu regulacji prawnej nakładającej na niektórych pracowników obowiązek odbycia przeszkolenia wojskowego. Dotyczyłoby to pracowników ochrony, policji, Straży Granicznej, SOK, Straży Leśnej. Przewidywano też system stypendiów dla studentów w zamian za odbycie przeszkolenia wojskowego. Według koncepcji PiS, przedstawionej przez Ryszarda Czarneckiego, liczbę brygad ogólnowojskowych miano zwiększyć do 36. W Policji i Straży Granicznej miano utworzyć oddziały manewrowe przeznaczone do walki z terroryzmem i dywersją. Posłowie PiS zapowiedzieli również przeprowadzenie zmian w dyslokacji tak, aby zapełnić lukę na wschodzie.

Gwardia Narodowa to znakomity pomysł, pod warunkiem że będą to jednostki mobilne, odporne (opancerzone) i wyposażone we własną artylerię. Powinny to być jednostki o strukturze podobnej lub identycznej do brygad zmechanizowanych lub zmotoryzowanych wojsk operacyjnych. Najlepiej z własnymi czołgami. Problem braku rezerw można łatwo rozwiązać skracając służbę kontraktową do 2-6 lat dla szeregowych i odpowiednio dłużej dla podoficerów i oficerów (obecnie oficerowie też zaczynają służbę po szkole oficerskiej jako kontraktowi - kontrakt może trwać do kilkunastu lat).


Modernizacja techniczna

Poseł Czarnecki zapowiadał też pozyskanie lekkiej broni przeciwpancernej oraz przyspieszenie zakupów niektórych innych systemów broni, jak zestawy przeciwlotnicze i bojowe wozy piechoty. W miejsce Inspektoratu Uzbrojenia miano utworzyć Agencję Uzbrojenia. Pomysł ten wydaje się wątpliwy jako dalsze odsuwanie decyzji o zakupach uzbrojenia od jego użytkownika, czyli żołnierzy. Decyzja wyboru konkretnego typu uzbrojenia powinna należeć do praktyków. Sztab Generalny definiuje potrzeby sprzętowe a w przypadku drobniejszego sprzętu, powinni to robić nawet dowódcy poszczególnych jednostek. Cywilny minister powinien tylko wyznaczać "widełki finansowe" i oczywiście zatwierdzać ostateczną decyzję. 

PiS przywiązuje dużą wagę do produkcji uzbrojenia w kraju. Jest tu pewna pułapka gdyż często uzbrojenie produkcji krajowej jest znacznie droższe od analogicznego uzbrojenia zagranicznego a przy tym znacznie słabsze jakościowo. Za broń gorszej jakości żołnierze płacą własną krwią - na nic tu się zda pseudopatriotyczna narracja o wspieraniu krajowego przemysłu. Produkowanie wszystkiego w kraju miałoby sens gdyby produkcja wojskowa stanowiła jakąś znaczącą część gospodarki lub groziła nam blokada ekonomiczna, ale tak nie jest. Często krajowe biura konstrukcyjne zmusza się do wymyślania koła na nowo tylko po to, żeby ominąć ograniczenia patentowe produktów dawno wymyślonych na świecie. W rezultacie powstaje produkt gorszy i z wieloletnim opóźnieniem. Należałoby wybrać typy sprzętu i uzbrojenia które możemy opracować w krajowych biurach konstrukcyjnych i które mają szanse na konkurowanie z produkcją zagraniczną a pozostałe produkować na licencji lub w kooperacji, dzięki czemu wojsko dysponowałoby uzbrojeniem na poziomie światowym ponosząc mniejsze wydatki.


Problem Romualda Szeremietiewa

Na ostatniej prostej wyścigu wyborczego, do partii Jarosława Gowina, Polska Razem, będącej w koalicji z PiS, dołączył Romuald Szeremietiew. Ten, jak sam się przedstawia,  porucznik rezerwy a obecnie wykładowca AON, ogarnięty jest ideą budowy powszechnej obrony terytorialnej. O ile obrona taka miała sens jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy Rosja miała niemal tyle dywizji co dziś brygad i prawie tyle okręgów wojskowych co dziś armii, o tyle dziś jest nie tylko niepotrzebna, ale szkodliwa. Dziś, po doświadczeniach wojny w Donbasie wiemy, że Rosji nie stać na frontalną inwazję mającą na celu pozbawienie niepodległości kraju takiego jak Polska. Stać ją za to na agentów wpływu i finansowanie napływu imigrantów islamskich mających wywołać chaos w Europie. Stać ją także na ataki terroryzujące przy użyciu lotnictwa, rakiet i sił specjalnych. Zajęcie niewielkiej części terytorium przy wsparciu najemników i lokalnych sprzedawczyków a następnie grożenie bronią jądrową.

Przeciwko tym wszystkim zagrożeniom powszechna OT jest do niczego nieprzydatna. Może za to stać się elementem, który Rosja będzie mogła wykorzystać. Już były przypadki dywersji prorosyjskich fanatyków w mundurach "Strzelca". Pan Szeremietiew planuje powołać w każdym powiecie batalion OT wspierany przez samodzielne pododdziały ochotników sponsorowanych przez prywatnych sponsorów i samorządy. Jest to oczywiste zagrożenia dla spójności terytorialnej naszego kraju. Zwłaszcza w czasach intensywnej kampanii na rzecz regionalizacji w UE i działań autonomistów w sprawie oderwania niektórych regionów. Rosja ma potężny aparat oddziaływania psychologicznego i poprzez agenturę z pewnością jest w stanie wywołać konflikt lokalny na przykład na Śląsku lub w Białostockim. W takiej sytuacji tylko idiota lub zdrajca nawoływałby do tworzenia samorządowych lub prywatnych "armii wojewodów" czy starostów.

Obrona Terytorialna jest potrzebna w czasie wojny, ale jako siły pomocnicze a nie główne siły obronne z własnym dowództwem na prawach oddzielnego rodzaju sił zbrojnych jak chce pan Szeremietiew. W czasie pokoju, OT powinna istnieć głównie jako zalążki organizacyjne jednostek. Co najwyżej można na wschodzie rozwinąć kilka batalionów złożonych z przeszkolonych w w wojsku rezerwistów. Co nie znaczy że społeczeństwo nie powinno wiedzieć gdzie takie jednostki powstaną w czasie zagrożenia lub wojny, bo to właśnie z tej niewiedzy bierze się lęk graniczący z histerią na którym żerują różni organizatorzy prywatnych "armii krajowych", powiatowych i gminnych.

Dziś jest nam potrzebne dosłownie kilka dodatkowych brygad zmechanizowanych do uzupełnienia luki na wschodzie. Obojętne czy nazwiemy je wojskami operacyjnymi czy Gwardią Narodową. Można je wyposażyć na okres przejściowy w sprzęt i uzbrojenie pozostające jeszcze w dyspozycji Inspektoratu Wsparcia po ich wyremontowaniu. Są to czołgi T-72, wozy BWP-1, haubice 2S-1 Goździk. Wszystko to jeszcze istnieje na składach. Niewielkim kosztem możemy uzyskać znacznie efektywniejsze jednostki niż setki lekkich batalionów OT uzbrojonych w broń ręczną które przeciwnik może zdmuchnąć jedną nawałą artyleryjską. Dla Rosji jednak korzystniej będzie, kiedy pieniądze przeznaczone na modernizację techniczną i mobilne, odporne jednostki zmechanizowane, wydamy na utrzymanie kilkuset tysięcy słabo wyszkolonych i rozproszonych równomiernie po kraju niczym cukier puder na torcie, amatorów.

 Szeremietiew jest również przeciwnikiem obecności broni jądrowej na terytorium Polski a głosił niedawno że chce zostać ministrem obrony. Gdyby tak się stało, byłby to sygnał dla USA że rząd RP pragnie utrzymać Polskę ze statusem członka NATO drugiej kategorii. Obecność wojsk USA, zwłaszcza lotnictwa w Łasku, stanęłaby pod znakiem zapytania. Podobno były rozważane kroki, by po wycofaniu samolotów Tornado, które są nosicielami w Luftwaffe broni jądrowej w ramach NATO Nuclear Sharing, ich rolę przejęłyby polskie F-16. Można przypuszczać że Polska nadal o to dyskretnie zabiega a zapowiedź bazy USA w Łasku może być tego potwierdzeniem. Obecność Szeremietiewa w rządzie, nawet na stanowisku wiceministra, mogłaby oznaczać fiasko takich zabiegów. Gdyby nie było Romualda Szeremietiewa, Władimir Putin musiałby go wymyślić.



27 paź 2015

Wielospektralny kamuflaż dla PT-91M

Armia Malezji wdrożyła wielospektralny, mobilny kamuflaż dla swoich czołgów PT-91M.
System zmniejsza sygnaturę czołgu w paśmie widzialnym, w podczerwieni i radarową.


Przypomnijmy, że polski MON, mimo nie w pełni wykorzystywanego, wielomiliardowego budżetu, do dziś nie wyposażył czołgów w tego rodzaju system maskowania. Żołnierze muszą korzystać ze środków improwizowanych.

24 paź 2015

PKP nadal zapewnia Armii Rosyjskiej trasy kolejowe przez Polskę

Jak podaje strona Centrum Zrównoważonego Transportu, PKP PLK nadal buduje perony według wymagań skrajni sowieckiej (obecnie WNP) co naraża pasażerów na uszkodzenia ciała. Jest to również sprzeczne z przepisami unijnymi, pozwala jednak poruszać się po Polsce szerokotowowym wagonom krajów WNP jakie wykorzystuje Armia Rosyjska (po zmianie wózków na normalnotorowe).

Jak pisze portal czt.org.pl, nie chodzi tu bynajmniej o pociągi pasażerskie. Wagony pociągów Moskwa - Nicea czy Moskwa - Paryż mają bowiem gabaryty unijne. Inaczej nie wjechałyby do Niemiec czy Francji. Nie chodzi także o normalne wagony towarowe - te do Polski nie wjeżdżają, są przeładowywane na granicy.
Wniosek jest prosty - chodzi o zabezpieczenie strategicznych interesów Armii Rosyjskiej, możliwość wjazdu i przejazdu przez Polskę transportów wojskowych. Wystarczy wymienić wózki na normalnotorowe. Rozkładowo trwa to ok. 2 godzin, kto przekraczał koleją granicę wschodnią ten wie. W warunkach wojennych zapewne wystarczy kilkanaście minut.
I dlatego pasażerom grozi wpadnięcie między peron i stopień wagonu. Dla PKP PLK ważniejsze są interesy rosyjskich i białoruskich sił zbrojnych niż bezpieczeństwo pasażerów.


 Niektóre trasy kolejowe w Polsce dostępne dla taboru szerokotorowego. Źródło: czt.org.pl


Nie ma żadnej podstawy prawnej dla takiego postępowania, jedynie wytyczne Organizacji Współpracy Kolei założonej przez państwa komunistyczne pod przewodnictwem Moskwy i dla celów Moskwy.
Jest to idealny przykład czym kończy się brak wymiany kadr po 1989 roku ("gruba kreska Mazowieckiego" i pozostawienie tak zwanych "niezastąpionych fachowców" z czasów PRL).

Więcej w artykule:

Cztery wielkie kotły w Syrii?

Jeden z rosyjskich blogerów obserwatorów wojny w Syrii, przyglądając się mapie położenia stron,  zauważył interesującą rzecz. Armia syryjska walcząc z rebeliantami jest w trakcie tworzenia czterech ogromnych kotłów dzięki którym może odciąć bandytów od zaopatrzenia z zewnątrz i odzyskać znaczne połacie terytorium. Autor w oryginale przedstawia północny kocioł w nieco innym miejscu ale wygląda to na błąd bo takie jego usytuowanie wymagałoby współdziałania z siłami Kurdów. Poniżej bardziej prawdopodobne położenie tego kotła - bardziej na zachód. Okrążenie rebeliantów w tym miejscu ma większy priorytet bo ciążą oni tu zdecydowanie mocniej nad rosyjską bazą w Latakii, i całym terytorium kontrolowanym przez armię syryjską.

Kocioł na północy wymaga odcięcia od granicy z Turcją, skąd płynie zaopatrzenie do rebeliantów. Pozostałe kotły wymagają zamknięcia poprzez tereny pustynne.

Natychmiast nasuwa się skojarzenie z kotłem debalcewskim, gdzie Rosjanie zamknęli duże siły Ukraińców. Przypuszczalnie za wyborem takich kierunków ofensywy armii syryjskiej stoją rosyjscy doradcy. Zachodzi pytanie czy dowództwo armii syryjskiej dysponuje wystarczającymi siłami by przeprowadzić taki zamysł.

Źródło: http://cont.ws/post/138084?_utl_t=tw

12 paź 2015

Z cyklu: zasady sztuki wojennej

Punkt 5. - zaskoczenie :)


Nowemu szefowi MON ad memoriam

Nowemu ministrowi obrony, jeszcze zanim zacznie urzędowanie, przydałoby się przeczytać i zapamiętać te kilka nieśmiertelnych zasad obowiązujących i nauczanych we wszystkich armiach świata (co najwyżej czasem jest ich trochę więcej lub trochę mniej albo uszeregowane są w różnej kolejności):
- celowość działań
- jedność dowodzenia
- morale
- aktywność
- zaskoczenie
- manewrowość
- skupienie wysiłku
- ekonomia sił
- prostota
- elastyczność.
To mu się przyda także w jego pracy.

Może nie popełni wtedy głupstwa do jakiego namawia na przykład Romuald Szeremietiew - i nie rozproszy wysiłku obronnego równomiernie na cały obszar kraju, formując już w czasie pokoju statyczne jednostki Obrony Terytorialnej, czyli "linię Maginota w każdej wsi". Romuald Szeremietiew, obojętne, czy jest ruskim agentem, czy zwykłym idiotą, swoim pomysłem łamie równocześnie kilka zasad sztuki wojennej (gdzie aktywność?! gdzie manewrowość?! gdzie skupienie wysiłku?! gdzie ekonomia sił?! gdzie elastyczność?!). Chce zrobić to, przed czym przestrzegał już generał Patton, mówiąc że "fortyfikacje to pomniki głupoty". Manewrowość głupcze! Jeszcze w latach 1980 urządzono pokaz w czasie którego polski Su-22 rozwalił jedną bombą betonowy bunkier o stropie grubym na 6 metrów. Pytam pana Szeremietiewa ile milionów chce wydać na budowę tych bunkrów dla "co najmniej" kilkuset powiatowych batalionów i kompanii OT? O "gminnych" kompaniach i plutonach już nawet nie wspominam bo to zupełny odlot. Każda kompania to co najmniej kilka takich bunkrów. Kilkaset powiatów, to kilka tysięcy bunkrów. Większość z nich będzie bezużyteczna bo nie będą położone na trasie z Brześcia do Warszawy lub w rejonie Suwałk. Jaki sens ma tego rodzaju rozproszona obrona? Może ktoś myśli że po utracie stolicy, rząd przeniesie się do Pcimia Dolnego albo Szumiradu? To nic nie da, wystarczy posłać tam kilka bomb lub rakiet, a w Warszawie, mniej lub bardziej spontanicznie, powstanie rząd kolaborantów. Rozproszone siły przeciwnik będzie bił kolejno. Rejony o mniejszym znaczeniu wystarczy izolować siłami wojsk MSW Rosji lub porazić artylerią.

Pomijam już taką drobnostkę jak silne dążenie UE do regionalizacji i zaniku państw narodowych, co przy "obywatelskiej OT" oznacza tworzenie armii dla separatystów za pieniądze MON. Niestety również PO włazi na tę minę planując tworzenie pododdziałów OT opartych częściowo na samorodnych organizacjach paramilitarnych. Żołnierzy musi łączyć więź jaką daje jednolite dla wszystkich szkolenie unitarne. Pomysł żeby oprzeć obronę na "samoszkolących się" ASGejach, grupach rekonstrukcyjnych i strażakach z OSP, sponsorowanych przez prywatnych biznesmenów lub samorządy, mógł przyjść do głowy tylko wariatowi lub zdrajcy. Pan Szeremietiew bredzi twierdząc że po zbudowaniu jego OT Polska będzie tak groźna, że żaden wróg nie waży się jej zaatakować bo jak zaatakuje to ugrzęźnie i będzie musiał się z okupacji wycofać. Nie odrobił lekcji Afganistanu - tam każdy miał karabin a mimo to, ten górzysty kraj uległ dwóm najazdom w ciągu 25 lat. Tym bardziej równinna Polska nie odstraszy agresora obroną terytorialną. Partyzantka to najkosztowniejszy rodzaj obrony, znacznie droższy niż broń jądrowa której tak nie chce pan Szeremietiew, a przy tym nieskuteczny, bo wcale nie chroni przed najazdem. Armia szwajcarska na którą powołuje się Szeremietiew, ma strukturę taką samą jak armie regularne, z lotnictwem i czołgami, fortyfikacje są tylko jej uzupełnieniem.

OT jest potrzebna, nawet niezbędna w czasie wojny, ale jako uzupełnienie wojsk operacyjnych, przeznaczone do działań pomocniczych: obrony i ochrony infrastruktury krytycznej, obrony na kierunkach biernych, działań przeciwdywersyjnych, w obronie zawsze we współdziałaniu z wojskami operacyjnymi. Jak to już dawno obliczono, do ochrony infrastruktury krytycznej potrzeba około 50 tysięcy żołnierzy. Ale robienie z niej podstawy odstraszania przez tworzenie masowej, milionowej formacji, to głupota. Głupota która może nas drogo kosztować. Tworzenie masowej OT ma sens tylko w jednym przypadku: kiedy mamy pewność że za chwilę nastąpi zmasowana inwazja wojsk przeciwnika na cały kraj a nie dysponujemy żadną inną bronią lub rozwiązaniem obronnym które można wdrożyć w krótkim czasie. Takiego zagrożenia jednak obecnie i w najbliższym czasie nie ma. Rysuje się za to inne zagrożenie - inwazją imigrantów islamskich. Jednak w tym przypadku uzbrojenie ochotniczych obywatelskich milicji OT nic nie pomoże, zwiększy tylko chaos. Tu potrzebne jest egzekwowanie prawa i rutynowe działania policji i Straży Granicznej, bez nieodpowiedzialnych zobowiązań wobec zagranicy.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że wojska lądowe Rosji są w tej chwili na tyle nieliczne i względnie słabe, że Polska z powodzeniem mogłaby się obronić bez potrzeby uciekania się do dziwacznych pomysłów masowej OT czy cudownej broni typu "drugi dywizjon NSM i rakiety na okrętach podwodnych". Wystarczy powrócić do silnych, manewrowych wojsk lądowych. Dosłownie kilka dodatkowych brygad zmechanizowanych na wschodzie i dodatkowy, czwarty batalion w każdej brygadzie, oraz przystąpienie Polski do NNS, już mogłoby wystarczająco podnieść nasz potencjał obronny i zniechęcić do agresji. Ale może właśnie dlatego pojawiają się te dziwne pomysły, żeby odwrócić uwagę od prostych i sprawdzonych rozwiązań.

Zobacz też na tym blogu:
Nowoczesna obrona terytorialna
Przyszła wojna
Szkodliwość rozproszonej OT

7 paź 2015

26 świeczek na urodzinowym torcie Putina


7 października, w dniu urodzin Władimira Putina minister Szojgu uznał za stosowne uświetnić tę datę wystrzeleniem z okrętów na Morzu Kaspijskim 26 rakiet Kalibr-NK na głowy islamistów w Syrii. Tak dopełniła się "nowa świecka tradycja" Rosji - uświetniania urodzin Putina śmiercią jego przeciwników. Przypomnijmy że 7 października 2006 roku została zamordowana Anna Politkowska, niezależna rosyjska dziennikarka, znana ze swego krytycznego stosunku do Władimira Putina i wojny w Czeczenii. Dlaczego jednak akurat 26 rakiet, co ta liczba ma symbolizować?

26 lat temu, w 1989 roku odbył się szczyt na Malcie, który zapoczątkował nowy etap pomiędzy Moskwą a Waszyngtonem. Prezydenci ZSRS i USA oficjalnie ogłosili na nim koniec epoki zwanej Zimną Wojną. Kolejne miesiące to postępujący proces rozpadu Związku Sowieckiego, zakończony rezygnacją Gorbaczowa z urzędu prezydenta ZSRS. Od tego momentu sukcesorem dawnego supermocarstwa staje się Federacja Rosyjska z Borysem Jelcynem na czele, który za priorytet uznał ułożenie stosunków z Ameryką na nowych zasadach. Dla nacjonalistów rosyjskich okres ten to pasmo upokorzeń i klęsk zwane smutą Jelcyna.

Wystrzelenie 26 pocisków Kalibr-NK być może miało swoje uzasadnienie wojskowe i polityczne. Taniej było wysłać bombowce Su-24 jednak użyto pocisków manewrujących. Mogło chodzić o wywarcie presji na kraje Bliskiego Wschodu, zwłaszcza Arabię Saudyjską która ostro protestuje przeciwko włączeniu się Rosji do wojny w Syrii. Liczba rakiet mogła być przypadkiem, chociaż w rosyjskiej polityce mało jest przypadków. Jednak efekt ich użycia, jak i cała rosyjska operacja w Syrii wykracza poza znaczenie regionalne. Symbolizuje powrót Rosji jako gracza światowego. Coś więcej niż mocarstwo regionalne, jak ustawiali Rosję Amerykanie w licznych wypowiedziach. W Syrii po raz pierwszy Rosja użyła siły w dużej operacji militarnej poza obszarem byłego ZSRS. Dla Rosji to wielkie święto - powrót na arenę światową jako prawie już supermocarstwo i tak będzie przedstawiany ten dzień przez rosyjską propagandę w przyszłości.

 Jeżeli Rosja rzeczywiście chciała symbolicznie zaznaczyć, że uważa okres postzimnowojennego pokoju za zakończony, to w Waszyngtonie, a zwłaszcza w Warszawie, tego sygnału nie powinni lekceważyć.

2 paź 2015

Izrael i USA stoją za kryzysem migracyjnym

Grupa Anonymous wydała komunikat do Polaków w którym wyjaśnia że za kryzysem imigracyjnym w Europie stoją jej zdaniem USA, Izrael i Arabia Saudyjska. Tu należy dodać od razu że Arabię Saudyjską można winić tak samo, jak karabin czy nóż w ręku terrorysty, bo wiadomo od dawna że reżim Saudów jest marionetką Izraela.
Jak piszą Anonymous, celem jest "Utworzenie państwa Wielki Izrael na terenach wyludnionych przez działania ISIS, oraz otwarte podporządkowanie multikulturowej i niezdolnej do sprzeciwu Europy".
 Zdaniem hakerów mamy do czynienia z groźną sytuacją, w której "media i inni dezinformatorzy manipulują informacją by osiągnąć zamierzony efekt" a "cała sytuacja jest operacją psychologiczną na olbrzymią skalę"
Jak piszą: "Zasadniczym celem tzw. kryzysu uchodźców jest wprowadzenie w państwach europejskich szeroko pojętego chaosu opartego na poczuciu zagrożenia. Następnym krokiem będzie wprowadzenie rządowych rozwiązań zaostrzających środki bezpieczeństwa, kontrolę i monitoring. Ważnym następstwem praktyki migracyjnej jest pozbawienie ludności europejskiej „spójności narodowej i kulturowej” poprzez wykształcenie podatnego na manipulację i kontrolę społeczeństwa multikulturowego egzystującego bez poczucia jedności i woli walki."
"Prawdopodobnym ostatecznym celem całej agendy jest utworzenie państwa Wielki Izrael na terenach wyludnionych przez działania ISIS, oraz otwarte podporządkowanie multikulturowej i niezdolnej do sprzeciwu Europy." Proponują nie poddawanie się manipulacji, oraz przedstawiają sposoby rozwiązania kryzysu w kilku krokach.

W całym liście łatwo odnaleźć poglądy Moskwy ale akurat tu należy się z nimi w dużym stopniu zgodzić. List pomija rolę międzynarodowego żydostwa i finansjery (znana jest rola między innymi G. Sorosa w finansowaniu potoku imigrantów), ale warto się z nim zapoznać jako elementem ogromnej gry jaka rozwija się wokół konfliktu na Bliskim Wschodzie i w Europie. Stoimy przed ogromnym zagrożeniem, być może jest to rzeczywiście początek III Wojny Światowej.

 Autorzy listu, w ocenie szczegółowego charakteru zagrożenia, nie zauważają nowej jakości jaką wprowadza masowa obecność muzułmanów w krajach europejskich. Dzięki niej, to nie klasyczny terroryzm staje się głównym zagrożeniem, ale powszechna wojna uliczna w której mogą brać udział kobiety i dzieci wykorzystując nie tylko bomby ale też dawno zapomniane a łatwo dostępne rodzaje broni jak noże, maczety, dzidy, łuki, butelki zapalające. Możemy mieć do czynienia z masowymi napadami tak uzbrojonych grup na przechodniów i obiekty publiczne. Jest to łatwe do stłumienia zawczasu przez straże graniczne, policję i właściwe przepisy administracyjne, jednak przymus poprawności politycznej i ideologia bezwarunkowej tolerancji wobec mniejszości, nie pozwolą na podjęcie odpowiednich działań zapobiegawczych. Zmusi to rdzennych mieszkańców Europy do spontanicznych działań obronnych i odwetowych co z kolei umożliwi rządom ograniczenie swobód obywatelskich. Może na tym skorzystać strona trzecia, która zainterweniuje "wyzwalając" kraje Europy z chaosu bądź dyktatury, przez wprowadzenie swoich wojsk i swoich porządków.

W tym świetle warto z ostrożnością podchodzić do propozycji tworzenia masowego ruchu "obywatelskich" grup Obrony Terytorialnej jaką wysuwa między innymi Romuald Szeremietiew. Takie samorodne, pozostające poza kontrolą grupy mogą być narzędziem Rosji w tej wojnie. Pod hasłami samoobrony, w istocie będą paliwem konfliktu. Konfliktu, któremu można łatwo zapobiec za pomocą istniejących środków. Potrzebna jest tylko wola polityczna i minimum asertywności wobec Brukseli, Berlina i lewackich szczekaczek.

Na podstawie: http://www.pcworld.pl/news/403316/Anonymous.
http://mediumpubliczne.pl/2015/10/anonymous-do-polakow-o-uchodzcach/

29 wrz 2015

Dlaczego szeregowi NIE powinni służyć do emerytury

Przed kampanią prezydencką media obiegł anonimowy "list szeregowych" domagający się wydłużenia maksymalnego okresu służby szeregowych ponad 12 lat. Autorzy listu nie ukrywali że termin jego opublikowania jest ściśle związany z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Nie wiadomo czy list był autentyczny, czy była to wrzuta jakiejś obcej służby chcącej wpłynąć na naszą obronność. Teraz sprawa wraca przez wypowiedź posła PiS, Antoniego Macierewicza. Powiedział on że "muszą odejść z armii dobrze wyszkoleni i doświadczeni żołnierze szeregowi, bo dla pseudooszczędności tak wyliczono czas ich kontraktu, by nie mogli korzystać z wcześniejszych emerytur". Jest to wierutna bzdura. Podstawową przyczyną ograniczenia czasu służby szeregowych jest konieczność zapewnienia odpowiedniej liczby rezerwistów.

W uproszczeniu: Jeżeli średni czas służby szeregowych w armii wynosi 6 lat, to przy 45 tysiącach szeregowych, armię co roku opuszcza 7,5 tysięcy szeregowych*. Oznacza to że szeregi rezerwy zasila co roku około 7 tysięcy szeregowych rezerwy. Jeżeli średni czas służby skrócimy do 4 lat, to szeregi rezerwy co roku zasili ponad 11 tysięcy szeregowych! Krótki czas służby to podstawowy mechanizm odnawiania zasobu rezerwy armii.

Jeżeli szeregowy opuszcza armię w wieku 35 lat, to może przesłużyć w rezerwie jeszcze 15 lat. Mając 15 roczników szeregowych rezerwy, możemy w razie zagrożenia lub wojny wzmocnić armię o 165 tysięcy żołnierzy jeżeli ich służba czynna trwała krócej, albo tylko o 105 tysięcy, jeżeli ich służba trwała dłużej. Jeżeli służba trwa krócej, wtedy liczba roczników będących do dyspozycji zwiększa się. Mamy wtedy możliwość wykorzystania w czasie wojny nie 15 roczników, ale na przykład 20. Mając 20 roczników szeregowych rezerwy do dyspozycji, możemy zwiększyć liczebność armii w czasie wojny o 220 tysięcy żołnierzy. Jeżeli służbę szeregowych wydłuży się do 25 lub 30 lat (tak jak jest w Indiach i Pakistanie), to zasób rezerwistów uszczupli się tak znacznie że nigdy nie odbudujemy potrzebnej do obrony kraju liczby rezerwistów. Nie jest prawdą że ograniczając czas służby szeregowych, tracimy wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Oni nie znikają, oni służą w rezerwie często zdobywając nowe kwalifikacje w cywilu i podczas okresowych ćwiczeń rezerwy.

Pan Macierewicz nie rozumie że liczebność armii na czas wojny musi wzrosnąć kilkukrotnie. Nie ma sensu utrzymywać w czasie pokoju 300 czy 500 tysięcznej armii. Trzyma się tych, którzy są niezbędni do obsługi sprzętu technicznego i szkolenia oraz dowódców i sztaby. W czasie zagrożenia i wojny armia poprzez mobilizację rezerwistów zwiększa swoją liczebność zwykle 2-3 krotnie. Im więcej ma wyszkolonych rezerwistów, tym łatwiej może przejść ze stanów pokojowych do wojennych. Większość jednostek jakie armia posiada w czasie wojny, w czasie pokoju ma niepełne stany, jest skadrowana lub istnieje tylko w zalążkach. Najważniejsze w czasie pokoju jest utrzymanie dowództw poszczególnych jednostek, a nie szeregowych, bo szeregowych można powołać z rezerwy a dowódcy i sztaby wymagają wieloletniego przygotowania i ciągłej aktualizacji wiedzy i ciągłych treningów.

Jak by to okrutnie nie zabrzmiało, szeregowi na wojnie to najszybciej zużywający się zasób ludzki. W związku z tym potrzebna jest większa liczba szeregowych rezerwy niż oficerów. Zresztą dotyczy to również podoficerów młodszych. To że zrobiono błąd i pozwolono podoficerom młodszym na służbę stałą, nie znaczy że tak powinno być. Wierutną bzdurą jest twierdzenie że do opanownia nowoczesnego sprzętu 12 lat to za mało. Dziś większość szeregowych ma maturę, a wielu ukończone studia wyższe. Wyszkolenie inżyniera informatyki trwa niecałe 4 lata, a szeregowy obsługujący karabinek, granatnik lub radiostację musi szkolić się dłużej? Nonsens!

Podsumowując. Maksymalny czas służby szeregowych trzeba, nie wydłużyć a skrócić! Podobne wnioski pojawiły się w Szwecji, gdzie odezwały się głosy że w związku z zagrożeniem ze strony Rosji, w celu zwiększenia liczebności armii na czas wojny, trzeba służbę kontraktową skrócić z maksymalnie 12 lat, do 6 albo jeszcze bardziej! Należałoby też ograniczyć czas służby podoficerów młodszych (kapral, st.kapral, plutonowy) na przykład do 12 lat. W czasach PRL kaprale służyli tyle samo co szeregowi bo na polu walki są tak samo narażeni na śmierć jak szeregowi. Możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę i ograniczenie czasowe służby podoficerów starszych też nie była jakąś fanaberią czy nagrodą jak to myślą niektórzy. Wtedy był to dobrze przemyślane posuniecie umożliwiające zwiększenie zasobu podoficerów i oficerów młodszych aby na wypadek wojny dysponować odpowiednią liczbą stosunkowo młodych rezerwistów i móc szybko powiększyć armię lub uzupełnić straty wojenne.




*) Pomijamy tu fluktuacje wynikające ze zmian liczebności armii i przejścia z armii poborowej na zawodową.

28 wrz 2015

Izrael uderza w Syrii

Jak podał Reuters, w niedzielę 27 września lotnictwo izraelskie przeprowadziło 3 uderzenia na pozycje syryjskiej armii rządowej w pobliżu Wzgórz Golan.


Jak widać z powyższej mapki, ten rejon jest w znacznej części pod kontrolą prozachodnich rebeliantów. O ataku z pewnością została powiadomiona Rosja ponieważ podczas niedawnej wizyty Netanjahu w Moskwie została ustanowiona komórka koordynacyjna złożona z oficerów wysokiego szczebla armii rosyjskiej i izraelskiej.

Jak wynika z poniższej mapki, Rosja mogłaby zaatakować siły rebeliantów w tym rejonie, nawet za pomocą samolotów Su-25 startujących z Latakii, ale tego raczej nie zrobi ponieważ znajduje się pod presją USA i na razie musi udawać że chce zwalczać przede wszystkim siły ISIS. W ten sposób Izrael przed poniedziałkowym przemówieniem Putina w ONZ rozbił proch i pył oficjalną narrację Rosji jakoby wysłała wojska w celu wspierania prawowitego rządu Syrii.



Jakie są w takim razie prawdziwe cele Rosji w Syrii? - Jest to powrót na arenę światową jako gracz równorzędny z USA. Z Asadem, czy bez, to już nie ma znaczenia, ponieważ Syria jest dla Rosji wyłącznie trampoliną z której chce się wybić na światowe salony i zakończyć okres izolacji.

Jaki może być przyszły los Syrii? Może to być podział na kilka małych państewek, a co się z tym wiąże, może dojść do zagłady Damaszku. Położenie Damaszku jest bowiem trudne do obrony dla Rosji która ma większość sił na północy Syrii. Jeśli prezydent Asad stanie się dla Rosji niewygodny, może dojść do przehandlowania południowego regionu Syrii, gdzie położony jest Damaszek, Izraelowi. Jednak Rosja jako mocarstwo, ze względów prestiżowych, nie może tego zrobić otwarcie. Izrael również nie może wysłać wojsk lądowych w ten rejon, chociaż od dawna wysyła wojska specjalne. Ostatnia wojna w Libanie pokazała że Izraelscy żołnierze nie są skorzy do umierania za ojczyznę w obcych krajach. Zgładzenie samego Asada jak dotąd nie powidło się, być może nawet Rosjanie nie mają do niego dostępu. Tu na myśl przychodzi biblijna przepowiednia zniszczenia Damaszku. Likwidacja stolicy państwa, choć jest opcją bardzo okrutną, rozwiązuje kilka problemów naraz. Umożliwia pozbycie się Asada, a jednocześnie odsuwa siły ISIS od granic Izraela. Przedłużanie konfliktu sprawia bowiem że rośnie groźba zdobycia tego rejonu przez ISIS. Dlatego możliwe jest użycie broni jądrowej, co zakończy istnienie tego starożytnego miasta. Takie rozwiązanie odpowiadałoby wszystkim zaangażowanym w konflikt państwom. Oprócz oczywiście samego prezydenta Asada i jego armii oraz cywilnych mieszkańców Damaszku.

24 wrz 2015

Koncepcje obrony Polski


Część 1 - Platforma Obywatelska

PO, jako bezideowa partia oportunistów, nie posiadała żadnej koncepcji obrony Polski. Traktowała MON jako zło konieczne, schowek na zaskórniaki. Najlepszy dowód że w ciągu 8 lat swoich rządów, tylko raz (po wybuchu wojny na Ukrainie w 2014 roku) w pełni zrealizowała ustawowy budżet MON. Podczas gdy poprzednicy zazwyczaj w pełni wydawali na obronę ustawowe 1,95% PKB, a czasami je znacznie przekraczali, rządy PO średnio wydawały na obronę 1,7% PKB, zabierając wojsku w ciągu 8 lat, około 10 mld dolarów, czyli jeden roczny budżet ministerstwa. Poczynaniami w dziedzinie obronności, zwłaszcza w pierwszym okresie rządów PO rządziły przede wszystkim wymogi PR. Armię traktowano jako kulę u nogi. Minister Klich, z wykształcenia psychiatra, z zamiłowania pacyfista, postawiony na czele MON przez Donalda Tuska, skupił się przede wszystkim na udowadnianiu że armia jest Polsce niepotrzebna i istnieje wyłącznie dlatego że jesteśmy w NATO. Gdyby nie członkostwo w NATO, armię można by zlikwidować ponieważ nic Polsce nie zagraża, jesteśmy otoczeni samymi przyjaciółmi. Członkostwo w NATO wymusza jednak konieczność utrzymania niewielkiej armii ekspedycyjnej żeby realizować interesy USA w walce z terroryzmem. Z tego powodu armię w ekspresowym tempie uzawodowiono, a właściwie skadrowano, pozbywając się szeregowych z poboru. W pierwszych kilku latach po "reformie", oficerów było więcej niż szeregowych ponieważ partia przyjęła arbitralnie że wojska będzie nie więcej niż 100 tysięcy. Było to o 20 tysięcy mniej niż zakładał Sztab Generalny planując uzawodowienie.

cdn.

23 wrz 2015

Moja odpowiedź ruskim trollom

Dziś znowu jakiś putinowski troll oskarżył mnie o "rusofobię". Moja odpowiedź jest prosta: to twój firerek, faszysta Putin i tacy jak ty, jego pachołki, są największymi rusofobami. To wy prowadzicie Rosję do biedy i nieuchronnego upadku jeśli nie przestaniecie napadać innych krajów, mordować ich mieszkańców. Chwyt retoryczny z "rusofobią" nie działa, obrazuje jedynie waszą żałosną nieznajomość realiów wolnego świata. Ponadto jest niezawodnym podpisem po którym można poznać ruskiego trolla na żołdzie putinowskiej mafii. Żywot tej mafii zbliża się do rychłego końca, czego życzę wszystkim Rosjanom.



PS. wpisy ruskich trolli od tej chwili będą automatycznie wysyłane do spamu.

Czerwony smok wyląduje w Syrii?

Zbliża się Apokalipsa? Jak podała dziś strona The Arab Source, chiński personel wojskowy spodziewany jest w Syrii.

Niedawne pojawienie się rosyjskich wojsk w syryjskim porcie Tartus (według Pentagonu przebywa tam już około 1700 żołnierzy rosyjskich) i bazie lotniczej w prowincji Latakia (500 żołnierzy z perspektywą zwiększenia tej liczby w najbliższym czasie do 1500), wraz z samolotami bojowymi, czołgami i artylerią, rozeszło się szerokim echem w świecie. Analitycy wojskowi na Zachodzie uważali że spowoduje to eskalację wojny w Syrii, jednak bez decydującego jej rozstrzygnięcia. Rosja jest za słaba żeby samodzielnie pokonać państwo islamskie wspierane pieniędzmi Arabii Saudyjskiej, może tylko uratować reżim prezydenta Al Assada. Zniszczenie islamistów wymaga wysłania wojsk lądowych a potem wieloletniej kosztownej okupacji ogromnych obszarów Syrii i północnego Iraku. Byłby to dla spragnionego rewanżu za przegraną zimną wojnę, jednak słabnącego gospodarczo, rosyjskiego niedźwiedzia, drugi Afganistan.

Przypomnijmy że w wojnie w Syrii bierze już udział koalicja państw zachodnich z USA na czele za pośrednictwem "umiarkowanych" terrorystów walczących z armią syryjską, i własnego lotnictwa. Swoje palce w wojnie macza także Izrael.
I oto okazuje się że zapach wojny zaczyna przyciągać również innego potwora - chińskiego smoka. We wtorek rano, chiński okręt wojenny podobno przekroczył Kanał Sueski aby wyjść na Morze Śródziemne. Jego port docelowy nie został potwierdzony.
Jednak, według starszego oficera syryjskiej armii, który stacjonował w mieście Latakia, planuje się, że chińscy wojskowi i aktywa lotnicze mają dotrzeć w najbliższych tygodniach (6 tygodni) do portu Tartus!

Jest raczej jasne że Chińczycy, jeśli wezmą aktywny udział w tym konflikcie, to staną po stronie reżimu Al Assada i Rosjan. Rosja, choć na razie zaprzecza, już bierze aktywny udział w tym konflikcie za pomocą swoich najemników przerzucanych setkami z Donbasu |(jeden z nich - sławetny Motorola, który groził Polsce, wpadł niedawno w ręce bojowników ISIS i Moskwa negocjuje jego uwolnienie), a także dostarcza armii syryjskiej zdjęć satelitarnych z bezpilotowych samolotów rozpoznawczych. Obecność armii chińskiej poprawiłaby zdecydowanie możliwości Rosjan. Mogłaby nawet umożliwić przejście do działań ofensywnych na całym teatrze wojny.

Z pewnością nie pozostanie to bez odpowiedzi Izraela i USA. Jeśli sprawy wymkną się spod kontroli, III Wojna Światowa, którą głosi na cały świat papież Franciszek, mogłaby się rozkręcić na dobre.

21 wrz 2015

Narastanie sił

Prawdopodobnie pierwsze "naziemnie" zdjęcie z bazy rosyjskiej w Latakii jakie przedostało się do internetu.


Na lotnisku znajduje się już 4 Su-30, 12 Su-25 i co najmniej 7 Mi-24. Rozwinięto też drugą baterię artylerii. Według Pentagonu, Rosja przerzuciła do Syrii 12 Su-24. Ma się tam znajdować również 15 śmigłowców Mi-8 i Mi-24. W pobliżu lotniska jest też 36 transporterów opancerzonych i 9 czołgów oraz 3 systemy opl a nad Syrią aktywnie pracują rosyjskie rozpoznawcze bsl.

PS. Jak podał "Kommiersant", w porcie w syryjskim Tartusie znajduje się 1700 Rosjan. Na początku kryzysu było tam tylko kilku specjalistów. Gazeta uspokaja żołnierzy, że po 3 miesiącach w Syrii, nastąpi rotacja i wrócą do domu.

 Wygląda na to, że w Syrii znajdują się już co najmniej 2 wzmocnione bataliony piechoty - jeden w bazie lotniczej w Latakii i drugi w Tartusie, a być może w Tartusie jest 2 bataliony sądząc po liczbie żołnierzy.

Z kolei "Nowaja Gazieta" snuje domysły że rosyjski "ograniczony kontyngent" rozpocznie "operację specjalną" w przyszłym tygodniu, po wystąpieniu Putina na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Ma to być jakiś precyzyjny atak połączony z działaniami armii syryjskiej.

Ostatnia aktualizacja 22 września 11.57.

Ze wschodniej Ukrainy do Syrii

Okazuje się że Putin znalazł sposób na przesączanie się chaosu ze wschodniej Ukrainy do Rosji. Początkowo wysyłano tam czarne sotnie likwidatorów FSB i GRU które robiły przemeblowania w kierownictwie rebeliantów. Niektórych kadrowych oficerów GRU odwołano do Rosji, inni uciekli, jak Igor Girkin który nie wytrzymał trudów wojny i odnalazł się w klasztorze na Syberii. W ślad za nim coraz więcej terrorystów wracało do Rosji co stało się niebezpieczne dla reżimu Putina. Teraz najemników wysyła się po prostu do Syrii.

Kilka dni temu pojawiła się informacja że sławetny Motorola który groził Polsce, wpadł w ręce ISIS i Rosja negocjuje jego uwolnienie. Teraz, jak poinformowała grupa "Informacyjny Opór", dowództwo batalionu rosyjskich najemników "Don", który znajduje się w regionie ługańskim, otrzymało rozkaz, aby "wyciąć" ze swego grona 190 bojowników. Będą oni przerzuceni przez Rosję do Syrii. W batalionie pozostanie tylko dowództwo i pododdział snajperów. Według analiz, na Ukrainie Rosja ma obecnie 7-10 tysięcy żołnierzy i około 40 tysięcy nad granicą. 

Tak więc Rosja wkroczyła do Syrii nie tylko konwencjonalną armią, ale i najemnikami i będzie prowadzić tam wojnę hybrydową, podobnie jak na Ukrainie. 

PS. W tym samym czasie gdy rosyjska armia szykuje się do obrony resztek tego co zostało z Syrii, służby Putina zwołują światowy zlot separatystów w Moskwie: http://kresy24.pl/73078/moskwa-probuje-wzniecic-globalna-rewolte-wielki-sped-separatystow-z-calego-swiata/ 
Zgodnie z zasadą "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".

20 wrz 2015

Rosyjskie samoloty Su-24 i Su-30 nad Syrią



Wideo z 20 września ukazujące 4 samoloty Su-24 osłaniające samolot transportowy Ił-76 przelatujące nad Syrią w rejonie Homs:

https://www.youtube.com/watch?v=6JYEmXJ60Yc

I starsze o 1 dzień wideo z 19 września ukazujące samolot Ił-76 w towarzystwie 2 myśliwców Su-30:

https://www.youtube.com/watch?v=2Ksdh38h5-I

Z tego co widać, samoloty bojowe osłaniają transportowce przed ostrzałem z ziemi (w razie ataku rakietą mogą wystrzelić pułapki termiczne).

Według przedstawicieli władz USA na lotnisko w Latakii Rosjanie przerzucili niewielką liczbę myśliwców w piątek 18 września.

Wcześniej agencja Stratfor pokazała zdjęcia satelitarne lotniska w Latakii na których widać między innymi 4 śmigłowce (2Mi-24 i 2 Mi-8).


Pojawiła się też informacja o pierwszym starciu pododdziału rosyjskiej piechoty morskiej osłaniającego bazę w Latakii z bojownikami ISIS.

Rosja już częściowo osiągnęła sukces dzięki wysłaniu wojsk do Syrii - amerykański minister obrony Ash Carter rozmawiał z szefem rosyjskiego resortu obrony Siergiejem Szojgu. Był to pierwszy kontakt na tym szczeblu od ponad roku. Jak podał Pentagon, ministrowie uzgodnili, że będą kontynuować dyskusję o sposobach wymiany informacji na temat działań wojskowych obu stron w Syrii i na temat kampanii przeciwko Państwu Islamskiemu. John Kerry powiedział że celem rozmów na szczeblu wojskowym z Rosją jest zagwarantowanie, iż nie dojdzie do żadnych incydentów między siłami obu krajów. Postawa USA wskazuje że w Syrii nastąpi długotrwały pat. Może go przeciąć tylko jakaś tajna akcja Izraela który chce za wszelką cenę pozbyć się prezydenta Assada i któremu z pewnością nie na rękę jest rosyjska obecność w Syrii. Jednak, z drugiej strony, dalsze ubywanie emigrującej do Turcji i Europy ludności arabskiej z Syrii, zmniejsza parcie demograficzne na Izrael co też jest dla niego korzystne.

14 wrz 2015

Rosyjskie czołgi T-90 w Syrii

Jak powiedziało agencji Reuters dwóch anonimowych urzędników amerykańskich, na syryjskim lotnisku w pobliżu Latakii zaobserwowano 7 rosyjskich czołgów T-90 i artylerię. Wcześniej informowano że Rosja rozmieściła tam około 200 żołnierzy piechoty morskiej. Były też informacje o wysłaniu do Syrii transporterów BTR-82A, systemów przeciwlotniczych Pancyr S-1 i o rosyjskich samolotach bojowych. Według ostatnich informacji znajduje się tam już około 36 transporterów opancerzonych. Liczba żołnierzy może się zwiększyć ponieważ zbudowano tam kontenerowy obóz mieszkalny dla 1500 żołnierzy. W ciągu ostatniego tygodnia Moskwa wysyła tam około 2 loty samolotów transportowych dziennie. Rosja twierdzi że jest to pomoc humanitarna i sprzęt oraz instruktorzy przewidziani w kontraktach. Wygląda jednak na to, że Kreml ma zamiar zaangażować się bezpośrednio w wojnę w Syrii. Wskazuje na to również stopniowe wygaszanie wojny na wschodniej Ukrainie. Putin prawdopodobnie spodziewa się wykorzystać Syrię jako monetę przetargową w zniesieniu zachodnich sankcji i powrocie do grona cywilizowanych państw świata.

Obecność rosyjska w Syrii narasta od sierpnia. 5 września rosyjska Nowaja Gazieta w artykule "Druga hybrydowa" informowała że już 12 sierpnia strona rebeliantów syria.net podała że rosyjscy "doradcy wojskowi" objęli komendanturę obrony Latakii. Lotnisko w Latakii jest całkowicie kontrolowane przez Rosjan, Syryjczycy nie są wpuszczani. Rosjanie przygotowują się do rozbudowy płaszczyzn postojowych dla zwiększonego ruchu najcięższych samolotów. Sprzęt ciężki jest dostarczany drogą morską, przez bazę w Tartusie, wczoraj rano opuścił ją pusty transportowiec Aleksandr Tkaczenko. Państwa zachodnie oraz Ukraina zamknęły przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów lecących tranzytem do Syrii w obawie że jest dostarczany nimi sprzęt wojskowy. Rosja może jednak korzystać z dłuższej trasy przez Iran i Irak co jednak trzykrotnie zwiększa koszty i opóźnia operację. Rosja w tej chwili jest za słaba w Syrii aby samodzielnie pokonać bojowników Państwa Islamskiego, może co najwyżej chronić prezydenta Assada a i to przy wsparciu żołnierzy irańskich, których również kilkuset przybyło ostatnio do Syrii. Jednak rozbudowa lotniska w Latakii spowoduje że narastanie sił rosyjskich w Syrii może być coraz większe i w rezultacie staną się możliwe aktywne operacje zaczepne, najprawdopodobniej przy wykorzystaniu samolotów szturmowych Su-25.

Pojawiły się też informacje, że zamiarem Putina jest pozbycie się Assada, zakończenie w ten sposób konfliktu i powrót do wielkiej polityki światowej jako jeden z rozgrywających. Przedstawiciele zachodnich służb wywiadowczych przyznali że ponownie zostali zaskoczeni posunięciami Rosji. Prezydent Obama powiedział 11 września, że poparcie Rosji dla prezydenta Assada jest skazane na porażkę jednak równocześnie Departament Stanu podał że że z zadowoleniem powitałby "konstruktywną rolę" Rosji w walce z bojownikami Państwa Islamskiego w Syrii.

Wielkie manewry

Równocześnie trwają wielkie manewry Centralnego Okręgu Wojskowego Rosji, Centr-2015, w których bierze udział 95 tys. żołnierzy, 7 tys. jednostek sprzętu bojowego, 170 samolotów i 20 okrętów wojennych. Uczestniczą w nich też żołnierze z Kazachstanu. Manewry odbywają się na 20 poligonach w Rosji i 2 w Kazachstanie. Na poligonach Centralnego OW w europejskiej części Rosji w Czelabińsku i Astrachaniu ćwiczy 12 tys. żołnierzy. Jak podają rosyjskie media, celem manewrów jest przećwiczenie działań wojsk w warunkach przeniknięcia na terytorium poradzieckiej Azji Środkowej radykalnych islamistów z Afganistanu. Możliwe że ćwiczenia te są elementem przygotowań do większego zaangażowania w Syrii.

10 wrz 2015

Rosyjsko-białoruskie ćwiczenia "Tarcza Związku"

Na terytorium Zachodniego Okręgu Wojskowego Rosji oraz na Białorusi, w obwodzie kaliningradzkim i pskowskim oraz leningradzkim, w pobliżu granicy z Polską Litwą i Estonią, a także w głębi Rosji rozpoczęły się ćwiczenia wojsk rosyjskich i białoruskich "Tarcza Związku - 2015". Ćwiczenia mają potrwać od 10 do 16 września. Jednym z głównych celów ćwiczeń, oprócz oczywistych takich jak zademonstrowanie jedności ZBiR, wywarcie presji na kraje bałtyckie, oraz doskonalenie współdziałania sztabów, będzie przećwiczenie przegrupowania kontyngentu wojsk białoruskich na wielkie odległości sposobem kombinowanym: transportem własnym, lotniczym i kolejowym a także sprawdzenie współdziałania wojsk obrony przeciwlotniczej. Wojska będą ćwiczyć na poligonach Kigisepp, Strugi Krasnyje i Kamienka. W ramach ćwiczeń białoruską 6 Brygadę Zmechanizowaną przerzucono transportem kolejowym do Wyborga. W sumie do Wyborga przybyło 28 pociągów wojskowych.

 Równolegle z ćwiczeniami w Zachodnim OW, trwa niezapowiedziane sprawdzenie alarmowe wojsk połączone z ćwiczeniami Centralnego Okręgu Wojskowego.

W ćwiczeniach wezmą też udział pododdziały wojsk powietrznodesantowych z Pskowa (batalionowa grupa taktyczna tych wojsk licząca ponad 500 żołnierzy i 100 jednostek sprzętu bojowego, już przybyła w rejon ćwiczeń). Desantowcy będą ćwiczyć z żołnierzami sił specjalnych operacji republiki białoruskiej.
 W rejon Leningradu, przybyło także pięć Su-25, pięć śmigłowców Mi-24 i jeden Mi-8 lotnictwa sił zbrojnych Białorusi. W ćwiczeniu w Zachodnim OW i na Białorusi weźmie udział do 9 tys. żołnierzy i 370 jednostek pojazdów bojowych w tym okolo 100 czołgów i  80 szt. sprzętu latającego Rosji, z bombowcami Su-24MR, myśliwcami Su-27 i śmigłowcami Mi-24. W obwodzie kaliningradzkim ćwiczą wojska nadbrzeżne. Jak powiedział szef sztabu generalnego Białorusi przez pierwsze 4 dni miano "ćwiczyć obronę, a przez następne 3 dni - obronę aktywną". W ramach przygotowań do ćwiczenia zorganizowano radiolinię o łącznej długości ponad 800 km z miejscowości Kamienka w obwodzie leningradzkim,  do wsi Lokti (?) na Białorusi. Scenariusz ćwiczenia może nam wiele powiedzieć o tym, jak Rosjanie widzą ewentualną operację zajęcia rosyjskojęzycznej części Estonii. Wciągnięcie do niej od początku Białorusi ma wywrzeć presję na Polskę, która w planach NATO jest przewidziana jako pierwszy kraj który może udzielić znaczącego wsparcia krajom bałtyckim w takiej sytuacji.

Nie tylko zachód

Również dziś w stan gotowości postawione zostały jednostki powietrznodesantowe w obwodach iwanowskim, uljanowskim i wołgogradzkim w ramach ćwiczeń Centralnego OW - około 10 tys. spadochroniarzy. Żołnierze z lotnisk w Uljanowsku i Iwanowie mają zostać przetransportowani na poligony z wykorzystaniem ponad 40 samolotolotów Ił-76. Równocześnie desantowcy sformowali 2 transporty kolejowe. Ćwiczenia w obu kręgach można traktować jako wspólne, bo w ramach ćwiczeń w Centralnym OW przerzucono wcześniej samoloty bojowe z Zachodniego OW i podporządkowano je 14 Armii sił powietrznych Centralnego OW. Potwierdza to praktykę użycia w operacjach sił zbrojnych Rosji, związków taktycznych i oddziałów wojsk z kilku okręgów wojskowych. Również w operacjach na Ukrainie są wykorzystywane jednostki nie tylko z Południowego, ale też z Zachodniego i Centralnego okręgów wojskowych. Niezapowiedziana kontrola gotowości COW rozpoczęła się w poniedziałek, 4 dni temu, ćwiczenia potrwają do 12 września. Równocześnie ze sprawdzeniem wojsk, jak poinformował minister obrony, Szojgu, "Polecono ministerstwu obrony wspólnie z Głównym Zarządem Programów Specjalnych wykonać sprawdzian Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Gospodarki Rolnej, Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Federalnej Agencji Medyczno-Biologicznej, agencji rybołówstwa, rezerw państwa, a także administracji Republiki Baszkortostan, obwodów nowosybirskiego, samarskiego i czelabińskiego w kwestiach ich gotowości do wypełnienia zadań w warunkach czasu wojny".
Londyński think-tank ELN podliczył że Rosja przeprowadziła już w tym roku 4000 ćwiczeń wojskowych, podczas gdy kraje NATO tylko 270. Równocześnie należy odnotować że Rosja wygasza swoje aktywne działania w Donbasie, pomimo ze utrzymuje przy granicy z Ukrainą nadal ponad 50 batalionowych grup bojowych. Jednak rosyjskie wojska terrorystyczne wycofały się w ostatnich dniach z kilku ukraińskich miejscowości a Rosja przeprowadziła czystki w kierownictwie sił rosyjsko-terrorystycznych w Donbasie i rozpoczęła budowę płotu ochronnego przy granicy z Ukrainą, prawdopodobnie w obawie przed przenikaniem dezerterów terrorystów do Rosji. Pauza w konflikcie z Ukrainą może mieć też związek ze zwiększaniem rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii.

Ostatnia aktualizacja 11.09. 8:09

30 sie 2015

Izraelskie korwety typu Saar 6

Wygląd izraelskiej korwety Saar 6, zwraca uwagę aż 16 pocisków przeciwokrętowych.

W grudniu 2014 roku Izrael oficjalnie poinformował o zamówieniu w Niemczech 4 nowych korwet typu Saar-6. Okręty mają być budowane na podstawie projektu MEKO A100, w związku z tym można je porównać do polskiego "Gawrona" i nowych projektów okrętu obrony wybrzeża "Miecznik". Na okrętach ma się znaleźć hangar dla śmigłowca średniej wielkości (typu SH-60). Pomimo porównywalnej wyporności (ok. 2000 ton), izraelskie korwety będą znacznie lepiej uzbrojone. Na ich pokładzie, oprócz armaty okrętowej 76 mm Oto Melara, 2 małokalibrowych działek na zdalnie sterowanych modułach typu Typhoon, i wyrzutni torped 324 mm, znajdzie się 32 (maksymalnie 40) wyrzutni rakiet woda-powietrze typu Barak-8 produkcji IAI o zasięgu 70 km a także system obrony bezpośredniej C-Dome Rafaela (morska wersja słynnej "Żelaznej kopuły"), oraz aż 16 wyrzutni pocisków przeciwokrętowych (nieznanego jeszcze typu, wcześniej mówiono o rakietach Harpoon)! W porównaniu z polskimi okrętami typu "Miecznik", gdzie projektuje się tylko 12 startujących pionowo rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu i 8 pocisków przeciwokrętowych, musi to robić wrażenie. Zresztą na korwetach a nawet fregatach 8 wyrzutni to był dotychczas standard, a jednak Izraelczycy doszli do wniosku że trzeba ich liczbę podwoić. Dzięki temu będą mieć przy 4 okrętach, trzykrotnie większą jednorazową salwę rakiet w-w niż projektowane 3 nasze "Mieczniki". Warto się zastanowić nad ekonomicznością naszego planu budowy 3 okrętów obrony wybrzeża i 3 tej samej wielkości patrolowców. Czy nie lepiej zamiast tego wybudować tylko 4-5 okrętów typu "Miecznik" ale za to ze zdwojoną liczbą pocisków woda-woda i powiększonym uzbrojeniem przeciwlotniczym? 

Źródło:  navyrecognition.com

29 lip 2015

Chińskie rakiety dla Turcji coraz bliżej

 Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział we wtorek, przed wyjazdem z wizytą do Pekinu, że jego kraj dąży do wzmocnienia więzi z Chinami na wszystkich poziomach jako część "współpracy strategicznej" uzgodnionej przez oba kraje w 2010 roku. Powiedział też że Turcja jest otwarta na "nową, poprawioną ofertę" chińską na system obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu.

W 2013 roku Turcja wybrała chińską ofertę jako preferowanego kandydata na swój nowy system obrony rakietowej w kontrakcie o wartości 3,44 mld dolarów. Jednak naciski USA, które wystawiły w przetargu swój system Patriot, spowodowały że Ankara odłożyła wybór oferty chińskiej i przez pewien czas wydawało się że skłoni się ku wyborowi oferty amerykańskiego Raytheona lub francusko-włoskiego konsorcjum Eurosam (na system SAMP/T).

Amerykanie wykorzystując fakt że Turcja jest członkiem NATO, zgłosili swoje obiekcje co do wyboru chińskiego systemu jako budzącego wątpliwości co do bezpieczeństwa i kompatybilności z systemami NATO. Turcy uzasadniali wstrzymanie rozmów z chińczykami tym, że Pekin nie spełnił wszystkich wymogów stawianych przed dostawcą systemu.

Wczoraj Erdogan na konferencji w Ankarze powiedział, że najbardziej odpowiadająca Turcji była oferta chińska ale "pewne okoliczności doprowadziły do opóźnień". Zapowiedział że Turcy wrócą do tych kwestii podczas wizyty w Pekinie. Pomimo że oficjalnym tematem będzie bilateralna wymiana handlowa, według anonimowego urzędnika tureckiego, najważniejszym tematem rozmów w Pekinie będą negocjacje dotyczące systemów obronnych. Nie należy się jednak spodziewać podpisania umowy podczas tej wizyty.

Członkowie Podsekretariatu Przemysłu Zbrojeniowego Turcji, którzy prowadzili negocjacje techniczne z Chińczykami, powiedzieli, że główną przeszkodą okazała się chińska niechęć do transferu technologii umożliwiającego Turcji kopiowanie systemu. Zamiar powrotu do wyboru chińskiej oferty Turcja ogłosiła już w lutym tego roku, jednak jak widać Chińczycy twardo negocjują i wciąż nie doszło do ostatecznych decyzji. Nie należy się dziwić, kiedy Turcy opanują technologię, staną się groźnymi konkurentami Chin na rynkach biedniejszych krajów które nie mogą sobie pozwolić na zakup systemów zachodnich.

Według wcześniejszych informacji, Turcja chciała kupić od Chin 12 baterii rakiet przeciwlotniczych HQ-9 (oznaczenie eksportowe FD-2000). Oznacza to nabycie łącznie 288 pocisków dalekiego zasięgu mających zdolność przechwytywania taktycznych rakiet balistycznych typu ziemia-ziemia. Rakiety HQ-9 są zmodernizowaną wersją rosyjskich rakiet S-300 PMU, które Chiny zakupiły w latach 90.

Turcja nie dysponuje dotąd własnym systemem obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej tej klasy. Niedawno na początku lipca, w niemieckiej prasie pojawiła się informacja że niemiecki system Patriot rozmieszczony w Turcji w ramach sojuszniczej pomocy w związku z wojną w sąsiedniej Syrii został "zhakowany". Pojawiły się rzekomo "niewytłumaczalne" komendy dla wyrzutni. Informacjom tym zaprzeczyły władze. Nie wiadomo na ile maczały w tym palce służby chińskie ale możliwe że był to prasowy element lobbingu chińskiego lub tureckiego.

Wizyta prezydenta Turcji w Chinach następuje w momencie wznowienia ataków armii tureckiej na siły powstańców kurdyjskich po dużych zamachach terrorystycznych jakie miały miejsce ostatnio w Turcji. Turcja używa lotnictwa atakując bazy kurdyjskie na terytorium Syrii i Iraku. Prawdopodobnie władze w Ankarze decydując się na rozprawę z separatystami kurdyjskimi, obawiają się protestów organizacji praw człowieka a co za tym idzie, oporu rządów państw zachodnich i ewentualnego wstrzymania kontraktów zbrojeniowych. Zbliżenie z Chinami jest tu logiczną alternatywą. Chiny, podobnie jak Turcja z Kurdami, mają problemy z mniejszością Ujgurską, zamieszkującą prowincję Xinjiang. Sytuacja jest o tyle skomplikowana że Ujgurzy w większości wyznają islam, podobnie jak Turcy a część aktywistów ujgurskich schroniła się w Turcji przed prześladowaniami władz chińskich. Jak widać jednak metody chińskie są bliższe władzom w Ankarze niż polityka krajów zachodnich. Turcja od dłuższego czasu stara się uniezależnić od Zachodu i prowadzi coraz bardziej samodzielną politykę po tym, jak straciła nadzieję na sukces swoich zabiegów o przyjęcie do Unii Europejskiej. Ma po temu wszelkie szanse ponieważ dzięki szybko rosnącej liczbie ludności, silnej armii i prężnemu rozwojowi gospodarki wyrasta na lokalne mocarstwo. Jednak członkostwo w NATO jest jej nadal potrzebne do obrony przed Rosją.

Źródło: Biznes Alert, Reuters.

25 lip 2015

Serią ze wschodu - lipiec

*  Prezydent Putin pytany o nowe rosyjskie programy zbrojeniowe, oskarżył USA o rozpoczęcie nowego wyścigu zbrojeń przez wyjście z traktatu ABM. W wywiadzie dla kanału telewizyjnego RTS zapytany o nową wojnę w Europie powiedział że ma nadzieję że da się jej uniknąć, jednak, jak zaznaczył, "chcielibyśmy aby Europa wykazywała więcej niezależności od USA".

 * Olga Gołodiec, wicepremier odpowiadająca w rządzie Rosji za problemy socjalne, ogłosiła że liczba biednych mieszkańców Rosji zwiększyła się od początku roku o 3,1 mln i jest ich obecnie 22,9 milionów.

*  Notowania rosyjskiej waluty spadły do najniższego poziomu od ponad czterech miesięcy. 31 lipca za dolara płacono 61 rubli, a za euro - 67.

 * Michaił Chodorkowski, jeden z popularniejszych rosyjskich polityków i krytyk obecnych władz powiedział w wywiadzie dla amerykańskiego Newsweeka że uważa że prezydent Putin będzie musiał ustąpić w 2019 roku po wygranych przez siebie wyborach. Chodorkowski uważa że obecny prezydent Rosji "żyje w innej rzeczywistości". - Nie ekonomicznej, nie gospodarczej, ale, jak sądzę, religijnej i widzi siebie jako przywódcę w post-amerykańskim świecie. Według Chodorkowskiego zachowanie Putina jest nieprzewidywalne i irracjonalne. - Jeżeli Putin będzie przekonany o tym, że utrzyma władzę tylko za pomocą wojny, to będzie wojna - dodaje Chodorkowski. Rosjanin przewiduje, że może dojść do pełnej konfrontacji z państwami zachodu na Ukrainie, bądź też Rosja może zaatakować któreś z państw bałtyckich.

*  Rosyjskie Ministerstwo Obrony w ramach oszczędności zwolni około 50 tysięcy osób. To druga w lipcu redukcja funkcjonariuszy resortów siłowych. Zwolnionych zostanie prawie 17 tysięcy żołnierzy oraz około 30 tysięcy pracowników cywilnych ministerstwa. Nie ucierpią jednak jednostki liniowe. W ciągu najbliższego roku zostanie ukończona budowa kilkuset nowych magazynów broni, gdzie zostanie przeniesiony sprzęt i uzbrojenie wojsk rakietowych i artylerii, przechowywany na składach. Dzięki temu obsługa starych składów będzie mogła zostać zwolniona. Cały proces zajmie co najmniej rok.

 * Nieoczekiwanie sąd w Sztrasburgu przyznał że dzieci w szkole w Biesłanie zabili nie Czeczeńcy, a rosyjski specnaz. Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznali że Moskwa nie przestawiła istotnych dowodów które mogłyby potwierdzić że 344 ofiar w Biesłanie zostało zabitych przez czeczeńskich mudżachedinów a nie przez rosyjskie siły specjalne i wojsko. Potwierdza to wersję Szamila Basajewa który twierdził że Biesłan od początku był prowokacją FSB która podesłała Czeczeńcom swojego agenta Chodowa. Sąd w Sztrasburgu rozpatrywał skargę rodziców dzieci, którzy uważali że za masakrę odpowiedzialni byli rosyjscy żołnierze i specnaz którzy nadmiernie korzystali z ciężkiej broni takiej jak miotacze ognia, granatniki i czołgi. Sędziowie uznali że nie ma dowodów na to że eksplozje były dziełem Czeczeńskich terrorystów, jest za to wiele dowodów na to że były one wynikiem działania rosyjskich żołnierzy, specnazu i czekistów. Masakra w Biesłanie miała miejsce 1 września 2004 roku.

* Tygodnik Nowaja Gazieta odkrył że w 2005 roku dwóch wysokich oficerów FSB przejęło nieodpłatnie działkę byłego uzdrowiska dla dzieci pracowników KGB "Obiekt nr 909" we wsi Kałczuga w rejonie odincowskim obwodu moskiewskiego leżącą w elitarnej podmoskiewskiej okolicy, niedaleko prezydenckiej rezydencji Nowo-Ogariewo, a następnie podzieliło ją i sprzedało dwudziestu innym wysokim oficerom FSB, w tym Aleksandrowi Bortnikowowi (wtedy wiceszef, obecnie szef FSB), jego zastępcom Aleksandrowi Kupriażkinowi i Władimirowi Kuliszowowi, a także Michaiłowi Biełousowowi (przyszłemu wiceszefowi zarządu polityki wewnętrznej administracji prezydenta), Siergiejowi Biesiedzie (naczelnikowi struktur FSB odpowiedzialnych za działania na terenie byłego ZSRR, jednemu z głównych wykonawców polityki rosyjskiej w Kijowie w czasie rewolucji na Majdanie). Następnie wszyscy oni sprzedali swoje działki po cenie rynkowej właścicielowi grupy spółek Merkurij, Igorowi Kesajewowi.  Każdy z właścicieli zarobił od 2,4-2,5 mln dolarów. Co daje w sumie ok. 50 mln dolarów. Kesajew zaś, zakupiwszy wszystkie działki, ponownie połączył je w jedną. Kreml ogłosił że opisana przez tygodnik Nowaja Gazieta afera, "to problem samej FSB".

* Prezydent Putin zatwierdził nową poprawioną wersję doktryny morskiej państwa, postulującą utrzymanie jego mocarstwowej pozycji na międzynarodowych akwenach oceanicznych. Dokument przyjęto po naradzie, jaka odbyła się na pokładzie fregaty "Admirał Gorszkow" w porcie w Bałtijsku w obwodzie kaliningradzkim. Poza Putinem w naradzie uczestniczyli między innymi wicepremier Dmitrij Rogozin i minister obrony Siergiej Szojgu. - Przyczynami przyjęcia nowej doktryny są zmiany w sytuacji międzynarodowej i obiektywne umocnienie się Rosji jako wielkiego mocarstwa morskiego - powiedział dziennikarzom Rogozin. - Szczególny akcent położono na kierunki atlantycki i arktyczny. 46-stronicowy dokument zaznacza również, że celem aktywności morskiej Rosji na Pacyfiku jest utrzymanie przyjacielskich stosunków z Chinami.

* "Historia lubi zataczać koło. Gdyby zapytać młodych Rosjan, kto pamięta taki kraj jak Jugosławia, to musieliby się dobrze skupić, aby odpowiedzieć na to pytanie. Nikt już nie pamięta, że Jugosławia była kiedyś na mapie Europy" - powiedział Dmitrij Miedwiediew w rozmowie z Vlastą Jeseničnik, moskiewską korespondentką radia i telewizji RTV Slovenija. Premier Rosji nawiązał w ten sposób do sytuacji Ukrainy. "Mam nadzieję, że pewnego dnia nie dojdzie do takiej sytuacji, że będziemy sobie musieli przypominać, że kiedyś, na mapie Europy, istniało takie państwo jak Ukraina.

* Pomimo propozycji ministerstwa finansów, prezydent Putin jest przeciwny zmniejszaniu wydatków na armię. Przywódca Rosji uważa że duże zamówienia nowoczesnego uzbrojenia w rodzimym przemyśle, mogą przełożyć się na przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Dlatego sektor zbrojeniowy powinny ominąć cięcia które będą musiały zostać wdrożone w innych sektorach państwa w związku z trudnościami gospodarczymi Rosji. Władze Rosji uważają, że zmniejszenie tempa zbrojeń, mogłoby zostać odebrane na Zachodzie jako sygnał słabości Rosji i zachęcić do dalszych sankcji. Spadek PKB Rosji w tym roku szacuje się na ponad 4% przy planowanym -1,8%. Zaplanowane na bieżący rok wydatki na obronę miały wynieść 4,2% PKB, według niektórych ocen, w rzeczywistości, po uwzględnieniu "czarnego budżetu", przekroczą 5% PKB.

* Chiński koncern CNPC i rosyjski Gazprom odłożyły „na czas nieokreślony” podpisanie kontraktu gazowego „Ałtaj” („Siła Syberii-2″) na 30 mld USD. Głównym powodem jest zbyt wysoka cena rosyjskiego gazu i koszt budowy samego gazociągu oraz spadek zapotrzebowania na gaz w związku ze spowolnieniem chińskiej gospodarki. Na decyzję miał też wpływ spadek światowych cen gazu i odkrycie dużych złóż gazu łupkowego w samych Chinach.

* Rosja stała się drugim największym dostawcą ropy naftowej do Chin.

* Rosja rozpoczęła przygotowania do wznowienia produkcji bombowców strategicznych Tu-160. Zmodernizowana wersja pod oznaczeniem Tu-160M2 ma być produkowana od 2023 roku w tempie 3 sztuki rocznie. Maszyny otrzymają nową awionikę i nowy zestaw pocisków. Będą mogły służyć do 40 lat. Wcześniej informowano że od połowy lat 2020, Tu-160 oraz Tu-95 będą zastępowane przez nowy bombowiec PAK DA.

* Prezydent Rosji polecił utworzenie ochotniczej armii rezerwowej zdolnej do szybkiego reagowania. W sytuacji rosnących napięć między Rosją a Zachodem, armia ta będzie gotowa do natychmiastowej reakcji. Mają zostać utworzone dodatkowe jednostki rezerwowe, których zasili początkowo 5 tys. żołnierzy. Prawo do wstępowania w ich szeregi otrzymają rekruci kończący obowiązkową służbę. Będą mieli prawo do kontynuowania służby przez kolejne trzy lata w ramach niepełnego etatu. Ma to być rodzaj rezerwy wysokiej gotowości. Jednostki mają być podobne do Brytyjskiej Armii Terytorialnej, a ich członkowie będą szkoleni i otrzymają regularne wynagrodzenie. Takie jednostki rezerwowe pozwolą prowadzić osłonę granic na drugorzędnych kieunkach a tym samym umożliwią bardziej elastyczne wykorzystanie istniejących armii czynnych, na przykład ich szybkie przegrupowanie na inne kierunki operacyjne i strategiczne.

* W czerwcu 2015 roku Jane’s Intelligence Review opublikował raport informujący, że Rosja przeprowadza sekretne testy hipersonicznych pojazdów szybujących (HGV – hipersonic glide vehicle) do przenoszenia pocisków atomowych SS-19. Ostatnie testy miały odbyć się w lutym 2015 roku. Raport sugeruje, że Federacja Rosyjska od dłuższego czasu prowadzi w tajemnicy produkcję hipersonicznej broni najnowszej generacji dla własnej armii. Według raportu testy są realizowane w bazie rakietowej Dombarowskij w centralnej Rosji. Projekt jest realizowany pod nazwą 4202. Pociski Yu-71 osiągają prędkość 11200 km na godzinę i są bardzo zwrotne.

* Wiceminister obrony Rosji, J. Borisow poinformował prezydenta Putina, że do połowy roku wojsko dostało jedynie 38 proc. zamówionego sprzętu. Dostawy dla wojska w Rosji rozliczane są w cyklach kwartalnych. Z zamówionego uzbrojenia armia najmniej dostała okrętów i rakiet a także sprzętu radiowego. Jedną z przyczyn jest zerwanie więzów kooperacyjnych z Ukrainą. Putin domagał się zamiany importowanych części na własną produkcjęW 2014 roku zamówione dostawy dla rosyjskiej armii zostały zrealizowane w 95 proc. Rząd wydał przy tym 99,9 proc. pieniędzy przeznaczonych na ten cel. Ponieważ w 2014 roku sankcje zachodnie już były wprowadzone, szefostwo wojska doszło do wniosku, że nie szkodzą one produkcji zbrojeniowej i podwyższyło zamówienia na 2015 rok o 20 proc.

* Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej w średniej perspektywie planuje przywrócić 10. Gwardyjską Uralsko-Lwowską ochotniczą Dywizję Pancerną. Ogłosił 3 lipca na forum "Siła Rosji" ekspert wojskowy, redaktor naczelny "Arsenal Ojczyzny" Wiktor Murachowski. Oczekuje się, że dywizja będzie ukompletowana głównie żołnierzami kontraktowymi z uralskich regionów, kompletujących dywizję (w tym czasie - korpus) ochotników w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Były to obwody Swierdłowski, Czelabiński i Permski. Władze, przedsiębiorstwa i społeczności Uralu są skłonni serdecznie włączyć się w proces reanimacji sławnej dywizji. Na razie są problemy, aby przeznaczyć grunty do miejsca dyslokacji dywizji pancernej w rejonie Woroneża, zwłaszcza pod poligony, ale są one możliwe do rozwiązania - powiedział ekspert.

* Liczba zwiadowców w 2 Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej w ciągu roku od jej sformowania na bazie 5 Brygady Zmechanizowanej, wzrosła ponad 2,5 raza - z 200 do ponad 500 żołnierzy.

 * Import z USA spadł w Rosji w pierwszym kwartale 2015 roku, w porównaniu z pierwszym kwartałem 2014 roku z 5,1 mld dolarów, do 3,3 mld dolarów (-34%).

* 1 sierpnia wchodzi w Rosji w życie nowa ustawa antyterrorystyczna. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa będzie mogła gromadzić dane osobowe użytkowników wszystkich zarejestrowanych w Rosji źródeł internetowych. To oznacza możliwość inwigilacji nie tylko Rosjan, ale również obcokrajowców.Na żądanie rosyjskich służb właściciele portali, blogów, serwisów pocztowych itp. będą musieli udostępnić dane dotyczące loginów, adresów użytkowników. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaleca wstrzymanie się od korzystania ze źródeł internetowych rosyjskich domen.
Wcześniej, w sierpniu 2014 roku, rząd Rosji nakazał by wszystkie sieci społecznościowe i strony internetowe miały zainstalowane oprogramowanie pozwalające Federalnej Służbie Bezpieczeństwa śledzić wszystkie działania internautów.

 * Ministerstwo Finansów i amerykańska Rezerwa Federalna opublikowała dane pokazujące, że w maju, Rosja zwiększyła zakup amerykańskich obligacji skarbowych o 4,1 miliardy dolarów. Pod koniec maja 2015 wolumen dłużnych papierów wartościowych w Stanach Zjednoczonych, które należą do Rosji wynosił 70,6 miliardów dolarów.

* 17 lipca rozpoczęły się ćwiczenia jednostek wyposażonych w zestawy strategicznych rakiet balistycznych Topol-M i Jars. Bierze w nich udział prawie 500 wozów bojowych i 4000 żołnierzy. Ćwiczenia mają potrwać ponad miesiąc na obszarze 5 regionów Rosji.

* Wojska lądowe Rosji otrzymały 6 komplet brygadowy zestawów Iskander-M. Otrzymała go 103 Brygada Rakiet 36 Armii Wschodniego Okręgu Wojskowego z Ułan-Ude.

* Na Białorusi w końcową fazę wstąpiły przygotowania do ćwiczeń "Tarcza Związku 2015".

* Bank narodowy Białorusi przewiduje że roczna inflacja w 2015 roku wyniesie 18%.

* Rosja uznała że w pewnych przypadkach nie musi wypełniać postanowień Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Do takiego wniosku doszedł rosyjski sąd konstytucyjny.

* Prezydent Putin wydał dekret nakazujący zmniejszenie liczby etatów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych o 110 tysięcy, do 1 miliona 3 172, nie licząc ochrony i obsługi budynków. Redukcja jest podyktowana względami oszczędnościowymi i nie będzie dotyczyć jednostek szczebla rejonowego które zajmują się mieszkańcami. Według dokumentu chodzi także o trwałe uregulowanie sytuacji w niekompletnych kadrowo strukturach kierowniczych szczebla obwodowego i wyższego oraz o zastąpienie w tych obiektach, gdzie jest to możliwe, pozaresortowych jednostek wartowniczych wartownikami resortowymi lub pracownikami prywatnych agencji ochrony.

* Pod koniec lipca wojska Południowego Okręgu Wojskowego przeprowadzą duże ćwiczenia w trakcie których na poligonie Kapustin Jar zostaną wystrzelone uzbrojone pociski balistyczne Iskander-M. Do tej pory nie pojawiły się informacje mówiące o tym, by Rosjanie wykorzystali uzbrojone rakiety systemu Iskander-M w czasie manewrów wojskowych w Europie.

* Kilkudziesięciu rosyjskim żołnierzom kontraktowym grozi kara więzienia za to, że zdezerterowali ze swej jednostki w obawie, iż zostaną wysłani, by walczyć na wschodniej Ukrainie. Żołnierze służyli w tej samej jednostce w mieście Majkop u podnóża Kaukazu. Żołnierze mówią, że proponowano im 8 tys. rubli (127 euro) dziennie za udział w walkach na Ukrainie. Napisali oni wnioski o rozwiązanie kontraktu, które jednak nie zostały przyjęte.

* Czarna seria w rosyjskim lotnictwie wojskowym. W Kraju Chabarowskim rozbił się bombowiec strategiczny rosyjskich sił powietrznych. Samolot Tu-95 spadł w bezludnym rejonie, około 80 kilometrów od Chabarowska. Dwie osoby z siedmioosobowej załogi poniosły śmierć. To już szósty tego lata wypadek rosyjskiego samolotu wojskowego. Wcześniej, rosyjski bombowiec taktyczny Su-24M rozbił się w dalekowschodnim Kraju Chabarowskim, obaj członkowie jego załogi zginęli. Samolot był wyposażony w pełny zestaw uzbrojenia. Kilka dni wcześniej, w Kraju Krasnodarskim rozbił się MiG-29 wstrzymano loty wszystkich samolotów tego typu. Miesiąc wcześniej, 4 czerwca, taki sam MiG-29 rozbił się w trakcie lotu szkoleniowego w pobliżu Astrachania. W tym samym dniu, na lotnisku wojskowym w obwodzie woroneskim, przewrócił się wielozadaniowy bombowiec Su-34, zaś cztery dni później, 8 czerwca, w obwodzie amurskim rozbił się samolot bombowy Tu-95.

* W centrum szkolenia wojsk powietrznodesantowych pod Omskiem doszło do zawalenia części budynku koszarowego. Pod gruzami zginęło 23 żołnierzy.

* Rosyjskie wojska rozpoczęły 7 lipca niezapowiedziane manewry mające na celu weryfikację gotowości bojowej sił stacjonujących w Armenii - poinformowały służby prasowe Południowego Okręgu Wojskowego.

* Rosja ograniczy zakupy myśliwców PAK-FA. W zamian będzie zwiększać zakupy maszyn Su-35 które są tańsze - poinformował wiceminister obrony Rosji Jurij Borysow. Zakontraktowane zakupy maszyn T-50 (PAK-FA) mają zostać zredukowane w najbliższym czasie do jednej eskadry próbnej. Wcześniej deklarowano systematycznie dostawy PAK-FA w tempie do 8 do 14 maszyn rocznie w latach 2016-2020.

* Modernizacja bazy rakietowych okrętów podwodnych klasy Borej na Pacyfiku ma być zakończona w październiku poinformował admirał Wiktor Czirkow. Remont bazy położonej na Kamczatce pozwoli obsługiwać nowe okręty projektu 955 klasy Borej. Odnowiona baza zawiera obiekty medyczny i rekreacyjny a także magazyny i nowy żuraw do załadunku rakiet na okręty typu Borej.

* Na kosmodrom Wostocznyj przyjechali komornicy sądowi i aresztowali wszystkie urządzenia. Sprawa ma podłoże korupcyjne. Pieniądze przeznaczone na budowę i płace robotników były rozkradane przez kierownictwo.

* - Prezydent Władimir Putin znajdował się w dwóch miejscach jednocześnie - napisał na swoim profilu na Facebooku dziennikarz Oleg Kaszyn. Może to świadczyć jego zdaniem o tym, że plotki o istnieniu sobowtóra prezydenta są uzasadnione. Kaszyn zauważył, że w czasie, gdy na portalu Izby Społecznej Federacji Rosyjskiej pokazywano w czasie rzeczywistym relację z odbywającego się na Kremlu spotkania Władimira Putina z członkami Izby, szereg mediów w Kraju Ałtajskim informował o tym, że "w tej chwili prezydent Rosji znajduje się w swojej daczy w Ałtaju i był widziany przez świadków". Miał przybyć do Kraju Ałtajskiego, położonego w południowej Syberii przy granicy z Kazachstanem. Tymczasem w agencjach fotograficznych 26 czerwca pojawiły się zdjęcia Władimira Putina odwiedzającego Chakasję i oglądającego skutki szalejących tam od tygodni pożarów.