14 sie 2021

Polska rozbuduje armię

 Minister M. Błaszczak w Polskim Radiu 24 powiedział dziś że jesienią zostanie przedstawiona ustawa pozwalająca na zwiększenie liczebności Wojska Polskiego do 250 tysięcy żołnierzy zawodowych i 50 tysięcy żołnierzy WOT oraz wyposażenie go w nowoczesny sprzęt.  Ustawa przygotowywana jest w ramach Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. Jej zasadniczym elementem ma być mechanizm finansowania który pozwoli przyspieszyć modernizację Sił Zbrojnych. Zapewnił że nie odbędzie się to kosztem dotychczasowych programów, tylko będą to dodatkowe pieniądze. Jak zaznaczył, dotychczasowa ustawa przewidująca wzrost budżetu MON do 2,5% PKB do 2030 roku to jest wciąż zbyt mało. Wcześniej, w połowie lipca wspominał o tym wicepremier, przewodniczący KBNiSO J. Kaczyński podczas wizyty w 1BPanc w Wesołej gdy informował o planie zakupu 250 czołgów  M1A2 Abrams SEP v3. Kaczyński mówił wówczas że opracowywany jest program rozbudowy i "bardzo poważnego wzmocnienia polskich Sił Zbrojnych" i jego sposób finansowania które "musi być rozłożone na stosunkowo długi czas ale sama operacja będzie przeprowadzona w stosunkowo krótkim czasie". Komentatorzy mówili że chodzi prawdopodobnie w emisję specjalnych obligacji Skarbu Państwa.

Wchodzimy w bardzo niebezpieczną epokę, dobra koniunktura międzynarodowa dla Polski się kończy. Rosja zaczęła już wojnę hybrydową, trwają operacje informacyjne i ataki cybernetyczne przeciwko państwom Zachodu w tym Polsce. W powietrzu i na wodzie dochodzi do incydentów. Gorąca wojna bloku Chiny+Rosja i Białoruś (ZBiR) przeciwko krajom zachodnim (niekoniecznie w jednym bloku) staje się coraz bardziej prawdopodobna. USA w rywalizacji z Chinami stawiają na Niemcy, Biden próbował się nawet dogadywać z Rosją ale Rosja uznała że USA są za słabe i wybrała na razie Chiny jako swojego sojusznika. Możliwe jest dalsze zaognienie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i przekształcenie go w wojnę regionalną a także pełna inkorporacja Białorusi przez Rosję wraz z siłami zbrojnymi. Tymczasem Polska tkwiła dotąd w schematach pauzy strategicznej sprzed 20 lat pomimo że oficjalna rosyjska strategia mówiła jasno już w 2005 roku że "pauza strategiczna dobiega końca". Nasze obecne przygotowania i plany są więc mocno spóźnione. Wiadomo że Rosja jest naszym głównym potencjalnym przeciwnikiem i że Polska musi być przygotowana do samodzielnej obrony trwającej co najmniej miesiąc zanim zaczną docierać większe siły NATO. Wiadomo też że Ukraina będąca w podobnej sytuacji, rozbudowała swoje siły zbrojne do 255 tysięcy żołnierzy na stopie pokojowej. Możemy przypuszczać że kierownictwo naszego kraju doszło do podobnych wniosków po niedawnym ćwiczeniu "Zima". Pytanie tylko w jaki sposób rząd chce zwiększyć liczebność armii do 250 tysięcy. 

Obecnie nasze Siły Zbrojne liczą niespełna 111 tysięcy żołnierzy zawodowych i od 2015 roku nastąpił wzrost ich liczby zaledwie o ok. 16 tysięcy. W tym tempie liczebność 250 tysięcy zostanie osiągnięta około roku 2073. Wydaje się że pomimo uproszczenia procedur rekrutacyjnych, co już daje pewne pozytywne efekty, odpowiednie zwiększenie liczby chętnych do służby zawodowej będzie wymagać bardzo wyraźnego wzrostu uposażeń żołnierzy. Nie może być tak że szeregowy zarabia tyle co kasjer w Biedronce a kapitan tyle co kierowca TIRa. Polska wydaje na obronę tylko ok. 12 mld USD co jak na nasze położenie geostrategiczne jest zbyt małą liczbą. Dla porównania Rosja wydaje 65 mld, Niemcy - 49 mld, Hiszpania - 17 mld, Włochy - 27, Izrael i Turcja - po ok. 20 mld. Korea Południowa - 44 mld USD. Dodać należy że te kraje nie muszą odbudowywać struktur i nadrabiać strat w sprzęcie bezrozumnie złomowanym przez ministrów-pacyfistów. Internetowi znawcy jęczą że po zakupie Abramsów będziemy mieli "aż" trzy typy czołgów, tymczasem gdyby się rozejrzeli to zobaczyliby że takie kraje frontowe jak Korea Południowa czy Turcja utrzymują ich w służbie co najmniej cztery.



Wydatki obronne Polski, pomimo formalnego spełniania wymogu minimum 2% PKB, są w liczbach rzeczywistych żenująco niskie na tle innych państw NATO biorąc pod uwagę że Polska jest krajem frontowym.

Kolejne pytanie to ile nowych dywizji powstanie bo nie ulega wątpliwości że zwiększenie liczebności powinno nastąpić przede wszystkim w Wojskach Lądowych. Już samo uzupełnienie stanów pokojowych obecnych dywizji powinno dać przyrost około 20-30 tysięcy żołnierzy. Licząc że w dotychczasowych dywizjach i brygadach powstaną nowe brygady i bataliony (niedawno szef SGWP gen. R. Andrzejczak mówił że chciałby "spłaszczenia struktur" - a więc więcej brygad w dywizjach, więcej batalionów w brygadach) to dałoby kolejne 20 tysięcy. Zostaje około 100 tysięcy które trzeba podzielić na 4 dywizje a jeśli liczyć jednostki korpuśne które muszą powstać (o czym mówił gen. Skrzypczak) to by było rzeczywiście około 250 tysięcy. Mielibyśmy w Wojskach Lądowych 4 korpusy po dwie dywizje plus kilka brygad ogólnowojskowych i rodzajów wojsk w każdym. Do tego przydałoby się kilka brygad rakiet operacyjnych lub lepiej operacyjno-strategicznych centralnego podporządkowania, brygad walki elektronicznej i cybernetycznej, centrów rozpoznania i dowodzenia, jednostek wojsk kosmicznych i obrony biologicznej (w dobie pandemii co najmniej pożądane).

Po wstąpieniu do NATO, władze Polski zrezygnowały z utrzymywania zdolności do samodzielnej obrony, nadmiernie zredukowały armię i oparły bezpieczeństwo państwa wyłącznie na roli wasala USA. Żeby to jakoś uzasadnić, wymyślono że wojny w Europie nie będzie. Był to od początku śmiertelny błąd bo nie można opierać bezpieczeństwa na czynnikach od nas niezależnych. Umizgi Waszyngtonu do putinowskiej Moskwy już to potwierdziły. USA mają obecnie za mało sił żeby prowadzić jednocześnie dwie duże zwycięskie wojny: na Pacyfiku i w Europie. Jeżeli będą miały do wyboru pomoc Polsce czy Tajwanowi lub Korei Południowej, wybiorą tamtych bo od dawna nie ukrywają że Pacyfik jest najważniejszy. W tej sytuacji najwyraźniej ktoś w kierownictwie polskim doszedł do wniosku że to ostatnia chwila żeby się ratować. Lepiej późno niż wcale.



2 komentarze:

  1. (...)Lepiej późno niż wcale.(...)
    Oby... bo i Macierewicz różne rzeczy zapowiadał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/28/2021

    Po pierwsze, doskonale, ze ten blog ożył. To jest jedno z niewielu miejsc w polskim internecie, gdzie sprawy obronnosci traktuje sie powaznie i calosciowo. A nie na zasadzie zakupu zabawek.

    Ale jesli chodzi o te tu konkretne propozycje zwiekszenia ilosci dywizji do 8, a brygad ogolnowojskowych do 40-60, to obawiam sie, ze nie jest to kierunek wlasciwy, jesli oczekujemy problemow juz byc moze za rok lub dwa.

    Taka w pelni zmobilizowana brygada zmech, z 3xbzmech i 1xbcz, dobija dzis do 5,5 tysiaca ludzi i 300 sztuk sprzetu gasienicowego, o kilkuset innych pojazdach nawet nie wspominajac. 12 brygad to prawdopodobnie jest max tego co damy rade wyposazyc w sprzet. Bowiem, tak jak Pan pisze, duza czesc naszego SpW, nawet jesli nie zostala zezlomowana, to funkcjonalnie niewiele odbiega od zlomu.

    Wiem, ze plk. Gaj widzial miejsce dla 4 dywizji piechoty, ktore otrzymalyby czesciowo sprzet przesuwany z obecnych dywizji. Kosztem np. zmniejszania liczby kompanii w batalionach. Jest to jakas mysl. Ale biorac pod uwage olbrzymie braki w jednostkach pomocniczych, artylerii, OPL, saperach, to nie bardzo widac jak gdzie tu wartosc dodana.

    Zreszta co tu mowic o brakach - od paru lat HSW chodzi na 60-70% mocy przerobowych i prosi sie o wieksze zakupy. Ale nasi wojskowi geniusze czekaja na Borsuka, bo musza ujednolicic sprzet.

    Na dzis, w realnym zasiegu jest prawdopodobnie utworzenie 6 slabszych dywizji, jedna z nich aeromobilna. Ale liczba brygad w dywizji musialaby pozostac taka sama, a liczba kompanii zmech/panc w batalionie nawet musialaby spasc. Natomiast tworzenie jeszcze wiekszych struktur przejadloby srodki potrzebne na zakupy sprzetu i uzbrojenia.


    wojtek

    OdpowiedzUsuń