15 wrz 2017

Co dają Putinowi ćwiczenia Zapad 2017?

Na Bliskim Wschodzie Izrael przeprowadza regularne rajdy lotnicze na cele w Syrii, szykuje największe od lat ćwiczenia wojskowe i stawia na nogi swój Północny Okręgo Wojskowy, Turcja przygotowuje się do wprowadzenia swoich wojsk do prowincji Idlib w Syrii.  Szalony Kim z Korei Północnej  testuje głowicę wodorową i ponad terytorium Japonii strzela rakietami które mogą dosięgnąć USA. Rosja, Polska, nawet neutralna Szwecja przeprowadzają ćwiczenia wojskowe z powoływaniem rezerwistów pod broń. Zamachy terrorystyczne we Francji i Londynie. To tylko doniesienia z kilku ostatnich dni i godzin. 
Wydarzenia zaczynają przyspieszać, nie ma nawet czasu na komentowanie. Jak się to wszystko zakończy, czy trwa już III Wojna Światowa, jak mówił papież Franciszek?


Umowna sytuacja w regionie ćwiczeń.
Obecnie Rosja jest politycznie i gospodarczo za słaba żeby rozpocząć dużą, konwencjonalną wojnę w Europie a Armia Rosyjska jest za słaba żeby ją zwycięsko zakończyć. Co prawda ocenia się że na zachodnim kierunku strategicznym jest 2 razy silniejsza niż w czasie ćwiczeń Zapad 2013 ale to wciąż za mało żeby stawić czoła zjednoczonemu blokowi państw NATO. Moskwa może jednak straszyć i to robi. Sił wystarczyłoby jej żeby anektować Białoruś, ale po co, kiedy Białoruś i tak jest praktycznie kolonią rosyjską? Siły Zbrojne Ukrainy liczą obecnie ponad 250 tysięcy żołnierzy i są zupełnie inną armią niż w 2014 roku. Nie ma możliwości żeby wojska Putina zrobiły coś więcej niż podbój kilku kolejnych skrawków tego państwa, ale to by kosztowało kolejne, znacznie dotkliwsze, sankcje i jeszcze większą izolację w świecie.

Ćwiczenia Zapad 2017 oficjalnie odbywają się głównie na terytorium Białorusi. Ciekawostką jest że obszar  rozgrywania ćwiczeń na Białorusi, nazwany umownie "Wejsznorią", pokrywa się z rejonem największego zamieszkiwania mniejszości polskiej i wyznawców religii katolickiej. Tutaj przeciwnicy Łukaszenki zdobywali zawsze najwięcej głosów w wyborach. Jest to również obszar objęty euroregionem "Niemen". Ma tu według założeń ćwiczenia, wybuchnąć wspierana przez blok zachodni rebelia miejscowej ludności którą trzeba będzie stłumić. Warto w tym miejscu przypomnieć, że masowe czystki etniczne na ludności polskiej w sowietach w 1937-38 (tzw. Operacja Polska NKWD) były w zamyśle Rosjan, wyczyszczeniem zaplecza przyszłego frontu przed planowaną inwazją na Polskę. Rosjanie wymordowali wtedy ponad 111 tysięcy Polaków a drugie tyle deportowali na Sybir i do Kazachstanu. Wtedy również spodziewali się że kiedy uderzą na Polskę, ludność polska na ich tyłach będzie prowadzić akcje dywersyjne i wywiadowcze. Na kogo dziś chcą uderzyć Putin z Łukaszenką że trenują czystki na terenach zamieszkałych przez Polaków? Nie trudno się domyśleć. Pomysł "Wejsznorii", chyba jednak wbrew intencjom organizatorów ćwiczeń, przeszedł wśród Białorusinów do anegdoty a jej profil na Facebooku zdobył już 8000 polubień. Tak więc prezydent Łukaszenka, zamiast pozbyć się problemu, dzięki swoim sojusznikom w Moskwie, zyskuje nowe kłopoty. Być może jest to celowe działanie mające doprowadzić do realnej destabilizacji Białorusi.



Ocena sił rosyjsko-białoruskich wg. Ukraińców w VIII 2017.

Ćwiczenia Zapad mają objąć oficjalnie niespełna 13 tysięcy żołnierzy. Rejon ćwiczeń oprócz Białorusi, obejmuje obwody Rosji w pasie wzdłuż granic państw bałtyckich od Finlandii po Polskę. Postawiono też w stan alarmu jednostki rakiet przeciwlotniczych S-400 i Pancyr wokół Moskwy.
Jednak ćwiczą również, i to od połowy sierpnia, choć formalnie w odrębnych ćwiczeniach, wojska rozlokowane wzdłuż granicy z Ukrainą aż do Morza Czarnego. Tak więc ćwiczą co najmniej 2 okręgi wojskowe. Mówi się o liczbie żołnierzy znacznie przekraczającej 100 tysięcy. Nie jest to jednak nowość ponieważ już wcześniej odbywały się ćwiczenia przekraczające 120 a nawet 160 tys. żołnierzy.

Rozwinięcie wojsk w czasie ćwiczeń Zapad-2013.

Eksperci mówią że Moskwa ma 3 możliwości w związku z cwiczeniami Zapad-17. Może wprowadzić wojska na Białoruś i tam je pozostawić. Może pozostawić tam tylko swój sprzęt wojskowy a żołnierzy odesłać do Rosji. Lub może wycofać do Rosji żołnierzy i sprzęt tak jak oficjalnie obiecuje. W praktyce ma tylko tę ostatnią możliwość. Choć militarnie jest gotowa do zrobienia znacznie więcej, to nie ma po temu obecnie odpowiednich warunków politycznych.

Dlatego straszy, na przykład komunikatem o przegrupowaniu 1 Armii Pancernej na Białoruś co wzbudziło konsternację władz w Mińsku.
Dzięki temu, Putin może powiedzieć Rosjanom - patrzcie, Białoruś się nas boi, Zachód się nas boi, jesteśmy znowu wielkim mocarstwem, tak jak za czasów sowieckich! Zresztą nazwa "Zapad" (Zachód) jest nawiązaniem do ćwiczeń pod tą samą nazwą odbywających się w czasach sowieckich. Między innymi potężnych ćwiczeń Zapad-81 które miały wywrzeć presję na władze w Warszawie obawiające się samodzielnego zdławienia ruchu "Solidarność". Wyciągnięto wtedy nawet czołgi z miotaczami ognia. Tamte ćwiczenia odbywały się  również na terytorium Białorusi.

Większość elementów wojny hybrydowej w Polsce została już przez Moskwę uruchomiona.

Oprócz tej oczywistej korzyści wewnątrzpolitycznej (która jest nie do przecenienia bo pozycja Putina w moskiewskich elitach władzy zdaje się słabnąć), Zapad-17 jest przygotowaniem do sytuacji która może nastąpić, kiedy USA będą zajęte dużą wojną w innym rejonie świata, np. do wojny USA z Koreą Północną i Chinami.
W takiej sytuacji wojska USA w Europie mogą zostać liczebnie zmniejszone bo część z nich będzie przemieszczona do Azji Wschodniej. Siły zbrojne USA są obecnie w stanie prowadzić zwycięsko tylko jedną dużą wojnę. Być może nawet USA będą zmuszone do zawarcia jakiegoś paktu z Rosją. Putin uzyska wtedy wolną rękę i bedzie mógł zrobić w Europie co będzie chciał. Zwłaszcza w krajach bałtyckich i na Ukrainie. Dlatego Putin już od kilku lat przygotowuje sobie front przyszłych działań a także stara się odpowiednio kształtować sytuację na zapleczu tego potencjalnego frontu.


"Obrońcy demokracji" w Polsce.
Tym zapleczem będzie Polska. Bez wojsk w Polsce, a także drożnych linii komunikacyjnych przez Polskę, NATO nie zdoła udzielić pomocy zaatakowanym krajom bałtyckim. Chodzi o destabilizację zaplecza, zakłócenia i opóźnienia w transporcie wojsk a, o ile to możliwe, także o skłócenie krajów NATO tak, żeby decyzje były podejmowane z jak największym opóźnieniem. Tak jak w latach 1980, Polska jest krajem tranzytowym dla wojsk sojuszniczych. Jeżeli w 1980 roku, dzięki powstaniu "Solidarności", plany przegrupowania przez terytorium Polski ,wojsk sowieckiego 2 rzutu strategicznego do zaatakowanych Niemiec, stały się iluzoryczne, tak jest również dziś: Przywództwo na Kremlu liczy, że jeżeli napadnie kraje bałtyckie, to spowodowanie zamieszania w Polsce utrudni pomoc Zachodu dla Bałtów. Dlatego częścią przygotowań do wojny jest organizacja i wsparcie lokalnych niepokojów. Jak wiadomo ulubionym zajęciem Rosjan i ich akolitów, jest małpowanie pomysłów powstałych na zachodzie. W 1980 roku mieliśmy "Solidarność", dziś mamy różne ruchy próbujące ją naśladować, KOD, WIR tudzież inne dziwne twory, jak fundacje powiązane z Rosją, próbujące organizować "drugi Majdan". Zadziwiająca liczba "hobbystów" piszących na polskich forach internetowych czy na Facebooku reprezentuje nie tylko rosyjski punkt widzenia ale i rosyjski szowinizm w stosunku do Polski i Polaków. Powstały grupy paramilitarne nie ukrywające fascynacji Rosją i Putinem. Kilka lat temu było to nie do pojęcia, dziś uznajemy to za normalność.

W obecnej sutuacji, Putin nie może rozpocząć wojny bo sankcje Zachodu rzuciłyby gospodarkę Rosji na kolana. Jednak może nastąpić taka konfiguracja polityczna i militarna na świecie która pozwoli Putinowi na szybką akcję militarną nawet wobec krajów bałtyckich w zamian np. za poparcie USA w innych sprawach. Pod warunkiem oczywiście że będzie to operacja szybka, tak żeby media na Zachodzie nie miały możliwości pokazywania dużej liczby ofiar przez dłuższy czas. Putin liczy że amerykańska wojna z Koreą Północną "przykryje medialnie" jego operację w Europie. Rosja wspiera reżim w Phenianie na równi z Chinami. Niedawno wypłynęła informacja że ochroną Kim Dzong Una zajmuje się grupa kierowana przez Rosjan. Rosja dostarcza reżimowi Kima ropę naftową, zatrudnia jego niewolników, wysyła turystów specjalną linią promową. Prawdopodobnie dostarczyła również technologię części rakiet dalekiego zasięgu (choć służby Kremla zręcznie przekierowały uwagę na Ukrainę). Niewykluczone że sam Kim Dzong Un został zwerbowany przez wywiad rosyjski podczas jego pobytu w Szwajcarii. Putinowi wyraźnie chodzi o to, żeby uwikłać USA w dużą wojnę z Chinami, której zapalnikiem ma być Korea Północna.

7 komentarzy:

  1. Nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy9/15/2017

    Najgorsze jest to, że Chiny w imię "zachowania twarzy" nie są w stanie zrobić dealu z Trumpem.

    Nieoficjalne propozycje były jasne - po rozwaleniu Norków nie będzie uzasadnienia dla utrzymywania wojsk USA na półwyspie, a zjednoczona Korea nie będzie zagrożeniem dla Chin z uwagi na koszta związane z odbudową północy. Win-Win.


    Niestety, rozsądek w takich przypadkach rzadko kiedy wygrywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (...)Nieoficjalne propozycje były jasne - po rozwaleniu Norków nie będzie uzasadnienia dla utrzymywania wojsk USA na półwyspie, a zjednoczona Korea nie będzie zagrożeniem dla Chin z uwagi na koszta związane z odbudową północy. Win-Win.(...)
      Gdzie ty widziałeś taką umowę?

      A jeśli chcemy na poważnie rozmawiać o umowach tego typu to trzeba dać Chińczykom ofertę wiarygodną... Wg. mnie to byłoby sprzedanie Chińczykom całej Korei (byle szybko się uporali z Południową) co wzmocni pozycję Chin na rynku metali ziem rzadkich oraz polepszy pozycję ich floty, która zyska jako takie wyjście na Ocean Spokojny przez Morze Wschodnio Chińskie i zbliży ją do Japonii co da pewne możliwości wywierana nacisku.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ponadto uleganie Trumpowi tuż po nalocie na rosyjskie lotnisko w Syrii wyglądałoby fatalnie i to bardzo.

      Usuń
  3. (...)To tylko doniesienia z kilku ostatnich dni i godzin.(...)
    Mi szczególnie zabrakło jednego znaczenia, które ma naprawdę może mieć wpływ na Polskę... Chodzi o prowokację Saakaszwilego na granicy z Ukrainą. Trzeba o tym wspomnieć nie tylko dlatego, że to nasza granica, ale że z 2 innych powodów:
    - prawpodobnie to jest wstęp do zamachu stanu
    - władze polskie brały w niej czynny udział

    (...)Obecnie Rosja jest politycznie i gospodarczo za słaba żeby rozpocząć dużą, konwencjonalną wojnę w Europie a Armia Rosyjska jest za słaba żeby ją zwycięsko zakończyć.(...)
    Co nie znaczy, że nie porwie się na łatwy sukces.

    (...)Nie ma możliwości żeby wojska Putina zrobiły coś więcej niż podbój kilku kolejnych skrawków tego państwa, ale to by kosztowało kolejne, znacznie dotkliwsze, sankcje i jeszcze większą izolację w świecie.(...)
    Sankcje? Da się obejść... Najbardziej znanym obejściem jest właśnie Białoruś, ale i w wodach wokół Krymu zaczęły się pojawiać dziwne anomalie GPSu. A jeśli chodzi o gótówkę to można się ratować kryptowalutami. A jeśli nawet gospodarka zacznie szwankować to niezależnie od przyczyn to można zrzucić winę na imperialistyczny spisek. A zresztą co tu mówić lepiej pokazać praktyczne przykłady, w których sankcje poniosły klęskę:
    - Iran
    - Kuba
    - Korea Północna
    A przy okazji jeśli dla Obamy czerwona linia dla Putina skończyła się sromotą to czym się skończy czerwona linia Trumpa dla Kima?

    A jeśli chodzi o skrawki do zajęcia to bym bardziej skierował kraj bardziej na Zachód... kraje bałtyckie oferuje porty, których flocie bałtyckiej dramatycznie brakuje, przy okazji wyjaśniając niewygodną sytuację Obwodu Kaliningradzkiego. A powody gospodarcze też się znajdą w postaci tamtejszych gazoportów i elektrowni jądrowych (a zatem możliwość uzależnienia masy obszaru, także polskiego, od własnego prądu).

    (...)Tym zapleczem będzie Polska. Bez wojsk w Polsce, a także drożnych linii komunikacyjnych przez Polskę, NATO nie zdoła udzielić pomocy zaatakowanym krajom bałtyckim.(...)
    Tu widzę conajmniej 2 problemy:
    - żeby takie wojska amerykańskie w Polsce mogły realnie działać muszą mieć drożne linie komunikacyjne z resztą sił amerykański to jest możliwe tylko przez bazę Raimsteim, której Trump chce się najwyrażniej pozbyć
    - awantury z reparacjami wojennymi itp. obniżają skłonność reszty NATO do "ginięcia za Gdańsk".

    (...)W 1980 roku mieliśmy "Solidarność", dziś mamy różne ruchy próbujące ją naśladować, KOD, WIR tudzież inne dziwne twory, jak fundacje powiązane z Rosją, próbujące organizować "drugi Majdan".(...)
    Za to nie rozwalają naszych relacji z naszymi sojusznikami lub/i szczują na banderowców co z kolei jest bardzo modne na rzekomej prawicy.

    (...)Powstały grupy paramilitarne nie ukrywające fascynacji Rosją i Putinem.(...)
    Zapewne wśród nich znajdą się chętne na skorzystanie oferty Żyrinowskiego z rozbiorami Ukrainy. Być może Saakaszwili zgrywa Żeligowskiego, być może stwarzając dobry pretekst do oderwaniu już wcześniej wspomnianych skrawków Ukrainy?

    (...)Niewykluczone że sam Kim Dzong Un został zwerbowany przez wywiad rosyjski podczas jego pobytu w Szwajcarii.(...)
    Jedno tu się nie zgadza... cała awantura o Koreę to inicjatywa Trumpa, która miała swoja inaugurację przy bombardowaniu rosyjskiego lotniska w Syrii, co jak dla mikrusów takich jak Korea Północna powinna być wystarczającym pokazem siły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Przy okazji przedostatniego lotem koreańskiej rakiety nad Japonią wyszło, że w rozwój tamtejszej broni rakietowej maczali być może Ukraińcy.

      Usuń