18 lip 2015

Gdybym był ruskim agentem

Gdybym był rosyjskim agentem uplasowanym na szczytach władzy w Polsce, przede wszystkim starałbym się trwale, systemowo, osłabić jej zdolności obronne. Agent posiadający władzę, nie zajmuje się przekazywaniem tajemnic - jeśli udało się go umieścić tak wysoko, to znaczy że dostęp do tajemnic został osiągnięty znacznie wcześniej. Agent mający władzę, jest agentem wpływu. Gdybym był na przykład szefem BBN, to razem z innymi moimi kolegami agentami, starałbym się wprowadzić w Polsce taki system obronny, który byłby niezdolny do skutecznego wypełniania swojej roli.

Po pierwsze wprowadziłbym armię zawodową, na tyle małą, że pozbawioną możliwości szybkiego powiększenia do rozmiarów pozwalających obronić więcej niż jedno województwo. Mówiłbym przy tym, że większa armia nie jest nam potrzebna, bo w razie wojny (której prawdopodobieństwo jest bardzo małe)  obronią nas sojusznicy. Oczywiście inni agenci rosyjscy, uplasowani u naszych sojuszników, powinni mówić to samo w swoich krajach. Służbę kontraktową szeregowych, wydłużyłbym do 12 lat lub więcej a podoficerów młodszych - bezterminowo. Starałbym się doprowadzić do sytuacji, w której szeregowi mogą służyć bezterminowo, do 60 roku życia, albo dłużej. Im dłużej będzie trwała służba szeregowych, tym mniej będzie rezerwistów. Jednocześnie armia będzie się stawała coraz mniej sprawna. To nic, że konstytucja mówi iż obowiązkiem każdego obywatela jest obrona ojczyzny. Powiedziałbym że obronę można rozumieć na różne sposoby, na przykład przez posłuszne wykonywanie poleceń swojego kierownika w pracy lub popieranie rządu w internecie. Armia powinna być zawodowa ale to nie znaczy że profesjonalna. Cykl szkolenia w porównaniu z armią poborową, wydłużyłbym na przykład do 3 lat. Jeśli w czasach armii poborowej pododdział wykonywał rzut granatem raz w roku, to teraz byłby to raz na 3 lata. Jednostki rozmieszczone we wschodniej części kraju kazałbym zlikwidować. Dzięki temu oszczędziłbym czas moich szefów w Moskwie i krew rosyjskiego żołnierza, jeśliby trafiła się okazja szybkiego uderzenia na Warszawę.

Po drugie, sparaliżowałbym system dowodzenia. Można sparaliżować system dowodzenia przez wprowadzenie tam agentów, ale jest to metoda niepewna, stosunkowo krótkotrwała i łatwa do naprawienia. Najlepsze rezultaty przynosi wprowadzenie takiej organizacji, która wykorzystuje wadliwe mechanizmy działania wzmacniając jednocześnie słabości ludzkiej natury. Na przykład zniósłbym jednoosobowy system dowodzenia. Ta metoda sprawdziła się w Armii Czerwonej, gdzie równą władzę z dowódcami mieli komisarze polityczni a jednocześnie byli oni kontrolowani przez NKWD. Dzięki temu ich podwładni nie wiedzieli kto tak naprawdę dowodzi ich oddziałem. Powodowało to ogromne straty w ludziach na polu walki bo dowódcy bali się podejmowania śmiałych, samodzielnych decyzji. Wśród dowódców niższego szczebla dominował priorytet znany u nas jako RWD (Ratuj Własną Dupę). Na czele armii postawiłbym 3 równorzędnych dowódców: jednego odpowiedzialnego za szkolenie i przygotowanie wojsk do wojny, drugiego od dowodzenia w czasie wojny i trzeciego od planowania. W ten sposób jeden nie będzie wiedział czego potrzebuje drugi a nawet jeśli będzie wiedział, to nie będzie mu zależało żeby to zapewnić.

Po trzecie, opracowałbym plan modernizacji sił zbrojnych, ale z takim wyliczeniem, i z takimi procedurami, żeby nowe uzbrojenie zaczęło napływać jak najpóźniej, na przykład w 2019 albo w 2022 roku. Wtedy, kiedy modernizacja Armii Rosyjskiej będzie już wykonana w ponad 70 procentach. Położyłbym nacisk na zakup takich rodzajów broni, które nie podnoszą znacząco zdolności obrony terytorium Polski, ale za to są niezwykle kosztowne, na przykład pocisków manewrujących wystrzeliwanych z okrętów podwodnych. Jeśli chodzi o pozostałe typy uzbrojenia, to, zamiast kupować pełne licencje, kładłbym nacisk na ich opracowanie w kraju. Przemysł krajowy nie dysponuje odpowiednim know-how ani technologiami umożliwiającymi produkcję zaawansowanych systemów uzbrojenia, na przykład rakietowego. Tego rodzaju wymóg, pozwoli więc maksymalnie opóźnić modernizację armii a jednocześnie podniesie jej koszty. Wiadomo bowiem że uzbrojenie produkowane przez naszych sojuszników z NATO jest o wiele lepsze jakościowo, a przy tym często tańsze niż oferowane przez przemysł krajowy.

Po czwarte, w ramach planu konsolidacji, zlikwidowałbym jak największą liczbę garnizonów. Wszystkie jednostki skupiłbym w kilku ogromnych bazach, łatwych do zniszczenia kilkoma uderzeniami rosyjskich rakiet. Zacząłbym budować kilka ogromnych magazynów, aby przenieść do nich wyposażenie rozproszone dotąd w kilkudziesięciu lokalizacjach. To ułatwiłoby zniszczenie jak największej ilości zapasów polskiego wojska przez słynny rosyjski specnaz lub dywersantów FSB jeszcze przed wybuchem wojny.

Równolegle, wiedząc że żywot żadnego agenta w państwie demokratycznym nie jest wieczny i kiedyś do władzy może dojść opozycja, starałbym się intoksykować ją fałszywymi ideami i poglądami. Tę robotę musieliby wykonać inni moi koledzy agenci. Na przykład głosząc, że najlepszą receptą na obronę kraju jest odbudowa Armii Krajowej. Pluton AK w każdej gminie, kompania w każdym powiecie i rozdanie broni obywatelom. Państwo tylko na tym skorzysta, bo wróg się przestraszy, a i finansowo będzie lżej, bo wojsko takie, może być finansowane przez sponsorów lub samorząd gminny i powiatowy. Cięższe uzbrojenie będą przechowywać na posterunkach policji. Do batalionów i brygad armii regularnej jeśli będą wcielani, to koniecznie całymi pododdziałami, tak jak sami się zorganizowali, z własnym dowództwem. Inaczej ich wysiłek byłby zmarnowany. MON powinien tylko udostępnić instruktorów, poligony, amunicję i sprzęt do szkolenia. Na przykładzie Ukrainy widać, jak można twórczo wykorzystać ochotnicze bojówki do dezorganizowania zaplecza kraju i jego systemu politycznego. Jest to szczególnie przydatne w kraju gdzie nie ma zwartych skupisk ludności rosyjskiej które można wykorzystać.

Widzicie jakieś podobieństwa? Oczywiście są one całkowicie przypadkowe, albowiem Polska to piękny kraj a ludzie nieskazitelnie uczciwi i nigdy nie poszliby na współpracę z tajnymi służbami Rosji.


3 komentarze:

  1. Anonimowy8/07/2015

    "Niebezpieczne zwiazki Bronislawa Komorowskiego" Wojciecha Sumlinskiego.
    Jak wysoko obce panstwo moze usytuowac swojego czlowieka ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/07/2015

    Osłabienie armii to faktyczna likwidacja niepodległości - co jest korzystne dla każdego obcego państwa, które chce osiągać swoje cele w Polsce. Twierdzenie, że takim państwem jest jedynie Rosja jest zwyczajną, właśnie agenturalną, manipulacją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pluton AK w każdej gminie, kompania w każdym powiecie i rozdanie broni obywatelom. Państwo tylko na tym skorzysta, bo wróg się przestraszy, a i finansowo będzie lżej, bo wojsko takie, może być finansowane przez sponsorów lub samorząd gminny i powiatowy. Cięższe uzbrojenie będą przechowywać na posterunkach policji. Przy dzisiejszej ochronie JW to jedyny możliwy plan ale ludzie mając pozwolenia na broń mają ją w domu - lekka w jednostkach pomocniczych wystarczy.

    OdpowiedzUsuń