1 maj 2016

OT - zwyciężyła koncepcja "harcerzyków"?

 Kilka dni temu minister ON, A. Macierewicz, podpisał uroczyście koncepcję tworzenia wojsk Obrony Terytorialnej. Sam dokument, liczący ponad 30 stron, nie został jednak ujawniony do dziś. Zaczynają jednak stopniowo wypływać niektóre informacje na ten temat.

W trakcie przygotowań do utworzenia Obrony Terytorialnej, pojawiało się w ramach ogólnych zarysów (których część obecna ekipa rządząca przejęła jeszcze od poprzedników), kilka różnych koncepcji.W odniesieniu do szkolenia, były dwie. Można je nazwać koncepcjami "harcerzyków" i "żołnierzy". Tę pierwszą promował głównie Ruch na Rzecz OT.

 Ta druga  mówiła, że wszyscy przyszli żołnierze OT którzy nie służyli w wojsku i nie są żołnierzami rezerwy, będą musieli odbyć trwającą 3-4 miesiące służbę przygotowawczą. Wydawało się to dość oczywiste jeśli mowa o ludziach mających posługiwać się bronią automatyczną, w tym maszynową, minami i materiałami wybuchowymi a nawet moździerzami czy ppzr. Służba przygotowawcza wyrabia samodzielność, dyscyplinę i hart ducha, umiejętność radzenia sobie w deficycie czasu, w stresie. Jest też pewnego rodzaju sprawdzeniem się dla samego kandydata.

Tymczasem okazało się że zwyciężyła chyba koncepcja "harcerzyków". Jak bowiem podała dziś PAP, powołując się na wypowiedź pełnomocnika ministra ON ds. OT dr. Kwaśniaka, już od jesieni, do służby w OT zgłosić się będzie mógł każdy, kto przeszedł kwalifikację wojskową i spełnia określone wymogi zdrowotne. Przypomnijmy że kwalifikację obowiązkowo przechodzą wszyscy mężczyźni którzy ukończyli 19 lat oraz część kobiet.
- Po przejściu kwalifikacji ochotnik wejdzie w nasz system szkolenia, które będzie się odbywało raz, maksymalnie dwa razy w miesiącu. W ciągu kilku miesięcy będzie się on szkolił przez kilkanaście dni, zakończonych złożeniem przysięgi wojskowej. Wtedy zostanie żołnierzem rezerwy z przydziałem do służby w obronie terytorialnej - miał powiedzieć dr. Kwaśniak.

 Jak wynika ze słów Kwaśniaka, szkolenie do przysięgi ma być więc rozłożone na 6 do 9 weekendów (12-18 dni), zamiast 2 miesięcy jak do tej pory! Wydaje się to dalece niewystarczające. Czy w kilkanaście dni można się nauczyć podstaw rzemiosła wojskowego? Można - tak robiono w ZSSR w czasie 2 Wojny Światowej! Jednak nigdy w czasie pokoju i znacznie bardziej intensywnie, bo w formie skoszarowanej. Szkolenie podstawowe w formie weekendowej to wysoce nieodpowiedzialne szafowanie życiem ludzkim. Pamiętajmy bowiem, że po przysiędze żołnierz jest zobowiązany wykonywać rozkazy, w razie potrzeby z narażeniem życia. Poza tym pojawi się pytanie, dlaczego kandydat na żołnierza zawodowego i do służby w NSR musi szkolić się do przysięgi 2 miesiące w formie skoszarowanej, a "otekowiec" tylko kilkanaście dni w weekendy? Jeżeli ktoś boi się poświęcić dla ojczyzny (i dla rozwijania swoich zainteresowań) kilku miesięcy w czasie pokoju, to marne nadzieje że będzie chciał walczyć w czasie wojny.

Pełny cykl szkolenia ma trwać 3 lata i ma być zakończony egzaminami. Jeżeli nie jest to przekłamanie PAP,  oznacza to że zwyciężyła koncepcja "harcerzyków" jako głównego składnika OT. Być może obawiano się małej liczby zgłoszeń bo omawiany tekst uwypukla, że twórcy koncepcji nadzieję pokładają w klasach mundurowych i właśnie harcerzach! Co prawda istnieją jeszcze pewne zapasy rezerwistów którzy zaliczyli zasadniczą służbę wojskową i których będzie można wcielić do OT w razie zagrożenia lub wojny i tym sposobem poprawić jakość materiału żołnierskiego. Te rezerwy szybko jednak topnieją.

Stan zasobów szeregowych rezerwy.
Stan zasobów oficerów rezerwy.
 Stan rezerw osobowych może być jedną z przyczyn takiego a nie innego rozwiązania sposobu szkolenia OT. W marcu ubiegłego roku MON ogłosił możliwość ochotniczego zgłaszania się na przeszkolenie wojskowe także osób które nie odbywały dotąd służby czynnej. W ciągu pierwszych kilku tygodni zgłosiło się tylko 11 tysięcy. Dla porównania, jeszcze w 2005 roku, przeszkolono ponad 70 tysięcy rezerwistów. Najlepszym sposobem odtworzenia rezerw osobowych byłoby przywrócenie poboru, ze służbą trwającą 4 - 6 miesięcy, ale politycy obawiają się utraty głosów.

Kwaśniak ujawnił też, że prawnicy MON pracują nad usprawnieniem procedur wykorzystania żołnierzy OT przez starostów powiatowych. Starosta będzie mógł zwrócić się bezpośrednio do dowódcy kompanii OT w powiecie, o udzielenie wsparcia w razie klęsk żywiołowych. Jak wynika ze słów Kwaśniaka, dowódca kompanii będzie mógł podjąć decyzję samodzielnie, informując jedynie o niej przełożonych. Można to oceniać jako dalsze rozluźnienie struktur wojska i ruch w kierunku "usamorządowienia" OT, na wzór byłej Jugosławii gdzie oddziały OT odegrały znaczącą rolę na rzecz rozpadu struktur tego państwa.

Otworzono też, zapowiadaną już wcześniej, możliwość grupowego wstępowania do OT całych prywatnych pododdziałów (czyli MON dostarczy uzbrojenie i wyposażenie niezależnym grupom zbrojnym). Pomimo że takie drużyny lub plutony, po przejściu odp. egzaminów mają być wcielane do kompanii dowodzonych przez żołnierzy zawodowych, to jest to również krok w kierunku ułatwienia zapłonu wojny domowej.

Pełnomocnik szefa MON opowiedział się też za przechowywaniem przez żołnierzy OT broni służbowej w domach. Wcześniej pojawiła się informacja, że Policja dość niechętnie odniosła się do pomysłu, by broń dla OT przechowywać w komendach powiatowych Policji, tłumacząc to brakiem miejsca.

Niezbędne zmiany prawne umożliwiające powstanie wojsk OT mają być przygotowane do wakacji.

 Źródło. 

Grafika: PWL.