W trakcie przygotowań do utworzenia Obrony Terytorialnej, pojawiało się w ramach ogólnych zarysów (których część obecna ekipa rządząca przejęła jeszcze od poprzedników), kilka różnych koncepcji.W odniesieniu do szkolenia, były dwie. Można je nazwać koncepcjami "harcerzyków" i "żołnierzy". Tę pierwszą promował głównie Ruch na Rzecz OT.
Ta druga mówiła, że wszyscy przyszli żołnierze OT którzy nie służyli w wojsku i nie są żołnierzami rezerwy, będą musieli odbyć trwającą 3-4 miesiące służbę przygotowawczą. Wydawało się to dość oczywiste jeśli mowa o ludziach mających posługiwać się bronią automatyczną, w tym maszynową, minami i materiałami wybuchowymi a nawet moździerzami czy ppzr. Służba przygotowawcza wyrabia samodzielność, dyscyplinę i hart ducha, umiejętność radzenia sobie w deficycie czasu, w stresie. Jest też pewnego rodzaju sprawdzeniem się dla samego kandydata.
Tymczasem okazało się że zwyciężyła chyba koncepcja "harcerzyków". Jak bowiem podała dziś PAP, powołując się na wypowiedź pełnomocnika ministra ON ds. OT dr. Kwaśniaka, już od jesieni, do służby w OT zgłosić się będzie mógł każdy, kto przeszedł kwalifikację wojskową i spełnia określone wymogi zdrowotne. Przypomnijmy że kwalifikację obowiązkowo przechodzą wszyscy mężczyźni którzy ukończyli 19 lat oraz część kobiet.
- Po przejściu kwalifikacji ochotnik wejdzie w nasz system szkolenia, które będzie się odbywało raz, maksymalnie dwa razy w miesiącu. W ciągu kilku miesięcy będzie się on szkolił przez kilkanaście dni, zakończonych złożeniem przysięgi wojskowej. Wtedy zostanie żołnierzem rezerwy z przydziałem do służby w obronie terytorialnej - miał powiedzieć dr. Kwaśniak.
Jak wynika ze słów Kwaśniaka, szkolenie do przysięgi ma być więc rozłożone na 6 do 9 weekendów (12-18 dni), zamiast 2 miesięcy jak do tej pory! Wydaje się to dalece niewystarczające. Czy w kilkanaście dni można się nauczyć podstaw rzemiosła wojskowego? Można - tak robiono w ZSSR w czasie 2 Wojny Światowej! Jednak nigdy w czasie pokoju i znacznie bardziej intensywnie, bo w formie skoszarowanej. Szkolenie podstawowe w formie weekendowej to wysoce nieodpowiedzialne szafowanie życiem ludzkim. Pamiętajmy bowiem, że po przysiędze żołnierz jest zobowiązany wykonywać rozkazy, w razie potrzeby z narażeniem życia. Poza tym pojawi się pytanie, dlaczego kandydat na żołnierza zawodowego i do służby w NSR musi szkolić się do przysięgi 2 miesiące w formie skoszarowanej, a "otekowiec" tylko kilkanaście dni w weekendy? Jeżeli ktoś boi się poświęcić dla ojczyzny (i dla rozwijania swoich zainteresowań) kilku miesięcy w czasie pokoju, to marne nadzieje że będzie chciał walczyć w czasie wojny.
Pełny cykl szkolenia ma trwać 3 lata i ma być zakończony egzaminami. Jeżeli nie jest to przekłamanie PAP, oznacza to że zwyciężyła koncepcja "harcerzyków" jako głównego składnika OT. Być może obawiano się małej liczby zgłoszeń bo omawiany tekst uwypukla, że twórcy koncepcji nadzieję pokładają w klasach mundurowych i właśnie harcerzach! Co prawda istnieją jeszcze pewne zapasy rezerwistów którzy zaliczyli zasadniczą służbę wojskową i których będzie można wcielić do OT w razie zagrożenia lub wojny i tym sposobem poprawić jakość materiału żołnierskiego. Te rezerwy szybko jednak topnieją.
Stan zasobów szeregowych rezerwy. |
Stan zasobów oficerów rezerwy. |
Kwaśniak ujawnił też, że prawnicy MON pracują nad usprawnieniem procedur wykorzystania żołnierzy OT przez starostów powiatowych. Starosta będzie mógł zwrócić się bezpośrednio do dowódcy kompanii OT w powiecie, o udzielenie wsparcia w razie klęsk żywiołowych. Jak wynika ze słów Kwaśniaka, dowódca kompanii będzie mógł podjąć decyzję samodzielnie, informując jedynie o niej przełożonych. Można to oceniać jako dalsze rozluźnienie struktur wojska i ruch w kierunku "usamorządowienia" OT, na wzór byłej Jugosławii gdzie oddziały OT odegrały znaczącą rolę na rzecz rozpadu struktur tego państwa.
Otworzono też, zapowiadaną już wcześniej, możliwość grupowego wstępowania do OT całych prywatnych pododdziałów (czyli MON dostarczy uzbrojenie i wyposażenie niezależnym grupom zbrojnym). Pomimo że takie drużyny lub plutony, po przejściu odp. egzaminów mają być wcielane do kompanii dowodzonych przez żołnierzy zawodowych, to jest to również krok w kierunku ułatwienia zapłonu wojny domowej.
Pełnomocnik szefa MON opowiedział się też za przechowywaniem przez żołnierzy OT broni służbowej w domach. Wcześniej pojawiła się informacja, że Policja dość niechętnie odniosła się do pomysłu, by broń dla OT przechowywać w komendach powiatowych Policji, tłumacząc to brakiem miejsca.
Niezbędne zmiany prawne umożliwiające powstanie wojsk OT mają być przygotowane do wakacji.
Źródło.
Grafika: PWL.
Przy 1-2 szkoleniach w miesiącu,w wariancie dla "harcerzyków", te 3 brygady jeżeli powstaną to jedynie na papierze. Przerażające jest to, że na szczeblu strategicznym są "chłopcy" z poziomem myślenia dowódcy plutonu. Oczywiście z szacunkiem dla prawdziwych dowódców plutonów.
OdpowiedzUsuńA, co do broni, to widać gołym okiem (po wypowiedzi o trzymaniu broni w domu),że Pan pełnomocnik nie ma broni prywatnej i nie orientuje się jakie wymogi obowiązują w zakresie przechowywania broni, choć jako były żołnierz powinien. Natomiast jako pełnomocnik MON musi wiedzieć, ze to w "ręce" MSWiA ustawa "deleguje"uprawnienia w tym zakresie.
Pewnie będzie jak to powiedział Kuras w "Polskich drogach", że założenia są dobre, tylko wykonanie do d..y.
Ta koncepcja ma dwa podstawowe błędy. 1 - rozproszenie pododdziałów po powiatach i 2 - sposób rekrutacji i szkolenia. Chociaż można zrozumieć że w zastanej sytuacji - gigantyczna nierównowaga pomiędzy potrzebami, poczuciem bezpieczeństwa społeczeństwa a posiadanymi możliwościami obecnej armii i potrzebą "zagospodarowania" inicjatyw prywatnych które z tej nierównowagi poniekąd wyniknęły - jest to rozwiązanie najprostsze i najszybsze. Ale one są do naprawienia w perspektywie. Najgorsze by było, gdyby następna ekipa znowu wylała dziecko z kąpielą.
UsuńNa pierwszą linię frontu nich idą politycy dając przykład a nie będzie jak zawsze - obywatel ma walczyć i ginąć a rządzący znowu @&€## i utworzą tzw. rząd na uchodźstwie i będą żyć jak pączek w maśle. Antoni wzywa do broni. Antoni Nas obroni... 😅
OdpowiedzUsuńMiesiąc - na SP do przysięgi jest miesiąc - i to starcza
OdpowiedzUsuńAczkolwiek prawda jest że chłopaczkom te 100 kilka dni porządnego kursu by się przydały - ba przy dobrym programem i nakładach (np. 10 zajęć na dzień z 1 strzelaniem w tygodniu) to mogli by być z nich nawet nieźli rezerwiści...
Kiedyś SP trwało 90 dni szkoleniowych, aż "zeszło" do 28 dni szkoleniowych, a żołnierz służby zasadniczej miał strzelać 2-3 razy w tygodniu w tym raz w nocy (pododdziały dowodzenia, logistyczne rzadziej). Natomiast samo SP obawiam się, że "chłopaczkom" nie wystarczy. Te 100 dni to teraz tzw szkolenie specjalisty, no a potem powinno być zgrywanie w ramach pododdziału.Samo SP i "do boju", to tak jak kiedyś "nie matura, lecz chęć szczera...". Jak powiedział gen. Stanisław Sosabowski po zapoznaniu z planem operacji MARKET-GARDEN: "szkoda tych żołnierzy, którzy tam polecą". Obawiam się ze to znowu będzie "produkcja wdów i sierot", ale wśród naszego narodu, anie strony przeciwnej.
UsuńAntoni dobra zmiana,a wyjdzie jak zwykle.
OdpowiedzUsuń