Zdjęcie z miejsca katastrofy amerykańskiego BSL Predator w Iraku.
Od 2001 roku siły zbrojne USA straciły w katastrofach ponad 400 dużych bezpilotowców w tym 194 powodujących straty na sumę co najmniej 2 miliony dolarów. Informację ujawnił niedawno dziennik Washington Post po rocznym śledztwie dziennikarskim.
Bezpilotowiec, w przeciwieństwie do bojowego samolotu załogowego, jest bardzo łatwym celem. Nie tylko dla nowoczesnych armii wyposażonych w sprzęt zakłócania jego łączności z operatorem na ziemi i nawigacji GPS. Jest również bardzo łatwy do zestrzelenia z powodu niewielkiej prędkości przelotowej i braku możliwości robienia uników przed pociskami wystrzeliwanymi z ziemi.
Podczas gdy większość z wadliwie funkcjonujących dronów stracono w strefach walk, dziesiątki zostały zniszczone w Stanach Zjednoczonych podczas lotów testowych i szkoleniowych, które poszły nie tak.
Analizy powypadkowe wskazują na kilka najczęstszych przyczyn katastrof:
- Ograniczoną zdolność do wykrywania i unikania kłopotów. Kamery i czujniki high-tech na pokładzie nie mogą w pełni zastąpić oczu uszu i nosa pilota w kokpicie. Zdalnie sterowane samoloty najczęściej nie są wyposażone w systemy antykolizyjne mające na celu zapobieganie katastrofom w powietrzu.
- Błąd pilota. Mimo popularnych wyobrażeń, pilotowanie drona jest o wiele trudniejsze, niż gra w gry wideo. Siły Powietrzne stale szkolą operatorów, ale błędy są nadal powszechne. W czterech przypadkach, w okresie trzech lat, piloci popełnili błędy tak skandaliczne, że zostały one zbadane pod kątem zaniedbania obowiązków. Jak podawała prasa, operatorzy dronów narzekają na znużenie podczas długotrwałych lotów a motywacja by nie zasnąć jest o wiele mniejsza na ziemi niż w powietrzu.
- Trwałe uszkodzenia mechaniczne. Bezpilotowce były projektowane bez funkcji bezpieczeństwa, zwielokrotniania krytycznych mechanizmów. Wiele wypadków było spowodowane prostymi usterkami elektrycznymi, inne zostały spowodowane przez złą pogodę. Kilka wpadków personel określał jako spowodowane przez niewytłumaczalne problemy.
- Zawodne łącza komunikacyjne. Drony są zależne od bezprzewodowej transmisji do przekazywania poleceń i informacji nawigacyjnej, zwykle za pośrednictwem satelity. Połączenia te mogą być kruche. Danych wynika, że łącza zostały zakłócone lub utracone w ponad jednej czwartej z najgorszych wypadków.
Z 418 katastrof bezpilotowców Pentagonu na całym świecie w latach od września 2001 do końca ubiegłego roku, najwięcej zdarzyło się w Afganistanie - 67, następnie na terytorium USA - 47, na 3 miejscu był Irak - 41 katastrof.
Wśród modeli które się rozbiły, najczęściej pojawia się MQ-1 Predator, produkowany przez General Atomics Aeronautical Systems. Około połowa z zakupionych przez Siły Powietrzne USA bezpilotowców tego typu uczestniczyła w poważnych wypadkach. Na drugim miejscu jest Hunter a na trzecim - Reaper.
Według statystyk bezpieczeństwa Sił Powietrznych, liczba katastrof dronów jest niemal równa liczbie poważnych wypadków poniesionych przez myśliwce i samoloty szturmowe Sił Powietrznych w tym samym okresie, mimo że drony wylatały daleko mniej misji i godzin.
To
co miało być zaletą bezpilotowców - prosta konstrukcja (co za tym idzie
niższy koszt w porównaniu z samolotami załogowymi) oraz możliwość
długotrwałego lotu, jest też wadą powodującą częstsze wypadki.
Biorąc to wszystko pod uwagę, przy zakupach bezpilotowców dla WP, MON powinien pamiętać że do każdego zestawu trzeba kupić nie 2-3 aparaty latające, ale 10-20, żeby w czasie konfliktu i eksploatacji w czasie pokoju, na bieżąco uzupełniać te utracone. Jednak wtedy rachunek koszt-efekt będzie miażdżąco niekorzystny dla bezpilotowców.
Co więcej, w dającym się przewidzieć czasie, rzędu kilkudziesięciu lat, bezpilotowce nie zastąpią samolotów pilotowanych przez człowieka. Oba rodzaje staków powietrznych mogą się tylko uzupełniać i wspomagać. Chociaż bowiem Amerykanie intensywnie pracują nad bezzałogowcami, samoloty bojowe następnej generacji po F-35 i B-2, bedą nadal posiadać kabinę pilotów. Przebywający w marcu w Polsce Jeffrey B. Kohler, wiceprezes ds. rozwoju międzynarodowego Boeinga informował że US Air Force oficjalnie potwierdziły, iż następcą F-22A będzie wielozadaniowy samolot załogowy.
Można oczywiście zbudować BSL prawie tak niezawodny jak samolot klasyczny, jednak wtedy jego koszt będzie większy niż samolotu załogowego, przy wszystkich wadach bezpilotowców jak podatna na zakłócenie linia łączności z operatorem na ziemi. Marzenia o zbudowaniu bezpilotowego samolotu wielozadaniowego, który byłby sprawniejszy i bardziej niezawodny od samolotu załogowego, pomimo że takie prace są podobno prowadzone (jak pisał w 2012 roku Bill Sweetman), wydają się jeszcze o wiele dziesięcioleci odległe od realizacji. Najpierw musiałby powstać komputer o takich możliwościach, elastyczności, doświadczeniu, zdolności uczenia się, jak mózg człowieka, a to przewidywane jest dopiero na rok 2050.
Bzdura. W przeciągu 10-15 lat pojawią się pierwsze w pełni autonomiczne myśliwce na bazie F-35. Oczywiście po cichu, żeby opinia publiczna nie dostała bzika. A kabina? To też dla opinii publicznej, panicznie bojącej się Skynetu czy innego wymysłu Hollywood.
OdpowiedzUsuń2 miliardy USD taka popraweczka
OdpowiedzUsuńRosjanie zestrzelili wszystkie bezpilotowce OBWE nad Donbasem żeby ukryć konwoje wojsk z Rosji. Jest to przykład co warte są bezpilotowce wobec normaknej armii a nie bandy kozojebów. Nie wylewajmy dziecka z kąpielą, małe BSL będą przydatne, ale zestaw musi mieć po 10-20 i więcej BSL, tak jak kilka jednostek ognia, bo będą spadać jak muchy!
OdpowiedzUsuń