29 lip 2015

Chińskie rakiety dla Turcji coraz bliżej

 Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział we wtorek, przed wyjazdem z wizytą do Pekinu, że jego kraj dąży do wzmocnienia więzi z Chinami na wszystkich poziomach jako część "współpracy strategicznej" uzgodnionej przez oba kraje w 2010 roku. Powiedział też że Turcja jest otwarta na "nową, poprawioną ofertę" chińską na system obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu.

W 2013 roku Turcja wybrała chińską ofertę jako preferowanego kandydata na swój nowy system obrony rakietowej w kontrakcie o wartości 3,44 mld dolarów. Jednak naciski USA, które wystawiły w przetargu swój system Patriot, spowodowały że Ankara odłożyła wybór oferty chińskiej i przez pewien czas wydawało się że skłoni się ku wyborowi oferty amerykańskiego Raytheona lub francusko-włoskiego konsorcjum Eurosam (na system SAMP/T).

Amerykanie wykorzystując fakt że Turcja jest członkiem NATO, zgłosili swoje obiekcje co do wyboru chińskiego systemu jako budzącego wątpliwości co do bezpieczeństwa i kompatybilności z systemami NATO. Turcy uzasadniali wstrzymanie rozmów z chińczykami tym, że Pekin nie spełnił wszystkich wymogów stawianych przed dostawcą systemu.

Wczoraj Erdogan na konferencji w Ankarze powiedział, że najbardziej odpowiadająca Turcji była oferta chińska ale "pewne okoliczności doprowadziły do opóźnień". Zapowiedział że Turcy wrócą do tych kwestii podczas wizyty w Pekinie. Pomimo że oficjalnym tematem będzie bilateralna wymiana handlowa, według anonimowego urzędnika tureckiego, najważniejszym tematem rozmów w Pekinie będą negocjacje dotyczące systemów obronnych. Nie należy się jednak spodziewać podpisania umowy podczas tej wizyty.

Członkowie Podsekretariatu Przemysłu Zbrojeniowego Turcji, którzy prowadzili negocjacje techniczne z Chińczykami, powiedzieli, że główną przeszkodą okazała się chińska niechęć do transferu technologii umożliwiającego Turcji kopiowanie systemu. Zamiar powrotu do wyboru chińskiej oferty Turcja ogłosiła już w lutym tego roku, jednak jak widać Chińczycy twardo negocjują i wciąż nie doszło do ostatecznych decyzji. Nie należy się dziwić, kiedy Turcy opanują technologię, staną się groźnymi konkurentami Chin na rynkach biedniejszych krajów które nie mogą sobie pozwolić na zakup systemów zachodnich.

Według wcześniejszych informacji, Turcja chciała kupić od Chin 12 baterii rakiet przeciwlotniczych HQ-9 (oznaczenie eksportowe FD-2000). Oznacza to nabycie łącznie 288 pocisków dalekiego zasięgu mających zdolność przechwytywania taktycznych rakiet balistycznych typu ziemia-ziemia. Rakiety HQ-9 są zmodernizowaną wersją rosyjskich rakiet S-300 PMU, które Chiny zakupiły w latach 90.

Turcja nie dysponuje dotąd własnym systemem obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej tej klasy. Niedawno na początku lipca, w niemieckiej prasie pojawiła się informacja że niemiecki system Patriot rozmieszczony w Turcji w ramach sojuszniczej pomocy w związku z wojną w sąsiedniej Syrii został "zhakowany". Pojawiły się rzekomo "niewytłumaczalne" komendy dla wyrzutni. Informacjom tym zaprzeczyły władze. Nie wiadomo na ile maczały w tym palce służby chińskie ale możliwe że był to prasowy element lobbingu chińskiego lub tureckiego.

Wizyta prezydenta Turcji w Chinach następuje w momencie wznowienia ataków armii tureckiej na siły powstańców kurdyjskich po dużych zamachach terrorystycznych jakie miały miejsce ostatnio w Turcji. Turcja używa lotnictwa atakując bazy kurdyjskie na terytorium Syrii i Iraku. Prawdopodobnie władze w Ankarze decydując się na rozprawę z separatystami kurdyjskimi, obawiają się protestów organizacji praw człowieka a co za tym idzie, oporu rządów państw zachodnich i ewentualnego wstrzymania kontraktów zbrojeniowych. Zbliżenie z Chinami jest tu logiczną alternatywą. Chiny, podobnie jak Turcja z Kurdami, mają problemy z mniejszością Ujgurską, zamieszkującą prowincję Xinjiang. Sytuacja jest o tyle skomplikowana że Ujgurzy w większości wyznają islam, podobnie jak Turcy a część aktywistów ujgurskich schroniła się w Turcji przed prześladowaniami władz chińskich. Jak widać jednak metody chińskie są bliższe władzom w Ankarze niż polityka krajów zachodnich. Turcja od dłuższego czasu stara się uniezależnić od Zachodu i prowadzi coraz bardziej samodzielną politykę po tym, jak straciła nadzieję na sukces swoich zabiegów o przyjęcie do Unii Europejskiej. Ma po temu wszelkie szanse ponieważ dzięki szybko rosnącej liczbie ludności, silnej armii i prężnemu rozwojowi gospodarki wyrasta na lokalne mocarstwo. Jednak członkostwo w NATO jest jej nadal potrzebne do obrony przed Rosją.

Źródło: Biznes Alert, Reuters.

25 lip 2015

Serią ze wschodu - lipiec

*  Prezydent Putin pytany o nowe rosyjskie programy zbrojeniowe, oskarżył USA o rozpoczęcie nowego wyścigu zbrojeń przez wyjście z traktatu ABM. W wywiadzie dla kanału telewizyjnego RTS zapytany o nową wojnę w Europie powiedział że ma nadzieję że da się jej uniknąć, jednak, jak zaznaczył, "chcielibyśmy aby Europa wykazywała więcej niezależności od USA".

 * Olga Gołodiec, wicepremier odpowiadająca w rządzie Rosji za problemy socjalne, ogłosiła że liczba biednych mieszkańców Rosji zwiększyła się od początku roku o 3,1 mln i jest ich obecnie 22,9 milionów.

*  Notowania rosyjskiej waluty spadły do najniższego poziomu od ponad czterech miesięcy. 31 lipca za dolara płacono 61 rubli, a za euro - 67.

 * Michaił Chodorkowski, jeden z popularniejszych rosyjskich polityków i krytyk obecnych władz powiedział w wywiadzie dla amerykańskiego Newsweeka że uważa że prezydent Putin będzie musiał ustąpić w 2019 roku po wygranych przez siebie wyborach. Chodorkowski uważa że obecny prezydent Rosji "żyje w innej rzeczywistości". - Nie ekonomicznej, nie gospodarczej, ale, jak sądzę, religijnej i widzi siebie jako przywódcę w post-amerykańskim świecie. Według Chodorkowskiego zachowanie Putina jest nieprzewidywalne i irracjonalne. - Jeżeli Putin będzie przekonany o tym, że utrzyma władzę tylko za pomocą wojny, to będzie wojna - dodaje Chodorkowski. Rosjanin przewiduje, że może dojść do pełnej konfrontacji z państwami zachodu na Ukrainie, bądź też Rosja może zaatakować któreś z państw bałtyckich.

*  Rosyjskie Ministerstwo Obrony w ramach oszczędności zwolni około 50 tysięcy osób. To druga w lipcu redukcja funkcjonariuszy resortów siłowych. Zwolnionych zostanie prawie 17 tysięcy żołnierzy oraz około 30 tysięcy pracowników cywilnych ministerstwa. Nie ucierpią jednak jednostki liniowe. W ciągu najbliższego roku zostanie ukończona budowa kilkuset nowych magazynów broni, gdzie zostanie przeniesiony sprzęt i uzbrojenie wojsk rakietowych i artylerii, przechowywany na składach. Dzięki temu obsługa starych składów będzie mogła zostać zwolniona. Cały proces zajmie co najmniej rok.

 * Nieoczekiwanie sąd w Sztrasburgu przyznał że dzieci w szkole w Biesłanie zabili nie Czeczeńcy, a rosyjski specnaz. Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznali że Moskwa nie przestawiła istotnych dowodów które mogłyby potwierdzić że 344 ofiar w Biesłanie zostało zabitych przez czeczeńskich mudżachedinów a nie przez rosyjskie siły specjalne i wojsko. Potwierdza to wersję Szamila Basajewa który twierdził że Biesłan od początku był prowokacją FSB która podesłała Czeczeńcom swojego agenta Chodowa. Sąd w Sztrasburgu rozpatrywał skargę rodziców dzieci, którzy uważali że za masakrę odpowiedzialni byli rosyjscy żołnierze i specnaz którzy nadmiernie korzystali z ciężkiej broni takiej jak miotacze ognia, granatniki i czołgi. Sędziowie uznali że nie ma dowodów na to że eksplozje były dziełem Czeczeńskich terrorystów, jest za to wiele dowodów na to że były one wynikiem działania rosyjskich żołnierzy, specnazu i czekistów. Masakra w Biesłanie miała miejsce 1 września 2004 roku.

* Tygodnik Nowaja Gazieta odkrył że w 2005 roku dwóch wysokich oficerów FSB przejęło nieodpłatnie działkę byłego uzdrowiska dla dzieci pracowników KGB "Obiekt nr 909" we wsi Kałczuga w rejonie odincowskim obwodu moskiewskiego leżącą w elitarnej podmoskiewskiej okolicy, niedaleko prezydenckiej rezydencji Nowo-Ogariewo, a następnie podzieliło ją i sprzedało dwudziestu innym wysokim oficerom FSB, w tym Aleksandrowi Bortnikowowi (wtedy wiceszef, obecnie szef FSB), jego zastępcom Aleksandrowi Kupriażkinowi i Władimirowi Kuliszowowi, a także Michaiłowi Biełousowowi (przyszłemu wiceszefowi zarządu polityki wewnętrznej administracji prezydenta), Siergiejowi Biesiedzie (naczelnikowi struktur FSB odpowiedzialnych za działania na terenie byłego ZSRR, jednemu z głównych wykonawców polityki rosyjskiej w Kijowie w czasie rewolucji na Majdanie). Następnie wszyscy oni sprzedali swoje działki po cenie rynkowej właścicielowi grupy spółek Merkurij, Igorowi Kesajewowi.  Każdy z właścicieli zarobił od 2,4-2,5 mln dolarów. Co daje w sumie ok. 50 mln dolarów. Kesajew zaś, zakupiwszy wszystkie działki, ponownie połączył je w jedną. Kreml ogłosił że opisana przez tygodnik Nowaja Gazieta afera, "to problem samej FSB".

* Prezydent Putin zatwierdził nową poprawioną wersję doktryny morskiej państwa, postulującą utrzymanie jego mocarstwowej pozycji na międzynarodowych akwenach oceanicznych. Dokument przyjęto po naradzie, jaka odbyła się na pokładzie fregaty "Admirał Gorszkow" w porcie w Bałtijsku w obwodzie kaliningradzkim. Poza Putinem w naradzie uczestniczyli między innymi wicepremier Dmitrij Rogozin i minister obrony Siergiej Szojgu. - Przyczynami przyjęcia nowej doktryny są zmiany w sytuacji międzynarodowej i obiektywne umocnienie się Rosji jako wielkiego mocarstwa morskiego - powiedział dziennikarzom Rogozin. - Szczególny akcent położono na kierunki atlantycki i arktyczny. 46-stronicowy dokument zaznacza również, że celem aktywności morskiej Rosji na Pacyfiku jest utrzymanie przyjacielskich stosunków z Chinami.

* "Historia lubi zataczać koło. Gdyby zapytać młodych Rosjan, kto pamięta taki kraj jak Jugosławia, to musieliby się dobrze skupić, aby odpowiedzieć na to pytanie. Nikt już nie pamięta, że Jugosławia była kiedyś na mapie Europy" - powiedział Dmitrij Miedwiediew w rozmowie z Vlastą Jeseničnik, moskiewską korespondentką radia i telewizji RTV Slovenija. Premier Rosji nawiązał w ten sposób do sytuacji Ukrainy. "Mam nadzieję, że pewnego dnia nie dojdzie do takiej sytuacji, że będziemy sobie musieli przypominać, że kiedyś, na mapie Europy, istniało takie państwo jak Ukraina.

* Pomimo propozycji ministerstwa finansów, prezydent Putin jest przeciwny zmniejszaniu wydatków na armię. Przywódca Rosji uważa że duże zamówienia nowoczesnego uzbrojenia w rodzimym przemyśle, mogą przełożyć się na przyspieszenie wzrostu gospodarczego. Dlatego sektor zbrojeniowy powinny ominąć cięcia które będą musiały zostać wdrożone w innych sektorach państwa w związku z trudnościami gospodarczymi Rosji. Władze Rosji uważają, że zmniejszenie tempa zbrojeń, mogłoby zostać odebrane na Zachodzie jako sygnał słabości Rosji i zachęcić do dalszych sankcji. Spadek PKB Rosji w tym roku szacuje się na ponad 4% przy planowanym -1,8%. Zaplanowane na bieżący rok wydatki na obronę miały wynieść 4,2% PKB, według niektórych ocen, w rzeczywistości, po uwzględnieniu "czarnego budżetu", przekroczą 5% PKB.

* Chiński koncern CNPC i rosyjski Gazprom odłożyły „na czas nieokreślony” podpisanie kontraktu gazowego „Ałtaj” („Siła Syberii-2″) na 30 mld USD. Głównym powodem jest zbyt wysoka cena rosyjskiego gazu i koszt budowy samego gazociągu oraz spadek zapotrzebowania na gaz w związku ze spowolnieniem chińskiej gospodarki. Na decyzję miał też wpływ spadek światowych cen gazu i odkrycie dużych złóż gazu łupkowego w samych Chinach.

* Rosja stała się drugim największym dostawcą ropy naftowej do Chin.

* Rosja rozpoczęła przygotowania do wznowienia produkcji bombowców strategicznych Tu-160. Zmodernizowana wersja pod oznaczeniem Tu-160M2 ma być produkowana od 2023 roku w tempie 3 sztuki rocznie. Maszyny otrzymają nową awionikę i nowy zestaw pocisków. Będą mogły służyć do 40 lat. Wcześniej informowano że od połowy lat 2020, Tu-160 oraz Tu-95 będą zastępowane przez nowy bombowiec PAK DA.

* Prezydent Rosji polecił utworzenie ochotniczej armii rezerwowej zdolnej do szybkiego reagowania. W sytuacji rosnących napięć między Rosją a Zachodem, armia ta będzie gotowa do natychmiastowej reakcji. Mają zostać utworzone dodatkowe jednostki rezerwowe, których zasili początkowo 5 tys. żołnierzy. Prawo do wstępowania w ich szeregi otrzymają rekruci kończący obowiązkową służbę. Będą mieli prawo do kontynuowania służby przez kolejne trzy lata w ramach niepełnego etatu. Ma to być rodzaj rezerwy wysokiej gotowości. Jednostki mają być podobne do Brytyjskiej Armii Terytorialnej, a ich członkowie będą szkoleni i otrzymają regularne wynagrodzenie. Takie jednostki rezerwowe pozwolą prowadzić osłonę granic na drugorzędnych kieunkach a tym samym umożliwią bardziej elastyczne wykorzystanie istniejących armii czynnych, na przykład ich szybkie przegrupowanie na inne kierunki operacyjne i strategiczne.

* W czerwcu 2015 roku Jane’s Intelligence Review opublikował raport informujący, że Rosja przeprowadza sekretne testy hipersonicznych pojazdów szybujących (HGV – hipersonic glide vehicle) do przenoszenia pocisków atomowych SS-19. Ostatnie testy miały odbyć się w lutym 2015 roku. Raport sugeruje, że Federacja Rosyjska od dłuższego czasu prowadzi w tajemnicy produkcję hipersonicznej broni najnowszej generacji dla własnej armii. Według raportu testy są realizowane w bazie rakietowej Dombarowskij w centralnej Rosji. Projekt jest realizowany pod nazwą 4202. Pociski Yu-71 osiągają prędkość 11200 km na godzinę i są bardzo zwrotne.

* Wiceminister obrony Rosji, J. Borisow poinformował prezydenta Putina, że do połowy roku wojsko dostało jedynie 38 proc. zamówionego sprzętu. Dostawy dla wojska w Rosji rozliczane są w cyklach kwartalnych. Z zamówionego uzbrojenia armia najmniej dostała okrętów i rakiet a także sprzętu radiowego. Jedną z przyczyn jest zerwanie więzów kooperacyjnych z Ukrainą. Putin domagał się zamiany importowanych części na własną produkcjęW 2014 roku zamówione dostawy dla rosyjskiej armii zostały zrealizowane w 95 proc. Rząd wydał przy tym 99,9 proc. pieniędzy przeznaczonych na ten cel. Ponieważ w 2014 roku sankcje zachodnie już były wprowadzone, szefostwo wojska doszło do wniosku, że nie szkodzą one produkcji zbrojeniowej i podwyższyło zamówienia na 2015 rok o 20 proc.

* Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej w średniej perspektywie planuje przywrócić 10. Gwardyjską Uralsko-Lwowską ochotniczą Dywizję Pancerną. Ogłosił 3 lipca na forum "Siła Rosji" ekspert wojskowy, redaktor naczelny "Arsenal Ojczyzny" Wiktor Murachowski. Oczekuje się, że dywizja będzie ukompletowana głównie żołnierzami kontraktowymi z uralskich regionów, kompletujących dywizję (w tym czasie - korpus) ochotników w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Były to obwody Swierdłowski, Czelabiński i Permski. Władze, przedsiębiorstwa i społeczności Uralu są skłonni serdecznie włączyć się w proces reanimacji sławnej dywizji. Na razie są problemy, aby przeznaczyć grunty do miejsca dyslokacji dywizji pancernej w rejonie Woroneża, zwłaszcza pod poligony, ale są one możliwe do rozwiązania - powiedział ekspert.

* Liczba zwiadowców w 2 Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej w ciągu roku od jej sformowania na bazie 5 Brygady Zmechanizowanej, wzrosła ponad 2,5 raza - z 200 do ponad 500 żołnierzy.

 * Import z USA spadł w Rosji w pierwszym kwartale 2015 roku, w porównaniu z pierwszym kwartałem 2014 roku z 5,1 mld dolarów, do 3,3 mld dolarów (-34%).

* 1 sierpnia wchodzi w Rosji w życie nowa ustawa antyterrorystyczna. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa będzie mogła gromadzić dane osobowe użytkowników wszystkich zarejestrowanych w Rosji źródeł internetowych. To oznacza możliwość inwigilacji nie tylko Rosjan, ale również obcokrajowców.Na żądanie rosyjskich służb właściciele portali, blogów, serwisów pocztowych itp. będą musieli udostępnić dane dotyczące loginów, adresów użytkowników. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaleca wstrzymanie się od korzystania ze źródeł internetowych rosyjskich domen.
Wcześniej, w sierpniu 2014 roku, rząd Rosji nakazał by wszystkie sieci społecznościowe i strony internetowe miały zainstalowane oprogramowanie pozwalające Federalnej Służbie Bezpieczeństwa śledzić wszystkie działania internautów.

 * Ministerstwo Finansów i amerykańska Rezerwa Federalna opublikowała dane pokazujące, że w maju, Rosja zwiększyła zakup amerykańskich obligacji skarbowych o 4,1 miliardy dolarów. Pod koniec maja 2015 wolumen dłużnych papierów wartościowych w Stanach Zjednoczonych, które należą do Rosji wynosił 70,6 miliardów dolarów.

* 17 lipca rozpoczęły się ćwiczenia jednostek wyposażonych w zestawy strategicznych rakiet balistycznych Topol-M i Jars. Bierze w nich udział prawie 500 wozów bojowych i 4000 żołnierzy. Ćwiczenia mają potrwać ponad miesiąc na obszarze 5 regionów Rosji.

* Wojska lądowe Rosji otrzymały 6 komplet brygadowy zestawów Iskander-M. Otrzymała go 103 Brygada Rakiet 36 Armii Wschodniego Okręgu Wojskowego z Ułan-Ude.

* Na Białorusi w końcową fazę wstąpiły przygotowania do ćwiczeń "Tarcza Związku 2015".

* Bank narodowy Białorusi przewiduje że roczna inflacja w 2015 roku wyniesie 18%.

* Rosja uznała że w pewnych przypadkach nie musi wypełniać postanowień Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Do takiego wniosku doszedł rosyjski sąd konstytucyjny.

* Prezydent Putin wydał dekret nakazujący zmniejszenie liczby etatów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych o 110 tysięcy, do 1 miliona 3 172, nie licząc ochrony i obsługi budynków. Redukcja jest podyktowana względami oszczędnościowymi i nie będzie dotyczyć jednostek szczebla rejonowego które zajmują się mieszkańcami. Według dokumentu chodzi także o trwałe uregulowanie sytuacji w niekompletnych kadrowo strukturach kierowniczych szczebla obwodowego i wyższego oraz o zastąpienie w tych obiektach, gdzie jest to możliwe, pozaresortowych jednostek wartowniczych wartownikami resortowymi lub pracownikami prywatnych agencji ochrony.

* Pod koniec lipca wojska Południowego Okręgu Wojskowego przeprowadzą duże ćwiczenia w trakcie których na poligonie Kapustin Jar zostaną wystrzelone uzbrojone pociski balistyczne Iskander-M. Do tej pory nie pojawiły się informacje mówiące o tym, by Rosjanie wykorzystali uzbrojone rakiety systemu Iskander-M w czasie manewrów wojskowych w Europie.

* Kilkudziesięciu rosyjskim żołnierzom kontraktowym grozi kara więzienia za to, że zdezerterowali ze swej jednostki w obawie, iż zostaną wysłani, by walczyć na wschodniej Ukrainie. Żołnierze służyli w tej samej jednostce w mieście Majkop u podnóża Kaukazu. Żołnierze mówią, że proponowano im 8 tys. rubli (127 euro) dziennie za udział w walkach na Ukrainie. Napisali oni wnioski o rozwiązanie kontraktu, które jednak nie zostały przyjęte.

* Czarna seria w rosyjskim lotnictwie wojskowym. W Kraju Chabarowskim rozbił się bombowiec strategiczny rosyjskich sił powietrznych. Samolot Tu-95 spadł w bezludnym rejonie, około 80 kilometrów od Chabarowska. Dwie osoby z siedmioosobowej załogi poniosły śmierć. To już szósty tego lata wypadek rosyjskiego samolotu wojskowego. Wcześniej, rosyjski bombowiec taktyczny Su-24M rozbił się w dalekowschodnim Kraju Chabarowskim, obaj członkowie jego załogi zginęli. Samolot był wyposażony w pełny zestaw uzbrojenia. Kilka dni wcześniej, w Kraju Krasnodarskim rozbił się MiG-29 wstrzymano loty wszystkich samolotów tego typu. Miesiąc wcześniej, 4 czerwca, taki sam MiG-29 rozbił się w trakcie lotu szkoleniowego w pobliżu Astrachania. W tym samym dniu, na lotnisku wojskowym w obwodzie woroneskim, przewrócił się wielozadaniowy bombowiec Su-34, zaś cztery dni później, 8 czerwca, w obwodzie amurskim rozbił się samolot bombowy Tu-95.

* W centrum szkolenia wojsk powietrznodesantowych pod Omskiem doszło do zawalenia części budynku koszarowego. Pod gruzami zginęło 23 żołnierzy.

* Rosyjskie wojska rozpoczęły 7 lipca niezapowiedziane manewry mające na celu weryfikację gotowości bojowej sił stacjonujących w Armenii - poinformowały służby prasowe Południowego Okręgu Wojskowego.

* Rosja ograniczy zakupy myśliwców PAK-FA. W zamian będzie zwiększać zakupy maszyn Su-35 które są tańsze - poinformował wiceminister obrony Rosji Jurij Borysow. Zakontraktowane zakupy maszyn T-50 (PAK-FA) mają zostać zredukowane w najbliższym czasie do jednej eskadry próbnej. Wcześniej deklarowano systematycznie dostawy PAK-FA w tempie do 8 do 14 maszyn rocznie w latach 2016-2020.

* Modernizacja bazy rakietowych okrętów podwodnych klasy Borej na Pacyfiku ma być zakończona w październiku poinformował admirał Wiktor Czirkow. Remont bazy położonej na Kamczatce pozwoli obsługiwać nowe okręty projektu 955 klasy Borej. Odnowiona baza zawiera obiekty medyczny i rekreacyjny a także magazyny i nowy żuraw do załadunku rakiet na okręty typu Borej.

* Na kosmodrom Wostocznyj przyjechali komornicy sądowi i aresztowali wszystkie urządzenia. Sprawa ma podłoże korupcyjne. Pieniądze przeznaczone na budowę i płace robotników były rozkradane przez kierownictwo.

* - Prezydent Władimir Putin znajdował się w dwóch miejscach jednocześnie - napisał na swoim profilu na Facebooku dziennikarz Oleg Kaszyn. Może to świadczyć jego zdaniem o tym, że plotki o istnieniu sobowtóra prezydenta są uzasadnione. Kaszyn zauważył, że w czasie, gdy na portalu Izby Społecznej Federacji Rosyjskiej pokazywano w czasie rzeczywistym relację z odbywającego się na Kremlu spotkania Władimira Putina z członkami Izby, szereg mediów w Kraju Ałtajskim informował o tym, że "w tej chwili prezydent Rosji znajduje się w swojej daczy w Ałtaju i był widziany przez świadków". Miał przybyć do Kraju Ałtajskiego, położonego w południowej Syberii przy granicy z Kazachstanem. Tymczasem w agencjach fotograficznych 26 czerwca pojawiły się zdjęcia Władimira Putina odwiedzającego Chakasję i oglądającego skutki szalejących tam od tygodni pożarów.

23 lip 2015

1 Armia Pancerna, już oficjalnie

Jak informowaliśmy wcześniej, w składzie Zachodniego Dowództwa Operacyjno-Strategicznego Rosji, została utworzona nowa, 1 Gwardyjska Armia Pancerna. Jak podała wczoraj agencja "Interfaks", nowa armia została włączona w skład sił zbrojnych Rosji. Rozmówca agencji poinformował że sztab armii został już sformowany. Nowej armii zostały podporządkowane: 4 Kantemirowska Gwardyjska Dywizja Pancerna, 2 Tamańska Gwardyjska Dywizja Zmechanizowana, 6 Samodzielna Brygada Pancerna, 27 Gwardyjska Sewastopolska Samodzielna Brygada Zmechanizowana. Obecnie trwa proces formowania "zestawu armijnego", czyli oddziałów rodzajów wojsk i służb szczebla armii.
Eksperci podkreślają, że utworzenie pierwszej armii pancernej, znacznie zwiększy możliwości uderzeniowe Rosji na zachodnim kierunku strategicznym. Sztab armii dyslokowany jest w podmoskiewskiej miejscowości Bakowka.

Nowa armia kontynuuje tradycje słynnej sowieckiej 1 Armii Pancernej Gwardii. Charakterystyczny jest szlak bojowy tej armii, odzwierciedla on poniekąd ambicje dzisiejszych władz Rosji. Po raz pierwszy 1 Armia Pancerna powstała w 1942 roku. Wzięła udział w walkach pod Stalingradem gdzie poniosła wielkie straty i została rozformowana. Po raz drugi została sformowana w 1943 roku. W składzie Frontu Woroneskiego walcząc między innymi pod Charkowem i Połtawą wzięła udział w największej w historii bitwie pancernej na Łuku Kurskim. Następnie w składzie Frontu Ukraińskiego brała udział w wyzwalaniu prawobrzeżnej Ukrainy i w operacji lwowsko-sandomierskiej. Pod koniec 1944 roku weszła w skład 1 Frontu Białoruskiego w składzie którego uczestniczyła w operacjach: warszawsko-poznańskiej, pomorskiej i berlińskiej. W czasie operacji warszawsko-poznańskiej w ciągu 18 dni przeszła w boju około 600 km przełamując niemieckie linie obronne i forsując z marszu trzy rzeki: Pilicę, Wartę, Odrę. W 1945 roku uczestniczyła w Operacji Berlińskiej. Po wojnie znajdowała się w składzie Zachodniej Grupy Wojsk sowieckich w Niemczech ze sztabem w Dreźnie. Po wycofaniu wojsk z Niemiec, sztab armii, do jej rozformowania w 1998 roku, znajdował się w Smoleńsku.

Rosyjskie czynniki oficjalne podkreślają, że sformowanie 1 Gwardyjskiej Armii Pancernej było konieczne po tym jak dowództwo 20 Armii zostało przeniesione do Woroneża, w pobliże granicy z Ukrainą. Tak więc obecnie Zachodniemu Dowództwu Operacyjno-Strategicznemu podlegają 3 armie: 6 Armia z dowództwem w Petersburgu, 20 Armia z dowództwem w Woroneżu i 1 Armia Pancerna z dowództwem niedaleko Moskwy. Oprócz nich, w europejskiej części Rosji znajdują się jeszcze 3 inne armie ogólnowojskowe, podległe Południowemu (2) i Centralnemu okręgom wojskowym.

18 lip 2015

Gdybym był ruskim agentem

Gdybym był rosyjskim agentem uplasowanym na szczytach władzy w Polsce, przede wszystkim starałbym się trwale, systemowo, osłabić jej zdolności obronne. Agent posiadający władzę, nie zajmuje się przekazywaniem tajemnic - jeśli udało się go umieścić tak wysoko, to znaczy że dostęp do tajemnic został osiągnięty znacznie wcześniej. Agent mający władzę, jest agentem wpływu. Gdybym był na przykład szefem BBN, to razem z innymi moimi kolegami agentami, starałbym się wprowadzić w Polsce taki system obronny, który byłby niezdolny do skutecznego wypełniania swojej roli.

Po pierwsze wprowadziłbym armię zawodową, na tyle małą, że pozbawioną możliwości szybkiego powiększenia do rozmiarów pozwalających obronić więcej niż jedno województwo. Mówiłbym przy tym, że większa armia nie jest nam potrzebna, bo w razie wojny (której prawdopodobieństwo jest bardzo małe)  obronią nas sojusznicy. Oczywiście inni agenci rosyjscy, uplasowani u naszych sojuszników, powinni mówić to samo w swoich krajach. Służbę kontraktową szeregowych, wydłużyłbym do 12 lat lub więcej a podoficerów młodszych - bezterminowo. Starałbym się doprowadzić do sytuacji, w której szeregowi mogą służyć bezterminowo, do 60 roku życia, albo dłużej. Im dłużej będzie trwała służba szeregowych, tym mniej będzie rezerwistów. Jednocześnie armia będzie się stawała coraz mniej sprawna. To nic, że konstytucja mówi iż obowiązkiem każdego obywatela jest obrona ojczyzny. Powiedziałbym że obronę można rozumieć na różne sposoby, na przykład przez posłuszne wykonywanie poleceń swojego kierownika w pracy lub popieranie rządu w internecie. Armia powinna być zawodowa ale to nie znaczy że profesjonalna. Cykl szkolenia w porównaniu z armią poborową, wydłużyłbym na przykład do 3 lat. Jeśli w czasach armii poborowej pododdział wykonywał rzut granatem raz w roku, to teraz byłby to raz na 3 lata. Jednostki rozmieszczone we wschodniej części kraju kazałbym zlikwidować. Dzięki temu oszczędziłbym czas moich szefów w Moskwie i krew rosyjskiego żołnierza, jeśliby trafiła się okazja szybkiego uderzenia na Warszawę.

Po drugie, sparaliżowałbym system dowodzenia. Można sparaliżować system dowodzenia przez wprowadzenie tam agentów, ale jest to metoda niepewna, stosunkowo krótkotrwała i łatwa do naprawienia. Najlepsze rezultaty przynosi wprowadzenie takiej organizacji, która wykorzystuje wadliwe mechanizmy działania wzmacniając jednocześnie słabości ludzkiej natury. Na przykład zniósłbym jednoosobowy system dowodzenia. Ta metoda sprawdziła się w Armii Czerwonej, gdzie równą władzę z dowódcami mieli komisarze polityczni a jednocześnie byli oni kontrolowani przez NKWD. Dzięki temu ich podwładni nie wiedzieli kto tak naprawdę dowodzi ich oddziałem. Powodowało to ogromne straty w ludziach na polu walki bo dowódcy bali się podejmowania śmiałych, samodzielnych decyzji. Wśród dowódców niższego szczebla dominował priorytet znany u nas jako RWD (Ratuj Własną Dupę). Na czele armii postawiłbym 3 równorzędnych dowódców: jednego odpowiedzialnego za szkolenie i przygotowanie wojsk do wojny, drugiego od dowodzenia w czasie wojny i trzeciego od planowania. W ten sposób jeden nie będzie wiedział czego potrzebuje drugi a nawet jeśli będzie wiedział, to nie będzie mu zależało żeby to zapewnić.

Po trzecie, opracowałbym plan modernizacji sił zbrojnych, ale z takim wyliczeniem, i z takimi procedurami, żeby nowe uzbrojenie zaczęło napływać jak najpóźniej, na przykład w 2019 albo w 2022 roku. Wtedy, kiedy modernizacja Armii Rosyjskiej będzie już wykonana w ponad 70 procentach. Położyłbym nacisk na zakup takich rodzajów broni, które nie podnoszą znacząco zdolności obrony terytorium Polski, ale za to są niezwykle kosztowne, na przykład pocisków manewrujących wystrzeliwanych z okrętów podwodnych. Jeśli chodzi o pozostałe typy uzbrojenia, to, zamiast kupować pełne licencje, kładłbym nacisk na ich opracowanie w kraju. Przemysł krajowy nie dysponuje odpowiednim know-how ani technologiami umożliwiającymi produkcję zaawansowanych systemów uzbrojenia, na przykład rakietowego. Tego rodzaju wymóg, pozwoli więc maksymalnie opóźnić modernizację armii a jednocześnie podniesie jej koszty. Wiadomo bowiem że uzbrojenie produkowane przez naszych sojuszników z NATO jest o wiele lepsze jakościowo, a przy tym często tańsze niż oferowane przez przemysł krajowy.

Po czwarte, w ramach planu konsolidacji, zlikwidowałbym jak największą liczbę garnizonów. Wszystkie jednostki skupiłbym w kilku ogromnych bazach, łatwych do zniszczenia kilkoma uderzeniami rosyjskich rakiet. Zacząłbym budować kilka ogromnych magazynów, aby przenieść do nich wyposażenie rozproszone dotąd w kilkudziesięciu lokalizacjach. To ułatwiłoby zniszczenie jak największej ilości zapasów polskiego wojska przez słynny rosyjski specnaz lub dywersantów FSB jeszcze przed wybuchem wojny.

Równolegle, wiedząc że żywot żadnego agenta w państwie demokratycznym nie jest wieczny i kiedyś do władzy może dojść opozycja, starałbym się intoksykować ją fałszywymi ideami i poglądami. Tę robotę musieliby wykonać inni moi koledzy agenci. Na przykład głosząc, że najlepszą receptą na obronę kraju jest odbudowa Armii Krajowej. Pluton AK w każdej gminie, kompania w każdym powiecie i rozdanie broni obywatelom. Państwo tylko na tym skorzysta, bo wróg się przestraszy, a i finansowo będzie lżej, bo wojsko takie, może być finansowane przez sponsorów lub samorząd gminny i powiatowy. Cięższe uzbrojenie będą przechowywać na posterunkach policji. Do batalionów i brygad armii regularnej jeśli będą wcielani, to koniecznie całymi pododdziałami, tak jak sami się zorganizowali, z własnym dowództwem. Inaczej ich wysiłek byłby zmarnowany. MON powinien tylko udostępnić instruktorów, poligony, amunicję i sprzęt do szkolenia. Na przykładzie Ukrainy widać, jak można twórczo wykorzystać ochotnicze bojówki do dezorganizowania zaplecza kraju i jego systemu politycznego. Jest to szczególnie przydatne w kraju gdzie nie ma zwartych skupisk ludności rosyjskiej które można wykorzystać.

Widzicie jakieś podobieństwa? Oczywiście są one całkowicie przypadkowe, albowiem Polska to piękny kraj a ludzie nieskazitelnie uczciwi i nigdy nie poszliby na współpracę z tajnymi służbami Rosji.


6 lip 2015

Ukraiński eksport broni w 2014 roku

 Ukraina traktowana czasem przez polskie media i polityków z wyższością, dysponuje potężnym przemysłem zbrojeniowym i realizuje większy eksport uzbrojenia niż Polska. Jest przy tym bardziej otwarta jeśli chodzi o przekazywanie informacji społeczeństwu.

 Według raportu Służby Kontroli Eksportu Państwa, w 2014 roku, pomimo wojny na swoim terytorium, Ukraina nie zatrzyma eksportu broni do odbiorców w innych krajach, i sprzedała za granicę między innymi 23 czołgi T-72, 28 transporterów opancerzonych BTR-4, 8 śmigłowców, 6 samolotów bojowych, 1 poduszkowiec desantowy Bizon, 18 wyrzutni rakiet, jak również ponad 27 tys. sztuk broni palnej. Poduszkowiec desantowy projektu 958 został wysłany do Chin. 11 czołgów T-72 zostało wysłanych do Etiopii, 12 - do Nigerii. Ponadto, Nigeria otrzymała sześć systemów artyleryjskich kalibru 122 mm, czyli  haubic D-30. 15 BTR-3E1, wyposażonych w moduły bojowe Szturm-M i dwa BTR-3M2 ze 120-mm moździerzem zostały sprzedane do Tajlandii. 10 BTR-4EN wysłano do Nigerii i jeden BTR-4 - do Stanów Zjednoczonych. Do Algierii sprzedano 18 rakiet i wyrzutni rakiet. Ponadto pięć MiG-21 zostało sprzedanych do Chorwacji, do Czadu - jeden MiG-29, sześć Mi-8 - na Białoruś i dwa Mi-24W - do Nigerii. Sprzedano również ponad 27000 sztuk broni palnej. Największa liczba strzelb i karabinów, została wysłana do USA i Kanady - odpowiednio 10166 i 10400 sztuk. Jeszcze 5000 sprzedano do Republiki Czeskiej, 3000 - do Ugandy, 100 - do Gruzji. Sudan otrzymał 830 lekkich i 62 ciężkich karabinów maszynowych. Do Niemiec wysłano 10 mechanizmów startowych do przenośnych zestawów przeciwlotniczych a na Białoruś - jeden przenośny zestaw przeciwpancernych pocisków kierowanych.
Oprócz eksportu, przemysł ukraiński realizuje intensywne dostawy sprzętu i uzbrojenia dla sił zbrojnych Ukrainy. Na zdjęciu - Kozak-2 samochód powstał pod koniec 2014 roku na podwoziu Iveco Cargo 4x4 i jest dostarczany dla straży granicznej a w czerwcu podpisano kontrakt na dostawy 22 pojazdów dla ukraińskiej Gwardii Narodowej.

1 lip 2015

Deblokada Kaliningradu, czyli przyszłe wojny

Nowa zimna wojna zapanowała pomiędzy Rosją a Zachodem. Chociaż, porównaniu z pierwszą zimną wojną, stan obecny i tak przypomina raczej, jeśli nie okresy odprężenia, to przynajmniej lekkiej odwilży. Dla Moskwy takie okresy odprężenia były tylko okazją do zebrania sił, zaczerpnięcia oddechu i uśpienia czujności Zachodu przed następnym wybrykiem. Dziś nie ma blokady gospodarczej, ani ograniczeń COCOM które spowalniały modernizację sowieckich sił zbrojnych. Putin sam ogranicza import żywności z Zachodu, jakby chciał przyzwyczaić Rosjan do czegoś jeszcze gorszego, co ma nastąpić. Chociaż sankcje Zachodu są na razie symboliczne, gospodarka Rosji i tak padła, ale to głównie z powodu wycofania się inwestorów, i osłabienia rubla w związku ze spadkiem cen ropy naftowej. Obecnie PKB Rosji spada w szybkim tempie ale szalony pułkownik nie daje za wygraną i forsuje zbrojenia oraz szykuje się do nowych podbojów. Wydaje się że jeśli nie zdecyduje się na mocne uderzenie na Ukrainę, następna taka okazja może mu się szybko nie trafić. A jeśli osiągnie sukces na Ukrainie, co może być jego następnym celem?

Ta mapa zazwyczaj przedstawiana jest, aby pokazać że z perspektywy Rosji, równiny Polski i północnych Niemiec, to najwygodniejszy trakt aby dostać się do Oceanu Atlantyckiego. Tym razem popatrzmy na nią inaczej. Czerwona linia pokazuje najkrótszy front którym Rosja może oddzielić się od NATO na zachodzie.

Nie ulega kwestii że dzisiejsza Rosja jest za słaba żeby stawić czoła NATO w konwencjonalnej wojnie. Dlatego Putin działa etapami, za pomocą małych kroczków. Jednocześnie modernizuje swój arsenał jądrowy i bada możliwości działań niekonwencjonalnych. Celem nieukrywanym od lat, jest przywrócenie imperium, przynajmniej w granicach dawnego ZSRS. Może na innych zasadach, bardziej wolnorynkowych, bez spróchniałej ideologii komunistycznej. Jeśli popatrzymy na mapę, widać, że poszerzenie NATO o kraje bałtyckie skróciło odległość dolotu do Moskwy z ok 744 km do ok. 590 km. Przyjęcie Ukrainy skraca czas dolotu do Moskwy o kolejne 134 km. Jeśli więc Putin zajmie lewobrzeżną Ukrainę, następnym celem stanie się Łotwa, ponieważ to z jej terytorium odległość do Moskwy będzie najkrótsza. W praktyce Łotwę trzeba rozpatrywać w połączeniu z Estonią gdzie znajduje się liczna mniejszość rosyjska. Kolejnym celem może być Litwa. W Rosji na blogach i forach zaczyna się mówić o "deblokadzie Kaliningradzkiego Rejonu Obronnego". Deblokada Kaliningradu może być dla Rosji wygodnym pretekstem aby przejść do inwazji na Litwę. Przy okazji jest chwytliwa w samej Rosji, bo odwołuje się do silnej w umysłach Rosjan kliszy, odnoszącej się do blokady Leningradu podczas II Wojny Światowej. Do wykonania tego zadania może posłużyć nowa 1 Armia Pancerna Gwardii rozwijana od niedawna pod Moskwą. Rosja jest za słaba żeby przeprowadzić uderzenie na kilku frontach jednocześnie bez użycia broni jądrowej. Musi więc albo rozpętać ograniczoną wojnę jądrową, dbając o odpowiednie preteksty żeby dać alibi  liberałom i pacyfistom w USA.  Albo wykorzystywać działania niekonwencjonalne, wojnę hybrydową, próbować dokonać wewnętrznych przewrotów w krajach które chce podbić. Lub przynajmniej udawać że to są wewnętrzne przewroty.

Możliwy jest też wariant kombinowany - najbardziej prawdopodobny. Zacznie się od wojny hybrydowej a skończy na ograniczonej wojnie jądrowej lub tak zwanym "deeskalacyjnym" uderzeniu jądrowym na jakiś drugorzędny cel, na przykład jakieś miasto lub bazę lotniczą w Polsce. Teoria deeskalacyjnych uderzeń jądrowych jest ostatnio mocno rozwijana w Rosji. Rosjanie uważają że jedno, dwa uderzenia jądrowe podczas zajmowania jakiegoś kraju, pozwolą ostudzić zapędy jego sojuszników do udzielania mu pomocy w ramach artykułu 5 NATO. Moskwa może też oczekiwać, że jeśli USA będą zajęte konfliktem z Chinami na Morzu Wschodniochińskim, lub (i) dużą wojną na Bliskim Wschodzie, będą z konieczności musiały odpuścić sobie Europę. Przynajmniej jeśli chodzi o operację zaczepną czyli pomoc w wyzwalaniu zajętego przez Rosję kraju. Zwłaszcza jeśli będą przyciśnięte argumentem w postaci rosyjskich strategicznych pocisków jądrowych. Wykorzystując taktyczną broń jądrową i szantażując kraje NATO pociskami jądrowymi średniego zasięgu, które są zakazane przez układ INF, (Rosja właśnie ten układ złamała budując nowe pociski średniego zasięgu). Wykorzystując tę broń, Rosja może szybko osiągnąć powodzenie nawet na kilku frontach. Dobrze, może tak się stać, ale co potem zapytają niedowiarki? Przecież Rosja jest za słaba na okupację tylu krajów! Poza tym NATO zaraz przejdzie do kontrofensywy i wyzwoli zajęte kraje. Z okupacją nie powinno być problemów jeśli się kontroluje internet (a jest to możliwe, przykładem są Chiny) i wprowadzi karę śmierci za najmniejszy przejaw buntu. Poza tym życie w krajach bałtyckich niewiele się zmieni. Wolny rynek pozostanie. Będą nadal funkcjonować rządy i parlamenty (choć złożone z agentów). Tylko zamiast euro, kraje te powrócą do własnych walut. Nacjonaliści będą nawet zadowoleni. Jeśli mieszkańcy będą chcieli wyjechać, to się im na to pozwoli. Im mniej rybek w akwarium, tym spokojniej. Gorzej z kontrofensywą NATO. Rosja będzie groziła oczywiście rozpętaniem globalnej wojny jądrowej (jakby tej ograniczonej było mało), ale trzeba się też zabezpieczyć w sposób konwencjonalny. Rosja, po wzięciu swojego łupu, zawsze na jakiś czas łagodnieje. Niczym pyton który połknął koźlę. Znajdzie sobie jakieś spokojne miejsce, leży i odpoczywa. Udaje że nic się nie stało. Skąpe siły konwencjonalne będzie musiała tak rozmieścić, żeby NATO nie mogło wykorzystać swojej przewagi. W tym celu już na początku wyznaczy sobie takie rubieże, dzięki którym front bezpośredniego styku z NATO zostanie maksymalnie skrócony.

Obecnie Rosja stara się wyprostować linię styku z Zachodem przez likwidację "wybrzuszenia" w Donbasie. Później może przyjdzie kolej na całą wschodnią Ukrainę, część wschodniej Białorusi i północno-wschodnią Estonię gdzie mieszka liczna mniejszość rosyjska. Pozwoli to skrócić front do około 1600 km w prostej linii (kolor fioletowy). Niebieskie strzałki oznaczają odległość dolotu do Moskwy od granic Łotwy i Ukrainy. Deblokada Obwodu Kaliningradzkiego wymagać będzie zajęcia Litwy. Kolor czerwony oznacza kolejny etap skracania frontu, przez wchłonięcie centralnej Ukrainy, Białorusi, państw bałtyckich i części Polski. Niebieska linia obrazuje długość frontu na terytorium Polski.

Co robi dowódca żeby zabezpieczyć skrzydła i maksymalnie skrócić front? Opiera się o przeszkody terenowe, takie jak rzeki, jeziora, góry. Dla Rosji takimi przeszkodami na których może się oprzeć są morza: Bałtyk i Morze Czarne. Jeśli przeprowadzimy najkrótszą linię prostą pomiędzy tymi morzami, to jeden jej koniec musi zacząć się gdzieś w okolicach miejscowości Karolino Bugaz na pograniczu Ukrainy i Mołdawii, 38 km od Odessy, a drugi, skończyć w okolicach małej wioski o wdzięcznej nazwie Różaniec nad Zalewem Wiślanym. Linia o długości około 1200 km. Jej obrona wymagałaby tylko około 8 armii (czyli na innych kierunkach może pozostać jeszcze 3 armie czynne i 4 rezerwowe). Co ciekawe, ta linia przebiega wzdłuż obecnego podziału Mołdawii pozostawiając po wschodniej stronie tak zwaną Republikę Naddniestrzańską, gdzie obecnie znajdują się wojska rosyjskie. Pozostawia też z konieczności skrawki wolnego terytorium Ukrainy nad Morzem Czarnym oraz Lwów i Czerniowce. W tym miejscu przypomina się oferta Moskwy złożona Radkowi Sikorskiemu podziału Ukrainy. Widać że Rosjanie oferowali mu tylko skłócenie Polski z Ukrainą. Ale to nie wszystko, ta linia dzieli również Polskę. Po jej wschodniej stronie zostaną większa część województwa Warmińsko-Mazurskiego, całe województwo Podlaskie i część województwa Mazowieckiego. Ogółem linia na naszym terytorium ma długość około 428 km. Do jej obrony potrzebowałaby Rosja około 3 armii (przyjmując szerokość obrony jednej armii około 150 km). Ile sił potrzebowałaby do jej zajęcia, to zależy od siły obrońcy, czyli naszej. Polska do obrony pasa o takiej szerokości teoretycznie potrzebowałaby około 8-9 dywizji (50 km na dywizję). Ale ponieważ tylu nie ma, to Rosji do zajęcia tego obszaru wystarczy 6 armii. Biorąc pod uwagę że "kraj związkowy" ZBiR, Białoruś, dysponuje dwoma dowództwami operacyjnymi, to Rosji wystarczy 4-5 armii.

Idea najkrótszego frontu nie była obca już strategom Rosji carskiej. Wtedy jednak zakładano zajęcie trochę większego terytorium.

 Co będzie dalej? Apetyty Rosji są nienasycone. Jak w tym dowcipie: z kim chce graniczyć Rosja? - Z nikim! Kremlowski nadworny ideolog, Dugin, nowe wcielenie Rasputina, przewiduje podbój całej Europy Zachodniej. Kiedy w naszej części Europy panował syberyjski ascetyczny komunizm, w zachodniej Europie rozwijała się inna jego odmiana, libertyński marksizm Gramsciego. Zakładał on że przed ubiciem kapitalistycznego potwora, trzeba pomóc burżuazyjnym społeczeństwom zgnić od środka. Dziś widzimy jak społeczeństwa zachodniej europy nie mogą sobie poradzić z dyktaturą poprawności politycznej która nakazuje równać w prawach wszystkie mniejszości. To dzięki niej muzułmanie mogą kolonizować Europę, bo są de facto uprzywilejowani dzięki zabiegom rządzących lewaków. Kiedy ta przegniła konstrukcja runie, Rosja będzie mogła pójść dalej na zachód. Całkiem możliwe że nowe rosyjskie czołgi T-14 będą witane kwiatami w Berlinie, Rzymie i Paryżu.