4 sie 2016

Rosyjska wojna chemiczna i informacyjna w Syrii


Po tym jak w poniedziałek, 1 sierpnia, pod Sarakeb w prowincji Ildib w północno-zachodniej Syrii, rebelianci zestrzelili rosyjski śmigłowiec Mi-8, rosyjskie dowództwo ogłosiło że śmigłowiec wracał do bazy Hmejnim (głównej bazy wojsk rosyjskich), po dostarczeniu "pomocy humanitarnej" do Aleppo.

 W śmigłowcu zginęło 5 rosyjskich żołnierzy a zginęli oni śmiercią bohaterską, albowiem spadając, "starali się kierować maszynę tak, aby zminimalizować ofiary na ziemi" powiedział dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. To standardowy schemat rosyjskich, a wcześniej sowieckich, komunikatów po wojskowych  katastrofach lotniczych.

Rosyjski Mi-8 zestrzelony w Syrii wyposażony w wyrzutnie "pomocy humanitarnej" Fot. Twitter.

Wieczorem Rosjanie ogłosili że w odwecie, w miejscu zestrzelenia  śmigłowca przeprowadzili 120 bombardowań. To już jest nowość putinowskiej Rosji. W czasach sowieckich propaganda do końca przekonywała, że trwa udzielanie pomocy humanitarnej, co najwyżej można było usłyszeć o jej nasileniu.

  Musiało to być kompleksowe czyszczenie, okazało się  bowiem, że co najmniej jedno z tych bombardowań zostało wykonane za pomocą chloru.  W rezultacie zrzucenia od 2 do 6 beczek chloru, ucierpiały 33 osoby cywilne, głównie kobiety i dzieci. Departament stanu USA poinformował że amerykanie wszczęli w tej sprawie śledztwo.

W tym momencie, zarówno rosyjska jak i syryjska rządowa propaganda zamilkła. Musiało upłynąć kilkadziesiąt godzin żeby pojawił się kolejny komunikat. W środę ogłoszono że to syryjscy rebelianci użyli broni chemicznej. Rosyjski generał Siergiej Czwarkow powiedział, że "dokonali oni ataku we wtorek wieczorem we wschodniej części Aleppo, Salah ad-Din. Zamach został przeprowadzony z rejonu kontrolowanego przez rebeliantów z ugrupowania, które Stany Zjednoczone uważają za umiarkowaną opozycję" ma się rozumieć. Gdyby to była prawda, byłby to dla Kremla niespotykanie szczęśliwy zbieg okoliczności, "przykrywa" bowiem wydarzenia poprzedniego dnia. Jednak bardziej prawdopodobne jest, że była to operacja rosyjskich wojsk specjalnych.

Wojna z użyciem broni masowego rażenia, nieodłącznie wiąże się  z wojną informacyjną. Moskwa będzie musiała coraz częściej kłamać bo jak się wydaje, w jej interesie jest dalsza eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie. Tylko w ten sposób może dojść do podniesienia cen ropy, co pozwoliłoby Rosji przetrwać sankcje w razie rozpoczęcia kolejnej fazy wojny z Ukrainą.

1 komentarz:

  1. Panie autorze, kiedy można się spodziewać jakiś analiz ostatnich poczynań Erdogana i czy w ich świetle NATO stało się organizacją tylko teoretyczną?

    OdpowiedzUsuń