23 wrz 2013

Sezon na manewry

Na Białorusi, w Obwodzie Kaliningradzkim i w Zachodnim Okręgu Wojskowym Rosji rozpoczęły się 20 września manewry Zapad-2013.

W ramach ćwiczeń, na Białorusi znalazło się 2,5 tys. żołnierzy rosyjskich, w tym własnym transportem do Brześcia przy granicy z Polską przybyło 500 żołnierzy 2 Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej i 20 Armii Ogólnowojskowej. Ich zaniem w pierwszej fazie ćwiczenia miało być "wzmocnienia ochrony odcinków granicy Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR) oraz niedopuszczenia do przenikania grup terrorystycznych".
 Łącznie miano wykorzystać 350 pojazdów opancerzonych, w tym 70 czołgów, ponad 50 jednostek artylerii i systemów rakietowych, ponad 50 samolotów i śmigłowców. Oficjalnie w ćwiczeniach bierze udział niespełna 13 tys. żołnierzy ale wiadomo że w rzeczywistości jest ich 52 tys, według niektórych źródeł nawet więcej. Ćwiczeniami dowodzą minister obrony Białorusi gen. Jurij Zadobin i szef sztabu generalnego z Moskwy gen. Walerij Gierasimow.


Manewry mają się składać z dwóch etapów. W pierwszym etapie
deklarowane cele ćwiczeń dotyczą m. in. "kierowania wojskami podczas operacji stabilizowania sytuacji dla zapewnienia wojskowego bezpieczeństwa Państwa Związkowego Białorusi i Rosji". Miano ćwiczyć działania w celu ochrony granicy państwowej, utrzymywania stanu wyjątkowego w rejonie przygranicznym, izolowania obszarów działań nielegalnych grup zbrojnych, poszukiwania i likwidacji grup dywersyjnych, a także ochrony przeciwlotniczej punktów dowodzenia i ważnych obiektów wojskowych.

W drugim etapie planowano "opracowanie zagadnień dowodzenia i kontroli w trakcie działań wojennych w celu ustabilizowania sytuacji w interesie bezpieczeństwa państwa związkowego". W ramach tego etapu miały być przeprowadzone ćwiczenia taktyczne z pododdziałami wojsk rakietowych i artylerii oraz wysadzony desant z okrętów Floty Bałtyckiej w którym po raz pierwszy miał wziąć udział pododział z brygady wojsk specjalnych z Białorusi. Okręty desantowe kilka dni przed rozpoczęciem ćwiczeń wyruszyły z żołnierzami z St. Petersburga do Bałtijska w Obwodzie Kaliningradzkim.

Jak głoszą dalej oficjalne enuncjacje, "przy ustalaniu założeń manewrów przyjęto nowoczesne podejście do wykorzystania wojsk na podstawie doświadczeń z konfliktów zbrojnych ostatnich lat". W praktyce jest to sprawdzenie na własnym podwórku doświadczeń z tak zwanych "arabskich kolorowych rewolucji" sponsorowanych przez USA. Przyjeto że na terytorium Białorusi ma miejsce infiltracja grup ekstremistycznych, które poprzez akty terrorystyczne przeprowadzają destabilizację sytuacji w kraju. Ekstremiści według scenariusza, mieli wsparcie zewnętrzne. Sugeruje to możliwość zapewnienia im wsparcia logistycznego, dostawy broni i sprzętu wojskowego z terytorium Polski i Litwy. Z drugiej strony, ten etap manewrów może być tylko ćwiczeniem osłony koncentracji większych sił na pozycjach wyjściowych do ataku.

Drugi etap ćwiczenia to już typowe działania ofensywne mogące być przygotowaniem do zajęcia na przykład części terytorium jednego z krajów bałtyckich, stąd niepokój wyrażany przez polityków tych krajów. Jeden z epizodów ćwiczeń zakłada użycie lotnictwa do wsparcia wojsk blokujących kanały dostaw broni dla rebeliantów, co może oznaczać na przykład rajdy podobne do tych jakie przeprowadzało izraelskie lotnictwo na terytorium sąsiedniej Syrii.
Miała być też przećwiczona operacja specjalna na terytorium państwa sąsiedniego w celu wyeliminowania grup zbrojnych a także blokada morska i, tradycyjnie już, desant z morza.

Zgodnie ze scenariuszem, ćwiczenia rozpoczęły się w rejonie Brześcia, potem punkt ciężkości przeniósł się na poligony pod Grodnem, gdzie między innymi ćwiczono okrążenie batalionu przeciwnika (800 "terrorystów"), a zakończyły się w Obwodzie Kaliningradzkim. Patrząc na mapę, można zauważyć że Rosja widzi konflikt jako klasyczne wyrąbywanie "korytarza" z Białorusi do Kaliningradu, przez terytorium Polski.

 - Rosja oficjalnie zakwalifikowała te manewry jako antyterrorystyczne, lecz liczba ich uczestników i rodzaj sprzętu wojskowego pokazują, że nie jest to to, co przewidywał program - powiedział agencji AFP litewski minister obrony Juozas Olekas. Wskazał na brak przejrzystości rosyjskich manewrów. Łotewski minister obrony Artis Pabriks zwrócił uwagę w wywiadzie dla AFP, na fakt że w ciągu ostatniej dekady równowaga strategiczna w rejonie M. Bałtyckiego zmieniła się na korzyść Rosji.

Niedawno Rosja postanowiła rozmieścić na Białorusi pułk samolotów Su-27SM3 pomimo popiskiwania prezydenta Łukaszenki (który najpierw zachęcał, później próbował się opierać, może po to żeby stać się bardziej powabnym dla Putina). 26 czerwca rosyjski Dowódca Sił Powietrznych gen. Wiktor Bondar, zapowiedział że rosyjska baza lotnicza powstanie w Lidzie (rejon Grodno) i zacznie funkcjonować w 2013 roku. Lotnisko w Lidzie posiada odpowiednią infrastrukturę i może przyjąc rosyjskie samoloty natychmiast. Jak twierdzą eksperci, możliwości utworzenia bazy wojskowej 38 km od granicy z Litwą jest w rzeczywistości formą nacisku na ten kraj. Niemal dokładnie na przedłużeniu osi pasa startowego tego lotniska znajduje się Wilno. Na początek ma się tam znaleźć pułk samolotów wielozadaniowych z 20-22 samolotami ale 23 maja na spotkaniu z A. Łukaszenką, rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu powiedział, że do 2015 roku Rosja planuje umieścić na Białorusi całe skrzydło samolotów bojowych oraz że w 2014 roku dostarczy na Białoruś cztery dywizjony rakiet S-300.

Równocześnie z ćwiczeniami Zapad-2013, w całej Rosji rozpoczęły się ćwiczenia wojsk wewnętrznych MSW w których bierze udział 20 tys. żołnierzy. Zostały one uruchomione z zaskoczenia, jako kolejne "niezapowiedziane sprawdzenie gotowości bojowej". Założenie ćwiczeń obejmuje scenarusze walki z licznymi grupami dywersantów. Smaczku ćwiczeniom w rejonie podmoskiewskim dodaje fakt że odbywają się w 20 rocznicę walk w Moskwie podczas tzw. "kryzysu konstytucyjnego" z 21 września 1993 roku, gdy czołgi Jelcyna strzelały do parlamentu gdzie przebywali deputowani powołani jeszcze w czasach ZSSR a którzy nie chcieli zgodzić się na nowe wybory. W walkach ulicznych zginęło dziesiątki ludzi a Jelcyn wprowadził stan wyjątkowy.

Wszystko to jest tłem dla spotkania w Soczi gdzie w w poniedziałek zaczęła się wspólnym posiedzeniem ministrów spraw zagranicznych, obrony i sekretarzy rad bezpieczeństwa sesja Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) w skład którego wchodzi Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan. Jednym z tematów miało być tworzenie wspólnych sił powietrznych i operacji specjalnych oraz ich integracja pod wspólnym dowództwem. Jest to szczególnie ważne dla Rosji która m.inn. pod płaszczykiem zagrożenia terroryzmem islamskim przenikającym z Afganistanu, chce odbudować przynajmniej częściowo swoje dawne imperium. Istnieje sztab sił OUBZ którym kieruje obecnie gen. Aleksander Sudenikin, Rosja pragnie go rozbudować.

W Polsce 22 września rozpoczęły się na poligonie w Drawsku Pomorskim ćwiczenia dowódczo-sztabowe Dragon-13, w których bierze udział  blisko 3,8 tys. żołnierzy i pracowników wojska. Główną rolę odgrywają stanowiska dowodzenia 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej i 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Oprócz poligonu w Drawsku, część zaangażowanych sił i środków jest rozmieszczona w Wałczu i Chełmnie oraz w Złocieńcu i Budowie. Dragon-13 zakończy się 26 września, tak samo jak manewry rosyjskie, to oczywiście "czysty przypadek". Jednocześnie, jak informuje "Dziennik Polski", po raz pierwszy od 5 lat, powołano ponad 2,6 tys. rezerwistów na ćwiczenia. Najwięcej, bo ok. 1,4 tys. do Wojsk Lądowych, pierwsi rezerwiści przybyli już kilka dni temu do 15 Brygady Zmechanizowanej w Giżycku, 100 Batalionu Łączności w Wałczu oraz 3 Batalionu Drogowo-Mostowego w Chełmnie. Ćwiczenia potrwają 10 dni.

Uważne przyjrzenie się tym manewrom pozwala przewidzieć jakie jednostki po obu stronach wzięłyby udział w ewentualnym konflikcie, przynajmniej na początku. Pozwala też określić co byłoby pretekstem do jego rozpoczęcia. Prezydent Łukaszenka chwalił się obserwując ćwiczenia że jest przygotowany na wybuch powstania lepiej niż prezydent Syrii, który dopiero niedawno utworzył wojska obrony terytorialnej, podczas gdy na Białorusi zrobiono to już 10 lat temu. Zarówno Rosja jak i Białoruś bardzo boją się wybuchu powstania podobnego do tych jakie były w krajach arabskich. Jako remedium na nie, Białoruś widzi zacieśnienie więzów z Rosją, a Rosja - znalezienie wroga zewnętrznego. Niezbyt silnego, z niezbyt sprawną dyplomacją, w miarę dobrze kontrolowanego przez rosyjskich agentów. Takiego którego pokonanie mogłoby usprawiedliwić represje i poprawić nastroje wewnątrz kraju. Litwa lub Polska pasują tu idealnie.

PS. Jak pisze na swoim blogu gen. Makarewicz, w ćwiczeniach Dragon-13 miało początkowo uczestniczyć 9 tys. żołnierzy. Zamieniono je na dowódczo-sztabowe i ograniczono liczbę żołnierzy z powodu oczędności po tym jak odkryto że min. Rostowski nie potrafi prawidłowo wyliczyć budżetu. Dodatkowo w ostatniej chwili zmieniono dowódcę 16 Dywizji Zmechanizowanej. Przygotowujący ćwiczenia dowódca został odwołany ze stanowiska do grupy przygotowującej nowe Dowództwo Generalne. Jest to przykład jak łatwo wysiłki tysięcy ludzi może zniweczyć bałagan generowany przez kilku agentów lub nieudaczników postawionych na szczytach władzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz