28 sty 2014

Nowoczesna Obrona Terytorialna


Jak powinna wyglądać współczesna Obrona Terytorialna w Polsce, czy jest potrzebna, czy da się ją odtworzyć?

Biorąc pod uwagę rodzaje współczenych zagrożeń, a zwłaszcza rosyjską koncepcję "małej zwycięskiej wojny"* i tak zwanej, globalnej wojny partyzanckiej, wynikającą z obecnych możliwości militarnych Rosji oraz tych jakie będzie miała ona w najblizszych latach, należy przyjąć że przyszła wojna będzie bardzo dynamiczna i wielopłaszczyznowa. Będzie się rozgrywała nie tylko na klasycznym "froncie" walki zbrojnej, ale równocześnie na całym terytorium kraju i we wszystkich środowiskach. Zarówno w przestrzeni fizycznej jak i wirtualnej. Będzie to wojna gwałtowna, terrorystyczna, informacyjna, partyzancka, wywiadowcza, psychologiczna i dyplomatyczna. Równocześnie z atakiem z lądu, morza, powietrza i kosmosu, a prawdopodobnie wyprzedzając go, nastąpią ataki w przestrzeni informacyjnej i inspirowana przez wroga rebelia na głebokim zapleczu wspierana odpowiednimi działaniami ekonomicznymi. Celem będzie od początku zdestabilizowanie centrum kierowania państwem, jego izolacja, sparaliżowanie lub zniszczenie, a następnie oderwanie części terytorium. Współczesna Obrona Terytorialna powinna charakteryzować się więc wysokim poziomem gotowości i wysokim morale żołnierzy. Nie musi natomiast być bardzo liczna. Wojskami OT pod róznymi nazwami dysponuje dziś wiele krajów w Europie. Oprócz znanej wszystkim Szwajcarii, są to miedzy innymi Szwecja, Finlandia, Norwegia, Grecja, Litwa. Niedawno na Białorusi powstały wojska OT a Rosja, w obliczu rosnącej potęgi Chin, planuje utworzyć takie wojska w najbliższych latach. Można zauważyć prawidłowość, że każdy kraj, który ma za sąsiada państwo zdecydowanie liczniejsze, z silną armią, ma obronę terytorialną.

Wielokrotne próby

W Polsce w XX wieku, próba utworzenia obrony terytorialnej (pod nazwą Obrona Narodowa) miała miejsce przed II Wojną Światową. Zdążono utworzyć zaledwie kilka brygad Obrony Narodowej złożonych z samodzielnych batalionów (nawet 8 i wiecej) rozlokowanych w kilku powiatach. Brakowało im jednak dobrej broni przeciwpancernej i artylerii a nawet min.

Twórcą Obrony Terytorialnej w Polsce powojennej był generał Bolesław Chocha. Powstała ona w latach 1960 niejako na przedłużonej fali popaździernikowej odwilży, kiedy jeszcze wierni agenci Moskwy, odsunięci w 1956 roku nie zdążyli odzyskać w pełni władzy, co stało się dopiero po obaleniu Gomułki w 1970 roku. Warto przypomnieć że w 1956 roku była jeszcze w narodzie na tyle świeża pamieć o  suwerennej Polsce, że nawet władze komunistyczne i wojsko zdobyły się na zdecydowaną demonstrację siły dla powstrzymania Armii Czerwonej która szła na Warszawę. Mało się o tym mówi nawet dzisiaj, ale rząd podciągnął wojsko pod Warszawę i szykowała się bitwa w obronie stolicy, jednak Rosjanie widząc zdecydowanie władz, odstąpili. Na decyzję utworzenia OT miał zapewne również wpływ fakt, że władza uzyskała wówczas wyjątkowe poparcie ludności. Na wiec poparcia dla władz Polski na Placu Defilad stawiło się do miliona Warszawiaków i mieszkańców okolicznych miejscowości. Może dzięki temu wydarzeniu, późniejszy pomysł Sztabu Generalnego utworzenia OT, zyskał aprobatę ówczesnych władz. Być może ówczesne władze nie chciały też powtórki masakry jakiej dokonali Rosjanie na Węgrzech w 1956 roku.

Doświadczenia których nie wolno zapomnieć

 Powstał Inspektorat OT a w każdym województwie był pułk lub brygada manewrowa OT. W każdym powiecie był batalion OT a żołnierze worki z umundurowaniem i oporządzeniem mieli w domach. Powiatowe bataliony OT podlegały Rejonowym Komendantom Uzupełnień (dziś WKU). Komendant RKU na czas wojny automatycznie stawał się d-cą sił OT na swoim terenie. Tak więc w praktyce, w każdym województwie było kilka brygad OT. Sam WSzW funkcjonował na prawach dywizji. Szefom WSzW oprócz brygad/pułków OT, mogły zostać podporządkowane wojewódzkie bataliony i pułki MO, a szefom RKU lub powiatowych batalionów OT w czasie "W" mogły być podporządkowane powiatowe kompanie MO (milicji).  System więc doskonale się zazębiał siłami MSW. Po obaleniu Gomułki i opanowaniu pełnej władzy przez agenturę Moskwy, OT została stopniowo rozmontowana przez Wojciecha Jaruzelskiego. Jednostki bojowe zamieniono na jednostki ratownictwa technicznego. Ich zadaniem była głównie pomoc w usuwaniu zatorów na drogach i liniach kolejowych, aby siły drugiego rzutu strategicznego Armii Sowieckiej bez przeszkód przechodziły przez Polskę. Jaruzelski zamienił więc OT w jej przeciwieństwo. Oczywiście, niewielu żołnierzy tej formacji zdawało sobie z tego sprawę bo nazwa pozostała ta sama.

W III RP była próba odtworzenia OT ale ona również w 2008 roku została storpedowana. Zresztą ta próba od początku była wadliwa. W dyskusjach w latach 1990 dominował pogląd że stosunek liczebny żołnierzy OT i wojsk operacyjnych powinien wynosić około 3 do 1. Jednak autorzy, kierowani wygórowanymi ambicjami chcieli stworzyć formację zbyt rozbudowaną, obejmującą cała administrację i logistykę. Jednostki OT planowano utworzyć już na szczeblu każdej gminy i osiedla a w większych aglomeracjach wizjonerzy ci chcieli widzieć nawet korpusy OT. W sumie OT w czasie wojny miała liczyć ponad milion żołnierzy (1,5-1,8 mln). Pomijając fakt że nie było nawet tyle broni w magazynach, to po prostu już wtedy nie było takiej potrzeby patrząc na siły potencjalnego przeciwnika. Zagrażało to też pozycji oficerów ulokowanych w dotychczasowych strukturach na najwyższych szczeblach. Dlatego Sztab Generalny wprowadził poprawki - największymi jednostkami OT były brygady które miały powstać w każdym województwie ważnym rejonie i większym mieście. W ciągu kilku lat planowano utworzenie około 30 brygad. Oprócz tego w określonych rejonach i garnizonach miano tworzyć bataliony OT. Różnego typu bataliony i dywizjony OT miały też podlegać jednostkom wojsk operacyjnych we wszystkich rodzajach sił zbrojnych. Na przykład miano tworzyć bataliony obrony i ochrony baz lotniczych i morskich a także dywizjony jednostek pływajacych OT podlegające flotyllom MW bądź dowódcom baz MW. Był to ciekawy pomysł, wart zapamiętania.

Nie masowość a mobilność i elastyczność

Dziś rozpatrując tworzenie nowoczesnej OT, trzeba wyjść od oceny sił potencjalnego przeciwnika, tj. Rosji, czy raczej Związku Biuałorusi i Rosji. Należy też zadbać o właściwą równowagę liczebną pomiędzy siłami OT a wojsk operacyjnych, czyli wyznaczyć odpowiednie cele jakie ma spełniać współczesna OT. Nie ma sensu zbytnio rozbudowywać OT tam, gdzie nie spodziewamy się ataku bądź przejściowej okupacji przez wojska lądowe przeciwnika, a takie obszary to większość terytorium Polski. Jeżeli nastąpi klasyczny atak lądowy, to skoncentruje się on na dojściu do Warszawy od wschodu i ewentualnych uderzeniach oskrzydlajacych z północy i z południowego wschodu aby odciąć dojście odwodów i sił sojusznków z NATO. Trzeba pamiętać że obecnie obowiązuje u nas doktryna obrony manewrowej, to znaczy że przewiduje się działania opóźniające przeciwnika, bądź odwrotowe wojsk operacyjnych na kilkaset kilometrów w głąb terytorium Polski i zatrzymanie przeciwnika dopiero w głebi kraju w oparciu o większe rzeki, prawdopodobnie linię Wisły. Następnie, po wzmocnieniu przez wojska sojuszników z NATO, odbicie zajętego tertorium.

Celem tworzenia OT powinno  być wzmocnienie liczebności wojsk operacyjnych na głównych kierunkach obrony i rubieżach oraz obrona i ochrona głównych ośrodków administracji państwowej (stolicy i miast wojewódzkich) przed działaniami grup zbrojnego podziemia (ruchów i organizacji separatystycznych i terrorystycznych). Z tego powodu niezwykle ważna jest dyscyplina i wysoki poziom morale tych wojsk.
Ochrona infrastruktury strategicznej bedzie również nadal ważna i pozwoli odciążyć wojska operacyjne (szacowano że potrzeba do tego około 50 tys. żołnierzy). Działania dywersyjno-rozpoznawcze na tyłach przeciwnika będą zadaniem drugorzędnym.

 Tworząc nowoczesną OT, trzeba też pamietać że dostępność różnego rodzaju pojazdów jest dziś nieporównanie większa niż w latach gdy powstawały klasyczne wojska OT w różnych krajach na których wielu chciało by się dziś wzorować. Oprócz więc stacjonarnych jednostek OT, w wybranych rejonach, które można wzorować na jednostkach szwajcarskich czy rosyjskich brygadach karabinów maszynowych i artylerii, można tworzyć znacznie więcej jednostek manewrowych, na opancerzonych ciężarówkach lub nawet wykorzystujących wycofywane stopniowo BWP-1, haubice 2S1 Goździk i inne uzbrojenie z wojsk operacyjnych. Zapewni to "powietrze" obronie, dodając jej elastyczności. Pozwoli też zaoszczędzić znaczne środki finansowe. W czasie pokoju liczebność OT nie musi być wieksza niż 10-20 tysiecy żołnierzy odbywających służbę przygotowawczą.

"Armia Krajowa" czyli NSR

Tego rodzaju jednostki powinny mieć możliwość działania na obszarze całego kraju, lub w kilku dużych regionach, większych od województwa, na przykład "Północ" i "Południe" albo w składzie dywizji (brygad) wojsk operacyjnych. Przemawia za tym zasada ekonomii sił. W zasadzie więc nie powinno sie ich zaliczać do OT (która z definicji jest przywiązana do terenu) ale mogą to być jednostki złożone głównie z rezerwistów-ochotników, na przykład z NSR występujące pod nazwą "Armia Krajowa" lub "Gwardia Narodowa". Takie jednostki mogłyby być wielkości batalionu zmotoryzowanego. Brygady musiałyby dysponować transporterami opancerzonymi, choćby doraźnie przygotowanymi na opancerzonych ciężarówkach i artylerią dalekiego zasięgu a także choćby niewielką ilością czołgów. Inaczej, jak pokazały wielokrotnie ćwiczenia doświadczalne prowadzone w wielu krajach, ich możliwości obronne będa znikome. Mogą one prowadzić osłonę granicy podczas mobilizacji całości sił zbrojnych lub w czasie gdy wojska operacyjne prowadzą działania w fazie likwidacji konfliktu wewnetrznego. Innym ich ważnym zadaniem byłyby działania przeciwdywersyjne i przeciwdesantowe na tyłach wojsk własnych.

Z kolei mobilność jednostek zmotoryzowanych OT, byłaby ograniczona z zasady do obszaru województwa. Mogłyby to być bataliony zmotoryzowne OT. Każdy Wojewódzki Sztab Wojskowy (WSzW) mógłby mieć 1-2 takie bataliony, tak jak dziś podlegają mu kompanie NSR. W razie działań wspólnych z jednostkami wojsk operacyjnych lub brygad Armii Krajowej, mogłyby wchodzić bez większych problemów w ich skład na swoim terenie. Oprócz tego szefowi WSzW podlegałyby Obwodowe Dowództwa OT formowane na bazie WKU oraz bataliony obrony miejcowości i ważnych z operacyjnego punktu widzenia rejonów. Mogłyby one wykorzystywać sprzęt wycofany z wojsk operacyjnych, i przechowywany na czas "W" na składach, jak czołgi czy bwp, zamieniane w razie zagrożenia na punkty ogniowe w terenie. Z kolei bataliony obrony i ochrony obiektów powinny być rozwijane w rejonie obiektów infrastruktury o strategicznym znaczeniu, takich jak lotniska, porty, bazy morskie, rafinerie, zakłady przemysłu chemicznego, oraz ośrodki administracji. Dowództwa obrony w większych ośrodkach administracyjnych i aglomeracjach powinny być zorganizowane na wzór WSzW. Jako że znajduje się tam zazwyczaj kilka WKU, miałyby po kilka batalionów "obwodowych". Analogicznie do WSzW miałyby swoje bataliony mobilne, obrony i ochrony oraz obrony ważnych rejonów (forteczne).

 Najniższy szczebel - rejon WKU

W rejonach WKU, możnaby tworzyć po kilka kompanii OT wyspecjalizowanych w obronie i ochronie ważnych obiektów i działaniach dywersyjnych. Komendant WKU stawałby się w czasie "W" dowódcą Obwodu OT na prawach d-cy batalionu lub pułku. Samodzielne kompanie OT mogłyby mieć swoje rejony działania pokrywające się z zasięgiem powiatów, jednak nie powinno to być żelazną regułą. Brak ścisłej rejonizacji i związania kompanii OT z miastami powiatowymi, jak to było dawniej w przypadku batalionów, będzie dodatkowym atutem. Wydarzenia tzw. "kolorowych rewolucji" oraz wcześniejszej wojny w Jugosławi pokazały bowiem, że zbytnie związanie wojska z samorządem terytorialnym, w przypadku korupcji, wojny psychologicznej i infiltracji władz przez obce służby, może stanowić poważne zagrożenie dla integralności terytorium państwa. Można nawet dokładną lokalizację poszczególnych samodzielnych kompanii OT i przynależność do nich, utrzymywać w tajemnicy. Pozwoli to na bezpieczne przejście tych formacji do działań nieregularnych na terenach okupowanych przez przeciwnika.

 Samodzielne, rejonowe kompanie OT powinny w zasadzie być trzech typów: zajmujące się obrona i ochroną obiektów, oraz odwodowe - zmotoryzowane i specjalne, natychmiast przechodzące do działań dywersyjnych po zajęciu terenu przez przeciwnika. Mogą być również kompanie rozbudowy inżynieryjnej wykorzystujące sprzęt budowlany zmobilizowany z cywila, przeprawowe, przeciwlotnicze w pobliżu ważnych obiektów i inne, w zależności od rejonu działania. Komendanci WKU stawaliby się dowódcami obwodów OT, podległymi szefowi WSzW a w dużych aglomeracjach d-cy obrony garnizonu. Zależnie od stopnia zagrożenia na danym kierunku możnaby wprowadzić kilka kategorii jednostek OT i jednostek dowodzenia OT, różniacych się poziomem gotowości stopniem rozwinięcia i wyposażeniem. Na przykład w województwach w centrum i na zachodzie/południu kraju nie ma potrzeby rozwijać jednostek OT podporządkowanych komendantom WKU. Wystarczą jednostki podporządkowane szefom WSzW oraz dowódcom garnizonów.

Terytorialne Wojska Specjalne

Każdy z rodzajów sił zbrojnych mógłby mieć również swoje jednostki terytorialne. Wojska lądowe - brygady zmotoryzowane Gwardii Narodowej w dywizjach i bataliony zmotoryzowane NSR/GN w brygadach. Siły Powietrzne i Marynarka Wojenna - bataliony i kompanie obrony i ochrony baz i obiektów. W skład Wojsk Specjalnych mogłyby również wchodzić lokale formacje specjalne AK/GN na przykład oparte na ochotnikach z NSR dyslokowane w poblizu granic państwowych, które pozostawałyby na terenach zajętych przez przeciwnika. W sumie taka OT, liczyłaby maksymalnie około 200-300 tys. żołnierzy. Całość mogłaby się nazywać Obroną Narodową. Działałaby ona wyłacznie na obszarze kraju, i składałaby się z dwóch części: Armii Krajowej lub Gwardii Narodowej, złożonej z jednostek zmotoryzowanych, mobilnych, o zasięgu działania regionalnym lub obejmującym cały kraj, oraz Obrony Terytorialnej, bardziej związanej z terenem, działającej głównie na obszarze województw i obwodów wyznaczonych przez granice administracyjne obecnych WKU.

Konieczny konsensus

Aby jednak tak liczna OT była możliwa do wprowadzenia, konieczne jest przywrócenie jakiejś formy zasadniczej służby wojskowej. Mogłaby to być służba podobna do dzisiejszej służby przygotowawczej, trwająca 4-5 miesięcy. Możnaby się pokusić o próbę utworzenia formacji całkowicie ochotniczej OT, wszak ochotnicze straże pożarne liczą kilkaset tysięcy ludzi. Jednak budowa takiej formacji wymagałaby długiego czasu, zapewne wielu lat i dodatkowych zachęt finansowych, większych niż ma dziś NSR. Przede wszystkim cokwartalnej lub comiesięcznej gratyfikacji za pozostawanie w gotowości. Inna możliwość, to służba częściowo ochotnicza, polegająca na możliwości odmowy przyjecia karty powołania w czasie pokoju, lub przełożenia odbycia służby na inny termin w granicach kilku lat.

Żeby stało się to realne, konieczny jest konsensus pomiedzy głównymi siłami politycznymi (na co się nie zanosi) oraz, co chyba ważniejsze, niezależne, narodowe służby specjalne które zapobiegną kolejnej rozbiórce OT przez agentów Moskwy.


*) Więcej na temat rosyjskich planów "małej zwycieskiej wojny" można przeczytać w artykule prof. Marczaka.

Ostatnia aktualizacja 11.02.2014

3 komentarze:

  1. Anonimowy8/11/2014

    Wg mnie tworzenie tak rozbudowanych sił nie ma sensu. Będą słabo wyszkolone, będą też dysponowały kiepskiej jakości sprzętem, która już dawno nie spełnia wymogów współczesnego pola walki. Pozostaje jeszcze kwestia organizacji. Zmobilizowanie kilkudziesięciu tysięcy ludzi w krótkim czasie oznacza delikatny chaos, ale już np. 150 tys. zakończy się całkowitą klapą, co dodatkowo zmniejszy ich wartość. W mojej opinii, w celu utworzenie realnych rezerw, trzeba rozbudować istniejące NSR do poziomu ok. 30 tys. ludzi i podzielić je na 5 samodzielnych brygad. Jedna może wesprzeć np. 12 Dywizję Zmechanizowaną jako druga Brygada Obrony Wybrzeża. Kolejną można podzielić na samodzielnie kompanie przeznaczone do ochrony obiektów o znaczeniu strategicznym. Kolejna wsparłaby np. 21 Brygadę Strzelców Podhalańskich, zwiększając jej siły do poziomu dywizji zabezpieczając mało realne natarcie z ziem ukraińskich. Pozostałe dwie stanowiłyby rezerwy na głównym odcinku frontu, czyli na granicy z Obwodem Kaliningradzkim oraz Białorusi.

    Dla tego typu sił można by utworzyć Centrum szkoleniowe, wyznaczyć zawodowych oficerów i podoficerów do dowodzenia, uzbroić w zestawy przeciwpancerne i przeciwlotnicze, umundurowanie, broń osobistą. Można by, przynajmniej z 2-3 brygad utworzyć brygady zmotoryzowane przeznaczając np. ograniczoną ilość Rosomaków i innych pojazdów. Wg mnie tylko takie rozwiązanie ma sens. Im mniej jest to skomplikowane tym większa szansa pełnej sprawności bojowej i użyteczności na polu walki w razie "W". To już nie te czasy, żeby rzucać do walki słabo przygotowane masy licząc, że a nóż widelec przeciwnik się szybciej wykrwawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11/17/2014

    Nie chodzi o "rzucanie do walki" tylko o ratowanie życia. A jak ratujesz życie to bierzesz to co masz pod ręką a nie czekasz na ładne Rosomaczki.

    OdpowiedzUsuń
  3. artykuł na czasie - teraz chyba Macierewicz to zrobi

    OdpowiedzUsuń